0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN – na zdjęciu u góry – w poniedziałek 8 stycznia 2024 roku wydała komunikat. Zapowiadał go wcześniej w sensacyjnym tonie portal Onet. Sensacją było to, że taki komunikat będzie. A gdy już się pojawił na stronie SN okazało się, że Manowska zaatakowała w nim marszałka Sejmu Szymona Hołownię i prezesa legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotra Prusinowskiego.

Jej zarzuty nie są zasadne. Manowska zarzuca Hołowni i Prusinowskiemu, że byli w rzekomej zmowie. Bo tak odbiera to, że Hołownia przekazał bezpośrednio do tej Izby odwołania od wygaszenia mandatów posła, skazanych na więzienie za nielegalną akcję CBA wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Marszałek to zrobił, bo ta Izba jest legalna i przed zmianami wprowadzonymi w SN – przez PiS – zajmowała się tego typu sprawami. Jego działanie jest legalne, bo Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która zgodnie z wiele razy zmienianą przez PiS ustawą SN ma być właściwa do takich spraw, jest nielegalna. Wynika to z orzeczeń ETPCz, TSUE i SN, które orzekły, że jest ona sądem specjalnym i dlatego, że są w niej sami wadliwi neo-sędziowie.

Hołownia nie był więc w żadnej zmowie. Po prostu dyrektor generalny jego gabinetu sam zawiózł odwołania z kompletem dokumentów do Izby Pracy, by nie wpadły one w ręce Manowskiej. A tak by się stało gdyby odwołania złożył na biurze podawczym. Z biura odwołania by przekazano do nielegalnej Izby.

Mimo ruchu Hołowni Izba Kontroli jednak zdążyła wydać dwie nie wiążące decyzje, że Wąsik i Kamiński nadal są posłami. Bo uznała, że prezydent ułaskawił ich w 2015 roku w trakcie procesu. Problem w tym, że zrobił to nieskutecznie, co wynika z uchwały 7 sędziów SN z 2017 roku, a potem wyroku 3 sędziów SN z 2023 roku. Dlatego Sąd Okręgowy w Warszawie w grudniu 2023 roku dokończył ich proces karny i skazał na 2 lata więzienia za akcję CBA z 2007 roku w tzw. aferze gruntowej.

Przeczytaj także:

Zdaniem Manowskiej tylko powołana przez PiS Izba Kontroli mogła zająć się wygaszeniem mandatów polityków PiS przez marszałka Sejmu. Zarzuca prezesowi Prusinowskiemu rzekoma samowolę i naruszenie porządku prawnego RP. Uważa, że działał w porozumieniu z marszałkiem Sejmu.

Manowska jednocześnie rozgrzesza Izbę Kontroli z tego, że rozpoznała odwołania Wąsika i Kamińskiego, mimo że wnieśli je osobiście. Zrobili to niezgodnie z artykułem 250 kodeksu wyborczego, który mówi, że odwołania w tego typu sprawach wnosi się za pośrednictwem marszałka Sejmu. Izba nie powinna więc ich rozpoznać tylko zwrócić skazanym. Manowska tłumaczy, że wcześniej strony tak wnosiły odwołania w licznych sprawach i nikt tego nie negował.

Pominęła też kolejny zarzut, że w składach orzekających Izby Kontroli ws. Wąsika i Kamińskiego; zasiadał były współzałożyciel Ordo Iuris neo-sędzia Aleksander Stępkowski, który w rządzie PiS był wiceszefem MSZ. I powinien się wyłączyć z tych spraw, bo Kamiński w rządzie PiS był szefem MSWiA, a Wąsik jego zastępcą.

Manowska w swoim komunikacie martwi się o wizerunek SN jako niezależnego sądu. Ale w tej kwestii powinna milczeć, bo to ona odpowiada za to, że SN stracił swój autorytet i dziś jest widziany jak TK Julii Przyłębskiej. To również Manowska odpowiada za obecny chaos w SN. A sprawa Wąsika i Kamińskiego nie jest pierwszą, w której walczy o przejęcie akt.

Mężczyna w fotelu marszałka Sejmu. uchwalono budżet
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Zdaniem Manowskiej był w zmowie z prezesem legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Jak Manowska uciszyła samorząd sędziów SN

Przypomnijmy, jak Manowska rządziła SN i jak traktowała legalnych sędziów SN. Jej rządy na stanowisku I prezesa SN od samego początku są skażone zarzutami o to, że jest nielegalnym prezesem.

Chodzi o procedurę jej wyboru na kandydata na prezesa. Decydowało o tym Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN w 2020 roku. Legalni sędziowie SN mieli na nim zdecydowaną większość głosów. Ale przegrali wybory. Obrady prowadzili tzw. komisarze prezydenta Dudy. To tymczasowi prezesi SN wyznaczeni przez Dudę. Ich głównym zadaniem był wybór następcy Małgorzaty Gersdorf.

Prezydent wyznaczył do tego neo-sędziego Kamila Zaradkiewicza. Lekceważył on wnioski i głosy legalnych sędziów. Ale w trakcie Zgromadzenia zrezygnował. Zastąpił go inny neo-sędzia Aleksander Stępkowski ten sam, który teraz brał udział w wydaniu przez Izbę Kontroli korzystnych decyzji dla Wąsika i Kamińskiego.

Stępkowski też lekceważył wnioski i głosy legalnych sędziów SN. Zgromadzenie było jednak teatrem, który wcześniej zaplanował PiS. Partia Kaczyńskiego tyle razy zmieniała ustawę o SN, by mieć kontrolę nad wyborem prezesa SN. Dlatego Zgromadzenie mieli prowadzić komisarze Dudy. Dlatego Zgromadzenie miało wybrać kilku kandydatów spośród których Duda wybierze prezesa. I tak się stało.

Prezydent wybrał byłą zastępczynie ministra Ziobry, czyli Manowską. Mimo, że nie miała ona dużego poparcia sędziów SN. Przepadła kandydatura prof. Włodzimierza Wróbla, który jako jedyny miał poparcie większości sędziów i w normalnych warunkach to on zostałby I prezesem SN. Z uwagi na zastrzeżenia legalnych sędziów do sposobu prowadzenia przez komisarzy Dudy Zgromadzenia, można pytać czy wybór Manowskiej na to stanowisko jest legalny.

Jedną z pierwszych jej decyzji po powołaniu przez prezydenta było odroczenie Zgromadzenia. Miano je kontynuować, bo legalni sędziowie chcieli przedstawić swoje wnioski i krytykę sposobu wyboru kandydatów na prezesa SN. Ale do dziś Manowska nie zwołała Zgromadzenia, które jest formą samorządu sędziów SN.

Takie Zgromadzenie powinno być co najmniej raz w roku. I choć minęły już prawie 4 lata Manowska go nie zwołuje. Czyli de facto je zlikwidowała. Broni się tym, że nadal jest epidemia koronawirusa, choć w tym czasie cała Polska pracuje i nie ma już żadnych obostrzeń. Jej tłumaczenie jest fałszywe nawet z powodu tego, co dzieje się w SN. Sędziowie sądzą na salach bez szybek zabezpieczających ich przed stronami i publicznością. Spotykają się w pokojach i razem jedzą obiad na stołówce. Chodziło tylko o uciszenie legalnych sędziów SN i krytyki.

22.05.2020  Warszawa , plac Krasinskich . Sad Najwyzszy . Pelniacy obowiazki pierwszego prezesa Sadu Najwyzszego sedzia Aleksander Stepkowski podczas Zgromadzenia Ogolnego Sedziow Sadu Najwyzszego zwolanego w celu wyboru pierwszego prezesa Sadu Najwyzszego .
Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl *** Local Caption ***
Neo-sędzia SN z Izby Kontroli i rzecznik SN Aleksander Stępkowski. To on był tzw. komisarzem prezydenta Dudy. Był też w dwóch składach Izby Kontroli, które uznały, że Wąsik i Kamiński nadal są posłami. Zasiadał w składach mimo, że był wiceszefem MSZ w rządzie PiS. W tym rządzie był też Wąsik i Kamiński. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Jak Manowska aresztowała akta precedensowych spraw

Lista zarzutów wobec tego jak Manowska kieruje najważniejszym sądem jest dłuższa. To ona aresztowała akta ważnych spraw dotyczących statusu neo-sędziów SN, czyli też jej. Były one w dwóch Izbach – Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN i w Izbie Cywilnej.

W Izbie Pracy były pozwy sędziów znanych z obrony praworządności m.in. sędziego Żurka; o uznanie, że neo-sędziowie SN nie są legalnymi sędziami. O te akta Manowska toczyła walkę od momentu objęcia stanowiska prezesa SN. Chciała by je przekazano do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, która pewnie by odrzuciła pozwy.

Ale legalni prezesi Izby Pracy Józef Iwulski, a potem Piotr Prusinowski odmawiali. Pozwy do rozpoznania dostali legalni sędziowie SN i na kanwie tych spraw zadali pytania prejudycjalne do TSUE o status wszystkich neo-sędziów SN.

Z kolei w Izbie Cywilnej było odwołanie sędziego Waldemara Żurka z Krakowa – jednego z symboli wolnych sądów – od jego karnego przeniesienia do innego wydziału w sądzie. Trafiło ono do legalnego 3 osobowego składu SN, a ten zadał pytanie prawne do składu 7 osobowego.

Powiększony skład na pytanie jednak nie odpowiedział, tylko zadał pytania prejudycjalne do TSUE, też o status neo-sędziów SN. I TSUE udzielił na nie odpowiedzi w październiku 2021. Trybunał orzekł, że przymusowe przenoszenie sędziów może być formą ich represji i formą wpływu na nich. Trybunał orzekł też, że orzeczenia wydane przez neo-sędziów można uznać za niebyłe.

Po wyroku Trybunał wysłał akta do SN i powinny one trafić do 7 osobowego składu orzekającego, który wydałby uchwałę w tej sprawie (będącą odpowiedzią na pytania prawne składu 3 osobowego). Ale do dziś tej uchwały nie ma. Zablokowała to Małgorzata Manowska i to skutecznie.

Najpierw przejęła akta sprawy po ich powrocie z TSUE. Tłumaczyła, że trzeba sporządzić opinie prawne. Potem doszło do zmiany składu orzekającego, bo 3 sędziów przeszło w stan spoczynku. Skład tak zmieniono, że jest w nim teraz 4 neo-sędziów SN, w tym Małgorzata Manowska i Kamil Zaradkiewicz.

Skład zmieniła Joanna Misztal-Konecka, neo-sędzia na stanowisku I prezesa Izby Cywilnej. Obsadziła ona neo-sędziami nie tylko miejsca zwolnione przez sędziów, którzy przeszli w stan spoczynku. Ale nawet usunęła za składu Dariusza Zawistowskiego, byłego prezesa Izby Cywilnej.

Skład 7 osobowy nie wydał uchwały do dziś. Z różnych powodów. A nawet jeśli mu się uda wydać uchwałę, to i tak neo-sędziowie SN zablokują ocenę swojego statusu lub uznają, że są legalni. Bo mają większość.

Manowska zablokowała też rozpoznanie precedensowych pozwów w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. W tych sprawach TSUE w 2022 odmówił udzielenia odpowiedzi na pytania prejudycjalne, ale nie przesądził wyniku sprawy. Pozwy przeciwko neo-sędziom SN mieli osądzić sami legalni sędziowie SN.

Te akta gdy wróciły z Trybunału też przechwyciła i zatrzymała Manowska. I nie oddała ich do Izby Pracy do dziś. Najpierw oddała je do badania pod kątem zrobienia dyscyplinarki byłemu prezesowi Izby Pracy, za to jak przydzielił sprawy sędziom (jej zarzuty nie są zasadne). A potem akta wysłano do jednej ze spraw w TK Przyłębskiej.

Nie można wykluczyć, że Manowska będzie dążyć do tego, by pozwy zostały na nowo przydzielone, tym razem już neo-sędziom.

Prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski (stoi po lewej). Obok niego były już legalny prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Manowska odmraża Izbę Dyscyplinarną, ściga prezesa Izby Pracy, chce usunąć legalnych ławników

Małgorzata Manowska nie wykonała też orzeczeń TSUE z lipca 2021 roku uznających, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Odmroziła jej działalność mimo, że było zabezpieczenie TSUE zamrażające jej pracę orzeczniczą. Manowska dopiero po krytyce częściowo zawiesiła jej pracę.

Ale mimo to Izba działała dalej do czasu jej likwidacji przez PiS w 2022 roku. Manowska nawet przekazywała do niej akta. Dzięki temu Izbie udało się łamiąc zabezpieczenie TSUE zawiesić 4 sędziów za stosowanie prawa UE – Macieja Ferka, Piotra Gąciarka i Krzysztofa Chmielewskiego i Macieja Rutkiewicza.

To wszystko pokazuje, że walka o to, kto ma akta w SN i gdzie one wpływają toczy się od dawna. Manowska w ten sposób odcina legalnych sędziów od spraw, w których mogą podważyć legalność neo-sędziów SN. Zresztą osobiście pilnowała obiegu dokumentów w SN.

Na przykład siadała z byłym już prezesem Izby Karnej SN Michałem Laskowskim i otwierała z nim korespondencję do jego Izby. Sprawdzała, czy pełnomocnicy i obrońcy bezpośrednio kierowali do tej Izby sprawy z pominięciem nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Jeśli uznała, że tak było zabierała pisma.

Manowska z tego powodu skonfliktowała się z ostatnim legalnym prezesem Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotrem Prusinowskim. Żądała nawet uruchomienia dla niego 4 dyscyplinarek.

Chciała, by Prusinowskiego rzecznik dyscyplinarny SN ścigał za: – odebranie sprawy do rozpoznania neo-sędziemu SN; – za krytykę neo-sędziego SN w Onecie; – za powiedzenie o rozprawie w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej, że są to występy. Rzecznik dyscyplinarny SN odmówił ścigania Prusinowskiego. Ale Manowska złożyła zażalenia na to i czekają one na rozpoznanie przez nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, w której też są neo-sędziowie.

Ostatnia dyscyplinarka jakiej zażądała Manowska dla Prusinowskiego jest za to, że dopuścił w Izbie Pracy do wyłączenia z orzekania neo-sędzi SN. Manowska uważa, że sprawę o wyłączenie powinna rozpoznać nielegalna Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Tyle że właściwość tej Izby w takich sprawach narzuciła ustawa kagańcowa, którą w czerwcu 2023 roku TSUE uznał za sprzeczną z prawem unijnym. Mimo to Manowska chce ścigania Prusinowskiego za sprzeniewierzenie się ustawie kagańcowej.

Dyscyplinarki dla Prusinowskiego to nie przypadek. Jest on nie tylko ostatnim legalnym prezesem Izby SN. Broni też w sprawach dyscyplinarnych represjonowanych sędziów. Broni również niezależności SN i głośno mówi, co myśli o rządach Manowskiej. Dawał też wsparcie ławnikom SN wybranym przez Senat, gdy Manowska nie chciała dopuścić ich do orzekania. Za to jego Izba straciła salę konferencyjną.

Teraz Manowska walczy z legalnymi ławnikami SN wybranymi w Senacie przed demokratyczną opozycję. Nie chcą oni orzekać z neo-sędziami z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i z Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Opierają się na opiniach uznanych prawników, z których wynika, że neo-sędziowie są wadliwymi sędziami. Co wynika też z wyroków TSUE, ETPCz, SN i NSA. Za to Manowska uruchomiła procedurę odwołania 13 ławników.

Wkrótce w OKO.press opiszemy kolejne decyzje Małgorzaty Manowskiej blokujące starych sędziów SN.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze