Minister Romanowski: Solidarna Polska jest za wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej. Za przemoc odpowiada alkohol i narkotyki. Ale badania mówią coś zupełnie innego
16 grudnia w Sejmie dyskutowano nad projektem ustawy, który zmienia zakres obowiązywania w Polsce konwencji stambulskiej, zwanej antyprzemocową. Ustawa dotyczy czterech zastrzeżeń do zapisów konwencji, które złożyła Polska przy jej ratyfikacji za rządów koalicji PO-PSL.
Tym razem rząd konwencji wypowiadać nie zamierzał, chociaż przedstawiciele ministerstwa sprawiedliwości z Solidarnej Polski podkreślali, że ich środowisko popiera wypowiedzenie konwencji.
W Trybunale Konstytucyjnym leży wniosek o sprawdzenie zgodności konwencji z polską Konstytucją. Wniosek złożył w lipcu Mateusz Morawiecki. Mówił wówczas:
„Mamy prawo sądzić, że dokument może być niezgodny z Konstytucją m.in. w zakresie bezstronności państwa ws. światopoglądowych oraz prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem. (…) Sprawy takiej wagi należy rozpatrywać w ramach przejrzystej prawomocnej procedury”.
Jeszcze parę miesięcy temu można było potraktować ten wniosek jak próbę wycieszenia awantury o konwencję, rozpętanej przez największych radykałów w koalicji rządzącej. Po październikowym barbarzyńskim wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji trudno jednak trwać w tej nadziei.
Podczas debaty głos zabrał największy przeciwnik konwencji antyprzemocowej, wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Wielokrotnie krytykował dokument i deklarował, że jego środowisko chce konwencję wypowiedzieć: "Mnie pozostaje tylko dodać, że jako rząd koalicyjny, jako koalicjant, jako Solidarna Polska mamy zdanie odrębne, oczywiście nie mając wpływu na formalne wszczęcie postępowania".
Uzasadniając stanowisko SP, Romanowski sięgnął po demagogiczne argumenty.
W naszej ocenie konwencja w wymiarze normatywnym nie wnosi nic do standardu ochrony, bo on już w momencie jej ratyfikacji był równy albo wyższy, jeżeli chodzi o rozwiązania krajowe.
To nieprawda. Polskie standardy ochrony ciągle nie przystają do tych wymaganych w konwencji. Faktem jest, że niedawno wprowadzona przez rząd zmiana wychodzi naprzeciw wymaganiom konwencji i podnosi standard ochrony ofiar przemocy - ale ich nie wyczerpuje. Chodzi o izolację sprawcy przemocy od ofiary - sprawca musi opuścić miejsce wspólnego zamieszkania. O nowej ustawie pisaliśmy tutaj:
To jednak nie wystarcza. OKO.press rozmawiało o tym z Urszulą Nowakowską z Centrum Praw Kobiet oraz z adwokatem Grzegorzem Wroną, który pomaga ofiarom przemocy w sądzie. Czego brakuje?
Więcej:
W warstwie ideologicznej ona jest niebezpieczna, bo np. błędnie identyfikuje przyczyny przemocy, właśnie wskazując na tradycję, role płciowe, a nie w patologie w postaci alkoholu, narkotyków i uprzedmiotowienia roli kobiety
Minister Romanowski tradycyjnie zaatakował odwołanie do tradycji i ról płciowych zawartych w konwencji. I tradycyjnie o przemoc oskarżył alkohol i narkotyki.
Po pierwsze, autorzy konwencji nie twierdzą, że tradycja jako taka jest przyczyną przemocy. W 1 art. konwencji czytamy:
"Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn".
Chodzi zatem tylko o te zwyczaje i tradycje, które są oparte na idei niższości kobiet.
Konwencja przyznaje natomiast, że źródłem przemocy są stereotypowe role płciowe, bo to one właśnie stawiają kobietę niżej od mężczyzny. Najciekawsze jednak, że w swojej wypowiedzi sam Romanowski - być może nie całkiem intencjonalnie - zgadza się z tym stwierdzeniem. Mówi, że źródłem przemocy jest "uprzedmiotowienia roli kobiety". Stąd już blisko do tezy z konwencji stambulskiej.
A co z alkoholem i narkotykami? W rozmowie z OKO.press Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet mówiła: "Źródłem przemocy jest stosunek mężczyzn do kobiet oparty na założeniu, że ich pozycja w społeczeństwie jest niższa, a role społeczne przypisane płci męskiej dają im władzę nad kobietami.
Ci sami mężczyźni, którzy stosują przemoc wobec kobiet, rzadko używają jej wobec tych, których uważają za równych sobie. Jeśli chodzi o kobiety, to mężczyźni mają poczucie, że mogą sobie na to pozwolić, że jest na to przyzwolenie".
Eksperci w tej dziedzinie przyznają zatem, że alkohol często towarzyszy przemocy, ale nie jest jej źródłem. W publikacji Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych czytamy:
"Uzależnienie od alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia przemocy domowej. Nie oznacza to jednak, że jego nadużywanie stanowi jej przyczynę. Bezpośrednią przyczyną przemocy jest agresja, a zachowania agresywne są uwarunkowane czynnikami biologicznymi, społecznymi, psychologicznymi czy kulturowymi.
Istotą przemocy jest demonstrowanie władzy i używanie siły po to, aby przejąć kontrolę nad drugą osobą i wywierać na nią określony wpływ".
I dalej: "Członkowie rodzin, w których występuje problem uzależnienia i przemocy, często sami upatrują w alkoholu głównej przyczyny swojej sytuacji: gdyby nie pił, to by był spokojny, wszystko przez to picie, to przecież nie jest zły człowiek. Łatwiej jest uznać, że odpowiedzialność za przemoc ponosi jakaś zewnętrzna siła, nad którą sprawca nie panuje – uzależnienie, problemy emocjonalne – niż przyznać, że bliska i kochana osoba w sposób zamierzony krzywdzi swoich najbliższych".
Jak przyznają psychologowie, alkohol często towarzyszy przemocy, rozmiękcza mechanizmy kontroli, ale nie jest jej przyczyną. Na stronie Pogotowia dla Ofiar Przemocy "Niebieska Linia" czytamy: "Wprawdzie w ok. 85 proc. rodzin z problemem alkoholowym dochodzi do aktów przemocy, ale już tylko ok. 50 proc. rodzin z problemem przemocy w rodzinie, mówi o przemocy z udziałem alkoholu. Jeśli nawet sprawca przestanie pić alkohol, nie ma żadnej gwarancji, że przestanie stosować przemoc. Są też sytuacje, gdy "po piciu" jest jeszcze gorzej i przemoc się nasila. W świetle badań alkohol jest z jednej strony: "wyzwalaczem", z drugiej: "usprawiedliwiaczem" przemocy, jest jednym z ważnych "czynników ryzyka nie jest jednak przyczyną przemocy.
Projekt ustawy dyskutowany w Sejmie nie zmienia sytuacji ofiar przemocy. Zdaje jedynie sprawę ze zmian w polskim prawie (zmian na korzyść ofiar), które wprowadzono do polskiego prawa od dnia ratyfikacji konwencji. Dyskusja w Sejmie nie dotyczyła jednak tego, co rząd poprawia tym projektem w stosowaniu konwencji, ale tego, co poprawić powinien.
Zaniedbania rządu i samorządów w stosowaniu konwencji wymieniła Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej:
“Potrzebujemy nowelizacji ustawy o przemocy domowej, zmiany funkcjonowania niebieskiej karty. Kiedy to się stanie? Potrzebujemy wpisania definicji przemocy ekonomicznej do polskiego prawa. Kiedy to się stanie? Potrzebujemy zmienić definicję gwałtu w polskim prawie. Kiedy to się stanie? (...) Wciąż czekamy na to, aż wszystkie gminy w Polsce będą miły gminne programy przeciwdziałania przemocy domowej. Kiedy to się stanie? Wciąż czekamy na informację, kiedy zespół monitorowania przemocy zostanie powołany. Kiedy to się stanie?”
Aleksandra Gajewska, także z KO, przywołała dane Centrum Praw Kobiet, które w ostatnim czasie odnotowało 50-procentowy wzrost liczby połączeń i 20-procentowy wzrost liczby maili z prośbami o pomoc.
Wielu posłów opozycji przypominało, że w lipcu 2020 roku o wypowiedzenie konwencji zawnioskował do premiera Zbigniew Ziobro. W rezultacie Mateusz Morawiecki skierował konwencję do Trybunału Konstytucyjnego.
“Nie da się nie zauważyć paraleli z tym, co wydarzyło się 22 października. Czy znowu chcecie tylnymi drzwiami, umywając ręce, wprowadzić kolejne ograniczenia praw kobiet? Domagam się jasnej deklaracji. Jaki jest stosunek rządu do konwencji antyprzemocowej?” - mówiła Magdalena Biejat z Razem, nawiązując do wyroku TK w sprawie aborcji.
Głos zabrał także Dobromir Sośnierz z Konfederacji. On z kolei domagał się wypowiedzenia konwencji i zarzucał rządowi, że mimo zapowiedzi “narobił w zbroję” i wycofał się z tego planu. Konwencję nazwał “świstkiem papieru”, który nie przynosi realnej pomocy. Zwierzył się też, że rozbawiło go pojęcie “przemocy ekonomicznej”. “Czy będzie kategoria ekonomicznego pobicia i ekonomicznego gwałtu?” - dowcipkował.
Na pytania o wypowiedzenie konwencji odpowiadała Anna Schmidt, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej oraz pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania:
"Ani ministerstwo rodziny pracy i polityki społecznej, ani rząd wedle mojej dobrej wiedzy nie prowadzi żadnych działań ani żadnego postępowania, które zmierza do wypowiedzenia konwencji. Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego wynika z faktu, że każdy akt prawa powinien zostać zbadany jeżeli rodzi jakiekolwiek wątpliwości pod kątem zgodności z ustawą zasadniczą".
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze