0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Tomasz Rytych / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Rytych /...

W Kancelarii Premiera za czasów premiera Mateusza Morawieckiego działał rozbudowany system monitoringowo-analityczny, który na bieżąco monitorował reakcje Polaków w sieci oraz publikacje medialne. Pasuje on doskonale do pomysłu doradcy prezydenta Andrzeja Zybertowicza, który w 2018 roku opowiadał o potrzebie stworzenia MaBeNy – Maszyny Bezpieczeństwa Narracyjnego.

Po zmianie władzy system… zniknął. Zorientowano się, że był, dopiero po pytaniach OKO.press.

To sytuacja podobna do ujawnienia przez „Gazetę Wyborczą” słynnego już programu Hermes, którego używała Prokuratura Krajowa. Jej nowe władze także dowiedziały się o programie przypadkowo – z kolejnej faktury, która dotarła do prokuratury.

Według naszych informatorów system funkcjonujący w KPRM nie tylko analizował portale medialne i media społecznościowe, ale także przechowywał pobierane z tych źródeł dane, magazynował je. Gromadził artykuły z mediów, ale też znajdujące się pod nimi komentarze. Dzięki temu rządzący mieli możliwość porównywania reakcji i wypowiedzi bieżących z historycznymi.

Przykładowo: gdy Donald Tusk komentował jakiś temat, dzięki programowi działającemu w CAS PiS natychmiast miał informacje, co Tusk mówił na ten sam temat ileś lat wcześniej. I mógł to wykorzystać do atakowania ówczesnego lidera opozycji.

W KPRM powstała więc potężna baza danych. Nie wiadomo, czy była zabezpieczona i czy zgodnie z przepisami chroniono znajdujące się w niej dane. I nie ma jak tego dziś ustalić.

To była potężna baza danych

Analityczna część MaBeNy składała się z programu monitorującego media, który na zlecenie Centrum Analiz Strategicznych KPRM napisał prawdopodobnie jeden z pracowników Kancelarii. CAS korzystał też z narzędzi komercyjnych. Pobierano dane (do chwili, gdy było to możliwe) z Facebooka i Twittera. Wykupiono również usługę monitoringu internetu w jednej z dużych, komercyjnych firm. Była skrojona pod oczekiwania rządu. KPRM wydawało na nią rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Wszystkie te narzędzia zebrane razem pozwoliły na stworzenie systemu monitorująco-analitycznego. A w efekcie na zgromadzenie rozległego zbioru informacji o reakcjach, poglądach i opiniach Polaków oraz o wypowiedziach polityków – nie tylko tych najgłośniejszych. Zbierano informacje choćby z konferencji prasowych polityków organizowanych lokalnie, w ich okręgach wyborczych. W CAS na bieżąco analizowano reakcje osób publicznych, nie tylko tych z opozycji, ale też należących do rządzącej wówczas Zjednoczonej Prawicy.

W Kancelarii Premiera osoby wtajemniczone miały więc dostęp do takiego zbioru danych, jakiego nie miał nikt inny.

Przy czym rząd ma przecież dostęp do wielu innych baz danych o Polakach: od bazy PESEL poczynając, przez bazę z informacjami zdrowotnymi, po dane dotyczące kwestii skarbowych. Nie udało nam się ustalić, czy w ramach MaBeNy w CAS agregowano dane pozyskane z sieci z innymi bazami danych.

Przeczytaj także:

Jak odkryliśmy MaBeNę

Kilka miesięcy temu do OKO.press zgłosił się informator sygnalizujący, że w Centrum Analiz Strategicznych działał rozbudowany program, zbierający i analizujący dane z portali informacyjnych. Potwierdziliśmy te informacje w drugim źródle. Ustaliśmy, że był to nie tyle jeden program, ile komplementarny system monitorująco-analityczny.

Posługując się znanym określeniem, użytym w 2018 roku przez prof. Andrzeja Zybertowicza – w CAS funkcjonowała prawdziwa MaBeNa, czyli „Maszyna Bezpieczeństwa Narracyjnego”. Z naszych informacji wynika, że była wykorzystywana politycznie do zapewnienia przewagi Zjednoczonej Prawicy wśród Polaków, także w czasie kampanii wyborczych.

Od momentu dokonania tych ustaleń próbowaliśmy uzyskać z Centrum Informacyjnego Rządu odpowiedzi na pytania, dotyczące: zakresu działania tego systemu, ochrony magazynowanych danych i dostępu do nich, a także wykorzystania zebranych informacji. Nie było to proste. W KPRM nie wiedziano w ogóle, że taki system istniał. Po tygodniach sprawdzania pracownicy CIR znaleźli umowy z zewnętrznym podmiotem komercyjnym na usługę monitoringu internetu.

Był też monitoring komercyjny

„W 2023 roku w KPRM była podpisana kolejna umowa z usługodawcą SentiOne. Umowa była podpisywana corocznie, a koszt usługi wynosi 73 800 zł brutto. Płatności są kwartalne. Centrum Informacyjne Rządu również posiadało umowę z SentiOne, w której roczne wynagrodzenie dla firmy wynosiło 66 420,00 zł brutto. Umowa wygasła z końcem 2023 roku” – poinformował Maciej Wewiór, obecny zastępca dyrektor CIR. I jednocześnie przyznał:

„Kancelaria nie ma wiedzy, w jakim celu wspomniane analizy były wykorzystywane przez ówczesne kierownictwo KPRM”.

CIR potwierdził również, że w KPRM używano autorskiego programu do monitoringu treści z sieci. I na tym ustalenia się zakończyły.

Jak jednak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, podczas szukania odpowiedzi na pytania OKO.press dokonano istotnego odkrycia: że program monitorujący media był w KPRM, ale… już go nie ma. Zniknął. Nie ma jak więc sprawdzić, jakie dane zostały w nim zmagazynowane, czy były agregowane z innymi bazami danych, ani do czego je wykorzystywano.

Dane używano w kampaniach wyborczych?

„Na podstawie tych danych tworzono kampanie wyborcze PiS. Właśnie dzięki nim możliwe było targetowanie internetowych reklam w odniesieniu do każdego powiatu indywidualnie” – twierdzi nasz informator. – „Program pobierał bowiem dane z mediów powiatowych i lokalnych, nie tylko ogólnopolskich. Ustalenie najważniejszych tematów dla społeczności powiatowych nie było więc problemem”.

Wykorzystanie danych gromadzonych w Kancelarii Premiera do kreowania kampanii wyborczych PiS jest o tyle prawdopodobne, że głównym strategiem wyborczym PiS był (już nieżyjący) Waldemar Paruch (na zdjęciu głównym – obok Jarosława Kaczyńskiego w lubelskim Trybunale Koronnym). I to właśnie on w 2018 roku został mianowany przez premiera Morawieckiego najpierw pełnomocnikiem do utworzenia, a potem szefem Centrum Analiz Strategicznych (CAS), umiejscowionego w Kancelarii Premiera.

Program był, ale go nie ma

„Centrum będzie przewidywało trendy i zjawiska, będzie przygotowywało reakcje rządu na nadchodzące procesy społeczne i wydarzenia” – zapowiadał w połowie 2018 roku w „Rzeczpospolitej” Waldemar Paruch.

Jednocześnie, jak wiemy z lektury maili wykradzionych w ramach afery mailowej, Paruch na bieżąco instruował polityków PiS, jak mają wyglądać kolejne kampanie wyborcze, jakie tematy i kiedy mają być w nich poruszane.

Czyli to właśnie Waldemar Paruch stworzył system monitorująco-analityczny, miał dostęp do zbieranych przez niego danych i jednocześnie odpowiadał za strategie kampanijne PiS.

Czy jednak dane zebrane przez narzędzia dostępne w KPRM oraz działania kampanijne rzeczywiście się pokrywały? Usiłowaliśmy to sprawdzić. Pracownicy dzisiejszego CIR-u rozkładają jednak ręce: program był, ale go nie ma, nie ma także informacji na temat jego działania.

MaBeNa, czyli zsynchronizowanie zasobów

Co więc dziś wiemy na temat rządowej MaBeNy? Zaczęła powstawać właśnie wtedy, gdy Andrzej Zybertowicz opowiadał o pomyśle Machiny Bezpieczeństwa Narracyjnego w Tok FM. Chociaż później wyjaśniał, że to była metafora, że nic takiego nie powstaje, z ustaleń OKO.press wynika, że Zybertowicz w styczniu 2018 roku dość dokładnie opisał to, nad czym pracował wówczas Waldemar Paruch.

„To jest zsynchronizowanie zasobów, które polskie państwo posiada, w celu monitorowania tego, w jaki sposób przekształca się obraz Polski na świecie. Jakie są węzłowe miejsca, gdzie obraz Polski jest tworzony i aktywne działania antydefamacyjne” – tłumaczył Zybertowicz w Tok FM. – „Środowiska żydowskie czy Izraela wypracowały sobie [podobne rozwiązania] dekadę temu”.

I rzeczywiście, zsynchronizowano zasoby. Na bieżąco wyznaczano węzłowe miejsca debaty publicznej. Sprawdzano, co kto powiedział, kiedy, gdzie i o kim; co napisano w mediach społecznościowych; kto i jak zareagował na dominujące w danym dniu tematy.

Codzienne raporty

Wiemy, jak to wyglądało. OKO.press dotarło do raportów, generowanych przez program monitoringu mediów z wczesnego okresu jego działania, przed rozwinięciem jego wszystkich funkcjonalności. Wskazywano w nim dzienne trendy. „Metodyka opracowywania raportu uwzględnia tematy zawierające słowa, które wystąpiły więcej niż piętnaście razy w danym dniu oraz były kluczowe” – czytamy w raporcie. – „Poszczególne słowa zostały pogrupowane w tematy na podstawie występowania w tych samych akapitach”.

I tak 7 października 2019 roku najważniejszym tematem było ujawnienie nagrań rozmów Sławomira Neumanna z działaczami PO w Tczewie. Na drugim miejscu znalazła się wypowiedź Lecha Wałęsy, który podczas niedzielnej konwencji Koalicji Obywatelskiej powiedział, że wybacza zmarłemu kilka dni wcześniej Kornelowi Morawieckiemu, szefowi Solidarności Walczącej i ojcowi premiera Mateusza Morawieckiego.

Wykres wypowiedzi tematu dotyczącego Lecha Wałęsy i Kornela Morawieckiego, ilustracja z opisywanego programu.

A z kolei w raporcie z 19 września 2019 roku dominującym tematem był atak z użyciem dronów na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej, należące do koncernu Aramco. Ważną kwestią stała się również symulacja podziału mandatów w Sejmie na podstawie wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Wykres wypowiedzi na temat ataku dronów na instalacje Aramco, ilustracja z opisywanego programu.

System stale rozbudowywano

Do każdego tematu dodawano wykresy. Prezentowano na nich „współwystępowanie poszczególnych słów oraz ich kluczowość. Im czcionka jest większa i posiada ciemniejszą barwę, tym wyższa kluczowość danego słowa” – objaśniono we wstępie do raportu.

Potem cytowano kluczowe fragmenty artykułów newsowych na dany temat, podawano do nich linki. Po rozbudowaniu funkcjonalności programu można było także porównać wcześniejsze wypowiedzi na ten sam temat (lub łączący się z nim) i sprawdzić reakcje osób publicznych. Stale zwiększano także liczbę analizowanych stron internetowych – poczynając od kilkunastu największych portali, kończąc na lokalnych portalach informacyjnych.

MaBeNa dała PiS-owi narracyjną przewagę

Bieżący monitoring danych pozwalał między innymi na szybkie wykrywanie akcji opozycji. Kiedy któreś z ugrupowań opozycyjnych zaczynało upowszechniać nową narrację, PiS natychmiast o tym wiedział. Nawet gdy akcja rozpoczynała się poza Warszawą, z dala od głównych mediów, choćby na konferencjach prasowych w okręgach opozycyjnych parlamentarzystów. Monitoring to wyłapywał, łączył te same słowa i wykazywał powiązania.

Koordynacja działań opozycji była doskonale widoczna.

To między innymi dzięki temu PiS długo miał przewagę wizerunkową nad opozycją. Mógł również bardzo szybko reagować na niekorzystny dla niego przekaz i niemal na bieżąco zbijać argumenty przeciwników.

Kto ma dziś dostęp do MaBeNy?

System monitorująco-analityczny pracujący na rzecz PiS cały czas rozbudowywano. Jak ujawniło OKO.press w lutym 2024 roku, jeszcze jeden program monitorujący działał w państwowym Instytucie NASK. Powstał po wybuchu wojny w Ukrainie. Formalnie nosił nazwę Systemu Przeciwdziałania Dezinformacji. W rzeczywistości służył do monitorowania aktywności opozycji w sieci. Codzienne raporty na ten temat trafiały właśnie do KPRM, choć nie do CAS (którym już wtedy kierował Norbert Maliszewski), lecz do nowo utworzonego Wydziału Koordynacji Komunikacji Rządowej.

Jak wyjaśnialiśmy w lutym, celem działania tego systemu było, aby „na bieżąco informować KPRM i ministerstwa o tematach, które stawały się popularne w mediach społecznościowych, a mogły być problematyczne dla rządu. Monitorowano w zasadzie tylko jedną platformę – X, czyli dawny Twitter”. I wyłącznie opozycję.

Rozbudowany i prowadzony na bieżąco monitoring wpisów dostępnych w internecie; analiza kluczowych tematów i aktywnych w nich osób; używanie pozyskanych przez państwo danych do celów politycznych jednej partii. Tak właśnie działała pisowska MaBeNa. Teraz zniknęła. Choć można przypuszczać, że ktoś nadal ma dostęp do programu z CAS oraz zmagazynowanych przez niego danych.

Czy z nich korzysta?

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze