Już tysiąc poznanianek skorzystało z Punktu Profilaktyki Intymnej. To jedyny w Polsce miejski gabinet ginekologiczny, gdzie za darmo, przez całą dobę, można dostać receptę na antykoncepcję hormonalną i awaryjną bez obawy, że lekarz odmówi zasłaniając się klauzulą sumienia. Deklarację Wiary Lekarzy Katolickich podpisało już 4 tys. osób. W tym minister zdrowia
W Poznaniu od października 2018 działa miejski gabinet ginekologiczny bez klauzuli sumienia. Powstanie placówki było jedną z obietnic wyborczych starającego się (z powodzeniem) o reelekcję prezydenta Jacka Jaśkowiaka. W maju 2018 tak opisywał pomysł swojego sztabu:
"Poznaniankom, które z niego skorzystają, nikt nie będzie prawił kazań, tylko udzieli koniecznej pomocy".
Punkt Profilaktyki Intymnej - 24 h, bo tak nazywa się placówka, prowadzony jest przez Fundację Fanari. W placówce nie tylko uzyskać można recepty, ale także konsultacje, porady, skierowania na badania diagnostyczne, zrobić badanie usg. Całodobowo, siedem dni w tygodniu, a przede wszystkim — za darmo.
Portal polityka.pl sprawdził, jak działa gabinet po prawie trzech miesiącach od otwarcia. Z usług placówki skorzystało już około tysiąca pacjentek. W przypadkach awaryjnych na wizytę w kolejce czeka się nie dłużej niż dwie godziny.
W Warszawie podobną obietnicę w kampanii wyborczej składał Rafał Trzaskowski. Dyżury ginekologiczne 24/7 to, jak to określano, "standard", "kwestia praw człowieka". Jak dotąd placówka nie powstała.
O otwarcie gabinetu ginekologicznego bez klauzuli sumienia zabiegała w Białymstoku i Częstochowie partia Razem. Bez powodzenia.
Temat gabinetu bez klauzuli sumienia stał się głośny, gdy w maju 2018 poznański arcybiskup Stanisław Gądecki, podczas homilii w święto Bożego Ciała stwierdził: „Zabijanie dzieci poczętych poza trzema wyjątkami jest w Polsce zakazane. Tymczasem w Poznaniu słyszymy dziwne zapowiedzi – ginekolog 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu bez klauzuli sumienia. Projektodawca oświadcza, że w tym przypadku kwestie światopoglądowe powinny zejść na drugi plan. Problem w tym, że zabijanie dzieci w łonie matki nie jest kwestią światopoglądową”.
O tym, że Jaśkowiak zapowiedział stworzenie gabinetu ginekologicznego, a nie tajnej placówki podziemia aborcyjnego, przypominaliśmy arcybiskupowi w tekście "Abp Gądecki oskarża o nazistowską retorykę prawniczki z Biura Analiz Sejmowych".
W marcu 2018, tuż po pierwszych zapowiedziach gabinetu, poznańska telewizja publiczna atakowała: "Prezydent Jacek Jaśkowiak postanowił wesprzeć służbę zdrowia, oczywiście z miejskiej kasy. Jednak najbardziej palącą potrzebą okazało się dla niego utworzenie całodobowego gabinetu ginekologicznego. Przeciwnicy prezydenta [Tadeusz Zysk, kandydat PiS na prezydenta Poznania - przyp.red.] podkreślają, że dużo większym problemem poznanianek jest chociażby rak płuc czy piersi. Komu potrzebny jest taki gabinet?" .
TVP "demaskowała", że pomysł prezydenta zrodził się po odbywającym się w Poznaniu "feministycznym Kongresie Kobiet".
"Dyskryminując lekarzy ze względu na przekonania prezydent Jaśkowiak - jak sam mówi w mediach - chce mieć pewność, że kobiety będą mogły łatwo i bez przeszkód otrzymać recepty na tabletki »dzień po«. Jacek Jaśkowiak kupuje sobie głosy lewicowego elektoratu za pieniądze wszystkich poznaniaków.
Ginekologia bez sumienia" - puentowała TVP.
W 2017 roku Sejm, głosami posłów PiS, ponownie wprowadził wymóg posiadania recepty na tzw. antykoncepcję awaryjną. Poprzedzone zostało to kampanią dezinformacji. Twierdzono, że to pigułka wczesnoporonna, że szkodzi zdrowiu. Niektórzy nawet, w tym ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, wykazywali się troską o młode kobiety, twierdząc, że przyjmują one takie środki po kilka razy w miesiącu. Sam minister zapowiadał, że nie zapisałby tabletki nawet własnej zgwałconej córce.
By pigułka ellaOne zadziałała, należy przyjąć ją do maksymalnie do 120 godzin po odbyciu stosunku. Ale im szybciej tym lepiej - tym pigułka ma większą skuteczność. By zdobyć receptę, należy szybko dostać się do lekarza. A oczekiwanie na wizytę u ginekologa w ramach NFZ to dziś nawet kilkanaście dni. Nie każdego stać na wizytę w prywatnej placówce.
Nawet, gdy kobiecie uda się dostać do lekarza, może okazać się, że odmówi on przepisania leku, powołując się właśnie na klauzulę sumienia. Sytuacje takie zdarzały się nie tylko w placówkach NFZ, ale także w prywatnych przychodniach.
I dotyczy nie tylko tabletek ellaOne, ale również antykoncepcji hormonalnej, a nierzadko — skierowania na badania prenatalne (co w świetle prawa jest nielegalne).
Jak duży jest problem? Nie wiadomo, nie ma kompleksowych danych. Ogólnopolski Strajk Kobiet w ramach akcji "Wyznają, nie leczą" prowadzi spis lekarzy, którzy powołują się na klauzulę. Jak piszą organizatorki akcji, chodzi o lekarzy wszystkich specjalizacji, nie tylko ginekologów. Część placówek prywatnych, np. Medicover, informuje o powoływaniu się na klauzulę przez lekarzy już na etapie zapisywania się na wizytę.
Z pewnością nie warto iść po receptę do lekarzy, którzy podpisali Deklarację Wiary Lekarzy Katolickich. Na liście jest prawie 4000 nazwisk, w tym znany ze swoich ultrakatolickich poglądów prof. Bogdan Chazan, ale także minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Podpisy pod listą zbierane są od 2014 roku, a jej inicjatorką była dr Wanda Półtawska, znana ze swojej przyjaźni z Janem Pawłem II.
Jeszcze w 2017 powstała inicjatywa Lekarze Kobietom, w ramach której lekarze różnych specjalizacji decydują się na wypisywanie recept na antykoncepcję awaryjną pro bono lub za symboliczną złotówkę. Na ich stronie znaleźć można mapę miejscowości, w których "usługa" jest dostępna. W ciągu roku Lekarze Kobietom pomogli około dziewięciu tysiącom kobiet w całej Polsce.
Kwestię klauzuli sumienia w polskim prawie reguluje art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i dentysty, zgodnie z którym "lekarz może powstrzymać się od wykonywania świadczeń medycznych niezgodnych z jego sumieniem".
W świetle prawa nie jest jednak jednoznaczne, czy wypisanie recepty na środki antykoncepcyjne lub tak zwaną antykoncepcję awaryjną jest "wykonaniem świadczenia medycznego". Według Zespołu Prawnego Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny klauzula ich nie obejmuje. Federa zachęca pacjentki, którym odmówiono recepty do wysyłania skarg (wzory dostępne na stronie). W 2013 roku Komitet Bioetyczny przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk wydał stanowisko, w którym możliwość taką się wyklucza:
„Klauzula sumienia nie może zwalniać lekarza z obowiązku wypisania pacjentowi recepty na legalny środek antykoncepcyjny, który chce i może on bezpiecznie stosować. Dotyczy to także środków antykoncepcji postkoitalnej [m.in dzień po – red.].
Ostateczna decyzja o zażyciu tych środków należy bowiem do pacjenta. To on ewentualnie podejmie działanie, którego skutkiem będzie zapobieżenie ciąży”.
W sprawie niestety nie wypowiadał się jeszcze sąd, zatem kwestia egzekwowania praw pacjentów pozostaje często, jak w Poznaniu, w rękach samorządów lub inicjatyw społecznych.
Środowiska katolickie oraz prawica nie ustają w próbach rozszerzania klauzul sumienia o coraz to nowe profesje. Prace nad klauzulą sumienia dla farmaceutów i aptekarzy ruszyły pod koniec 2017 roku. Pomimo tego, że polskie prawo nie przewiduje takiego rozwiązania, głośno było o przypadkach odmowy zrealizowania recepty. Akcja Demokracja, Federacja na Rzecz Planowania Rodziny oraz Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego uruchomiły stronę, przez którą można było zgłaszać apteki łamiące prawo.
W listopadzie 2018 do senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji trafił projekt wprowadzenia klauzuli sumienia dla diagnostów laboratoryjnych. Pomysł firmują Ordo Iuris i Fundacja SPES. Wyśmiewa go Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych.
Polska prawica próbuje przy pomocy klauzuli sumienia ograniczać też inne prawa i utrudniać życie obywatelom. Zbigniew Ziobro z pasją zaangażował się w sprawę łódzkiego drukarza, który odmówił organizacji LGBTQ realizacji zamówienia. Po wieloletniej batalii sądowej drukarz ostatecznie przegrał w Sądzie Najwyższym. Po drodze jednak Ziobro promował w mediach ideę "klauzuli sumienia w usługach".
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze