0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Prezydent projekt ustawy wysłał do Sejmu w czwartek 4 listopada 2021 roku. Projekt był zapowiadany od wielu miesięcy i jest to ukłon w kierunku Pawła Kukiza, który o sędziach pokoju mówi od kilku lat. Teraz stał się warunkiem wsparcia PiS przez posłów Kukiza w Sejmie.

W przypadku sędziów pokoju rolę lidera projektu ustawy wziął na siebie prezydent. Projekt pomógł mu pisać prof. Piotr Kruszyński z UW, który wcześniej współpracował z ministerstwem sprawiedliwości za czasów koalicji PO-PSL. Pomysł prezydenta jest prosty. Sędziowie pokoju szybko rozpoznają drobne sprawy, co odciąży zawalone procesami sądy. Wprowadzi to też czynnik obywatelski do sądów.

Projekt budzi jednak obawy prawników i konstytucjonalistów. Prof. Zbigniew Ćwiąkalski z UJ, b. minister sprawiedliwości, i prof. Andrzej Zoll, były prezes TK i były Rzecznik Praw Obywatelskich w rozmowie z OKO.press podkreślają, że sędziów pokoju nie można uchwalić bez zmiany Konstytucji.

Obawy budzą też niskie jak na sądy wymagania stawiane kandydatom na sędziów pokoju, co może uderzyć w jakość wydawanych przez nich wyroków. Takimi sędziami będą mogli zostać absolwenci studiów prawniczych z trzyletnim stażem pracy.

Ponadto będą oni wybierani w wyborach powszechnych, co rodzi kolejne obawy, że do sądów nie trafią najlepsi, tylko ci, którzy zrobią lepszą kampanię wyborczą.

Wybieranie sędziów pokoju w wyborach otwiera też furtkę do tego, by stanowiska te stały się kolejnym łupem politycznym dla nominatów władzy.

I jeszcze jedna obawa. Sędziowie pokoju przejmą sądzenie wielu spraw wytaczanych ulicznej opozycji za demonstracje przeciwko władzy. Dziś sądy uniewinniają demonstrantów. Czy sędziowie pokoju będą robić to samo powołując się na Konstytucję i prawo międzynarodowe?

Kolejny zarzut, który już podnoszą sędziowie: sędziów pokoju ma być blisko 4 tysiące. Do tego obsługiwać ma ich 1311 asystentów i 7866 pracowników administracji. Ich utrzymanie ma kosztować przez 10 lat 8,7 mld zł! Oprócz tego trzeba będzie im zapewnić bazę lokalową. Zdaniem sędziów taniej będzie dołożyć etatów w już istniejących sądach. Będzie to też lepsze dla obywateli, bo sądzić będą ich doświadczeni sędziowie, a nie zwykli absolwenci prawa.

Jeśli PiS da projektowi zielone światło, to wybory na sędziów pokoju mogłyby się odbyć wiosną - latem 2022 roku. Pisaliśmy już w OKO.press o pomyśle powołania sędziów pokoju:

Przeczytaj także:

Kto może być sędzią pokoju

Prezydent złożył w Sejmie dwa projekty ustaw. Jeden dotyczy sędziów pokoju, a drugi przepisów wprowadzających ich do istniejących już ustaw. Sędziowie pokoju mają być powołani na jedną sześcioletnią kadencję spośród osób, które wygrały wybory powszechne. Jeden sędzia pokoju ma przypadać na 10 tysięcy mieszkańców.

Sędziami pokoju będą mogli zostać absolwenci studiów prawniczych o „nieskazitelnym charakterze”, którzy przez co najmniej trzy lata wykonywali „czynności wymagające wiedzy prawniczej bezpośrednio związane ze świadczeniem pomocy prawnej, stosowaniem lub tworzeniem prawa”.

Kandydować na to stanowisko nie mogą jednak m.in. adwokaci, radcowie prawni, czy aplikanci. Będą musieli zrezygnować z tych funkcji lub je zawiesić. Zakaz obejmuje też członków partii, czy członków związków zawodowych.

Ale zakaz nie obejmuje prokuratorów w stanie spoczynku, co jest furtką do obsadzenia tych stanowisk m.in. przez prokuratorów Ziobry, którzy przejdą na emeryturę (sędzią pokoju może zostać osoba poniżej 70 roku życia).

Kandydaci na sędziów pokoju będą zgłaszać się jeszcze przed wyborami do nowej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa, która będzie sprawdzać, czy spełniają formalne wymogi.

KRS ma też potem sprawdzać, czy osoby, które wygrały wybory, nie prowadzą innej działalności, zakazanej ustawą. Nowa KRS będzie też kierować wnioski o powołanie sędziów pokoju do prezydenta, a ten będzie wręczał im powołania.

Są obawy, że taka procedura powołania z kontrolą nowej, upolitycznionej KRS (obsadzonej głównie sędziami, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry) i prezydenta pozwoli na utrącanie niewygodnych dla władzy kandydatów. Bo wystarczy uznać, że nie spełniają oni formalnych kryteriów.

Co ciekawe, projekt prezydenta przewiduje, że sędzia pokoju będzie mógł startować w wyborach samorządowych lub parlamentarnych. I na czas wyborów będzie mógł wziąć płatny urlop.

Czy prezydent zakłada z góry, że sędziami pokoju zostaną byli politycy z prawniczym wykształceniem, którzy – jak tylko zdarzy się okazja – wrócą do polityki?

Sędziowie pokoju po skończonej kadencji będą mogli bez konieczności odbywania aplikacji przystępować do egzaminów na adwokata, radcę prawnego i notariusza.

Paweł Kukiz na konferencji prasowej z Jarosławem Kaczynskim
Paweł Kukiz, pomysłodawca instytucji sędziów pokoju. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Jak będą wybierani sędziowie pokoju

Wybory na sędziów pokoju będzie zarządzał prezydent. Kandydaci będą startować w okręgach jednomandatowych (gminy do 10 tysięcy) i w wielomandatowych. Granice okręgów wyznaczy minister sprawiedliwości po konsultacjach z Krajowym Biurem Wyborczym, które będzie organizować te wybory. Co do zasady granice okręgów wyborczych mają się pokrywać z granicami sądów rejonowych, ale minister będzie mógł odstąpić od tej zasady.

Kandydatów na sędziów pokoju mają zgłaszać komitety wyborcze założone przez co najmniej 15 obywateli. Komitet będzie miał pełnomocnika. Kandydat będzie musiał zebrać co najmniej 100 podpisów poparcia od obywateli. Wyborca będzie mógł podpisać kilka list poparcia, ale podpisu nie będzie można wycofać.

Takie rozwiązanie wprowadzono po sprawie list poparcia dla kandydatów do nowej KRS. Jej członek sędzia Maciej Nawacki nie miał wszystkich podpisów poparcia, bo część sędziów je wycofała. Dlatego teraz podważa się legalność wyboru całej nowej KRS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Kandydaci na sędziów pokoju nie będą mogli prowadzić agitacji wyborczej, ale będą mogli prowadzić kampanię wyborczą. Projekt prezydenta mówi, że „kampania wyborcza kandydata na sędziego pokoju ogranicza się do prezentacji sylwetki kandydata, w tym przedstawienia informacji o jego wykształceniu, doświadczeniu zawodowym oraz działalności społecznej, w trakcie zebrań organizowanych jako zadanie własne przez gminy”.

Włodarze gminy - w projekcie jest tylko mowa o wójcie, co jest chyba błędem - mają organizować 3-4 spotkania z kandydatami na sędziów pokoju. Do tego kandydaci sami będą mogli zorganizować maksymalnie 4 spotkania z wyborcami „obejmujące prezentację kandydata, pytania wyborców i odpowiedzi kandydata w czasie rzeczywistym”. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Czy kampania zmieni się w casting na sędziów pokoju? Czy da się uniknąć pytań o sympatie polityczne?

Komitety wyborcze będą mogły zbierać na kampanię kandydata sędziego pokoju wpłaty od obywateli. I będą mogły wydać maksymalnie 10-krotność minimalnego wynagrodzenia. Czyli dziś to 28 tysięcy złotych.

Nie można wykluczyć, że takie komitety wyborcze będą tworzyć sympatycy partii politycznych i będą lansować w lokalnej społeczności osobę związaną z politykami lub pracującą wcześniej dla partii.

W wyborach mogą też startować byli politycy (prawnicy), czy byli prokuratorzy. Takie zjawisko występowało już przy powoływaniu ławników. Zdarzało się, że wybierano osoby jawnie związane z partią. Pisaliśmy w OKO.press o ławniczce z partii ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Jak będą działać i ile będą kosztować sądy pokoju

Sądy pokoju mają być utworzone przy sądach rejonowych. Nadzór administracyjny nad nimi mają mieć prezesi sądów okręgowych i minister sprawiedliwości. Prezesem sądu pokoju, będzie prezes sądu rejonowego, a dyrektorem będzie dyrektor sądu rejonowego. Z projektu ustawy wynika, że lokale dla sądów pokoju mają zapewnić samorządy lokalne lub obecne sądy rejonowe.

Sędzia pokoju ma mieć gwarancję niezależności i być chroniony jak sędzia. Czyli nie będzie można go pociągnąć do odpowiedzialności karnej bez zgody sądu dyscyplinarnego. Ale od tych zasad są wyjątki. Prezes sądu będzie mógł wydawać im polecenia administracyjne dotyczące sprawności postępowania. Będą oni też zwolnieni z zachowania tajemnicy o sprawach, które prowadzą, jeśli będą zeznawać przed sądem jako świadkowie. Z tej tajemnicy będzie mógł ich też zwolnić minister sprawiedliwości.

Sędziowie pokoju będą dostawać 80 proc. wynagrodzenia sędziów rejonowych. Dziś sędzia rejonowy w zależności od stażu pracy zarabia 10-15 tysięcy złotych brutto.

Państwo opłaci też za nich składki na ubezpieczenie społeczne. Sędziowie pokoju będą mieli strój urzędowy, który określi minister sprawiedliwości. Sprawy mają dostawać losowo.

Z projektu wynika, że sędziowie pokoju będą mieli ustawowy zakaz badania statusu neo-sędziów oraz instytucji powołanych lub obsadzonych przez PiS. Taki sam zakaz mają sędziowie w ustawie kagańcowej i na sędziów, którzy go złamią - powołując się na wyroki ETPCz i TSUE - spadają represje. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prezydent liczy, że przejęcie przez sądy pokoju drobnych spraw z dotychczasowych sądów przyniesie oszczędności. Jakie i ile nie podaje. Tych oszczędności może jednak nie być, bo polskie sądy są przeładowane milionami spraw, które co roku do nich wpływają. A na wyroki czeka się latami. Za czasów obecnego rządu sądy pracują coraz wolniej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jakie sprawy przejmą sądy pokoju

Sądy pokoju mają zajmować się wykroczeniami oraz drobnymi sprawami cywilnymi i karnymi. Ze spraw cywilnych przejmą zawezwania do próby ugodowej, sprawy o alimenty i o naruszenie posiadania oraz sprawy rozpoznawane w trybie uproszczonym.

Ze spraw karnych - sprawy kwalifikowane w kodeksie karnym jako występek. To sprawy o: jazdę samochodem pod wpływem alkoholu; jazdę bez prawa jazdy; o wejście do cudzego domu; niepłacenie alimentów; rozpijanie małoletniego; znieważenie na tle rasowym lub religijnym; utrudnianie zgromadzenia; znieważenie pomnika; podrobienie dokumentów (sprawy mniejszej wagi); kradzież dowodu osobistego; uszkodzenie dokumentu; uszkodzenie znaków granicznych.

Sądy pokoju przejmą też występki, w których wartość mienia objętego czynem, lub wartość szkody wynosi do 10 tys. zł. Chodzi o sprawy o: przywłaszczenie cudzej rzeczy; kradzież z włamaniem (sprawy mniejszej wagi); niekorzystne rozporządzenie cudzym mieniem (sprawy mniejszej wagi); zniszczenie cudzej rzeczy; krótkotrwałe użycie cudzego samochodu; paserstwo; nielegalny wyrąb w lesie.

Są też inne wyjątki, na mocy których sądy pokoju będą przekazywać spawy do sądów rejonowych. Nie przyjmą m.in. spraw z materiałami objętymi tajemnicą, ze stosowaniem aresztu tymczasowego, oraz gdy wymagana jest opinia biegłego sądowego.

Nie przyjmą też spraw skomplikowanych dowodowo. Kolejnym ograniczeniem jest wpisanie w ustawie zasady, że sądy pokoju sądzą sprawy, w których mogą orzec maksymalnie trzy miesiące pozbawienia wolności oraz nałożyć grzywnę w wysokości do 15 tysięcy złotych.

Nie przyjmą również spraw, w których czynności dowodowe będą wymagały więcej niż trzech rozpraw. Bo prezydent chce, by sądy pokoju rozpoznawały szybko tylko sprawy proste i drobne.

Jak będą sądzić sądy pokoju

W związku z tym, że wyroki w sądach pokoju mają być wydawane szybko, to postępowanie przed nimi ma być uproszczone. Oskarżać tam będzie tylko policja. Gdy złoży wniosek o ukaranie, sąd dostarczy go oskarżonemu/obwinionemu i wyznaczy czas potrzebny do przygotowania obrony. Co ciekawe, oskarżony będzie mógł mieć tylko jednego obrońcę.

Sąd pokoju przed wydaniem wyroku ma namawiać sprawcę lub pozwanego do dobrowolnego naprawienia szkody i zadośćuczynienia. Ma to wymóc ugodowe załatwienie sprawy. Prawnicy jednak zarzucają, że to zakładanie z góry, że sprawca jest winien.

Postępowanie w sądzie pokoju ma toczyć się szybko. Przerwy pomiędzy maksymalnie trzema rozprawami w sprawach karnych mają co do zasady wynosić 14 dni, a w sprawach o wykroczenia 7 dni. Sprawę będzie prowadził jeden sędzia pokoju. Od jego wyroku będzie przysługiwać odwołanie do sądu rejonowego. Odwołanie ma być rozpoznane w ciągu miesiąca.

Cały proces do momentu wydania prawomocnego wyroku ma zająć maksymalnie kilka miesięcy. Kasację od prawomocnego wyroku do Sądu Najwyższego będzie mógł wnieść Prokurator Generalny lub Rzecznik Praw Obywatelskich. Na początek sądy pokoju przyjmą tylko nowe sprawy - te już trwające będą rozpoznawane tak jak do tej pory.

I tu pojawiają się kolejne wątpliwości - czy przejęcie drobnych spraw karnych oraz o wykroczenia uderzy w uliczną opozycję? Dziś za demonstracje przeciwko PiS stawiane są zazwyczaj zarzuty z kodeksu wykroczeń. Czy sędziowie pokoju wybrani w wyborach będą chcieli i będą umieli wgłębiać się w te sprawy tak jak zawodowi sędziowie, którzy z powołaniem na Konstytucję i prawo międzynarodowe dają prawo obywatelom do manifestacji poglądów?

Uliczną opozycję z takim uzasadnieniem uniewinniał sędzia Łukasz Biliński, a w jego ślady poszli inni sędziowie. Sędzia Biliński został jednak uciszony. Odsunięto go od rozpoznawania takich spraw - został przeniesiony do wydziału pracy. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Zoll i Ćwiąkalski: sędziów pokoju nie ma w Konstytucji

Z projektu prezydenta wynika, że ustawy wejdą w życie trzy miesiące po ich ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Od tego momentu prezydent będzie musiał ogłosić wybory na sędziów pokoju nie wcześniej niż za kolejne trzy miesiące, ale nie później niż za pięć miesięcy.

Więc jeśli PiS poprze ten projekt, to wybory mogą się odbyć w okresie wiosna-lato 2022 roku. Z projektu prezydenta wynika, że mają kosztować 220 mln zł.

Autorzy projektów o sądach pokoju zapewniają, że można je wprowadzić bez zmiany Konstytucji. Przekonują, że sędziowie będą mieć zagwarantowaną niezawisłość tak jak dotychczasowi sędziowie i że wystarczy do obecnych ustaw wpisać sądy pokoju, jako nowy element sądów powszechnych, o których mówi Konstytucja.

Zdaniem byłego prezesa TK, prof. Andrzeja Zolla, by wprowadzić sędziów pokoju trzeba jednak zmienić Konstytucję, czego PiS nie może zrobić bez poparcia posłów opozycji. „Jeśli to ma być organ wymiaru sprawiedliwości, to powinien mieć zakotwiczenie w Konstytucji. A teraz sędziów pokoju nie ma w Konstytucji [ustawa zasadnicza mówi tylko o sędziach - red.]” - mówi profesor OKO.press. Dodaje: „Wybór sędziów pokoju będzie mocno zabarwiony politycznie”.

Podobnie uważa prof. Zbigniew Ćwiąkalski z UJ, były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL.

„Bez zmiany Konstytucji nie można wprowadzić takiej instytucji. Zasada praworządnego prawa wymiar sprawiedliwości ogranicza do sądów powszechnych.

Ale wyobrażam sobie scenariusz, że Sejm to i tak uchwali, a TK Julii Przyłębskiej orzeknie, że to zgodne z Konstytucją” - mówi OKO.press prof. Zbigniew Ćwiąkalski.

Były minister sprawiedliwości ma też wątpliwości, czy absolwenci prawa udźwigną rozpoznawanie spraw obywateli. „Wiem, co umie absolwent prawa po 3 latach aplikacji. Nie ma żadnego pojęcia o praktyce i zasadach orzekania. To tak, jakby lekarz po studiach miał operować guza mózgu” - mówi prof. Ćwiąkalski.

Dodaje: „Naiwne jest przekonanie, że sądy pokoju będą lepiej, czy sprawiedliwie orzekać. Często będą wybierani na sędziów pokoju przypadkowi ludzie, tylko dlatego, że będą lubiani lub zorganizują sobie dobrą kampanię. Nikt nie będzie sprawdzał, czy mają kwalifikacje zawodowe”.

Prof. Ćwiąkalski mówi jeszcze OKO.press, że o takich zmianach w sądach powinno się publicznie dyskutować i, że projekt ten nie rozwiąże żadnych problemów sądów i jest tylko spełnieniem oczekiwań Pawła Kukiza.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski z UJ. Fot. Jakub Porzycki/Agencja Wyborcza.pl

Z kolei prezes największego stowarzyszenie sędziów Iustitia prof. Krystian Markiewicz uważa, że sędziów pokoju można wprowadzić bez zmiany Konstytucji. Ale jest kilka warunków. „Diabeł tkwi w szczegółach. Pytanie, czy sędziowie pokoju będą mieli zagwarantowaną faktyczną niezależność i apolityczność” - mówi OKO.press Markiewicz.

Jego zdaniem najpierw powinien być jednak zrobiony pilotaż, by sprawdzić, jak to zadziała. Jest też za tym by sądy pokoju były dla obywateli dobrowolne, jako alternatywa dla sądów.

Jest jeszcze jedno zastrzeżenie. Prezydent zgłasza projekt sędziów pokoju w gorącym politycznym czasie. Władza PiS jest na wojnie z UE, bo nie wykonuje wyroku TSUE dotyczącego likwidacji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. PiS na razie nie idzie na żadne ustępstwa wobec Unii. Wręcz przeciwnie. PiS zapowiada, że zniszczy do końca niezależne sądy likwidując je (w tym SN) i powołując na ich miejsce nowe sądy, w których będą zweryfikowani sędziowie. W tych zapowiedziach nie ma mowy o sądach pokoju. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Przeczytaj także:

Komentarze