Towarzystwo Dziennikarskie ubolewa nad antyniemiecką "nikczemną kampanią propagandową", jaką prowadzą PiS i jego media. Przegląd pisowskiej mowy potwierdza, że Niemcy są podstępnymi polakożercami. Koza, która wskakuje na polską wierzbę to die Ziege. Niemcy zapomnieli, że wolno im mniej. Postawić się Niemcom to najwyższe wcielenie polskości. II wojna trwa.
Słowo "szajba" pochodzi od niemieckiego "Scheibe", co oznacza "krążek, tarczę, podkładkę po główkę śruby". Najpierw w gwarze poznańskiej, a potem w całym kraju, pojawił się zwrot "szajba komuś odbiła" (w miejsce wcześniejszego "palma odbiła"), co znaczy, że "dostał obłędu, szału, bzika, popadł w stan nierównowagi umysłowej lub psychicznej’. OKO.press przypuszcza, że może to być nawiązanie do faktu, że ogarnięty szajbą w kółko gada głupoty lub do znaku kółka, jaki rysuje się na czole. Także w Rosji szajba to krążek hokejowy, ale i dziwak, narwaniec, odmieniec. Rosjanie (mistrzowie słowa) mają jeszcze lepsze określenie, mówią, że "komuś odleciał dach".
Towarzystwo Dziennikarskie (organizacja dziennikarzy założona w marcu 2012 przez m.in. Seweryna Blumsztajna, śp. Teresę Torańską, Dorotę Warakomską, Jacka Żakowskiego, Wojciecha Maziarskiego, Jana Ordyńskiego) 17 marca 2017 opublikowało po polsku, niemiecku i angielsku list, w którym stwierdza, że "budowane od lat partnerstwo i przyjaźń polsko-niemiecka są dziś zagrożone przez falę kłamliwej i agresywnej propagandy antyniemieckiej, zainicjowanej przez polskie władze i przywodzącej na myśl komunistyczną propagandę lat 60". Zwraca się do "drogich niemieckich przyjaciół":
"Wiemy, jak bolesne i krzywdzące są wszystkie te kłamstwa i oszczerstwa padające pod Waszym adresem. Zapewniamy, że są one tak samo bolesne dla nas, obrońców polskiego państwa prawa i polskiej demokracji.
Choć nie jesteśmy osobiście odpowiedzialni za tę nikczemną kampanię propagandową, której ofiarą padamy także my, kierujemy do Was słowa przeprosin i ubolewania".
OKO.press sprawdza, czy Towarzystwo, aby nie przesadza i czy bezpodstawnie nie "płaszczy się przed Niemcami" (jak pisze Niezależna.pl). Oto kilka haseł ze słownika pisowskiego języka.
Na szczycie w Brukseli 8 marca, który wbrew PiS wybrał Tuska, ostatecznie ujawniła się niemiecka zdradziecka natura. "Zderzyliśmy się z dużą dozą nielojalności, a nawet kłamstwa. Mieliśmy zapewnienia, że niektóre kraje popierają nasze stanowisko" - opowiadał min. Waszczykowski TVP Info. I wszystko byłoby OK, gdyby nie bezwzględna akcja Niemców.
"Jeśli na pół dnia przed rozpoczęciem szczytu w niemieckim Bundestagu kanclerz Merkel, wygłasza opinię, że cieszy się z wyboru Tuska, to znaczy, że
z Berlina poszła dyrektywa do tych państw, które słuchają".
Kaczyński, też nie miał 8 marca wątpliwości: "Jesteśmy zawiedzeni postawą premiera Węgier. Ale to tylko dowód na dominację Niemiec w Europie".
Bon mot Ryszarda Legutki podbił internet (choć może nie całkiem zgodnie z intencjami europosła PiS): "Nie może być tak, że jeden kraj dyktuje warunki, a wszyscy na nie przystają".
Określenie "kolonia niemiecka" rzeczniczki rządu , cytowane przez Towarzystwo Dziennikarskie, jest w pełni uzasadnione. Polska jest zresztą atrakcyjnym terenem także dla innych kolonizatorów: „Za tym ruchem [krytyką niszczenia Trybunału Konstytucyjnego przez USA] stoją siły, które chcą utrzymać Polskę jak najniżej.
Ale my nie będziemy kolonią! Polska pod naszymi rządami na to się nie zgodzi!” – mówił Kaczyński w Łomży w marcu 2016 r.
Już w marcu 2015 Rafał Ziemkiewicz miał tu pełną jasność: "Możemy sobie opowiadać gromkie pierdoły o cywilizacyjnym skoku, ale fakty są takie, że przez 25 lat zmarnowano szansę na polską suwerenność. Stajemy się coraz bardziej kolonią, z dwojga złego o tyle lepiej, że właśnie niemiecką, nie rosyjską".
Przed spotkaniem z niemiecką kanclerz, 16 stycznia 2017, prezes stawiał sprawę po polsku: "Będę musiał powiedzieć kanclerz Angeli Merkel, że Niemcy muszą zdecydować się, co do charakteru stosunków z Polską; bo nie można Polski atakować i jednocześnie liczyć na to, że stosunki będą dobre".
Potem uzyskał od kanclerz Niemiec "pewne obietnice", ale na szczycie wyszło szydło z worka (nie mylić z Szydło). I poszedł zdradziecki atak na Polskę (patrz wyżej).
Ostatecznym dowodem na charakter Niemców jest fakt, że Niemcem został Tusk. Na szczęście Tuska zdemaskowała w Brukseli Beata Szydło.
Kaczyński, 8 marca: "Wbrew wszystkim, potrafiła przeciwstawić się wszystkim. Pokazała, że Donald Tusk nie będzie już w tej chwili mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą, że nie będzie mógł swoich interwencji w polskie sprawy i innych wypowiedzi jakoś łączyć z Polską".
Wybitny intelektualista obozu władzy, prof. Zdzisław Krasnodębski 5 marca przesądził sprawę:
"Sądzę, dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie".
Ta bezczelna postawa Niemców otwiera jednak przed Polską nieoczekiwaną szansę, by zbudować swą potęgę. Kaczyński opisuje to tak:
"Państwo, które potrafi postawić się wszystkim, także Niemcom, w bardzo ważnej dla nich sprawie, to jest państwo o wysokim statusie. O bardzo wysokim statusie. Być może nikt inny w Europie nie mógłby dziś poważyć się na coś podobnego".
Teraz powinno być jaśniejsze, jakiej narodowości są kozy, które próbują wskoczyć na polską wierzbę. To z pewnością Ziegen.
"Gdybyśmy się zgadzali na wszystko, to bylibyśmy w sytuacji pochyłej wierzby, na którą każda koza może wskoczyć. Nie jesteśmy taką pochyłą wierzbą i dzisiaj w Europie już o tym wiedzą, a wcześniej nie wiedzieli" - mówił Kaczyński 8 marca.
"Beata Szydło się nie gięła, nie kłaniała, tylko z podniesioną głową walczyła o to, co jest najważniejsze. Realizowała misję polskiego męża stanu". Mąż stanu to osoba, która stawia się Niemcom.
"Liderzy opozycji W. Kosiniak-Kamysz i G. Schetyna za kawę, tortowe ciastka i różowe tulipany przed nosem opowiadali kanclerz Merkel w niemieckiej ambasadzie o „WEWNĘTRZNYCH polskich sprawach”, użalając się na „dyktatora” i mściwie wskazując Niemcom polskie cele. Dali upust swej nienawiści do Polski.” - pisała posłanka Pawłowicz. To oczywiste, zdradzieckie charaktery się przyciągają.
Do opinii publicznej nie dociera jeszcze, jak niewdzięczni są Niemcy. Podczas uroczystości 1 sierpnia 2016 marszałek Marek Kuchciński wypomniał im, że plan „Burza”, w tym powstanie warszawskie, "spowodował opóźnienie ofensywy sowieckiej. Z tych powodów ZSRR nie zagarnął całej Europy Środkowej, powstanie uchroniło Niemcy, a może i Francję, przed komunizmem".
Niemcy nigdy nam za to nie podziękowali! W ogóle czy oni kiedykolwiek wyrazili wdzięczność Polsce?
W tym stosunki polsko-żydowskie. Jak powiedział amerykańskim Żydom we wrześniu 2016 prezydent Duda nasze oba narody "żyły na tej ziemi w zgodnie przez blisko tysiąc lat". Zepsuł to dopiero niemiecki nazizm.
Najbardziej bolesne (dla PiS) jest jednak co innego. Niemcom wolno mniej, bo nie odpokutowali jeszcze za zbrodnie II wojny światowej. A oni o tym zapominają i ważą się krytykować PiS, który ucieleśnia polskość wraz z całą wojenną martyrologią.
„Polska nie potrzebuje od Niemiec lekcji demokracji – komentował Kaczyński w TV Republika 11 grudnia 2015 r. satyryczne komentarze niemieckich mediów na swój temat –
Niemcy są nam winni bardzo dużo w każdym wymiarze, począwszy od moralnego, a skończywszy na ekonomicznym. Rachunek krzywd jest ogromny. Od wojny te sprawy nie zostały wyjaśnione, a w sensie prawnym są aktualne”.
Kiedy Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, przypomniał (w Telewizji ARD, 17 listopada 2015 r.), że Polska jest „beneficjentem europejskiej solidarności i nie powinna teraz twierdzić, że uchodźcy to tylko problem Niemców”, poseł PiS Mariusz Błaszczak (rocznik 1969) w TVN24 uznał to za „słowa skandaliczne i butę”. I wypomniał mu egzekucję:
„Rozmawiamy w Warszawie. Warszawa została zniszczona przez Niemców. Na Woli 50 tys. ludzi wymordowali funkcjonariusze państwa niemieckiego. Niemcy się zachowują, jakby tego wszystkiego nie było”.
Kiedy w radiu Deutschlandfunk ten sam Schulz powiedział, że wydarzenia w Polsce „mają charakter zamachu stanu”, premier Szydło się uniosła: “Nie zgodzę się, żeby wtrącał się w polskie sprawy. Jeśli będzie chciał dowiedzieć się, co dzieje się w Polsce, to niech zadzwoni, niech zapyta” (18 grudnia 2016 r.).
Sprawę przypieczętował wieszak, z którym, sfotografował się Schulz, by poprzeć żądania kobiet, które walczą o przywrócenie prawa do aborcji. „Fronda.pl” 16 kwietnia 2016 r. zapytała grzecznie: „Panie Schulz, kiedy zostawisz pan wreszcie Polskę w spokoju?”.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze