0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzalek / Agencja GazetaPatryk Ogorzalek / A...

Oburza cynizm polityka, który manipuluje emocjami słuchaczy, epatując szczegółami brutalnego pobicia dziecka i publicznie podważa wyroki sądu dla własnych celów. Kreśli wizję czarno-białego świata i lansuje przestarzałą, "odwetową" politykę karną - tak podsumować można występ ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w radiowej "Jedynce" 6 lutego 2020.

Celem było obudzenie skojarzeń: skatowane i zgwałcone dziecko, niesprawiedliwe wyroki, bezkarni złoczyńcy, politycy w togach, sędziowie-złodzieje i - najważniejsze - niezależne sądy z ich autorytetami, profesorami Adamem Strzemboszem i Andrzejem Zollem.

W 20-minutowej wypowiedzi Ziobro wziął na warsztat wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 5 lutego 2020. Sąd orzekł w nim o złagodzeniu kary z 25 do 15 lat więzienia dla przestępcy, który brutalnie zgwałcił i pobił ze skutkiem śmiertelnym trzyletniego syna swojej partnerki.

Temat błyskawicznie podchwyciły przyjazne PiS media publiczne. O wyroku napisał portal TVP.info, poświęcono mu materiał w głównym wydaniu "Wiadomości" 6 lutego. Będzie prezentowany także w programie "Kasta".

Okrutne przestępstwo było dla ministra Ziobry okazją, by opowiedzieć słuchaczom o patologiach w polskim wymiarze sprawiedliwości i bronić zamachu PiS na niezależne sądy.

Intencja Ziobry wydaje się jasna. Rząd PiS jest pod ostrzałem za przeforsowaną przez parlament i podpisaną przez Prezydenta ustawę "kagańcową", mnożą się wątpliwości dotyczące list poparcia członków Krajowej Rady Sądownictwa, polskim dyscyplinarkom przyglądają się Trybunał Sprawiedliwości UE i Komisja Europejska. Ziobro odwraca uwagę od istoty sporu o praworządność i... atakuje.

Przeczytaj także:

Epatowanie zbrodnią ze szczegółami, ale pominięciem uzasadnienia wyroku

Prowadzący na początek zacytował fragment uzasadnienia wyroku, w którym sędzia Krzysztof Eichstaedt miał napisać, że "przestępstwo zasługuje na bardzo duże potępienie, ale można sobie wyobrazić przestępstwo popełnione w sposób bardziej brutalny".

"Jest to szokujące. Trzyletnie dzieciątko, bezbronne, niewinne... Niezwykle brutalnie zgwałcone, okrutnie bite. Pobite do tego stopnia... Tutaj mam opisy tego zdarzenia: tępe lub tępokrawędziste narzędzie z dużą siłą uderzane w głowę, liczne obrażenia na całym ciele, porozrywany wewnętrznie... I takie słowa, ze strony sędziego?" - oburza się minister Ziobro.

Minister i prowadzący program Krzysztof Świątek postanowili jednak pominąć milczeniem inną część uzasadnienia wyroku.

Jak podaje Onet, Sąd Apelacyjny tak tłumaczył swoją decyzję:

"Uznaliśmy, że nie ma podstaw, żeby przyjąć, że oskarżony dopuścił się zbrodni zabójstwa [...]. Jeśli ktoś chce dokonać zabójstwa lub godzi się z tym faktem, nie zachowuje się jak oskarżony, nie powiadamia matki dziecka, nie asystuje jej przy udzielaniu pomocy. Mamy też do czynienia z jednym ciosem, gdyby tych uderzeń w głowę było więcej - wtedy mogliśmy rozważać, że mamy do czynienia z zabójstwem z zamiarem ewentualnym".

Zamiast tego słuchacze dostają kolejną porcję makabrycznych opisów zestawionych z określaniami takimi jak "malutkie dzieciątko", co ma wywołać w nich konkretną i zrozumiałą reakcję - wściekłość na sędziego, który postanowił złagodzić przestępcy wymiar kary za - tak czy owak - okrutną zbrodnię. Ziobro podważa decyzję sądu i proponuje własne "sprawiedliwsze" rozwiązanie:

"Moim zdaniem ten wyrok jest skandaliczny. [...] Gdyby to był tylko okrutny gwałt, to sam ten fakt zasługiwałby na to, żeby ten typ, ten bandyta, ten złoczyńca, nie wyszedł nigdy na wolność"

- stwierdza Ziobro i kontynuuje wymienianie obrażeń, jakich doznała ofiara.

"Czas, by podawać nazwiska sędziów", ale Ziobro sam powołał

Minister podziękował redaktorowi Świątkowi, że na antenie wymienił z nazwiska sędziego Krzysztofa Eichstaedta, który przewodniczył składowi sędziowskiemu.

"Czas na to, by podawać nazwiska sędziów. To jest władza i niech oni biorą odpowiedzialność za decyzje, jakie podejmują" - stwierdził Ziobro.

Onet przypomina jednak, że

Eichstaedt 1 lipca 2018 roku znalazł się wśród 134 sędziów, których Zbigniew Ziobro powołał na sędziów dyscyplinarnych.

Ich zadaniem jest rozpatrywanie spraw innych sędziów, których rzecznicy dyscyplinarni oskarżą o uchybienie godności sędziego. Część sędziów dostała taką funkcję wbrew własnej woli.

Z relacji Onetu wynika także, że sędzia w 2019 roku orzekał w sprawie tzw. skoku stulecia. Chodziło o napad na konwój z pieniędzmi pod Swarzędzem w 2015 roku, w którym zrabowano prawie 8 mln zł. Eichstaedt był przewodniczącym składu, który utrzymał w mocy decyzję Sądu Okręgowego, choć obrona wnosiła o złagodzenie kary.

Sędzia jest też ekspertem z dziedziny psychiatrii sądowej i jednym z organizatorów odbywającego się od kilku lat Międzynarodowego Kongresu Psychiatrii Sądowej.

A także autorem i współautorem kilku publikacji naukowych, w tym: "Postępowanie szczególne w polskim procesie karnym", "Postępowanie przed sądem w sprawach nieletnich", "Rola sądu w postępowaniu przygotowawczym a instytucja sędziego śledczego" czy "Metodyka pracy biegłego psychiatry, psychologa oraz seksuologa w sprawach karnych, nieletnich oraz wykroczeń".

Lekarstwo na patologie, czyli kasacja Ziobry

Czy wyrok z łódzkiego Sądu Apelacyjnego 5 lutego 2020 był słuszny? Tego nie przesądzamy.

Minister-prokurator w każdym razie uznał go za doskonałą okazję, by sprzedać opinii publicznej "reformy" sądownictwa własnego autorstwa. Te same, które zdaniem organów Rady Europy i UE urągają zasadom praworządnej demokracji, bo zagrażają niezawisłości i niezależności sędziów.

Szeryf Ziobro tłumaczy, że nie ma uprawnień, by usunąć sędziego, z którego wyrokiem się nie zgadza, co ma być dowodem na to, że sędziowie w Polsce nadal są niezawiśli i niezależni.

Zarazem przypomina, że jedna z "reform" PiS dała mu specjalne kompetencje:

"To było morderstwo. Dobrze, że jako Prokurator Generalny, jako Minister Sprawiedliwości, dzięki połączeniu tych dwóch urzędów, mam możliwość skierowania kasacji do Sądu Najwyższego. I z całą pewnością taka kasacja do SN wpłynie" - zapowiedział Ziobro.

O tym, że połączenie stanowisk Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego przyczyniło się do upolitycznienia polskiej prokuratury pisaliśmy obszernie w OKO.press:

Zdaniem Ziobry postanowienie Sądu Apelacyjnego w Łodzi to dowód, że część polskich sędziów jest "pozbawiona elementarnej wrażliwości", wręcz bezduszna. I hipotetyzuje: może to orzeczenie było na złość władzy, która chciała zwiększyć kary za brutalne przestępstwa?

"Przypomnę, że przygotowaliśmy zmiany w prawie, które zaostrzają odpowiedzialność karną za tego rodzaju czyny.

Kto wie, jakie jest myślenie niektórych sędziów, którzy z roli sędziów przechodzą często do roli polityków. Nie mówię, że w tym przypadku tak było, ale nie mogę tego wykluczyć, że mamy do czynienia z politykami w togach" - insynuował Ziobro.

Drakońskie zmiany w kodeksie karnym, które Ziobro przeforsował przez parlament w 2019 roku, również omawialiśmy w OKO.press. Andrzej Duda ostatecznie odesłał jego nowelę do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie zaginęła bez wieści.

"Trend zauważany w sądach". Dziennikarz podsuwa Ziobrze przykłady

Prowadzący audycję miał w zanadrzu jeszcze jeden przykład "kontrowersyjnego" wyroku, który usłużnie podsunął swemu rozmówcy. To orzeczenie z grudnia 2019, w którym Sąd Okręgowy w Zamościu ukarał dwóch mężczyzn za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Zdaniem Ziobry wymierzona kara - cztery i pięć lat więzienia oraz grzywny po 50 tys. złotych - była zbyt niska.

"To kolejny wyrok, który wpisuje się w ten trend zauważany w sądach.

Ja nie chcę powiedzieć, że wszyscy sędziowie tak orzekają, tak nie jest. Są też wyroki dożywotniego pozbawienia wolności, do tego z ograniczeniami wyjścia na wolność. I takie przykłady sędziów też warto podawać, którzy bandytów bardzo surowo traktują. Tak być powinno" - stwierdził Ziobro.

O narracji szeryfa Ziobry, który chce bezwględnie karać "złoczyńców" również pisaliśmy już w OKO.press: to zarządzanie strachem i gra na emocjach, typowa dla populistów. Minister i jego współpracownicy nakręcają w obywatelach poczucie zagrożenia, by następnie niwelować je, zaostrzając prawo karne.

Prof. Zoll: Kara odwetowa już dawno została usunięta z polityki karnej państw demokratycznych

Tym razem jednak przykłady "złych" wyroków to pretekst, by zaatakować "nadzwyczajną kastę" sędziów i prawników, którzy krytykują "reformy" PiS.

"Mamy bardzo mocną tendencję, którą kiedyś rozpoczął profesor Zoll, dziś obrońca sądów i sędziów przed zmianami reformującymi sądownictwo. Wprowadzał zasady łagodnego traktowania bandytów, mówiąc o zasadach humanitaryzmu, które trzeba zawsze uwzględniać, nawet w stosunku do najokrutniejszego sprawcy. A ja się pytam: gdzie ofiara? Gdzie osoby pokrzywdzone? Gdzie to dzieciątko?" - mówił Ziobro.

Poprosiliśmy profesora Andrzeja Zolla, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, o komentarz do słów ministra. Odpowiedział nam tak:

"W mojej wizji kary sąd powinien zawsze brać pod uwagę obie strony postępowania oraz to, czemu dana kara ma służyć [...].

Wymiar kary trzeba dostosowywać do potrzeb resocjalizacji, a nie tylko ma być odwetem czyny sprawcy. Kara odwetowa już dawno została właściwie usunięta z polityki karnej państw demokratycznych, które w każdym człowieku widzą podmiot, a nie przedmiot reakcji.

Z panem Ziobrą nie zgadzam się właściwie w żadnym aspekcie".

"Strzembosz oszukał Polaków"

Redaktor Świątek wspomina, że próby dyscyplinowania sędziów przez rząd PiS krytykował także prof. Adam Strzembosz, były prezes Sądu Najwyższego.

"Dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN jest działaniem przestępczym - powiedział ostatnio Strzembosz" - podsunął Świątek.

"Nie wiem, czym należy wyjaśniać tego rodzaju niemądre i nieprawdziwe stwierdzenia pana prof. Strzembosza. Czy głębokim poczuciem winy za to, że wprowadził w błąd, a jak wielu mówi »oszukał« polskie społeczeństwo na początku lat 90.? Był on odpowiedzialny za reformę sądownictwa, obiecywał solennie, że sędziowie sami się oczyszczą. A jaki był efekt? Jedna osoba usunięta z zawodu, mimo że były setki wyroków śmierci" - ripostował Ziobro.

Zapytany o komentarz prof. Strzembosz stwierdził, że woli po raz kolejny nie odpowiadać na zarzuty ministra. We wrześniu 2019 roku powiedział nam:

„Mam swoje zasługi w pracach nad zasadami rewizji nadzwyczajnej, dzięki którym uniewinniono parę tysięcy osób skazanych w PRL. W całym okresie po 1989 roku ani pan Ziobro, ani jego poprzednicy i mocodawcy nie stworzyli żadnego systemu uniewinnienia represjonowanych, ani systemu pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sędziów. Niech się pocałują w nos”.

"Bezkarny sędzia-złodziej"

Po ataku na Strzembosza, Ziobro płynnie przechodzi do przekazu dnia - a właściwie ostatniego pięciolecia: rząd PiS nie demoluje wymiaru sprawiedliwości, tylko walczy z jego patologiami.

"Obiecywaliśmy, że wprowadzimy specjalną Izbę Dyscyplinarną, która ma pewną odrębność od korporacyjnego środowiska sędziowskiego. Po to, aby czarne owce z zawodu sędziego były usuwane" - podkreśla minister.

Co robią wspomniane "czarne owce", termin używany ostatnio także przez prezydenta Dudę? Lista Ziobry jest długa:

"Dopuszczają się kradzieży, zwykłych przestępstw, przestępstw kryminalnych albo zachowują się nieetycznie, niegodnie, wywołują burdy, zachowania nielicujące z powagą sędziego, zachowują się w sposób brutalny, niekulturalny w stosunku do stron postępowania..."

- wyliczał w radiowej "Jedynce".

"Tego rodzaju zdarzenia z reguły uchodziły płazem, a oczekiwanie Polaków było takie, żeby tą kulturę podnieść na salach rozpraw, aby nie dochodziło do takich gorszących zachowań. Aby nie było sytuacji, że ten przysłowiowy sędzia, który kradnie w sklepie, jest bezkarny, a zwykły Kowalski trafia za kratki" - tłumaczył Ziobro.

W jednej rozmowie mamy więc imponującą kolekcję patologii: skatowane dziecko, niesprawiedliwe wyroki, bezkarnych złoczyńców, polityków w togach i sędziów-złodziei. A na wszystko cudowne remedium: "reformy" rządu PiS.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze