0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot Gavriil Grigorov / POOL / AFPFot Gavriil Grigorov...

Według zachodnich mediów „Plan Trumpa” powstał na Florydzie, a ułożyli go kolega i zięć Trumpa (Witkoff i Kushner) oraz kolega Putina – Dmitriew. A następnie któryś z nich – albo może sekretarz stanu Marco Rubio, którego nie dopuszczono do układania „planu” – dokument ujawnił mediom.

Problem z tym taki, że Putin kolegów nie ma. Putin jest carem. Więc Dmitriew nie mógł sobie niczego uzgadniać – bo to Putin o wszystkim w Rosji decyduje. I ma władze ścinania głów.

„Putin nie machał szablą, nie ścinał głów ani nie obwiniał swoich poprzedników. Zamiast tego, spokojnie i metodycznie odbudował system rządów państwa federalnego, ożywił gospodarkę, odbudował armię… Ale co najważniejsze, Putin przywrócił krajowi godność i zapewnił ludziom wiarę w przyszłość” – tak pozycję Putina w państwie moskiewskim opisała akurat 25 listopada trzecia osoba w hierarchii, przewodnicząca izby wyższej parlamentu Walentina Matwijenko.

Trump jest tego przeciwieństwem. Obsadził się w roli strasznego dziadunia, który nie zajmuje się szczegółami, a jego niekoherentne komunikaty i groźby mają interpretować doradcy. I muszą zinterpretować dobrze, inaczej Trump ich pogoni. Trump nie morduje przeciwników w rzeczywistości (jak Putin), tylko na filmikach i obrazkach generowanych przez AI.

Kłopot Moskwy z opowieścią o negocjacjach zięcia z kolegą

Jak więc – jeśli na świat patrzy się po moskiewsku – przyjąć, że Dmitriew coś z Witkoffem negocjował? Raczej Dmitriew był tylko ustami Putina. A czy stanowisko Putina podlega publicznej negocjacji? Co więc zdarzyło się na Florydzie?

To, co wymyślili amerykańscy dyplomaci-amatorzy, jest dla Moskwy nie do pojęcia. A Dyplomaci-amatorzy tego nie przewidzieli.

Uporządkujmy najpierw to, co wiemy, o życzeniach Putina w sprawie Ukrainy.

Do zeszłego miesiąca były one krwawe i imperialne – ale bardzo niejasne. Pozwalało Putinowi rozgłaszać, że mimo iż bombarduje Ukrainę i morduje Ukraińców, gotów jest do rozmów i chętnie zawrze pokój. Wojnę prowadzi tylko dlatego, że nikt nie chce z nim poważnie negocjować.

Putin chciał „tylko” Ukrainę „denazyfikować i denuklearyzować” (wersja z 2022 r.). W 2024 roku doprecyzował, że chce też w całości czterech obwodów Ukrainy, których nie zdobył, ale inkorporował do Rosji.

Potem pojawił się warunek zmiany władz Ukrainy na takie, które Putinowi pasują. (Putin ujawnił się wtedy jako znawca i interpretator konstytucji Ukrainy – czyli jako jednoosobowy ukraiński sąd konstytucyjny ustalający, jak utrzymać ciągłość władz państwowych w stanie wojny).

Wiosną 2025 r. była z kolei mowa o zarządzie nad Ukrainą sprawowanym przez mocarstwa, w tym Rosję, za pośrednictwem ONZ (tę wersję rosyjski MSZ uznał w listopadzie 2025 za nieobowiązującą).

Potem jeszcze pojawiły się postulaty uprzywilejowania języka rosyjskiego i moskiewskiej cerkwi w Ukrainie.

Wszystko to jednak nie podlegało dyskusji, bo było nieścisłe i niejednoznaczne.

Nieszczęsne szczegóły z Alaski

Sytuacja zmieniła się po spotkaniu na Alasce z Trumpem 15 sierpnia 2025 r. Putin, witany na czerwonym dywanie, wrócił stamtąd z przekonaniem, że Trump zgodził się na konkretne rzeczy (nie wiemy, czy to prawda, ale taki stan rzeczy przedstawia propaganda Kremla).

Kiedy jednak ustalenia te nie zostały wdrożone, a Trump zaczął opowiadać o przekazaniu Ukrainie Tomahawków, dyplomacja moskiewska wystąpiła o spotkanie z prezydentem USA. Przed rozmową telefoniczną prezydentów 16 października Moskwa przekazała Waszyngtonowi dokument przypominający ustalenia z Alaski.

I w ten sposób pojawił się materiał podlegający sprawdzaniu i dyskusji. Dyplomacja rosyjska popełniła błąd – w czym się jednak szybko zorientowała.

Kiedy informacja o dokumencie wyciekła – rosyjski MSZ zdementował jego istnienie. Kiedy jednak zaczęła szerzyć się plotka, iż to właśnie przez ten dokument Trump odwołał już umówione spotkanie z Putinem w Budapeszcie, szef MSZ Ławrow potwierdził, że dokument rzeczywiście powstał. Ale po prostu zawierał ustalenia z Alaski. I został Amerykanom przesłany przed rozmową telefoniczną Putina z Trumpem.

Tak oto żądania Putina przybrały postać inną niż rakiety i drony spadające na Ukrainie. Nadawały się do dyskusji.

Dzieje tego dokumentu opisaliśmy tu:

Przeczytaj także:

Plan Putina „nieco zmodyfikowany”

Moskwa nie zakładała jednak, że ten dokument może się stać przedmiotem całkiem jawnych negocjacji. „Kreml nie zamierza prowadzić negocjacji w sprawie Ukrainy »w trybie megafonowym«, ponieważ zależy mu na ich sukcesie” – oświadczył rzecznik Putina Pieskow 21 listopada, kiedy informacje o „planie 28-punktowym” zaczęły krążyć po świecie.

Informację, że „plan” opierał się na żądaniach Moskwy, stał się dla świata szokiem. Media ta informacja obiegła 23 listopada. Ale to, że „plan” oparty jest na propozycjach Moskwy, stwierdził jasno sam Putin i to 21 listopada: „Amerykański plan pokojowy dla Ukrainy, opracowany podczas negocjacji na Alasce, został zmodernizowany i zawiera 28 punktów” – powiedział.

Nowością natomiast dla Putina było to, że „plan 28” stał się jawny, zanim wszedł w życie.

W weekend wzbudził on na Zachodzie popłoch i oburzenie. Okazało się, że stawką wojny jest nie tylko przetrwanie Ukrainy, ale i suwerenność Polski, prawo członków NATO o decydowaniu o sojuszu oraz przyszłość Unii Europejskiej.

A skoro tak, rozpoczęło się – w zasadzie publiczne – spiłowywanie postanowień „planu” przy udziale Ukrainy i Europejczyków. (Jak ktoś zażartował, na przykład punkt o ograniczeniu liczebności ukraińskiej armii z „planu” może być do przyjęcia, o ile słowo „ukraińskiej” zamieni się na „rosyjskiej”).

Jak można negocjować życzenia, które wyraził Putin?

Tymczasem Moskwa na to nie może się zgodzić – bo to, co przekazała, było w jej przekonaniu uzgodnione przez Putina z Trumpem (Walentina Matwijenko, 25 listopada: „Osobiście wierzę, że porozumienie w sprawie Ukrainy jest możliwe i wierzę w szczerość intencji prezydenta Trumpa . Wierzę, że chce on zakończyć ten konflikt. Nasz prezydent spotkał się z panem Trumpem na Alasce. Osiągnięto porozumienie w sprawie sposobu zakończenia tego konfliktu. I nie odstąpiliśmy ani na jotę od uzgodnionych rozwiązań”).

Obecna strategia Moskwy widoczna w jej propagandzie wygląda więc tak:

1. Nic o tym nie wiemy

Kreml twierdził najpierw, że nie ma pojęcia, co jest w planie, bowiem USA tego planu oficjalnie nie przedstawiły (doradca Putina Uszakow, 24 listopada: „Chciałbym jeszcze raz podkreślić, co powiedział prezydent, że owszem, widzieliśmy tę wersję planu, ale nikt nie prowadził żadnych konkretnych negocjacji z przedstawicielami Rosji w tej sprawie”).

Przebrany w mundur Putin święcił zwycięstwa swoich wojsk i dawał do zrozumienia, że i bez „planu 28” sobie poradzi.

2. „Plan 28” to minimum

Ale nawet nie znając „planu” Moskwa sugerowała, że chce więcej, bo „plan” nie „eliminuje przyczyn konfliktu”, co – dekodując rosyjską nowomowę – oznacza, że zakłada on osłabienie Ukrainy, ale pozostawienie jej przy życiu. Zapewne „plan” miał być w dwustronnych negocjacjach z USA zaostrzony („Nowy amerykański plan pokojowy dla Ukrainy, którego szczegóły zostały rozpowszechnione przez zachodnie media, nie może doprowadzić do prawdziwego pokoju, ponieważ nie uwzględnia przyczyn konfliktu na Ukrainie” – oznajmił już 21 listopada ukraiński zdrajca przebywający w Moskwie Wiktor Medwedczuk. „Dopóki te przyczyny nie zostaną wyeliminowane, nie będzie prawdziwego pokoju”).

3. Liczymy na Trumpa, że posprząta ten bałagan

Kreml jednak nadal liczył, że sprawę Ukrainy uda się załatwić w dwustronnym porozumieniu z USA – choć ta nadzieja stawała się coraz bardziej płonna. O „planie” dyskutuje przecież już pół świata i nie wiadomo, czego chcą USA. „Rosja nadal angażuje się w proces pokojowy, opierając się na rozmowach prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Donalda Trumpa, przeprowadzonych w Anchorage” – ogłosił 21 listopada Pieskow. Niestety, ostrzegła propaganda 23 listopada, powołując się na „Financial Times” „stanowisko USA w sprawie planu wobec Ukrainy jest niepewne i sytuacja zmienia się z godziny na godzinę”.

Z relacji w sprawie „amerykańskiego planu” propaganda wyciągała od niedzieli wszystkie wątki świadczące o tym, że Amerykanie ustępują Ukraińcom, ale niechętnie – bo przecież nie może być tak, że nieakceptowane przez Putina władze w Kijowie mają aż taki wpływ na Amerykanów. Rozmowy USA-Ukraina – sugerowała propaganda – nie są wcale tak wielkim sukcesem, jak to ogłosił w niedzielę 23 listopada sekretarz stanu USA Marco Rubio.

Plan 28 zmieniony w plan 19 nie do przyjęcia dla Moskwy

Dla Moskwy bowiem jedynym twardym ustaleniem są nieznane światu „uzgodnienia z Anchorage”. „Plan 28” po zmianach jest trudny do przyjęcia. Ale winą za to Kreml obarcza Europę: „Europejskie rusofoby chcą zmienić projekt amerykańskiego planu tak, by kontynuować wojnę” (telewizyjne Wiesti. 24.11). Tymczasem Moskwa nie przyjmie planu „Jeśli duch i litera porozumienia z Anchorage zostaną wymazane z kluczowych ustaleń” (szef dyplomacji Putina Ławrow 25 listopada).

  • Krytycy amerykańskiego planu pokojowego na Ukrainie sabotują pokój, proponując nierealistyczne rozwiązania i czerpiąc zyski z wojny – stwierdził 25 listopada rosyjski negocjator Kirył Dmitriew,.
  • „Kraje europejskie chcą pokrzyżować plan prezydenta USA Donalda Trumpa, mający na celu rozwiązanie kryzysu ukraińskiego. Ani Trump, ani strona rosyjska nie chciały angażować Europejczyków w opracowanie planu, w pełni rozumiejąc, że Europejczycy mają tylko jeden cel: wykolejenie porozumienia. Postanowiono zapoznać ich z planem później, kiedy ich rola ograniczyłaby się do krytyki dokumentu, ale nie mogliby wpłynąć na jego treść. Dlatego Europejczycy opracowują teraz własny kontrplan, który ze względu na nierealistyczny charakter ich stanowiska zostanie porzucony” – objaśnia 23 listopada sytuację członek Komitetu Konstytucyjnego Rady Federacji Aleksiej Puszkow.
  • „Przedstawiciele krajów europejskich próbują przekształcić amerykański plan rozwiązania konfliktu na Ukrainie w niekończącą się wojnę” – ogłasza 24 listopada ukraiński zdrajca, rezydujący w Moskwie były premier Ukrainy Mykoła Azarow.
  • „Bez choćby ogólnego porozumienia między przywódcami USA i Rosji oraz woli znalezienia rozwiązania, nic nie da się osiągnąć. Czas zignorować ambicje Europejczyków” – to znowu Puszkow, ale 25 listopada
  • „Europa jest bardziej zależna od Stanów Zjednoczonych pod względem bezpieczeństwa i perspektyw swojej polityki zagranicznej. W tym przypadku chodzi o politykę Europy wobec Ukrainy . Nikt jej nie słucha, ponieważ Europa i jej elity są przekonane, że mogą zadać Rosji „strategiczną klęskę”, używając rąk i ciał nazistowskiego reżimu w Kijowie ” – szef dyplomacji Rosji Ławrow25 listopada.

Moskwa twierdzi, że ma czas. Ale czy naprawdę?

„Nie poganiamy naszych amerykańskich kolegów. Długo czekaliśmy po Anchorage, rozmawiając i po prostu przypominając im, że jesteśmy zaangażowani w te porozumienia. I dobrze, że w końcu, przedstawiając swoją inicjatywę, plan Donalda Trumpa, potwierdzili swoje zaangażowanie w porozumienia z Anchorage. Na ile będą bronić tego stanowiska, a na ile będą opierać się próbom odciągnięcia ich od właściwej drogi, jeszcze nie wiemy” – powiedział też Ławrow.

Należy się spodziewać, że winę za porażkę „Planu Trupa” Moskwa zwali ostatecznie na Unię Europejską. Będzie liczyła, że to rozerwie sojusz atlantycki. Już teraz przecież widać, że Europejczycy przestają wierzyć w znaczenie tego sojuszu.

Putin ciągle wierzy, że na froncie mu się powodzi.

Warto jednak pamiętać, że 21 listopada weszły w życie antyrosyjskie sankcje Trumpa, ogłoszone po odwołaniu przez niego szczytu z Putinem w Budapeszcie. Ukraina jest przez armię Putina ostrzeliwana, ale i możliwości Rosji nie są nieskończone. Władze w kółko zapewniają, że mimo wojennych cięć w budżecie władze nie ograniczą wypłat socjalnych.

Do tego Ukraińcy też ciągle odgryzają się Rosji. Moskwa zapewnia, że na negocjacje ma czas. Ale chyba nawet Putin nie wie, czy to prawda.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze