IKNiSP uchyliła uchwałę KRS, która zarekomendowała na stanowisko sędziego SN Dariusza Pawłyszcze, sędziego powiązanego z resortem Ziobry. KRS uzasadniał wybór m.in. "pochlebną opinią Ministra Sprawiedliwości". Uchwałę KRS zaskarżał sędzia Waldemar Żurek
Izba Kontroli Nadzwyczajnej, jedna z dwóch nowych izb powołanych do życia przez rząd PiS, wydała 2 czerwca wyrok w sprawie procedury konkursowej przed Krajową Radą Sądownictwa. IKNiSP uchyliła uchwałę KRS i przekazała Radzie sprawę do ponownego rozpoznania.
To nie pierwszy taki przypadek. W maju Izba Kontroli Nadzwyczajnej wydała wyrok w sprawie uchwały KRS dającej Maciejowi Nawackiemu promocję do Sądu Okręgowego. Nawacki sam jest członkiem KRS, który znany jest z tego, że nie zebrał wymaganej liczby podpisów podczas procedury konkursowej na członka KRS. Teraz SN, badając jego promocję, odkrył, że KRS dopuściła się błędów w ocenie jego pracy i uchwałę uchylił.
Najnowszy wyrok IKNiSP jest jednak jeszcze ciekawszy. Izba nie tylko zakwestionowała promocję kandydata obracającego się w kręgach władzy, ale wydając wyrok, pominęła polskie przepisy na rzecz przepisów europejskich, co jest praktyką gorąco kontestowaną przez rząd PiS.
Jesienią 2019 roku w procedurze konkursowej na stanowisko sędziego SN w Izbie Cywilnej wystartowało jedenastu sędziów. Byli to między innymi sędzia Waldemar Żurek i sędzia Dariusz Pawłyszcze.
Żurek to były rzecznik KRS, a obecnie jedna z twarzy oporu sędziowskiego przeciwko reformom sądownictwa PiS. Pawłyszcze jest częścią obozu sędziowskiego współpracującą z władzą. Od trzech lat pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości. Był pełnomocnikiem komitetu poparcia Dagmary Pawełczyk-Woickiej, która jest członkiem neo-KRS. Prywatnie są parą. Pawłyszcze podpisał również listy poparcia do KRS Dariuszowi Drajewiczowi oraz Maciejowi Miterze.
W tajnym głosowaniu 21 listopada 2019 tylko sędzia Pawłyszcze uzyskał wymaganą liczbę głosów i KRS tylko jego kandydaturę przedstawiła prezydentowi do zaakceptowania.
W grudniu Żurek złożył odwołanie od uchwały KRS, powołując się na:
W styczniu KRS wniósł o odrzucenie odwołania jako niedopuszczalnego, ponieważ na uchwałę Rady w przedmiocie przedstawienia wniosku o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego nie przysługuje środek zaskarżenia. To prawda, taką możliwość wprost wyłącza art. 44 ust. 1 zdanie 2 ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Ale Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zdecydowała jednak rozpatrzyć odwołanie Żurka.
IKNiSP uznała, że kontrola uchwał Krajowej Rady Sądownictwa przez Sąd Najwyższy musi być tak ukształtowana, aby zapewnić pełną skuteczność prawu Unii. Uznano, że art. 44 ustawy o KRS, który blokuje zaskarżanie uchwał KRS w przypadku wniosków o powołanie do pełnienia urzędu sędziego SN, jest niezgodny art. 47 Karty Praw Podstawowych gwarantującym prawo do skutecznego środka prawnego i sprawiedliwego sądu. I na podstawie art. 91 ust. 2 konstytucji pominięto polskie przepisy niezgodne z prawem UE i rozpatrzono wniosek sędziego Żurka.
SN odrzucił argumenty Żurka dotyczące potrzeby kontrasygnaty prezydenckiego obwieszczenia o konkursie. Odrzucono także argumenty o niewłaściwej obsadzie KRS, powołując się na wyrok kierowanego przez Julię Przyłębską Trybunału Konstytucyjnego, który Radę "zalegalizował". Ale przychylono się do argumentów Żurka kwestionujących ocenę dorobków.
Sędziowie IKNiSP wyliczyli, że KRS błędnie porównał staż pracy obu sędziów. Podano, że Pawłyszcze orzekał 28 lat, a Żurek 22 lata, co miało być znaczącą dysproporcją. W rzeczywistości wliczono Pawłyszcze trzy lata pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości oraz trzy lata pracy jako asesor sądowy, co oznacza, że jego staż orzeczniczy jest taki sam jak staż Żurka.
Wytknięto także zupełnie arbitralne stwierdzenia Rady. Pawłyszcze jest autorem szeregu artykułów naukowych, a Żurek autorem podręcznika do prawa spadkowego. Zdaniem KRS dorobek naukowy Pawłyszcze jest bardziej wartościowy, bo bezpośrednio przekłada się na jego praktykę orzeczniczą. SN stwierdził, że nie uargumentowano tego w żaden sensowny sposób.
SN zwrócił też na inne kontrowersyjne argumenty za kandydaturą Pawłyszcze, które wysuwała KRS.
"D. P. podczas swojej pracy zawodowej wykazał się także bardziej wszechstronnym doświadczeniem. Jako sędzia orzekał w sprawach gospodarczych oraz pełni czynności administracyjne w Ministerstwie Sprawiedliwości obecnie w Departamencie Kadr i Organizacji Sądów Powszechnych i Wojskowych, a poprzednio w Departamencie Legislacyjnym. Wysokie kwalifikacje merytoryczne i praktyczne D. P. znajdują odzwierciedlenie w bardzo pochlebnej opinii Ministra Sprawiedliwości" - uznała Rada.
IKNiSP uznała, że pochlebna opinia Ministra Sprawiedliwości i pełnienie w MS czynności administracyjnych nie może być okolicznością przemawiającą za danym kandydatem.
"Rada w uzasadnieniu zbyt wielką wagę przywiązała do opinii Ministerstwa Sprawiedliwości oraz znajomości przez Kandydata organizacji Sądów powszechnych. Nadzoru organizacyjno-administracyjnego nie można mylić z nadzorem judykacyjnym. Nadzór nad zapewnieniem jednolitości orzecznictwa jest rzeczą odmienną od organizacji sądownictwa. Owszem, opinia i jej treść jest pozytywna, ale nie może być decydująca i uznana za najistotniejszą".
Izba Kontroli uznała ostatecznie, że "wyrażone w uchwale [KRS-przyp.] stanowisko narusza prawo, albowiem Rada ze znanych jej faktów wyprowadziła niepoprawne pod względem logicznym wnioski, jak również pominęła istotne okoliczności, które winna była rozważyć. W związku z tym uzasadniony jest zarzut braku wszechstronnego rozważenia sprawy przez Radę".
Ale IKNiSP nie tylko wytknęła niepoprawność rozumowania KRS. Stwierdzono również, że wątpliwe jest, czy Pawłyszcze, ze względu na swoje powiązania z Ministerstwem Sprawiedliwości, w ogóle jest dobrym kandydatem na urząd sędziego SN. Powołano się przy tym na wyrok TSUE z 19 listopada 2019 roku.
"Sąd Najwyższy stwierdził, że samodzielną podstawą uchylenia uchwały KRS przez Sąd Najwyższy jest okoliczność wskazana przez TSUE w pkt 125 wyroku. Należy ją uznać za dyskwalifikującą kandydata, który miałby objąć urząd bezpośrednio po okresie realizacji zadań organizacyjno-administracyjnych wykonywanych w ramach delegacji do Ministerstwa Sprawiedliwości. To bowiem miałoby negatywny wpływ na sposób postrzegania jego niezawisłości, a więc wskazywać na realne lub jedynie potencjalne, tym razem nieformalne podleganie organowi władzy wykonawczej".
IKNiSP wprost stwierdziła, że musi wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności, czyli:
Wszystko to sprawia, że "w stosunku do tak rekomendowanego kandydata mogą być podnoszone wątpliwości, co do jego niezależności".
W ostatnich akapitach IKNiSP uderza jednak w obu kandydatów:
"Bardziej szczegółowego rozważenia przez Radę wymagać też będzie kwestia, czy osoby, które od dłuższego czasu zajmują się bardziej kwestią organizacji wymiaru sprawiedliwości, orzekają stosunkowo niewiele, jak również poświęcają się szeroko pojętej działalności publicznej, dają gwarancję i rękojmię należytego wykonywania funkcji sędziego Sądu Najwyższego".
Nietrudno zauważyć, że w PiS wyrok IKNiSP raczej się nie spodoba. Zgodnie z rządową doktryną Unia Europejska nie posiada kompetencji do wypowiadania się na temat ustroju sądownictwa państw członkowskich.
Ostatnio dobitnie wyartykułowała to Krystyna Pawłowicz, była posłanka PiS, a od niedawna sędzia TK. Sprawozdając sprawę dotyczącą fikcyjnego sporu kompetencyjnego między Sejmem, a Sądem Najwyższym, wygłosiła tyradę przeciwko powoływaniu się przez sądy na prawo unijne z pominięciem prawa krajowego:
„Sąd Najwyższy jako swój pierwszy obowiązek określił obowiązek lojalności wobec prawa unijnego i orzeczeń TSUE oraz stwierdził, że z tego obowiązku lojalności nie może być zwolniony decyzjami polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej”.
Pawłowicz wprost stwierdziła także, że wyroki TSUE nie są prawem UE w rozumieniu traktatowym. Dodawała, że TSUE ma prawo orzekać w sprawach prawa unijnego wynikającego z traktatów, ale skoro one nie przyznają kompetencji w kwestiach sądownictwa, to znaczy, że TSUE przekroczył swoje uprawnienia, a co za tym idzie jego wyrok z 19 listopada jest dla Polski niewiążący. Krystyna Pawłowicz stwierdziła wprost: „wyrok z 19 listopada 2019 pomija polski porządek konstytucyjny i jest z polskim prawem sprzeczny. Taki wyrok nie może być podstawą do działań sądu pytającego”.
Dochodzi zatem do ciekawej sytuacji, w której IKNiSP w jednych sprawach uznaje autorytet Trybunału Konstytucyjnego opanowanego przez nominatów PiS (wyrok TK "przesądzający" o legalności KRS), w innej jednak ignoruje (zresztą słusznie) wywody Trybunału mające na celu "delegalizację" wyroku TSUE.
Trudno nie dostrzec też absurdu w tym, że uchylając uchwałę KRS, której bezprawność bierze się wprost z braku niezależności KRS, Izba Kontroli przekazuje ją do rozpoznania ponownie tej samej KRS.
A wreszcie - fakt, że Izba Kontroli w ogóle wypowiedziała się w sprawie tej procedury zawdzięczamy jedynie temu, że Andrzej Duda nie powołał w międzyczasie Dariusza Pawłyszcze na stanowisko sędziego SN. Gdyby to zrobił, droga do kontroli uchwały KRS byłaby, zdaniem samej IKNiSP, bezpowrotnie zamknięta.
Sądownictwo
Krystyna Pawłowicz
Julia Przyłębska
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze