Czegoś tak szkodliwego dawno już nie słyszeliśmy. Strzembosz: "Proszę mnie zwolnić z obowiązku komentowania pana Ziobry". Zoll: "Kara odwetowa została w państwach demokratycznych usunięta z polityki karnej"
Oburza cynizm polityka, który manipuluje emocjami słuchaczy, epatując szczegółami brutalnego pobicia dziecka i publicznie podważa wyroki sądu dla własnych celów. Kreśli wizję czarno-białego świata i lansuje przestarzałą, "odwetową" politykę karną - tak podsumować można występ ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w radiowej "Jedynce" 6 lutego 2020.
Celem było obudzenie skojarzeń: skatowane i zgwałcone dziecko, niesprawiedliwe wyroki, bezkarni złoczyńcy, politycy w togach, sędziowie-złodzieje i - najważniejsze - niezależne sądy z ich autorytetami, profesorami Adamem Strzemboszem i Andrzejem Zollem.
W 20-minutowej wypowiedzi Ziobro wziął na warsztat wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 5 lutego 2020. Sąd orzekł w nim o złagodzeniu kary z 25 do 15 lat więzienia dla przestępcy, który brutalnie zgwałcił i pobił ze skutkiem śmiertelnym trzyletniego syna swojej partnerki.
Temat błyskawicznie podchwyciły przyjazne PiS media publiczne. O wyroku napisał portal TVP.info, poświęcono mu materiał w głównym wydaniu "Wiadomości" 6 lutego. Będzie prezentowany także w programie "Kasta".
Okrutne przestępstwo było dla ministra Ziobry okazją, by opowiedzieć słuchaczom o patologiach w polskim wymiarze sprawiedliwości i bronić zamachu PiS na niezależne sądy.
Intencja Ziobry wydaje się jasna. Rząd PiS jest pod ostrzałem za przeforsowaną przez parlament i podpisaną przez Prezydenta ustawę "kagańcową", mnożą się wątpliwości dotyczące list poparcia członków Krajowej Rady Sądownictwa, polskim dyscyplinarkom przyglądają się Trybunał Sprawiedliwości UE i Komisja Europejska. Ziobro odwraca uwagę od istoty sporu o praworządność i... atakuje.
Prowadzący na początek zacytował fragment uzasadnienia wyroku, w którym sędzia Krzysztof Eichstaedt miał napisać, że "przestępstwo zasługuje na bardzo duże potępienie, ale można sobie wyobrazić przestępstwo popełnione w sposób bardziej brutalny".
"Jest to szokujące. Trzyletnie dzieciątko, bezbronne, niewinne... Niezwykle brutalnie zgwałcone, okrutnie bite. Pobite do tego stopnia... Tutaj mam opisy tego zdarzenia: tępe lub tępokrawędziste narzędzie z dużą siłą uderzane w głowę, liczne obrażenia na całym ciele, porozrywany wewnętrznie... I takie słowa, ze strony sędziego?" - oburza się minister Ziobro.
Minister i prowadzący program Krzysztof Świątek postanowili jednak pominąć milczeniem inną część uzasadnienia wyroku.
Jak podaje Onet, Sąd Apelacyjny tak tłumaczył swoją decyzję:
"Uznaliśmy, że nie ma podstaw, żeby przyjąć, że oskarżony dopuścił się zbrodni zabójstwa [...]. Jeśli ktoś chce dokonać zabójstwa lub godzi się z tym faktem, nie zachowuje się jak oskarżony, nie powiadamia matki dziecka, nie asystuje jej przy udzielaniu pomocy. Mamy też do czynienia z jednym ciosem, gdyby tych uderzeń w głowę było więcej - wtedy mogliśmy rozważać, że mamy do czynienia z zabójstwem z zamiarem ewentualnym".
Zamiast tego słuchacze dostają kolejną porcję makabrycznych opisów zestawionych z określaniami takimi jak "malutkie dzieciątko", co ma wywołać w nich konkretną i zrozumiałą reakcję - wściekłość na sędziego, który postanowił złagodzić przestępcy wymiar kary za - tak czy owak - okrutną zbrodnię. Ziobro podważa decyzję sądu i proponuje własne "sprawiedliwsze" rozwiązanie:
"Moim zdaniem ten wyrok jest skandaliczny. [...] Gdyby to był tylko okrutny gwałt, to sam ten fakt zasługiwałby na to, żeby ten typ, ten bandyta, ten złoczyńca, nie wyszedł nigdy na wolność"
- stwierdza Ziobro i kontynuuje wymienianie obrażeń, jakich doznała ofiara.
Minister podziękował redaktorowi Świątkowi, że na antenie wymienił z nazwiska sędziego Krzysztofa Eichstaedta, który przewodniczył składowi sędziowskiemu.
"Czas na to, by podawać nazwiska sędziów. To jest władza i niech oni biorą odpowiedzialność za decyzje, jakie podejmują" - stwierdził Ziobro.
Onet przypomina jednak, że
Eichstaedt 1 lipca 2018 roku znalazł się wśród 134 sędziów, których Zbigniew Ziobro powołał na sędziów dyscyplinarnych.
Ich zadaniem jest rozpatrywanie spraw innych sędziów, których rzecznicy dyscyplinarni oskarżą o uchybienie godności sędziego. Część sędziów dostała taką funkcję wbrew własnej woli.
Z relacji Onetu wynika także, że sędzia w 2019 roku orzekał w sprawie tzw. skoku stulecia. Chodziło o napad na konwój z pieniędzmi pod Swarzędzem w 2015 roku, w którym zrabowano prawie 8 mln zł. Eichstaedt był przewodniczącym składu, który utrzymał w mocy decyzję Sądu Okręgowego, choć obrona wnosiła o złagodzenie kary.
Sędzia jest też ekspertem z dziedziny psychiatrii sądowej i jednym z organizatorów odbywającego się od kilku lat Międzynarodowego Kongresu Psychiatrii Sądowej.
A także autorem i współautorem kilku publikacji naukowych, w tym: "Postępowanie szczególne w polskim procesie karnym", "Postępowanie przed sądem w sprawach nieletnich", "Rola sądu w postępowaniu przygotowawczym a instytucja sędziego śledczego" czy "Metodyka pracy biegłego psychiatry, psychologa oraz seksuologa w sprawach karnych, nieletnich oraz wykroczeń".
Czy wyrok z łódzkiego Sądu Apelacyjnego 5 lutego 2020 był słuszny? Tego nie przesądzamy.
Minister-prokurator w każdym razie uznał go za doskonałą okazję, by sprzedać opinii publicznej "reformy" sądownictwa własnego autorstwa. Te same, które zdaniem organów Rady Europy i UE urągają zasadom praworządnej demokracji, bo zagrażają niezawisłości i niezależności sędziów.
Szeryf Ziobro tłumaczy, że nie ma uprawnień, by usunąć sędziego, z którego wyrokiem się nie zgadza, co ma być dowodem na to, że sędziowie w Polsce nadal są niezawiśli i niezależni.
Zarazem przypomina, że jedna z "reform" PiS dała mu specjalne kompetencje:
"To było morderstwo. Dobrze, że jako Prokurator Generalny, jako Minister Sprawiedliwości, dzięki połączeniu tych dwóch urzędów, mam możliwość skierowania kasacji do Sądu Najwyższego. I z całą pewnością taka kasacja do SN wpłynie" - zapowiedział Ziobro.
O tym, że połączenie stanowisk Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego przyczyniło się do upolitycznienia polskiej prokuratury pisaliśmy obszernie w OKO.press:
Zdaniem Ziobry postanowienie Sądu Apelacyjnego w Łodzi to dowód, że część polskich sędziów jest "pozbawiona elementarnej wrażliwości", wręcz bezduszna. I hipotetyzuje: może to orzeczenie było na złość władzy, która chciała zwiększyć kary za brutalne przestępstwa?
"Przypomnę, że przygotowaliśmy zmiany w prawie, które zaostrzają odpowiedzialność karną za tego rodzaju czyny.
Kto wie, jakie jest myślenie niektórych sędziów, którzy z roli sędziów przechodzą często do roli polityków. Nie mówię, że w tym przypadku tak było, ale nie mogę tego wykluczyć, że mamy do czynienia z politykami w togach" - insynuował Ziobro.
Drakońskie zmiany w kodeksie karnym, które Ziobro przeforsował przez parlament w 2019 roku, również omawialiśmy w OKO.press. Andrzej Duda ostatecznie odesłał jego nowelę do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie zaginęła bez wieści.
Prowadzący audycję miał w zanadrzu jeszcze jeden przykład "kontrowersyjnego" wyroku, który usłużnie podsunął swemu rozmówcy. To orzeczenie z grudnia 2019, w którym Sąd Okręgowy w Zamościu ukarał dwóch mężczyzn za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Zdaniem Ziobry wymierzona kara - cztery i pięć lat więzienia oraz grzywny po 50 tys. złotych - była zbyt niska.
"To kolejny wyrok, który wpisuje się w ten trend zauważany w sądach.
Ja nie chcę powiedzieć, że wszyscy sędziowie tak orzekają, tak nie jest. Są też wyroki dożywotniego pozbawienia wolności, do tego z ograniczeniami wyjścia na wolność. I takie przykłady sędziów też warto podawać, którzy bandytów bardzo surowo traktują. Tak być powinno" - stwierdził Ziobro.
O narracji szeryfa Ziobry, który chce bezwględnie karać "złoczyńców" również pisaliśmy już w OKO.press: to zarządzanie strachem i gra na emocjach, typowa dla populistów. Minister i jego współpracownicy nakręcają w obywatelach poczucie zagrożenia, by następnie niwelować je, zaostrzając prawo karne.
Tym razem jednak przykłady "złych" wyroków to pretekst, by zaatakować "nadzwyczajną kastę" sędziów i prawników, którzy krytykują "reformy" PiS.
"Mamy bardzo mocną tendencję, którą kiedyś rozpoczął profesor Zoll, dziś obrońca sądów i sędziów przed zmianami reformującymi sądownictwo. Wprowadzał zasady łagodnego traktowania bandytów, mówiąc o zasadach humanitaryzmu, które trzeba zawsze uwzględniać, nawet w stosunku do najokrutniejszego sprawcy. A ja się pytam: gdzie ofiara? Gdzie osoby pokrzywdzone? Gdzie to dzieciątko?" - mówił Ziobro.
Poprosiliśmy profesora Andrzeja Zolla, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, o komentarz do słów ministra. Odpowiedział nam tak:
"W mojej wizji kary sąd powinien zawsze brać pod uwagę obie strony postępowania oraz to, czemu dana kara ma służyć [...].
Wymiar kary trzeba dostosowywać do potrzeb resocjalizacji, a nie tylko ma być odwetem czyny sprawcy. Kara odwetowa już dawno została właściwie usunięta z polityki karnej państw demokratycznych, które w każdym człowieku widzą podmiot, a nie przedmiot reakcji.
Z panem Ziobrą nie zgadzam się właściwie w żadnym aspekcie".
Redaktor Świątek wspomina, że próby dyscyplinowania sędziów przez rząd PiS krytykował także prof. Adam Strzembosz, były prezes Sądu Najwyższego.
"Dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN jest działaniem przestępczym - powiedział ostatnio Strzembosz" - podsunął Świątek.
"Nie wiem, czym należy wyjaśniać tego rodzaju niemądre i nieprawdziwe stwierdzenia pana prof. Strzembosza. Czy głębokim poczuciem winy za to, że wprowadził w błąd, a jak wielu mówi »oszukał« polskie społeczeństwo na początku lat 90.? Był on odpowiedzialny za reformę sądownictwa, obiecywał solennie, że sędziowie sami się oczyszczą. A jaki był efekt? Jedna osoba usunięta z zawodu, mimo że były setki wyroków śmierci" - ripostował Ziobro.
Zapytany o komentarz prof. Strzembosz stwierdził, że woli po raz kolejny nie odpowiadać na zarzuty ministra. We wrześniu 2019 roku powiedział nam:
„Mam swoje zasługi w pracach nad zasadami rewizji nadzwyczajnej, dzięki którym uniewinniono parę tysięcy osób skazanych w PRL. W całym okresie po 1989 roku ani pan Ziobro, ani jego poprzednicy i mocodawcy nie stworzyli żadnego systemu uniewinnienia represjonowanych, ani systemu pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sędziów. Niech się pocałują w nos”.
Po ataku na Strzembosza, Ziobro płynnie przechodzi do przekazu dnia - a właściwie ostatniego pięciolecia: rząd PiS nie demoluje wymiaru sprawiedliwości, tylko walczy z jego patologiami.
"Obiecywaliśmy, że wprowadzimy specjalną Izbę Dyscyplinarną, która ma pewną odrębność od korporacyjnego środowiska sędziowskiego. Po to, aby czarne owce z zawodu sędziego były usuwane" - podkreśla minister.
Co robią wspomniane "czarne owce", termin używany ostatnio także przez prezydenta Dudę? Lista Ziobry jest długa:
"Dopuszczają się kradzieży, zwykłych przestępstw, przestępstw kryminalnych albo zachowują się nieetycznie, niegodnie, wywołują burdy, zachowania nielicujące z powagą sędziego, zachowują się w sposób brutalny, niekulturalny w stosunku do stron postępowania..."
- wyliczał w radiowej "Jedynce".
"Tego rodzaju zdarzenia z reguły uchodziły płazem, a oczekiwanie Polaków było takie, żeby tą kulturę podnieść na salach rozpraw, aby nie dochodziło do takich gorszących zachowań. Aby nie było sytuacji, że ten przysłowiowy sędzia, który kradnie w sklepie, jest bezkarny, a zwykły Kowalski trafia za kratki" - tłumaczył Ziobro.
W jednej rozmowie mamy więc imponującą kolekcję patologii: skatowane dziecko, niesprawiedliwe wyroki, bezkarnych złoczyńców, polityków w togach i sędziów-złodziei. A na wszystko cudowne remedium: "reformy" rządu PiS.
Sądownictwo
Adam Strzembosz
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Andrzej Zoll
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze