0:000:00

0:00

"W związku z rozwiązaniem ze mną w dniu wczorajszym stosunku o pracę bez wypowiedzenia, pragnę podziękować wszystkim za współpracę i czas spędzony wspólnie w departamencie" - napisał 5 stycznia 2021 roku, w mailu do kolegów i koleżanek z Departamentu Współpracy Rozwojowej MSZ, jeden z jego pracowników.

Jak wyjaśniał, powodem zwolnienia miało być "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych - członka korpusu służby, poprzez zamieszczenie na portalu Facebook treści o charakterze szkalującym, a ponadto obrażającym osoby publiczne, w tym urzędującego Ministra Spraw Zagranicznych".

A "szkalującą treścią", za której udostępnienie został zwolniony, był artykuł OKO.press pt. "Polska podpisuje antyaborcyjną deklarację »w obronie praw kobiet«. Z Arabią Saudyjską, Ugandą i Dżibuti".

Przeczytaj także:

O sprawie poinformował nas anonimowo jeden z Czytelników - współpracownik zwolnionej osoby. Sam zwolniony nie skomentował decyzji kierownictwa MSZ ani w mailu rozesłanym do kolegów, ani w rozmowie z OKO.press. Gdy się z nim skontaktowaliśmy, powiedział tylko, że zamierza dochodzić swoich praw w sądzie pracy.

Sprawą zajęła się także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Zapytaliśmy MSZ, czy rzeczywiście zwolnienie urzędnika miało związek z opublikowaniem na Facebooku naszego artykułu. Resort odpowiedział, że nie komentuje "decyzji kadrowych podejmowanych w indywidualnych sprawach pracowniczych".

Za co można zwolnić urzędnika

Zwolniony pracownik był urzędnikiem służby zagranicznej w randze radcy ministra. Tryb, w jakim można było pozbawić go stanowiska, określa ustawa o służbie cywilnej.

Zgodnie z art. 71 tej ustawy, rozwiązując stosunek pracy z urzędnikiem, pracodawca powinien zachować 3-miesięczny okres wypowiedzenia. Może go zwolnić np. gdy praca urzędnika zostanie dwukrotnie oceniona negatywnie albo straci on nieposzlakowaną opinię.

Bez okresu wypowiedzenia można zwolnić pracownika tylko w trzech sytuacjach. W przypadku:

  • ciężkiego naruszenia przez urzędnika podstawowych obowiązków członka korpusu służby cywilnej, jeżeli wina urzędnika jest oczywista;
  • popełnienia przez urzędnika w czasie trwania stosunku pracy przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnienie, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem;
  • utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku z winy urzędnika, jeżeli nie jest możliwe wyznaczenie urzędnikowi stanowiska uwzględniającego jego przygotowanie zawodowe.

Takie zwolnienie powinno nastąpić nie później niż miesiąc po tym, jak przełożeni otrzymali informację, że zaszła któraś w tych trzech okoliczności.

Art. 71.

1. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej następuje, z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, w razie:

1) dwukrotnej, następującej po sobie, negatywnej oceny, o której mowa w art. 81 ust. 1;

2) stwierdzenia przez lekarza orzecznika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych trwałej niezdolności do pracy uniemożliwiającej wykonywanie obowiązków urzędnika służby cywilnej; w celu zbadania stanu zdrowia urzędnika tego można skierować do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z urzędu lub na jego prośbę;

3) utraty nieposzlakowanej opinii;

4) likwidacji urzędu, jeżeli nie jest możliwe przeniesienie, o którym mowa w art. 66.

2. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej może nastąpić, z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, w razie:

1) (uchylony)

2) odmowy poddania się badaniu przez lekarza orzecznika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

3. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej bez wypowiedzenia może nastąpić w razie jego nieobecności w pracy z powodu choroby trwającej dłużej niż rok.

4. W razie niezdolności do pracy z powodu choroby, o której mowa w ust. 3, urzędnik służby cywilnej zachowuje prawo do świadczeń pieniężnych przez okres przewidziany w przepisach o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa.

5. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej z przyczyn określonych w ust. 1–3 nie może naruszać przepisów dotyczących szczególnej ochrony pracowników w zakresie wypowiedzenia i rozwiązania stosunku pracy.

6. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej może nastąpić także w drodze porozumienia stron lub za trzymiesięcznym wypowiedzeniem na skutek rezygnacji urzędnika służby cywilnej.

7. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej bez wypowiedzenia z winy urzędnika może nastąpić w razie:

1) ciężkiego naruszenia przez urzędnika podstawowych obowiązków członka korpusu służby cywilnej, jeżeli wina urzędnika jest oczywista;

2) popełnienia przez urzędnika w czasie trwania stosunku pracy przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnienie, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem;

3) zawinionej przez urzędnika utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku, jeżeli nie jest możliwe wyznaczenie urzędnikowi stanowiska uwzględniającego jego przygotowanie zawodowe.

8. Rozwiązanie stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej bez wypowiedzenia z winy urzędnika nie może nastąpić po upływie miesiąca od dnia uzyskania wiadomości o okoliczności uzasadniającej rozwiązanie stosunku pracy.

Przełożeni zwolnionego pracownika MSZ decyzję podjęli uzasadniając to "ciężkim naruszeniem podstawowych obowiązków członka korpusu służby cywilnej". Zwolnili go więc bez zachowania okresu wypowiedzenia.

Prawda obraża ministra

Tekst, za który urzędnika MSZ spotkał tak dotkliwa kara, dotyczył podpisania przez ministra Zbigniewa Raua Deklaracji Konsensusu Genewskiego. Szef dyplomacji zrobił to w imieniu polskiego rządu 22 października 2020 roku. Tego samego dnia Trybunał Konstytucyjny wydał głośny wyrok ograniczający prawo do aborcji.

Jak pisała autorka tekstu w OKO.press - Anna Adamczyk - "Deklaracja to dokument, który pod pozorem troski o zdrowie kobiet ma przeciwdziałać uznaniu praw reprodukcyjnych, w tym prawa do aborcji, za prawa człowieka".

Kierownictwo MSZ uznało artykuł za "treści o charakterze szkalującym, a ponadto obrażającym osoby publiczne, w tym urzędującego Ministra Spraw Zagranicznych".

Autorka jednak niemal nie odnosi się do szefa resortu Zbigniewa Raua. Informuje tylko, że to on podpisał deklarację i cytuje jego wypowiedź: „Popieramy tę ważną inicjatywę, bo wierzymy, że rodzina ma podstawowe znaczenie dla każdego silnego społeczeństwa i że każda kobieta zasługuje na życie w zdrowiu”. Tekst ilustrowany jest zdjęciem Raua. I tyle.

Poza tym autorka artykułu skupia się na analizie poszczególnych zapisów Deklaracji i jej znaczenia dla prawa międzynarodowego (zwłaszcza jako próby udaremnienia wpisania prawa do aborcji do dokumentów ONZ czy UE). Podkreśla, że deklaracja była inicjatywą amerykańską, wpisującą się w prezydencką kampanię wyborczą Donalda Trumpa. Wymienia także pozostałych sygnatariuszy, wśród których większość to kraje dołujące w rankingach przestrzegania praw kobiet.

Tekst nie zawierał informacji nieprawdziwych, a MSZ nie zwróciło się do OKO.press z prośbą o jego sprostowanie, nie mówiąc już o żądaniu usunięcia.

Trudno więc uznać, że faktycznie był "treścią o charakterze szkalującym". A tym bardziej trudno uznać, że samo udostępnienie go na prywatnym facebookowym profilu może zostać uznane za ciężkie naruszenie obowiązków urzędnika i powód do natychmiastowego zwolnienia.

Rząd patrzy na Facebooka

Obowiązki członków korpusu służby cywilnej określa ustawa o służbie cywilnej. Zgodnie z art. 78 ust. 2, urzędnicy nie powinni publicznie manifestować swoich poglądów politycznych. O neutralności politycznej mówi także art. 153 ust. 1 Konstytucji oraz zarządzenie nr 70 Prezesa Rady Ministrów z 6 października 2011.

Sąd Apelacyjny w Warszawie, w wyroku z 22 listopada 2012, orzekł, że "znaczenie wyrażenia »publicznie manifestować poglądy polityczne« jest jednoznaczne i przekłada się na publiczne głoszenie przekonań, poglądów, własnego sposobu myślenia. Aby publicznie manifestować poglądy polityczne trzeba je publicznie wypowiadać".

Czy urzędnicy mogą jednak robić to w internecie, na prywatnych profilach w mediach społecznościowych? Z informacji zamieszczonych na rządowym portalu gov.pl wynika, że nie.

Na stronie czytamy, że

za naruszenie obowiązków urzędnika może zostać uznane np. "ocenianie/komentowanie działania zarówno rządu, jak i opozycji na swoim profilu w mediach społecznościowych".

Autorzy opracowania w gov.pl precyzują, że takie naruszenie może być podstawą wszczęcia postępowania wyjaśniającego, a następnie dyscyplinarnego. Dopuszczają zarazem możliwość naruszenia ciężkiego, w przypadku którego stosunek pracy można rozwiązać niemal natychmiastowo.

Tak właśnie zakwalifikowano facebookowy wpis zwolnionego z MSZ radcy ministra. Urzędnik zacytował w nim jedynie fragment artykułu, podając go dalej. Same wytyczne z rządowej strony internetowej nie są źródłem obowiązującego w Polsce prawa. O tym, czy udostępnienie artykułu było ciężkim naruszeniem obowiązków urzędnika zadecyduje sąd.

"Coraz mocniej widzimy trend, by osobom zatrudnionym w instytucjach publicznych odmawiać prawa do krytykowania władzy, także w mediach społecznościowych. Myślę, że jest moment, w którym rola urzędnika się kończy. W tym momencie powinien mieć prawo do swoich poglądów, zwłaszcza wyrażania ich na prywatnym profilu" - komentuje dla OKO.press Dominika Bychawska-Siniarska, prawniczka HFPC.

"Są orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w których ETPCz stwierdził, że nie można pociągać do odpowiedzialności kogoś, kto przekleja hiperłącze. Tego typu sprawy godzą w samą ideę sieci, która polega na dzieleniu się informacjami. Nie powinno się tego penalizować" - dodaje.

Wiceminister-rewolucjonista z Ordo Iuris

Departament Współpracy Rozwojowej nadzoruje w MSZ wiceminister Paweł Jabłoński.

Informator OKO.press nie ma wątpliwości, że to on przyczynił się do natychmiastowego wyrzucenia z resortu osoby, która podzieliła się ze znajomymi na Facebooku naszym artykułem. W MSZ wiceminister znany jest z rewolucyjnego sposobu zarządzania podlegającymi mu departamentami. Ministerstwo odmówiło nam komentarza w tej sprawie.

Czy to prawda, że w dniu 4 stycznia 2021 MSZ rozwiązało w trybie bez wypowiedzenia stosunek pracy z Radcą Ministra ds. analiz strategicznych i planowania w Wydziale Programowym Departamentu Współpracy Rozwojowej z powodu "ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych" jakim było zamieszczenie na facebookowym profilu treści z artykułu OKO.press dot. podpisania przez Polskę deklaracji antyaborcyjnej?

Czy w decyzji o zwolnieniu w jakikolwiek sposób uczestniczył wiceminister Paweł Jabłoński, nadzorujący Departament Współpracy Rozwojowej?

Jabłoński wkrótce skończy 35 lat. Podsekretarzem stanu w MSZ został w listopadzie 2019 roku, wcześniej doradzał Mateuszowi Morawieckiemu w Kancelarii Premiera. Zanim trafił do pracy w państwowej administracji pracował w kancelariach. W 2016 roku był analitykiem prawnym w Instytucie na Rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris".

Od 2020 roku Jabłoński coraz częściej pojawia się w mediach. W czerwcu 2020 wprost krytykował Rzecznika Praw Obywatelskich, gdy ten wystosował do premiera pismo w obronie UE. W październiku, po sprawozdaniu Jabłońskiego w Senacie, senatorowie KO domagali się ukarania go za atakowanie opozycji i aroganckie wypowiedzi.

W OKO.press na początku stycznia 2021 pisaliśmy, że MSZ zwróciło się do kancelarii premiera o ujednolicenie stanowiska rządu w sprawie "gender" na forum UE. Walka z "gender" i odnoszącą się do tego pojęcia konwencją stambulską, to jeden z frontów, na którym część rządzącej w Polsce koalicji działa ramię w ramię z Ordo Iuris.

"To proste nie będzie, ale warto ten wysiłek podejmować" - powiedział Jabłoński o bojkocie "gender".

Podpisanie Deklaracji Konsensusu Genewskiego również świetnie wpisuje się w priorytety Ordo Iuris.

Przedstawiciel tej organizacji, dr Filip Furman, na bezpośrednie zaproszenie amerykańskiego Departamentu Zdrowia wziął zresztą udział w tej uroczystości.

Celem efekt mrożący?

Fakt, że między dniem udostępnienia artykułu a nagłym zwolnieniem minęły ponad dwa miesiące, może oznaczać, że ktoś trzeci poinformował kierownictwo MSZ o facebookowym wpisie urzędnika.

Ustawa o służbie cywilnej precyzuje, że w przypadku naruszenia obowiązków, członkom korpusu można wytoczyć dyscyplinarkę i ew. ukarać upomnieniem czy naganą. Reakcja przełożonych w tym wypadku była jednak wyjątkowo gwałtowna.

"Reakcja powinna być proporcjonalna, tym bardziej, gdy mamy do czynienia ze sferą publiczną. Urzędnik mógłby np. dostać naganę, upomnienie ustne bądź pisemne. Można nałożyć karę wewnętrzną. Dopiero, gdyby sytuacja się powtarzała, można byłoby pomyśleć o zwolnieniu. Tej proporcjonalności w tej sprawie nie ma, od razu sięgnięto po najwyższy wymiar kary" - wskazuje Dominka Bychawska-Siniarska. - "Moim zdaniem

jest to działanie, które ma wzbudzić efekt mrożący. Po to, by pozostali pracownicy, których dotyczy ta sytuacja, powstrzymali się od podobnych zachowań. Tym samym ogranicza się ich swobodę wypowiedzi"

- dodaje.

Już dziś specyfika zatrudnienia w resorcie - wyjątkowo wysoki poziom uzależnienia przebiegu kariery od decyzji kierownictwa - sprawia, że dyplomaci nie są skłonni głośno mówić o problemach w gmachu.

A ma być tylko gorzej. 13 stycznia 2021 do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy o służbie zagranicznej, który ma "oddzielić politykę od spraw urzędniczych". Zawiera on szereg przepisów, które pozwolą szefostwu MSZ pozbyć się osób "niewygodnych", a zasilić kadry np. absolwentami uczelni, bez wcześniejszego przygotowania.

W dodatku ustawa wprowadza niejasną kategorię "tajemnicy dyplomatycznej" dla informacji, które choć nie są niejawne, nie będą mogły być udostępniane, gdyby "ich ujawnienie mogło zaszkodzić polityce zagranicznej RP i naruszać jej wizerunek międzynarodowy". Za naruszenie tajemnicy dyplomatycznej urzędnikom grozić będzie zwolnienie.

Zniechęcenie i lęk przed utratą pracy, której poświęcili dużą część życia, przebijają dziś z większości rozmów z wieloletnimi pracownikami MSZ.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze