0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

16 grudnia w Sejmie dyskutowano nad projektem ustawy, który zmienia zakres obowiązywania w Polsce konwencji stambulskiej, zwanej antyprzemocową. Ustawa dotyczy czterech zastrzeżeń do zapisów konwencji, które złożyła Polska przy jej ratyfikacji za rządów koalicji PO-PSL.

Dyskutowany w Sejmie projekt ustawy jest konsekwencją zobowiązania sygnatariuszy konwencji do przeglądu zgłoszonych zastrzeżeń co pięć lat. Jej przepisy zmieniają dwa zastrzeżenia, rozszerzając stosowanie konwencji. Kolejne zastrzeżenie podtrzymują bez zmian, a z czwarte zupełnie wycofuje.

Pierwsza zmiana dotyczyła art. 30 ust. 2 konwencji, mówiącego, że Skarb Państwa przyznaje “odpowiednie odszkodowanie” z tytułu poważnego uszkodzenia ciała lub uszczerbku na zdrowiu, o ile szkoda nie została pokryta z innych źródeł. Obowiązujące zastrzeżenie z 2015 roku ograniczało stosowanie tego artykułu do obywateli Polski lub Unii Europejskiej. Projekt rozszerza je na “pokrzywdzonych mających miejsce stałego pobytu na terytorium Rzeczypospolitej lub innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej”. Polskie prawo zostało już dostosowane do tego przepisu.

Druga zmiana dotyczyła art. 44 ust. 1e konwencji, nakazującemu uznanie stronom konwencji swojej właściwości dla ścigania przestępstw ze względu na płeć, jeżeli zostały popełnione na terytorium danego państwa. W 2015 roku Polska zastrzegła, że nie będzie stosować zapisu wobec osób z miejscem stałego zamieszkania na terenie Polski.

Projekt ustawy przewiduje, że art. 44 ust. 1e nie będzie stosowany “za wyjątkiem przypadków, gdy jurysdykcja w stosunku do cudzoziemców wynika z prawa polskiego”.

Bez zmian pozostaje zastrzeżenie dotyczące art. 55, który nakazuje, by niektóre przestępstwa wymienione w konwencji były ścigane z urzędu. Zastrzeżenie Polski z 2015 roku wyłączało konieczność ścigania z urzędu “drobnych przestępstw” stosowania przemocy fizycznej. Takim “drobnym przestępstwem” według uzasadnienia projektu w polskim prawie jest naruszenie nietykalności cielesnej. Jest ono ścigane z oskarżenia prywatnego.

W ostatnim punkcie projekt ustawy wycofuje zastrzeżenie, że Polska nie będzie zapewniać odpowiednio długiego okresu przedawnienia dla określonych przestępstw, by był “wystarczający dla umożliwienia skutecznego wszczęcia postępowania po osiągnięciu przez ofiarę pełnoletności”. Zastrzeżenie dotyczyło: wymuszonych małżeństw, genitalnego okaleczenia kobiet oraz wymuszonej aborcji i wymuszonej sterylizacji. Od 2015 roku karalność tego rodzaju przestępstw przedawnia się nie wcześniej niż po osiągnięciu przez ofiarę 30 roku życia.

Tym razem rząd konwencji wypowiadać nie zamierzał, chociaż przedstawiciele ministerstwa sprawiedliwości z Solidarnej Polski podkreślali, że ich środowisko popiera wypowiedzenie konwencji.

W Trybunale Konstytucyjnym leży wniosek o sprawdzenie zgodności konwencji z polską Konstytucją. Wniosek złożył w lipcu Mateusz Morawiecki. Mówił wówczas:

„Mamy prawo sądzić, że dokument może być niezgodny z Konstytucją m.in. w zakresie bezstronności państwa ws. światopoglądowych oraz prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem. (…) Sprawy takiej wagi należy rozpatrywać w ramach przejrzystej prawomocnej procedury”.

Jeszcze parę miesięcy temu można było potraktować ten wniosek jak próbę wycieszenia awantury o konwencję, rozpętanej przez największych radykałów w koalicji rządzącej. Po październikowym barbarzyńskim wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji trudno jednak trwać w tej nadziei.

Konwencja nic nie wnosi

Podczas debaty głos zabrał największy przeciwnik konwencji antyprzemocowej, wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Wielokrotnie krytykował dokument i deklarował, że jego środowisko chce konwencję wypowiedzieć: "Mnie pozostaje tylko dodać, że jako rząd koalicyjny, jako koalicjant, jako Solidarna Polska mamy zdanie odrębne, oczywiście nie mając wpływu na formalne wszczęcie postępowania".

Przeczytaj także:

Uzasadniając stanowisko SP, Romanowski sięgnął po demagogiczne argumenty.

W naszej ocenie konwencja w wymiarze normatywnym nie wnosi nic do standardu ochrony, bo on już w momencie jej ratyfikacji był równy albo wyższy, jeżeli chodzi o rozwiązania krajowe.
Standardy ochrony przed przemocą były niższe w 2015 r. gdy podpisywano konwencję. I są nadal
Sejm,16 grudnia 2020

To nieprawda. Polskie standardy ochrony ciągle nie przystają do tych wymaganych w konwencji. Faktem jest, że niedawno wprowadzona przez rząd zmiana wychodzi naprzeciw wymaganiom konwencji i podnosi standard ochrony ofiar przemocy - ale ich nie wyczerpuje. Chodzi o izolację sprawcy przemocy od ofiary - sprawca musi opuścić miejsce wspólnego zamieszkania. O nowej ustawie pisaliśmy tutaj:

To jednak nie wystarcza. OKO.press rozmawiało o tym z Urszulą Nowakowską z Centrum Praw Kobiet oraz z adwokatem Grzegorzem Wroną, który pomaga ofiarom przemocy w sądzie. Czego brakuje?

  • definicji gwałtu/przemocy seksualnej, która rzeczywiście daje możliwość ścigania sprawców
  • polskie prawo mówi jedynie o przemocy w rodzinie, ale nie rozróżnia przemocy ze względu na płeć
  • w polskim prawie nie ma procedur związanych z szacowaniem ryzyka eskalacji przemocy, a nawet zabójstwa
  • brakuje dostępu do specjalistycznego poradnictwa i schronisk dla kobiet
  • w polskim prawie brak definicji przemocy ekonomicznej
  • w polskim prawie nie ma określonych konsekwencji (kary) stosowania przemocy w rodzinie (poza drastycznymi przypadkami)

Więcej:

To alkohol bije

W warstwie ideologicznej ona jest niebezpieczna, bo np. błędnie identyfikuje przyczyny przemocy, właśnie wskazując na tradycję, role płciowe, a nie w patologie w postaci alkoholu, narkotyków i uprzedmiotowienia roli kobiety
Alkohol często towarzyszy przemocy, ale nie jest jej źródłem
Sejm,16 grudnia 2020

Minister Romanowski tradycyjnie zaatakował odwołanie do tradycji i ról płciowych zawartych w konwencji. I tradycyjnie o przemoc oskarżył alkohol i narkotyki.

Po pierwsze, autorzy konwencji nie twierdzą, że tradycja jako taka jest przyczyną przemocy. W 1 art. konwencji czytamy:

"Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn".

Chodzi zatem tylko o te zwyczaje i tradycje, które są oparte na idei niższości kobiet.

Konwencja przyznaje natomiast, że źródłem przemocy są stereotypowe role płciowe, bo to one właśnie stawiają kobietę niżej od mężczyzny. Najciekawsze jednak, że w swojej wypowiedzi sam Romanowski - być może nie całkiem intencjonalnie - zgadza się z tym stwierdzeniem. Mówi, że źródłem przemocy jest "uprzedmiotowienia roli kobiety". Stąd już blisko do tezy z konwencji stambulskiej.

A co z alkoholem i narkotykami? W rozmowie z OKO.press Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet mówiła: "Źródłem przemocy jest stosunek mężczyzn do kobiet oparty na założeniu, że ich pozycja w społeczeństwie jest niższa, a role społeczne przypisane płci męskiej dają im władzę nad kobietami.

Ci sami mężczyźni, którzy stosują przemoc wobec kobiet, rzadko używają jej wobec tych, których uważają za równych sobie. Jeśli chodzi o kobiety, to mężczyźni mają poczucie, że mogą sobie na to pozwolić, że jest na to przyzwolenie".

Eksperci w tej dziedzinie przyznają zatem, że alkohol często towarzyszy przemocy, ale nie jest jej źródłem. W publikacji Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych czytamy:

"Uzależnienie od alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia przemocy domowej. Nie oznacza to jednak, że jego nadużywanie stanowi jej przyczynę. Bezpośrednią przyczyną przemocy jest agresja, a zachowania agresywne są uwarunkowane czynnikami biologicznymi, społecznymi, psychologicznymi czy kulturowymi.

Istotą przemocy jest demonstrowanie władzy i używanie siły po to, aby przejąć kontrolę nad drugą osobą i wywierać na nią określony wpływ".

I dalej: "Członkowie rodzin, w których występuje problem uzależnienia i przemocy, często sami upatrują w alkoholu głównej przyczyny swojej sytuacji: gdyby nie pił, to by był spokojny, wszystko przez to picie, to przecież nie jest zły człowiek. Łatwiej jest uznać, że odpowiedzialność za przemoc ponosi jakaś zewnętrzna siła, nad którą sprawca nie panuje – uzależnienie, problemy emocjonalne – niż przyznać, że bliska i kochana osoba w sposób zamierzony krzywdzi swoich najbliższych".

Jak przyznają psychologowie, alkohol często towarzyszy przemocy, rozmiękcza mechanizmy kontroli, ale nie jest jej przyczyną. Na stronie Pogotowia dla Ofiar Przemocy "Niebieska Linia" czytamy: "Wprawdzie w ok. 85 proc. rodzin z problemem alkoholowym dochodzi do aktów przemocy, ale już tylko ok. 50 proc. rodzin z problemem przemocy w rodzinie, mówi o przemocy z udziałem alkoholu. Jeśli nawet sprawca przestanie pić alkohol, nie ma żadnej gwarancji, że przestanie stosować przemoc. Są też sytuacje, gdy "po piciu" jest jeszcze gorzej i przemoc się nasila. W świetle badań alkohol jest z jednej strony: "wyzwalaczem", z drugiej: "usprawiedliwiaczem" przemocy, jest jednym z ważnych "czynników ryzyka nie jest jednak przyczyną przemocy.

Ekonomiczny gwałt

Projekt ustawy dyskutowany w Sejmie nie zmienia sytuacji ofiar przemocy. Zdaje jedynie sprawę ze zmian w polskim prawie (zmian na korzyść ofiar), które wprowadzono do polskiego prawa od dnia ratyfikacji konwencji. Dyskusja w Sejmie nie dotyczyła jednak tego, co rząd poprawia tym projektem w stosowaniu konwencji, ale tego, co poprawić powinien.

Zaniedbania rządu i samorządów w stosowaniu konwencji wymieniła Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej:

“Potrzebujemy nowelizacji ustawy o przemocy domowej, zmiany funkcjonowania niebieskiej karty. Kiedy to się stanie? Potrzebujemy wpisania definicji przemocy ekonomicznej do polskiego prawa. Kiedy to się stanie? Potrzebujemy zmienić definicję gwałtu w polskim prawie. Kiedy to się stanie? (...) Wciąż czekamy na to, aż wszystkie gminy w Polsce będą miły gminne programy przeciwdziałania przemocy domowej. Kiedy to się stanie? Wciąż czekamy na informację, kiedy zespół monitorowania przemocy zostanie powołany. Kiedy to się stanie?”

Aleksandra Gajewska, także z KO, przywołała dane Centrum Praw Kobiet, które w ostatnim czasie odnotowało 50-procentowy wzrost liczby połączeń i 20-procentowy wzrost liczby maili z prośbami o pomoc.

Wielu posłów opozycji przypominało, że w lipcu 2020 roku o wypowiedzenie konwencji zawnioskował do premiera Zbigniew Ziobro. W rezultacie Mateusz Morawiecki skierował konwencję do Trybunału Konstytucyjnego.

“Nie da się nie zauważyć paraleli z tym, co wydarzyło się 22 października. Czy znowu chcecie tylnymi drzwiami, umywając ręce, wprowadzić kolejne ograniczenia praw kobiet? Domagam się jasnej deklaracji. Jaki jest stosunek rządu do konwencji antyprzemocowej?” - mówiła Magdalena Biejat z Razem, nawiązując do wyroku TK w sprawie aborcji.

Głos zabrał także Dobromir Sośnierz z Konfederacji. On z kolei domagał się wypowiedzenia konwencji i zarzucał rządowi, że mimo zapowiedzi “narobił w zbroję” i wycofał się z tego planu. Konwencję nazwał “świstkiem papieru”, który nie przynosi realnej pomocy. Zwierzył się też, że rozbawiło go pojęcie “przemocy ekonomicznej”. “Czy będzie kategoria ekonomicznego pobicia i ekonomicznego gwałtu?” - dowcipkował.

Na pytania o wypowiedzenie konwencji odpowiadała Anna Schmidt, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej oraz pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania:

"Ani ministerstwo rodziny pracy i polityki społecznej, ani rząd wedle mojej dobrej wiedzy nie prowadzi żadnych działań ani żadnego postępowania, które zmierza do wypowiedzenia konwencji. Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego wynika z faktu, że każdy akt prawa powinien zostać zbadany jeżeli rodzi jakiekolwiek wątpliwości pod kątem zgodności z ustawą zasadniczą".
;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze