Europosłanka PiS Beata Mazurek na Twitterze porównała rosyjskie plany zmiany rządu w Kijowie z rzekomym poparciem Niemiec dla Donalda Tuska. Wyjaśniamy europosłance różnicę i analizujemy antytuskową obsesję władzy oraz jej antyniemiecką szajbę
„Niemcy chcą zainstalować w Polsce marionetkowy rząd, z Tuskiem na czele. Natomiast Rosja na Ukrainie. Co za zbieżność. Sojusz wchodzi w nową fazę. Powtórzę, imperializm i przestrzeń życiowa, to ogromne zagrożenie dla pokoju”
- napisała na Twitterze europosłanka PiS Beata Mazurek.
OKO.press programowo nie zajmuje się analizami wypowiedzi internetowych trolli, w tym wypadku jednak zrobimy wyjątek i wyjaśnimy europosłance Mazurek, na czym polega różnica pomiędzy możliwą zmianą władzy na Ukrainie i możliwą zmianą władzy w Polsce.
Ma to także głębszy sens - jej wypowiedź pokazuje bowiem, jak daleko politycy rządzącej prawicy (oraz prorządowe media) zabrnęły w antytuskowej obsesji.
Wyjaśnijmy więc po kolei.
Mazurek nawiązała do informacji brytyjskiego Foreign Office (ministerstwa spraw zagranicznych), które 21 stycznia 2021 roku ujawniło, że Rosja planuje zmianę rządu w Kijowie na prorosyjski - i temu mają służyć prowadzone od miesięcy przygotowania do militarnej inwazji na Ukrainę.
Według informacji dziennika „The Guardian”, w Kijowie potraktowano te doniesienia - oparte na źródłach wywiadowczych - „poważnie”. 22 stycznia informacje wywiadu brytyjskiego potwierdzili urzędnicy administracji Joe Bidena. „Spiskowanie tego rodzaju budzi nasze głębokie obawy. Naród ukraiński ma suwerenne prawo określać własną przyszłość, a my popieramy naszych demokratycznie wybranych partnerów na Ukrainie” - powiedziała dziennikowi „The New York Times" Emily J. Horne, rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Brytyjczycy podali także nazwiska potencjalnych kandydatów na nowego prorosyjskiego przywódcę Ukrainy.
Rosjanie naturalnie zaprzeczyli. „Rozprzestrzenianie dezinformacji przez brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych to dodatkowy dowód, że kraje NATO, pod przywództwem Anglosasów, eskalują napięcia wokół Ukrainy” - oświadczył rosyjski MSZ i wezwał Brytyjczyków do „zaprzestania tej prowokacyjnej działalności”.
Co się więc w porównaniu użytym przez Mazurek nie zgadza? Wszystko.
W tle jest oczywiście insynuacja, że Tusk jest niemieckim agentem czy niemiecką marionetką - przez lata wytrwale powtarzana przez propagandę PiS.
Niemcy są jednym z głównych wrogów propagandy PiS. W grudniu 2021 roku prezes Jarosław Kaczyński zarzucił im - najpierw na zamkniętym spotkaniu - próbę budowania „IV Rzeszy". W wywiadzie dla tygodnika “Sieci” 10 stycznia także mówił o próbach podziału wpływów w Europie Wschodniej pomiędzy Niemcy i Rosję. „Ich [Niemiec] nagrodą ma być owa IV Rzesza” - komentował.
W wizji prezesa Kaczyńskiego Niemcy nadal chcą realizować imperialną politykę, tyle że zamiast metod militarnych - jak za Bismarcka (XIX w.) czy Hitlera - wybierają subtelniejsze próby wasalizacji. Uzależniają więc kraje Europy Środkowej, takie jak Polska, od unijnych instytucji, nad którymi kontrolę (w opowieści PiS) sprawuje Berlin. Uzależniają także te kraje od niemieckiej gospodarki, zamieniając je w bazę surowców i poddostawców.
Kiedy Niemcy więc bronią np. Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, bronią naprawdę swojej strefy wypływów - w logice PiS.
Ci sami Niemcy w perfidny sposób zamierzają obciążyć Polaków współodpowiedzialnością za swoje wojenne zbrodnie. We wrześniu 2021 roku minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek mówił, że „Niemcy nie pokazują dokładnie zbrodni wojennych” w swoich podręcznikach (powiedział nieprawdę - sprawdziliśmy).
Te wszystkie wątki w retoryce PiS występują stale: już w 2016 roku ówczesna rzeczniczka rządu mówiła, że Polska nie będzie „kolonią niemiecką”, a prezes Kaczyński na wiecu w Łomży zapewniał, że
„Polska pod naszymi rządami na to się nie zgodzi”.
Nic więc zaskakującego, że proeuropejski polityk pozostający w bliskich relacjach z byłą kanclerz Angelą Merkel - Donald Tusk - od początków rządów PiS nazywany był po prostu niemieckim agentem.
Wybitny intelektualista obozu władzy, prof. Zdzisław Krasnodębski już 5 marca 2017 roku przesądził sprawę:
„Sądzę, że dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie”.
Przypinanie do Tuska łatki „niemieckiej marionetki” stało się znacznie częstsze, kiedy w lipcu 2021 roku polityk wrócił do Polski na dobre i został przewodniczącym PO. W ciągu tygodnia - pisaliśmy wówczas - na stronie tvp.info pojawiła się ponad setka (!) artykułów na jego temat. Nazwisko lidera Platformy pojawiło się w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP nawet 40 razy.
We wszystkich wydaniach „Wiadomości” w tygodniu, który nastąpił po powrocie Tuska do Polski, można było usłyszeć fragmenty jego przemówienia z okazji zjazdu niemieckiej partii CDU, należącej do grupy Europejskiej Partii Ludowej, której Tusk był przewodniczącym.
Nagranie pochodzi ze stycznia 2021 roku i od tamtej pory regularnie w programie TVP zobaczyć można wycinki z Tuskiem mówiącym „für Deutschland”. „Wiadomości” pokazywały też wielokrotnie nagłówek „Deutsche Welle” mówiący, że Tusk jest przywódcą polskiej opozycji. Po niemiecku - złowrogi nazistowski „Opposition Führer”.
Nazywając więc rząd Tuska „marionetkowym”, posłanka Mazurek opowiada głupstwa - ale są to głupstwa z długą tradycją w propagandzie PiS oraz w zgodzie z jej antyniemiecką szajbą - która pozwala uzasadniać PiS łamanie europejskich norm praworządności w Polsce.
„Słowo »szajba« pochodzi od niemieckiego »Scheibe«, co oznacza »krążek, tarczę, podkładkę po główkę śruby«. Najpierw w gwarze poznańskiej, a potem w całym kraju, pojawił się zwrot »szajba komuś odbiła« (w miejsce wcześniejszego »palma odbiła«), co znaczy, że »dostał obłędu, szału, bzika, popadł w stan nierównowagi umysłowej lub psychicznej«. OKO.press przypuszcza, że może to być nawiązanie do faktu, że ogarnięty szajbą w kółko gada głupoty lub do znaku kółka, jaki rysuje się na czole” - pisaliśmy w 2017 roku komentując antyniemiecką obsesję PiS.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze