0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

13:34 08-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Konfederacja prowadzi antyukraińską narrację w Sejmie. Rząd chce przedłużenia pomocy dla uchodźców

Rząd chce przedłużyć do 30 czerwca 2024 roku wszystkie świadczenia dla Ukrainek i Ukraińców. Tym ruchem spełniłby decyzję UE i zapewnił pomoc dla ponad miliona uchodźców. Konfederacja wnosi jednak o wycofanie świadczeń i prowadzi antyukraińską narrację w Sejmie

„Komisja finansów wnosi o uchwalenie przez Sejm projektu ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. To projekt niezwykle potrzebny, wychodzący naprzeciw oczekiwaniom zarówno tych obywateli Ukrainy, którym kończy się pobyt w Polsce i musi być przedłużony. Jak i naprzeciw dyrektywie UE. To projekt, który nadrabia zaległości poprzedniego rządu, który nie przygotował administracji na rozpatrywanie tak dużej liczby wniosków” – Krystyna Sibińska, posłanka KO podczas posiedzenia Sejmu.

Oznacza to, że nowelizacja specustawy o pomocy Ukrainkom i Ukraińcom prawdopodobnie zostanie przyjęta. Przypomnijmy, że rząd chce przedłużyć do 30 czerwca 2024 roku wszystkie świadczenia dla Ukrainek i Ukraińców. Tym ruchem spełniłby decyzję UE i zapewnił pomoc dla ponad miliona uchodźców. Na ten cel przeznaczy około 2 mld zł. Obóz rządzący i PiS są w tej sprawie jednomyślni.

Sprawa jest ważna i pilna. Przede wszystkim dlatego, że dzięki specustawie Ukrainki i Ukraińcy mogli od razu zacząć nowe życie w kraju, do którego uciekli – podjąć legalnie pracę, mieć dostęp do opieki zdrowia czy posłać dzieci do szkoły. Przepisy, które im to umożliwiają, obowiązują do 4 marca 2024 roku. Pisaliśmy o tym tutaj:

Przeczytaj także:

Jeżeli nie zostaną przedłużone, ponad milion Ukraińców i Ukrainek nie będzie mogło już legalnie żyć w Polsce.

Paweł Szefernaker, poseł PiS i były szef MSWiA przekonywał, że specustawa nie nadrabia zaległości poprzedniego rządu. „To przedłużenie projektu, który razem pisaliśmy. Chcemy wam w tym pomóc, bo jeżeli ten projekt nie zostanie wydłużony, to pobyt blisko miliona osób na terenie RP, zostanie uznany za nielegalny. Trzeba by było wchodzić w inne reżimy prawne w związku z osobami, które uciekają przed wojną. Spowodowałoby to też utratę dostępu do bazy PESEL obywateli Ukrainy. Musimy się zastanowić, jak pomóc osobom, które mieszkają już w Polsce” – mówił Szefernaker.

Bez specustawy milion osób bez pomocy

„Koalicja Obywatelska jest za tym, by jeszcze na tym posiedzeniu uchwalić projekt ustawy. Jest niezbędny, by uregulować sytuację osób z Ukrainy. Wiele z nich pracuje zawodowo, dzieci uczęszczają do szkoły. Analizując ten projekt i kontaktując się z wojewodami okazało się, że wydziały ds. cudzoziemców mają duże zaległości. Dolny Śląsk posiada 50 tys. nierozpatrzonych spraw cudzoziemców, co oznacza trzy lata pracy. Nie można by było rozpatrywać żadnych innych wniosków bez specustawy. Przedłużenie terminu to najważniejsza sprawa” – mówiła Zofia Czernow, posłanka KO.

Dzięki specustawie pobyt obywateli Ukrainy na terytorium RP jest uznawany za legalny, a z tym wiążę się szereg uprawnień.

Chodzi, m.in. o:

  • uzyskanie numeru PESEL;
  • swobodny dostęp do rynku pracy;
  • prawo do korzystania świadczeń rodzinnych;
  • dostęp do opieki zdrowotnej;
  • możliwość wykonywania działalności gospodarczej;
  • przyznawanie świadczeń dla pomagających Ukrainkom i Ukraińcom do 120 dni.

Konfederacja wnosi o wycofanie świadczeń

Za przedłużeniem ustawy jednogłośnie wypowiadają się zarówno posłowie PiS, jak i Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi czy Lewicy. Mimo tego, że wcześniej PiS zapowiadał, że nie przedłuży wszystkich przepisów, które mówią o pomocy dla uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy. Przeciwko przedłużeniu ustawy jest jednak Konfederacja, która chce wycofania świadczeń dla Ukrainek i Ukraińców w Polsce. I kontynuuje swoją antyukraińską narrację.

„Wnoszę poprawki do rządowego projektu. Postulujemy wycofanie świadczeń rodzinnych, zasiłku, rodzinnego, zapomogi z powodu urodzenia dziecka” – mówił Grzegorz Płaczek, poseł Konfederacji.

„Chcemy wycofania świadczenia opiekuńczego, zasiłku pielęgnacyjnego, świadczenia 800 plus, rodzinnego kapitału opiekuńczego. A także wycofania jednorazowego zasilenia 300 zł dla osób uciekających z Ukrainy. Chcemy końca bezpłatnego dostępu do systemu zdrowia, zasiłku szkolnego i chcemy wypowiedzenia umowy emerytalnej dla Ukraińców. Nie zgadamy się na finansowanie Ukrainy przez polskich podatników” – mówił Grzegorz Płaczek, poseł Konfederacji. Grzegorz Braun złożył wniosek o odrzucenie w całości projektu ustawy.

Rząd zapowiada prace nad polityką migracyjną

„Polska ma najwyższy wskaźnik w UE, jeżeli chodzi o zatrudnienie na rynku pracy obcokrajowców. To aż 67 proc. Dla porównania w Niemczech to niecałe 30 proc. To pokazuje, jak duża liczba uchodźców wojennych z Ukrainy pracuje w Polsce. W ZUS jest ich ponad 750 tys.” – mówił wiceminister Maciej Duszczyk, odpowiedzialny w MSWiA za politykę migracyjną.

Podkreślał, że wkład Ukrainek i Ukraińców w gospodarkę jest ogromny. A Rada Europejska przeznaczyła kolejne dodatkowe środki na politykę migracyjną. „To 2 mld euro na wsparcie granic zewnętrznych UE, do tego dojdą odblokowane środki z KPO i funduszy unijnych” – mówił Duszczyk. Zapowiedział też, że rząd pracuje nad polityką migracyjną.

Przypomnijmy, że nadal nam jej brakuje. A celem polityki migracyjnej powinno być to, żeby osoby, które tu przyjeżdżają i chcą się osiedlić, miały prawo zachowania własnej tożsamości. Tymczasem – jak pisaliśmy już w OKO.press – dotychczasowy program (za rządów PiS) zakładał przede wszystkim ich asymilację.

„Musimy pamiętać, że zmieniliśmy się z kraju emigracyjnego na kraj migracyjny. Jeszcze po wejściu do UE zastanawialiśmy się, ilu Polaków wyjedzie. Teraz rozpoczęliśmy głęboki proces myślenia o tym, jak powinna wyglądać polityka migracyjna. Powinna być przede wszystkim odpowiedzialna, bezpieczna i kompleksowa. Współpracujemy ze środowiskiem naukowym i mamy nadzieję, że w tym roku program polityki migracyjnej zostanie przyjęty przez Radę Ministrów” – mówił Duszczyk.

12:48 08-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Polska będzie przeciwko Paktowi o Migracji i Azylu

Rząd Donalda Tuska nie poprze w wiosennych głosowaniach w PE i Radzie UE zmian składających się na Pakt o Migracji i Azylu

W czwartek Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że Polska będzie przeciw poszczególnym aktom legislacyjnym wchodzącym w skład Paktu o Migracji i Azylu. Głosowania w Parlamencie Europejskim i w Radzie UE odbędą się wiosną 2024, ale rząd przedstawił już swoje stanowisko 8 lutego podczas posiedzenia Komitetu Stałych Przedstawicieli państw członkowskich w Radzie Unii Europejskiej.

W komunikacie resort podkreśla, że negocjacje w sprawie Paktu zakończyły się 20 grudnia 2023 roku, czyli tydzień po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska. Oznacza to, że obecny rząd nie uczestniczył w pracach nad projektem, wobec którego jest krytyczny.

„Poprzedni Rząd, na wcześniejszych etapach negocjacji, wbrew powszechnie głoszonym deklaracjom, popierał stanowiska Rady Unii Europejskiej do niektórych aktów legislacyjnych wchodzących w zakres Paktu lub wstrzymywał się od głosu nad nimi. Stanowisko to nie zostało podtrzymane przez Rząd Koalicji 15 października” – czytamy w komunikacie.

Obecny rząd argumentuje, że Pakt w niewystarczającym stopniu uwzględnia specyficzną sytuację państw graniczących z Białorusią i Rosją, które są obiektem generowanej przez reżimy presji migracyjnej. Stwierdzono także, że projekt „nie zapewnia odpowiedniej równowagi między odpowiedzialnością a solidarnością, a więc potencjalnie może stanowić w przyszłości pole sporu pomiędzy instytucjami UE oraz państwami członkowskimi”.

Pakt zaostrza politykę migracyjną UE

Negocjacje wokół Paktu o Migracji i Azylu trwały trzy lata i przebiegały w burzliwej atmosferze. Najważniejsze ustalenia dotyczą m.in. rozpatrywania wniosków o azyl, postępowania w przypadkach nagłych kryzysów migracyjnych, procedur na zewnętrznych granicach UE oraz „mechanizmów solidarnościowych”.

„Reformy mają umożliwić krajom na południowych granicach UE (Grecja, Włochy, Francja, Hiszpania) usprawnienie procedur azylowych i powrotowych. Na przykład, będą mogły zdecydować, że wnioski o ochronę osób z tzw. krajów bezpiecznych (czyli takich, których obywatelom rzadko udziela się ochrony międzynarodowej, np. Tunezji, Indii, czy Egiptu) będą automatycznie odrzucane. Na czas trwania takich przyspieszonych procedur, osoby te przebywałyby w detencji przy granicy” – wyjaśniała na łamach OKO.press Małgorzata Tomczak.

Pakt zawiera także zestaw rozwiązań, które mogą zastosować kraje poddane „presji migracyjnej” ze strony państw sąsiednich. W takich nagłych wypadkach państwo mogłoby zawiesić przyjmowanie wniosków azylowych na cztery tygodnie. Oprócz w projekcie znajdują się także dotyczące usprawniania procedur powrotowych, czyli np. o rozpatrywaniu wniosków na granicy bez udzielenia zezwolenia na wjazd na terytorium kraju.

Projekt, który jest wyraźnym zaostrzeniem unijnej polityki migracyjnej był krytykowany przez organizacje pomocowe i prawnoczłowiecze.

Przeczytaj także:

12:34 08-02-2024

Prawa autorskie: Photo by LLUIS GENE / AFP)Photo by LLUIS GENE ...

Zmiana klimatu. Za nami najcieplejszy styczeń w historii pomiarów

Zgodnie z przewidywaniami i obawami po roku 2023 w kolejce do zostania nowym rekordzistą ciepła ustawia się właśnie rok 2024.

Według danych unijnej agencji klimatycznej Copernicus miniony miesiąc był najcieplejszym styczniem w historii, gdy średnia temperatura powietrza wyniosła 13,14°C i była wyższa o 0,7°C od średniej z lat 1991-2020 oraz o 0,12°C od poprzedniego rekordowego stycznia roku 2020.

W odniesieniu do średniej lat 1850-1900, czyli przyjętego przez naukę okresu referencyjnego określanego jako przedindustrialny, minione 12 miesięcy – od lutego 2023 do stycznia 2024 – okazały się cieplejsze o 1,52°C. Sam styczeń bieżącego roku przebił średnią z lat 1850-1900 o 1,66°C. Jak dotąd z dziesięciu najcieplejszych lat aż dziewięć wypadło w okresie 2015 do 2023 roku (choć nie w kolejności). Ze względu na ocieplający efekt zjawiska pogodowo-oceanicznego El Niño, które reguły trwa ok. dwóch lat, z czego drugi rok charakteryzuje się wyższymi temperaturami, kolejnym kandydatem na nowy najcieplejszy rok w historii pomiarów jest rok bieżący. Dane Copernicusa pokazują dobitnie, że globalnie ocieplenie to proces, który zatrzymać będzie niezwykle trudno, ponieważ nawet jeśli emisje gazów cieplarnianych zaczną szybko spadać – o czym na razie nie ma mowy – temperatura będzie rosnąć na skutek bezwładności systemu klimatycznego.

“Rok 2024 zaczyna się od kolejnego rekordowego miesiąca – styczeń nie tylko jest najcieplejszym styczniem w historii, ale również właśnie przeżyliśmy 12 miesięcy, kiedy temperatura była o ponad 1,5°C wyższa niż w okresie przedprzemysłowym. Szybkie redukcje emisji gazów cieplarnianych są jedynym sposobem na powstrzymanie wzrostu globalnych temperatur” – czytamy w komunikacie Copernicusa.

W Porozumieniu Paryskim uzgodniono zatrzymanie wzrostu temperatury na poziomie 1,5° – 2°C do końca XXI w. Ten cel jest problematyczny także dlatego, że polityką rządzi zaledwie kilkuletni kalendarz wyborczy. Modele klimatyczne precyzyjnie wskazują, o ile musiałyby obniżyć się emisje, by zatrzymać ocieplenie na progu 1,5°C. Mowa o redukcji o 45 proc. do roku… 2030. W rzeczywistości emisje znajdują się w trendzie wznoszącym – do końca dekady mają wzrosnąć o 14 proc. Cel 1,5°C jest więc już praktycznie nie do osiągnięcia, o czym – niestety – przypomina nam miniony miesiąc.

10:57 08-02-2024

Prawa autorskie: 08.02.2024 Warszawa , ulica Wiejska . Sejm . Drugi dzien 5 . posiedzenia Sejmu . Posiedzenie Komisji Zdrowia . Poslowie podczas pierwszego czytania rzadowego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo farmaceutyczne w zakresie dostepu do '' pigulki dzien po '' bez recepty od 15 . roku zycia . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl08.02.2024 Warszawa ...

„Żeby wziąć pigułkę dzień po trzeba do lekarza iść dzień przed. To absurd”. Komisja zdrowia o Ella One

20 posłów i posłanek z komisji zdrowia było za przyjęciem projektu antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Tym samym projekt przeszedł i teraz będzie rozpatrywany na posiedzeniu plenarnym – dzisiaj o 15.00

Sejmowa komisja zdrowia przegłosowała projekt dostępu do antykoncepcji awaryjnej (tabletka Ella One) bez recepty. Odrzuciła poprawki zarówno Lewicy jak i PiS.

PiS wprowadził obowiązkowe recepty na pigułkę dzień po w 2017 r., wycofując decyzję rządu PO-PSL z 2015 r.

Przeczytaj także:

Zrobił to mimo rekomendacji Europejskiej Agencji Leków. Recepty są dzisiaj konieczne jedynie na Węgrzech i w Polsce. Posłowie i posłanki na komisji wskazywali, że to historyczny dzień odwrócenia złego prawa.

Za przyjęciem projektu głosowało 20 posłów i posłanek, przeciw było 10 osób, wstrzymały się dwie.

Nie wiemy, co tam jest

Debata w komisji trwała 1,5 godziny. Najpierw projekt przedstawiła ministra zdrowia, Izabela Leszczyna.

„Nikt z nas nie chce niechcianych ciąż, dlatego antykoncepcja musi być dostępna” – mówiła. „Im szybciej kobieta zażyje tę tabletkę, tym większa szansa, że ona zadziała. Ona nie ma działania wczesnoporonnego. Nie musze mówić, że jeżeli idziemy po receptę to ten czas się niepotrzebnie wydłuża”, mówiła Leszczyna.

Członkowie komisji z PiS i Konfederacji zgłosili wniosek o odrzucenie projektu. Argumentowali to kwestiami zdrowotnymi – że tabletki mogą być niebezpieczne dla nastolatek. Poseł PiS Tadeusz Chrzan uznał m.in., że nie znamy skutków leku – co nie jest prawdą. Wszystkie skutki uboczne są wskazane w ulotce, na co zwrócił uwagę przewodniczący komisji, Bartosz Arłukowicz.

Posłanka Katarzyna Sójka z PiS apelowała o poprzedzenie wprowadzenia takiej nowelizacji kampanią edukacyjną o sposobie używania tabletki EllaOne. Przekonywała także, że w zależności od momentu wzięcia tabletki może ona działać też poronnie. Złożyła poprawkę do ustawę o tym, by tabletka była dostępna bez recepty ale od 18 r.ż.

Posłowie PiS uparcie argumentowali, że nie mają wszystkich danych dotyczących wpływu na zdrowie. Poza posłanką Sójką ze strony PiS głównie wypowiadali się mężczyźni.

A co z Viagrą?

Marcelina Zawisza, Lewica: „Lek przeszedł całą ścieżkę w Europie i może być dostępny bez recepty. EMA ma badania i analizy. Nie rozumiem zatem wątpliwości posłów PiS. Ale w ustawie jest także mowa o rozporządzeniu które ustali dostępność w zależności od wieku. Chciałabym zatem dowiedzieć się, jak to będzie wyglądało, żeby nas uspokoić. Skoro PiS jest tak wrażliwy na zdrowie, to dziwię się, że za waszych czasów nie było specjalnego rozporządzenia w sprawie paracetamolu czy Viagry”.

Zawiszy chodziło o druga część nowelizacji zawartej w projekcie, w której czytamy: „Minister właściwy do spraw zdrowia może określić, w drodze rozporządzenia, wykaz produktów leczniczych, o których mowa w ust. 5d, wiek lub inne wymagania uzasadniające wydanie danego produktu leczniczego na receptę, uwzględniając skutki zdrowotne stosowania produktów leczniczych, bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów oraz konieczność stworzenia mechanizmów przeciwdziałania nadużyciom w zakresie stosowania i wydawania tych produktów leczniczych”. Nie ma tu mowy o wieku – 15 lat. I do tego punktu Zawisza złożyła poprawkę.

Wypowiadała się także Monika Wielichowska z KO: „Zwrócę się tutaj głównie do panów. Mam poczucie, że rozmawiamy o dwóch różnych pigułkach. Żyjemy w oparach absurdu. Żeby wziąć pigułkę dzień po trzeba do lekarza iść dzień przed. Znaleźć tego lekarza, uzyskać receptę. Panowie, my nie potrzebujemy rad, jak żyć”.

Możemy udawać

Do wszystkich głosów odniosła się ministra Leszczyna: "Nie wiem dlaczego mówimy o etyce. To nie ma nic wspólnego z etyką. Oczywiście możemy zamknąć oczy i udawać, że młodzi ludzie przed 18 r.ż nie uprawiają seksu, że nie ma pokątnych aborcji. Możemy, ale nie po to jesteśmy rządem. Kwestie zdrowotne wyjaśnił prof. dr hab. n. med. Piotr Sieroszewski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Jego wypowiedź miała rozwiać wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa, które zgłosili posłowie PiS.

W głosowaniu odpadły wnioski o odrzucenie projektu oraz poprawki posłów PiS (m.in. o dostępności bez recepty ale od 18 r.ż.) oraz Lewicy (chodziło o to, by wiek określić na 15 lat już w ustawie).

10:50 08-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

PKW wskazała osoby mogące objąć mandat po Mariuszu Kamińskim

PKW przesłała do marszałka Hołowni pismo, w którym stwierdza, że nie chce zajmować stanowiska w kwestii wygaśnięcia mandatów Kamińskiego i Wąsika. Podała jednak, zgodnie z kodeksem wyborczym, listę osób, które mogą objąć mandat po Kamińskim.

Państwowa Komisja Wyborcza odpowiedziała na wniosek marszałka Sejmu Szymona Hołowni o podanie informacji o kolejnych kandydatach z listy Prawa i Sprawiedliwości, którzy mogliby objąć mandat po Mariuszu Kamińskim. Są to:

"1) Pani Monika Jolanta PAWŁOWSKA – 10 789 głosów, 2) Pani Beata Małgorzata STRZAŁKA – 8 844 głosy, 3) Pan Ryszard Jan MADZIAR – 8 817 głosów".

PKW zaznacza, że udziela takiej informacji ze względu na wniosek marszałka oraz fakt, że w „Monitorze Polskim” opublikowano postanowienie marszałka o wygaśnięciu mandatu Mariusza Kamińskiego. W piśmie wprost stwierdzono, że PKW „nie przesądza”, czy mandat rzeczywiście wygasł. Robi to jedynie ze względu na obowiązującą ją do tego procedurę z art. 251 par. 1 kodeksu wyborczego.

„Nie jest to stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej w sporze politycznym i prawnym dotyczącym wygaśnięcia mandatu posła i konieczności jego obsadzenia” – czytamy w liście.

„Państwowa Komisja Wyborcza jako apolityczny najwyższy organ wyborczy zobowiązana jest do zachowania neutralności w sporach politycznych. Komisja apeluje do wszystkich uczestników życia publicznego o uszanowanie jej powyższego statusu”.

Co z mandatem po Wąsiku?

PKW przypomina, że w stosunku do postanowienia o wygaśnięciu mandatu Mariusza Kamińskiego istnieją dwa sprzeczne orzeczenia izb Sądu Najwyższego. Najpierw na 5 stycznia powołana do życia przez PiS i obsadzona tzw. neo-sędziami Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekła, że Kamiński nadal jest posłem. 10 stycznia orzeczenie wydała jednak także Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która posiadała dokumenty sprawy oraz – w przeciwieństwie do IKNiSP – nie jest organem, którego prawne umocowanie podważa orzecznictwo międzynarodowych trybunałów oraz samego SN.

Ze względu jednak na to, że w obiegu prawnym pojawiło się orzeczenie Izby Pracy, marszałek Hołownia zdecydował się opublikować postanowienie o wygaśnięciu mandatu Kamińskiego w Monitorze Polskim oraz zwrócić się do PKW z wnioskiem o podanie kolejnych kandydatów.

W przypadku Wąsika Izba Pracy nie orzekła, ponieważ oryginały dokumentów zostały przechwycone przez IKNiSP. W związku z tym marszałek, pomimo uznania Macieja Wąsika za byłego posła, nie zdecydował się na publikację w Monitorze Polskim postanowienia o wygaśnięciu mandatu, a co za tym idzie zablokowana została kodeksowa procedura obsady mandatu.

Przeczytaj także:

W PKW wygrał kompromis

Jak pisaliśmy w OKO.press – w Państwowej Komisji Wyborczej istniał spór co do tego, co należy zrobić z wnioskami marszałka. Obecnie w PKW zasiada 8 osób. Cztery z nich (trzy powołane przez PiS, jedna przez prezes TK Julię Przyłębską) wspierały narrację Prawa i Sprawiedliwości i stały na stanowisku, że Mariusz Kamiński jest nadal posłem ze względu na orzeczenie IKNiSP. Cztery kolejne, w tym przewodniczący PKW, optowały za tym, by udostępnić marszałkowi naziwska, co jest de facto przyznaniem, że mandat Kamińskiego wygasł.

„Pojawiła się też nieco kompromisowa propozycja, by PKW wskazała Hołowni te nazwiska, ale podkreśliła, że to tylko informacja dla marszałka Sejmu, bo PKW nie ma uprawnień do decydowania, czy należy powołać nowych posłów czy nie. Trudno powiedzieć, czy może to zmiękczyć stanowisko „frakcji PiS”” – pisał Piotr Pacewicz 5 lutego.

Jak widać PKW udało się ustalić właśnie takie kompromisowe stanowisko.

Przeczytaj także:

Co dalej?

Teraz zgodnie z art. 251. § 1 kodeksu wyborczego marszałek Szymon Hołownia będzie zawiadamiał kolejnych kandydatów, których wskazała mu PKW, o możliwości objęcia mandatu po Mariuszu Kamińskim. Prawo i Sprawiedliwość wzywało swoich działaczy do zignorowania tej możliwości – ze względu na stanowisko partii mówiące o tym, że Kamiński wciąż jest posłem. W mediach pojawiały się jednak spekulacje, że pierwsza na liście Monika Pawłowska mogłaby nie posłuchać tych zaleceń i objąć mandat. Polityczka dostała się do Sejmu IX kadencji z list Lewicy. Posłanka w 2020 roku dokonała jednak politycznej wolty i dołączyła do Porozumienia Jarosława Gowina, a rok później była już w PiS.

Osoby, którym proponowany jest mandat, mają 7 dni na złożenie oświadczenia o jego przyjęciu lub zrzeczeniu się go. Jeśli żadna z kolejnych osób nie zdecyduje się na objęcie mandatu marszałek Sejmu wydaje postanowienie o tym, że mandat pozostaje nieobsadzony do końca kadencji.

Art. 251. § 1. Marszałek Sejmu zawiadamia, na podstawie informacji Państwowej Komisji Wyborczej, kolejnego kandydata z tej samej listy kandydatów, który w wyborach otrzymał kolejno największą liczbę głosów, o przysługującym mu pierwszeństwie do mandatu, w przypadku: 1) śmierci posła; 2) upływu terminu do wniesienia odwołania od postanowienia Marszałka Sejmu o wygaśnięciu mandatu; 3) nieuwzględnienia odwołania od postanowienia Marszałka Sejmu o wygaśnięciu mandatu przez Sąd Najwyższy. § 2. Jeżeli pierwszeństwo do mandatu przysługuje więcej niż jednemu kandydatowi stosuje się odpowiednio art. 233. § 3. Oświadczenie o przyjęciu mandatu powinno być złożone w terminie 7 dni od dnia doręczenia zawiadomienia. Niezłożenie oświadczenia w terminie, o którym mowa w zdaniu poprzednim, oznacza zrzeczenie się pierwszeństwa do obsadzenia mandatu. § 4. Kandydat może zrzec się pierwszeństwa do obsadzenia mandatu na rzecz kandydata z tej samej listy, który uzyskał kolejno największą liczbę głosów. Oświadczenie o zrzeczeniu się pierwszeństwa do obsadzenia mandatu powinno być złożone Marszałkowi Sejmu w terminie 7 dni od dnia doręczenia zawiadomienia, o którym mowa w § 1. § 5. O obsadzeniu mandatu postanawia Marszałek Sejmu. Przepisy art. 249 § 2 i 3 stosuje się odpowiednio. § 6. Jeżeli obsadzenie mandatu posła w trybie określonym w § 1–3 byłoby niemożliwe z powodu braku kandydatów, którym mandat można przydzielić, Marszałek Sejmu, w drodze postanowienia, stwierdza, iż mandat ten do końca kadencji pozostaje nieobsadzony.