0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Rys. Iga Kucharska / OKO.pressRys. Iga Kucharska /...

Jeśli kogoś męczy kampania wyborcza – niech pomyśli, że mecząca kampania wyborcza to przywilej nie dany każdemu. Z tego tekstu może się jednak dowiedzieć, że każdy może zrobić coś, by ten stan zmienić.

  • Maciej Kowalski, Polski Związek Głuchych: Mówią, że kto nie głosuje, nie ma prawa krytykować. Ja krytykuję, bo nie mogę głosować. Jako osoba Głucha nie wiem, o co toczy się spór. Na debatach prezydenckich nie ma tłumacza PJM. Rozmowy z politykami odbywają się w telewizji bez tłumaczeń. Mam głosować „na wygląd”?
  • Anna Wróblewska, Fundacja „Blind &Proud”: Nie widzę, jak mam poznać choćby hasła wyborcze? Informacje w internecie są publikowane w formie plakatów – obrazów bez alternatywnego opisu, które potrafię przeczytać dzięki czytnikowi.
  • Barbara Imiołczyk, Biuro RPO: Demokracja bez umiejętności postawienia się w sytuacji innej osoby, zrozumienia jej potrzeb, nie ma fundamentów. Nie rozmawiamy tu o sprawach technicznych, ale o podstawowych wartościach. Wybory, z których wyklucza się prawie 5 mln obywateli z niepełnosprawnościami, nie są powszechne – tak jak stanowi Konstytucja.

W sprawie dostępności wyborów dla osób z niepełnosprawnościami spotkaliśmy się – jak to w tych czasach – na Zoomie. Anna Duniewicz z „Naszego Rzecznika”, Anna Tomaszewska z „Akcja Demokracja”, Maciej Kowalski (Polski Związek Głuchych, Oddział Łódzki), Anna Wróblewska, Barbara Imiołczyk i Sebastian Jasitczak, tłumacz Polskiego Języka Migowego.

Rozmawialiśmy o tym, co w wyborach chyba najważniejsze: czy w ogóle można wybrać i czy da się zagłosować.

OKO.press chce zaś Państwu pokazać ważną społeczną zmianę: po raz pierwszy dostępność wyborów prezydenckich sprawdzają nie tylko eksperci – ale i obywatelska sieć. Ta sama, która wcześniej walczyła o wolne sądy i wolność zgromadzeń – teraz zabiega o prawa wyborcze dla wszystkich.

Podjazd dla wózków to nie wszystko

O tym, że lokale wyborcze mogą być niedostępne – bo schody, brak chodnika, niewygodne progi w drzwiach, brak oświetlenia – opinia publiczna przekonała się 15 października 2023 r. Frekwencja była ogromna i przy okazji tego pospolitego ruszenia dotarło do wielu, że mama, tata, sąsiad nie mogą zagłosować, bo nie mają jak się dostać do lokalu wyborczego.

O poprawę sytuacji od lat zabiega Rzecznik Praw Obywatelskich. Zmian jednak nie było. Głównie dlatego, że członkowie komisji wyborczych nie rozumieją potrzeb współobywateli i nie umieją przeczytać ze zrozumieniem przepisów o tym, jak ma wyglądać lokal wyborczy. I nic dziwnego – jest to tekst prawniczo-techniczny.

W 2024 roku eksperci z Biura RPO zmienili strategię: włączyli do kontroli lokali aktywistów z organizacji walczących o demokrację i prawa osób z niepełnosprawnościami. Efektem było nie tylko więcej danych o stanie lokali wyborczych w wyborach samorządowych i europejskich, ale też wzrost świadomości, jakie to ważne.

W oczywisty sposób pojawiło się następne pytanie: jak w ogóle można mówić o powszechnym prawie wyborczym, jeśli kampania prowadzona jest tak, jakby wszyscy wyborcy byli młodzi, zdrowi i sprawni?

Przeczytaj także:

Wybory dostępne naprawdę

„Jeśli wybory są dla ciebie ważne, jeśli idziesz na spotkanie wyborcze, wypełnij prostą ankietę w telefonie. Czy spotkanie jest dostępne? Czy każdy może w nim wziąć udział? Na podstawie wyników ankiet od początku kampanii pokazujemy komitetom wyborczym, co robią dobrze, a co źle w kwestii dostępności spotkań. Jeśli skorzystają z naszych rad, mają szansę dotrzeć do większej liczby wyborców” – mówi Anna Duniewicz z Naszego Rzecznika, sieci skupiającej organizacje współpracujące od czasów RPO Adama Bodnara z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich.

Barbara Imiołczyk: Wypracowaliśmy tu niezły model współpracy: instytucje nie muszą działać same, zamknięte w swoim urzędniczym gronie. A problem opisany w raportach RPO staje się sprawą obywatelską. Razem możemy zrobić więcej i skuteczniej dla demokracji i praw człowieka.

Anna Duniewicz: Inicjatywa „Nasz Rzecznik” jest o prawach nas wszystkich. W tym – i zwłaszcza – praw osób szczególnie narażonych na wykluczenie i niezauważanie. Jako obywatele i obywatelki mają prawo do informacji o programach wyborczych i o tym, co jest stawką wyborów. Mają też prawo do dostępnych spotkań i lokali wyborczych. A to prawo nie jest niestety przestrzegane.

OKO.press: Kiedy zauważyliście ten problem? Przecież o prawach osób z niepełnosprawnościami zwykło się w Polsce mówić, że są ważne, „ale teraz są ważniejsze problemy. Np. wynik wyborów”.

Duniewicz: Nie pamiętam jednego momentu, ale na pewno ważne było włączenie się w obywatelski monitoring dostępności lokali wyborczych w 2024 r. Zobaczyliśmy wtedy, dzięki lokalnym aktywistom i aktywistkom, jak źle jest w mniejszych miejscowościach.

Sieć lokalna zbiera informacje dla sąsiada

Anna Tomaszewska, Akcja Demokracja: I zdaliśmy sobie sprawę, że sytuacja nie zmieni się bez aktywności obywatelskiej. Ponad 80 proc. sprawdzonych w 2024 roku lokali wyborczych miało braki, mimo że prawo o dostępności ma już 13 lat. Okazało się jednak, że nasza obywatelska akcja przynosi efekty. Bo kiedy sąsiad sprawdza lokal dla sąsiada, to lepiej działa, niż kiedy urząd przysyła instrukcje gminie.

W Koszęcinie po oddolnych sygnałach na przykład przeniesiono lokal do innego budynku, by wyborcy mogli się tam dostać be przeszkód. Wrocław zrobił wielki audyt lokali wyborczych i to naprawdę wielka rzecz, bo przecież w tak dużym mieście bardzo wielu wyborców ma różnego rodzaju niepełnosprawności.

Teraz, przy okazji wyborów prezydenckich i mając w ręku Konwencję o prawach osób z niepełnosprawnościami (która mówi o tym, że osoby z niepełnosprawnościami mają równe prawa do udziału w polityce i życiu publicznym), postanowiliśmy zrobić więcej.

Oddanie głosu w lokalu wyborczym to jest ostatni etap. Najpierw trzeba wiedzieć, na kogo chce się zagłosować. A kandydaci niekoniecznie chcą się pochylać nad tym, czy ich przekaz, ich program w ogóle dociera do osób z niepełnosprawnościami. Nie umieją tego robić i nawet nie wiedzą, jakie to dla nich samych ważne.

Karol Nawrocki podziękował

Więc teraz po prostu docieramy do ludzi z przekazem: jeśli idziesz na spotkanie, sprawdź dla innych, czy to spotkanie było dostępne. Niech się kandydaci uczą. Będziesz głosować? Rozejrzyj się, postaw w sytuacji innych. Oceń.

Narzędzie do tego przygotowało Biuro RPO i naprawdę jest proste.

Na tej podstawie będziemy przesyłali komitetom informacje, co należy poprawić. Jeszcze możemy sporo zmienić.

Duniewicz: 22 marca wysłaliśmy sześciu najwyżej notowanym kandydatom wytyczne przygotowane przez Radę Osób z Niepełnosprawnościami przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. Taki gotowiec, jak powinno się przygotować spotkanie przedwyborcze i materiały wyborcze.

I?

Duniewicz: I odpowiedział nam jeden komitet – Karola Nawrockiego. Że bardzo dziękują i przekażą sztabom.

22 kwietnia wysłaliśmy pierwsze podsumowania ankiet komitetom wyborczym Szymona Hołowni i Adriana Zandberga, bo inne dane jeszcze nie spłynęły. Spotkania tych kandydatów wypadły pod względem dostępności nie za dobrze. W terenie zabrakło tłumaczy języka migowego, pętli indukcyjnej, toalet dla osób z niepełnosprawnościami, czasem miejsc parkingowych dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Przy kolejnych spotkaniach naprawdę warto mieć to wszystko na uwadze.

O dostępności w języku zrozumiałym dla sztabów

No to porozmawiajmy z politykami w języku dostępności. Co zyskują, dbając o nią?

Maciej Kowalski: Wszyscy jesteśmy na swój sposób niepełnosprawni. Jestem osobą Głuchą, ale znam też osoby, które z racji wieku niedosłyszą. Byłyby szczęśliwe z napisów w telewizji.

Dla nas, Głuchych, największym problemem jest brak informacji o kandydatach, o ich poglądach i planach. Teraz możemy głosować, ale kierując się w zasadzie tylko wyglądem kandydata. Tego chcecie?

Wszyscy przejmowaliście się debatą w Końskich – dla głuchych ta debata była kompletnie niedostępna. [Debata „Super Ekspressu”, zorganizowana już po naszej rozmowie, też tłumacza nie miała – red.] Pamiętajcie, że same napisy na ekranie nie wystarczą. One są dla tych, którzy dobrze znają polski – tymczasem osoby głuche od urodzenia polskiego uczą się dopiero w szkole. I jest to dla nich drugi, po PJM, język. Jak dla Was angielski – wyobraźcie sobie więc debatę polityczną w Polsce z napisami po angielsku.

No i ważna rzecz, jak tu rozmawiamy, to muszę poczekać na tłumaczenie, a wy już rozmawiacie o czym innym.

Czyli musimy się nauczyć robić pauzy?

Dostępność jest kwestią zdobywania umiejętności społecznych.

Mogę w tym pomóc dzięki przykładom, bo brak tej umiejętności jest powszechny. Pamiętacie pandemię? Jak służba zdrowia przeszła na teleporady, a w przychodniach wszyscy mieli maseczki? I jak osoba Głucha miała się komunikować, nawet jeśli zna polski i czyta go z ust? Instytucje publiczne reklamują się, że można do nich zadzwonić i wszystko załatwić. Rozumiecie? Zadzwonić!

Ostatnio słyszałem o wypadku z udziałem obywatela Niemiec i niesłyszącego obywatela polskiego. Do Niemca policja od razu sprowadziła tłumacza. O tym, że nasz obywatel też potrzebuje wsparcia, jakoś nie pomyśleli.

No i teraz dochodzimy do wyborów – do całkowitego niezauważania problemu.

A jeśli wyborca nie widzi?

Anna Wróblewska: To jest cała komunikacja graficzna bez opisów alternatywnych – to nas wyklucza z kampanii wyborczej.

  • Strony internetowe, które zawierają błędy
  • Zapowiedzi wydarzeń publikowane w sieci w formie plakatów bez opisu alternatywnego dla osoby niewidzącej.
  • Niedostępne do odczytu mapy wskazujące, gdzie jest spotkanie z kandydatem.
  • Wykazy spotkań bez informacji, które z nich są dostępne – czy da się tam wejść z psem przewodnikiem, poruszając się na wózku albo o lasce.

Dostępność zwiększa zasięgi

A jak to wytłumaczyć politykom? Opisy alternatywne to przecież jakieś technikalia, niech się asystenci w sztabie tym zajmą… A najlepiej stażyści.

Wróblewska: Jak? Przecież równość nie istnieje bez dostępności.

A skoro tak, to działania kampanijne od początku muszą być projektowane pod kątem dostępności. Strona kandydata musi być dostępna – czyli taka, po której można się poruszać bez wzroku, a także przy ograniczonych ruchach dłoni. Materiały wideo od razu muszą mieć audiodeskrypcję oraz napisy i tłumaczenia PJM.

Jednak to bardzo to techniczne

Ale bardzo zwiększające zasięgi. Dostępne serwisy są wygodniejsze dla wszystkich użytkowników.

Więc twój przekaz, polityku, dociera łatwiej do wszystkich.

Sztaby powinny przeszkolić swoje ekipy, że wyborcy przychodzący na spotkania mają różne potrzeby. I że wyborca niewidomy ma prawo wejść na spotkanie z psem przewodnikiem! Plany spotkań przedwyborczych trzeba od razu opatrywać informacjami, czy miejsca są dostępne dla osób z niepełnosprawnościami. Dzięki takiemu myśleniu te miejsca będą wybierane z myślą o wygodzie wszystkich wyborców – co teraz się nie dzieje.

A telewizja?

Też, choć nie jest tak ważna, jak choćby 10 lat temu. Nasze środowisko od wielu lat podnosi kwestie audiodeskrypcji w telewizji i faktycznie pojawia się coraz więcej programów z audiodeskrypcją. Jednak to ciągle za mało.

Da się w telewizji zdobyć informacje potrzebne wyborcy, jeśli się nie słyszy?

Kowalski: Nie w każdej telewizji jest tłumaczenie migowe. Program informacyjny może być tłumaczony, ale już rozmowa z politykami – nie. Najsmutniejsze jest to, że telewizje prywatne rzadziej tłumaczą informacje ważne dla wyborców.

Największe wyzwanie – mówić prosto

Jest jeszcze problem przetłumaczenia naszego specjalistycznego języka politycznego, zrozumiałego dla tych, którzy polityką żyją, na język uproszczony. To są niby komunikaty dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Ale wbiła mnie kiedyś w fotel informacja, że takie materiały są rozchwytywane wszędzie tam, gdzie ludzie na co dzień nie zajmują się polityką i nią nie żyją. A prawa wyborcze mają – np. w DPS, domach seniorów, ale także zakładach karnych.

Kowalski: Na stronie rządowej gov.pl od 10 lat jest poradnik „Komunikacja pisemna”, wyjaśniający, na czym polega prosty język. Mogę zrozumieć kandydata, który pierwszy raz startuje – on może tego wszystkiego nie wiedzieć. Jednak kandydaci są wystawiani i popierani przez partie polityczne? One są finansowane z pieniędzy obywateli – naprawdę niepojęte, że nie spełniają minimum dostępności.

Tomaszewska: Najważniejszą umiejętnością, jaką tu trzeba zdobyć, jest umiejętność pytania się i konsultowania z ekspertami. Rzeczywiście trudno pomyśleć o wszystkim, przewidzieć wszystko, czuć się w sytuacji każdej osoby. Dlatego wystarczy skorzystać z naszej ankiety – ona pozwala zobaczyć sytuację z różnych perspektyw.

I oczywiście zapraszamy wszystkich do regularnego odwiedzania strony https://dostepnewybory.pl/.

Bez umiejętności pytania o sytuację innych ludzi społeczeństwo nie może przetrwać. I dlatego wasza akcja jest tak bardzo ważna.

Kowalski: Mówicie, kto nie głosuje, nie ma prawa krytykować. Prawda? Ja nie zagłosuję, ale będę krytykował. Nie głosuję, bo pozbawiliście mnie prawa wybierania.

Wróblewska: Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem. Więc wszyscy w sposób naturalny będziemy mieć problemy np. ze wzrokiem. Jeżeli już teraz nauczymy się zasad dostępności, to po prostu zbudujemy lepszą przyszłość dla wszystkich, dla całego społeczeństwa.

Barbara Imiołczyk, BRPO: Nie ma demokracji bez umiejętności zrozumienia innego człowieka, otwarcia na niego, dialogowania i wspólnego szukania rozwiązań.

Więc nie ma demokracji bez udziału obywateli z niepełnosprawnościami. To nie są sprawy techniczne.

Duniewicz: Wybory dostępne dla wszystkich to nie jest przywilej, to jedno z fundamentalnych praw obywatelskich.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze