0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

08:39 07-05-2025

Prawa autorskie: A bulldozer carries a damaged part of an aircraft in Wuyan, near Srinagar on May 7, 2025. India and Pakistan exchanged heavy artillery along their contested frontier on May 7, after New Delhi launched missile strikes on its arch-rival in a major escalation between the nuclear-armed neighbours. New Delhi announced it had carried out "precision strikes at terrorist camps" at nine sites in Pakistan-administered Kashmir, days after it blamed Islamabad for a deadly attack on the Indian-run side of the disputed region. (Photo by Tauseef MUSTAFA / AFP)A bulldozer carries ...

Konflikt Indie – Pakistan przybiera na sile. Ponad 90 rannych w atakach, w tym dzieci

Co najmniej 36 osób zginęło, a 94 zostały ranne w Indiach i Pakistanie wskutek wzajemnych ataków – jak podaje indyjska policja i pakistańskie siły zbrojne.

Co się wydarzyło

Jak wynika z informacji agencji AFP, która cytuje rzecznika armii pakistańskiej gen. Ahmeda Chaudry, w Pakistanie i pakistańskiej części Kaszmiru zginęło 26 osób, a 46 zostało rannych.

Z kolei indyjska policja poinformowała o co najmniej 10 zabitych i 48 rannych po stronie Indii. Ogniem artyleryjskim zaatakowano m.in. wioskę Poonch w indyjskim Kaszmirze i — jak podali dziennikarze AFP — walki wokół miejscowości toczyły się nadal w środę rano. Odgłosy wybuchów słuchać było także koło Śrinagaru, największego miasta indyjskiego Kaszmiru.

Według Chaudhry’ego najtragiczniejszy w skutkach był indyjski atak na meczet w Bahawalpurze w pakistańskim Pendżabie, gdzie śmierć poniosło 13 osób, w tym dwie trzyletnie dziewczynki.

Chaudhry dodał, że podczas indyjskich ataków celem były m.in. pakistańskie zapory wodne, a jedna z nich – w Kaszmirze – została uszkodzona.

Źródło w indyjskich służbach bezpieczeństwa poinformowało agencję AFP, którą cytuje PAP, że rozbiły się trzy myśliwce armii indyjskiej. Rzecznik pakistańskich sił zbrojnych gen. Ahmed Sharif powiedział, że Pakistan zestrzelił w indyjskiej przestrzeni powietrznej pięć samolotów wroga po tym, jak dokonały ataków na terytorium Pakistanu.

Zdaniem wywiadu indyjskiego zaatakowany meczet w Bahawalpurze ma powiązania z dżihadystyczną grupą pakistańskich rebeliantów Lashkar-i-Toiba. Delhi oskarża tę grupę o przeprowadzenie 22 kwietnia zamachu terrorystycznego na turystów w miejscowości Pahalgam w Kaszmirze, w wyniku czego zginęło 26 osób.

Jaki jest kontekst

Relacje między Indiami a Pakistanem gwałtownie się pogorszyły po ataku bojowników na turystów w Kaszmirze w zeszłym miesiącu. Zginęło w nim 26 osób. Do ataku przyznała się jedna z grup terrorystycznych. Na skutek tego Indie oskarżyły Pakistan o wspieranie transgranicznego terroryzmu – zarzut, który Islamabad stanowczo zaprzecza.

Indie zaatakowały Pakistan we wtorek — doszło do wymiany ciężkiego ostrzału artyleryjskiego. To duże zaostrzenie konfliktu między tymi dwoma krajami, które mają broń jądrową. Indie ogłosiły, że przeprowadziły „precyzyjne uderzenia na obozy terrorystów” w dziewięciu miejscach w pakistańskiej części Kaszmiru. Kilka dni wcześniej obwiniły Pakistan za śmiertelny atak po stronie Kaszmiru, którą kontrolują.

Kaszmir pozostaje najbardziej zapalnym punktem w stosunkach indyjsko-pakistańskich od uzyskania niepodległości przez oba kraje i ściśle wiąże się z podziałem Indii Brytyjskich.

W regionie w niemal równym stopniu ścierają się tendencje proindyjskie, propakistańskie i dążące do niepodległości Kaszmiru.

O konflikcie pisał w OKO.press Jakub Szymczak:

Przeczytaj także:

Na zdjęciu widać przewożoną uszkodzoną część samolotu w miejscowości Wuyan, niedaleko Śrinagaru w Indiach, 7 maja 2025 roku. Fot. Tauseef Mustafa / AFP

06:01 07-05-2025

Prawa autorskie: Franco-Algerian cardinal Jean-Paul Vesco leaves after a congregation meeting at The Vatican, on May 6, 2025. (Photo by Filippo MONTEFORTE / AFP)Franco-Algerian card...

Dziś początek konklawe

7 maja po południu ruszy konklawe, czyli zgromadzenie kardynałów, którzy wybiorą nowego papieża

Papież Franciszek zmarł 21 kwietnia 2025 r. 26 kwietnia w Watykanie odbył się jego pogrzeb:

Przeczytaj także:

Teraz czas na konklawe, czyli zgromadzenie kardynałów, podczas którego zostanie wybrany nowy papież. Konklawe rozpocznie się 7 maja po południu. Jak to będzie wyglądało?

View post on Instagram
 

Co się wydarzy?

Najpierw kardynałowie z 71 krajów w uroczystej procesji przejdą do Kaplicy Sykstyńskiej. Tam zostaną zamknięci do momentu, gdy uda im się wybrać nowego biskupa Rzymu. W obecnym konklawe weźmie udział 133 kardynałów – elektów. Z Polski do Watykanu pojechało czterech kardynałów: Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.

Już dzisiaj ma odbyć się pierwsze głosowanie. Kardynałowie głosować będą do skutku, czyli do momentu gdy 2/3 głosów wyłoni nowego papieża. Pierwsze głosowanie, które odbędzie się wieczorem 7 maja, zapewne nie przyniesie rozstrzygnięcia – zazwczyaj traktuje się je jako sposób na rozpoznanie sytuacji i rzeczywistych kandydatów. Każdego kolejnego dnia odbędą się 4 głosowania, dwa rano i dwa wieczorem. Głosowanie bez wyboru sygnalizuje czarny dym unoszący się nad Kaplicą Sykstyńską. Biały dym będzie oznaczać, że wyboru dokonano.

Konklawe przewodniczy 70-letni włoski kardynał Pietro Parolin, dotychczasowy sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej. Jest on najstarszym (nie wiekiem, ale nominacją) kardynałem. Parolin wymieniany jest jako możliwy kandydat na przyszłego papieża.

Jaki jest kontekst?

Papież Franciszek zmarł 21 kwietnia 2025 r. w wieku 88 lat. Informację przekazała Dykasteria ds. Komunikacji Stolicy Apostolskiej. Jorge Mario Bergoglio był zwierzchnikiem Kościoła katolickiego od 13 marca 2013 r. Zastąpił Josepha Ratzingera, czyli Benedykta XVI, który zrezygnował z funkcji 11 lutego 2013 roku ze względu na stan zdrowia.

Więcej o pontyfikacie papieża Franciszka:

Przeczytaj także:

05:20 07-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Punit PARANJPE / AFPFot. Punit PARANJPE ...

Indie zaatakowały rakietami Pakistan. Ten zapowiada odwet

Indyjskie siły zbrojne rozpoczęły „Operację Sindoor”, atakując dziewięć obiektów w Pakistanie oraz okupowanym przez Pakistan Dżammu i Kaszmirze – poinformował rząd Indii w oświadczeniu wydanym w środę wieczorem. Podano liczbę ofiar

Oświadczenie cytowane przez BBC stwierdza, że żaden pakistański obiekt wojskowy nie został zaatakowany.

Rząd Indii poinformował, że jego siły zbrojne rozpoczęły „Operację Sindoor”, „uderzając w infrastrukturę terrorystyczną” w Pakistanie i administrowanym przez Pakistan Kaszmirze, „skąd były planowane i kierowane ataki terrorystyczne na Indie”.

W oświadczeniu rząd Indii poinformował, że „zaatakowano dziewięć miejsc”.

„Te kroki są następstwem barbarzyńskiego ataku terrorystycznego w Pahalgam, w którym zamordowano 25 Hindusów i jednego obywatela Nepalu” – stwierdziło Ministerstwo Obrony Indii w swoim oświadczeniu. W ten sposób odniosło się do ataku, który miał miejsce w zeszłym miesiącu w administrowanym przez Indie Kaszmirze (więcej o nim w dalszej części tekstu). – „Nasze działania były skoncentrowane, wyważone i nie miały charakteru eskalacyjnego. Żadne pakistańskie obiekty wojskowe nie zostały zaatakowane. Indie wykazały się znaczną powściągliwością w wyborze celów i metod wykonania".

Według Reutersa napływają także doniesienia o intensywnym ostrzale i głośnych eksplozjach na terenach przygranicznych administrowanego przez Pakistan stanu Kaszmir. Po eksplozjach w Muzaffarabadzie, stolicy pakistańskiego Kaszmiru, nastąpiła przerwa w dostawie prądu.

CNN poinformowało, że zaatakowano pięć lokalizacji: Kotli, Ahmadpur East, Muzaffarabad, Bagh i Muridke. Trzy z tych miejsc – Kotli, Muzaffarabad i Bagh – znajdują się w Kaszmirze. Ahmadpur East i Muridke znajdują się w pakistańskiej prowincji Pendżab.

Pojawiają się też pierwsze doniesienia o ofiarach. Wedłu rzecznika prasowego pakistańskiej armii, Ahmeda, Sharifa Chaudhry`ego, zginęły trzy osoby, w tym dziecko. Dwanaście osób zostało rannych.

Rzecznik armii pakistańskiej oznajmił, że Islamabad „odpowie na ten [atak] w wybranym przez siebie czasie i miejscu”.

„Wszystkie nasze samoloty odrzutowe są w powietrzu.

To haniebny i tchórzliwy atak, który został przeprowadzony z przestrzeni powietrznej Indii” – dodał.

Wg rzecznika pakistańskich sił zbrojnych gen. Ahmeda Szarifa, osiem osób zginęło, a 40 zostało rannych.

Jaki jest kontekst?

Relacje między Indiami a Pakistanem gwałtownie się pogorszyły po ataku bojowników na turystów w Kaszmirze w zeszłym miesiącu. Zginęło w nim 26 osób. Do ataku przyznała się jedna z grup terrorystycznych. Na skutek tego Indie oskarżyły Pakistan o wspieranie transgranicznego terroryzmu – zarzut, który Islamabad stanowczo zaprzecza.

W tej sytuacji Indie podjęły szereg działań przeciwko Pakistanowi: wydaliły pakistańskich attaché wojskowych, zawiesiły obowiązujący od ponad sześćdziesięciu lat Traktat o wodach rzeki Indus i zamknęły punkt tranzytowy w Attari. Natomiast 29 kwietnia, na spotkaniu z dowódcami wojskowymi, premier Indii stwierdził, że siły zbrojne kraju mają „pełną swobodę operacyjną w decydowaniu o sposobie, celu i czasie reakcji” na atak w Pahalgam. Kilka dni temu władze Pakistanu poinformowały, że Indie planują atak militarny. A premier Indii Narenda Modi odwołał dawno zapowiadaną podróż do Moskwy na defiladę 9 maja.

Oba państwa są mocarstwami atomowymi.

O konflikcie pisał w OKO.press Jakub Szymczak:

Przeczytaj także:

Na zdjęciu – zachód słońca w Dżammu i Kaszmirem kilka godzin przed atakiem. Innych zdjęć jeszcze nie ma.

17:37 06-05-2025

Prawa autorskie: Fot. John MACDOUGALL / AFPFot. John MACDOUGALL...

Niemcy mają nowego kanclerza. Friedrich Merz obiecuje: „Niemcy wróciły”

Przewodniczący CDU Friedrich Merz w drugim głosowaniu we wtorek 6 maja został wybrany kanclerzem Niemiec. Jego kandydaturę poparło 325 członków niższej izby niemieckiego parlamentu

Co się wydarzyło?

Przewodniczący centroprawicowej Unii Chrześcijańskich Demokratów (CDU), Friedrich Merz, został wybrany X. kanclerzem Niemiec. Kandydaturę Merza poparło 325 członków i członkiń Bundestagu — o dziewięć więcej niż wymagana większość. Przeciwko było 289 osób. Głosowanie było tajne.

Nie obeszło się jednak bez perturbacji. Merz, jako pierwszy kanclerz Republiki Federalnej Niemiec od 1949 roku, nie został wybrany w pierwszym głosowaniu. Potrzebna była zmiana porządku obrad i dodatkowa elekcja.

Pierwsze głosowanie, które odbyło się w Bundestagu przed południem, zakończyło się niepowodzeniem. Za Merzem opowiedziało się jedynie 310 posłów z 630 posłów zgromadzenia. 307 było przeciw.

Jak informuje portal Deutsche Welle, decyzja o drugim głosowaniu jeszcze tego samego dnia zapadła podczas rozmów koalicyjnych frakcji chadeckiej CDU/CSU i socjaldemokratycznej SPD. Niezbędna była też konsultacja z opozycyjnymi klubami Zielonych i Lewicy. Do zmiany porządku obrad potrzeba było bowiem większości dwóch trzecich w Bundestagu, co wymagało poparcia części opozycji.

Lewica i Zieloni zgodzili się poprzeć wniosek o przeprowadzenie ponownego głosowania. Ale ugrupowania te podkreśliły, że to nie jest wyraz poparcia dla samego Merza i jego polityki, lecz wyraz ich odpowiedzialności za kraj, któremu nie służy długie pozostawanie bez działającego rządu.

Nie wiadomo, czyje głosy Merz ostatecznie zmobilizował, by jednak uzyskać nominację — te rozmowy odbywały się za zamkniętymi drzwiami. Wiadomo jednak, że posłowie niechętni kanclerzowi znajdują się zarówno w jego własnej partii CDU i siostrzanej CSU, jak i w SPD.

Długie negocjacje

Friedrich Merz był kandydatem na kanclerza partii CDU w wyborach federalnych, które odbyły się 23 lutego. CDU/CSU zdobyła wówczas 28,6 proc., a więc do sformowania rządu niezbędne było utworzenie koalicji.

Do urn poszło aż 82,5 proc. uprawnionych do głosowania. To była rekordowa frekwencja od 1990 roku. Wyborców szczególnie zmotywowało ryzyko dojścia do władzy skrajnej prawicy.

Już w wieczór wyborczy Merz ogłosił, że będzie chciał sformować koalicję z socjaldemokratami z SPD, partii, która dopiero co przegrała wybory. SPD, które do wyborów poprowadził były kanclerz Olaf Scholz pomimo niskich notowań, zdobyła tylko 16 proc. głosów, niemal 10 pkt proc. mniej niż przed czteroma laty.

CDU jeszcze w trakcie kampanii wykluczyła tworzenie jakiejkolwiek koalicji ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec (AfD), nawet jeśli partia ta zdobyłaby drugą lokatę, do czego ostatecznie doszło.

Tradycją niemieckiej polityki przez lata było, że koalicje rządzące, tzw. wielką koalicję, tworzą zwycięzca wyborów z partią, która zdobyła drugą lokatę. Nigdy jednak nie doszło jednak do tego, by drugi wynik w wyborach zdobyła partia antydemokratyczna i podejrzewana o finansowanie z Rosji.

SPD zgodziła się wejść w koalicję z CDU/CSU, ale niemal 2,5 miesiąca trwało dogadanie szczegółów. Umowa koalicyjna została przedstawiona już 9 kwietnia, ale długo zajmowało dogadywanie podziału stanowisk i innych szczegółów.

„Niemcy wróciły”

Jak na łamach OKO.press pisał Jakub Szymczak, nowy rząd stoi przed trudnym zadaniem — od 2019 niemiecka gospodarka praktycznie stoi w miejscu. Bardzo ważny dla niej sektor motoryzacyjny nie radzi sobie z konkurencją z Chin.

Pewną nadzieję daje jednak podejście przyszłego kanclerza Merza do hamującego rozwój hamulca długu, który Niemcy wpisali do konstytucji w 2009 roku. Rozwiązanie to uniemożliwiało szersze inwestycje w infrastrukturę.

Jeszcze w poprzednim składzie Bundestagu a po wyborach Merzowi udało się doprowadzić do praktycznego rozmontowania mechanizmu i zagwarantowania ogromnego pakietu inwestycyjnego.

Według koalicjantów priorytetami na kolejne cztery lata będą bezpieczeństwo, korzystne dla Europy rozwiązanie wojny w Ukrainie i przełamanie stagnacji gospodarczej, w jakiej są Niemcy. Odbierając nominację z rąk prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera w Pałacu Prezydenckim Bellevue w Berlinie 6 maja Merz powtórzył to, co mówił już po wyborach: Niemcy wróciły.

Friedrich Merz obiecuje większą stabilność Berlina (w tym rządzącej koalicji) i mocne przywództwo w sprawach europejskich.

Przeczytaj także:

13:37 06-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Andrzej Duda zawetował ustawę o obniżeniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców

„Ta ustawa budzi bardzo poważne wątpliwości w zakresie sprawiedliwości społecznej, jest wprost z zasadami konstytucyjnymi sprzeczna” – przekazała szefowa Kancelarii Prezydenta.

Co się wydarzyło?

Andrzej Duda zdecydował się zawetować rządowy projekt ustawy wprowadzający obniżkę składki zdrowotnej dla osób samozatrudnionych. Nowe przepisy w kwietniu uchwalił Sejm dzięki głosom Koalicji Obywatelskiej, PSL-u i Polski 2050. Klub Lewicy, koło Razem oraz zdecydowana większość klubu PiS była przeciwna tej obniżce. Konfederacja wstrzymała się od głosu, co pozwoliło ustawie przejść.

Małgorzata Paprocka, szefowa Kancelarii Prezydenta wymieniła powody, dla których Andrzej Duda nie zdecydował się na podpis:

„Wielomiliardowy deficyt, niezatwierdzony plan finansowy NFZ–u na bieżący rok, niezapłacone nadwykonania za ostatni kwartał ubiegłego roku, eksperci wskazujący na potencjalny brak płynności w drugim półroczu bieżącego roku – brak możliwości finansowania na bieżąco świadczeń opieki zdrowotnej” – przekazała urzędniczka.

„Ta ustawa budzi bardzo poważne wątpliwości w zakresie sprawiedliwości społecznej, jest wprost z zasadami konstytucyjnymi sprzeczna” – dodała.

W ostatnich tygodniach do zawetowania projektu ustawy nakłaniały prezydenta różne środowiska lekarskie, a także politycy związani z lewicą. Ze specjalną wizytą w sprawie składki zdrowotnej w Pałacu Prezydenckim pojawił się Adrian Zandberg, kandydat partii Razem na prezydenta, a kilka dni później także Magdalena Biejat, kandydatka Nowej Lewicy.

„PiS podwyższył składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Zaproponowałem jej obniżenie. Prezydent Duda obniżenie zawetował. Szkodzą, bo wciąż mogą. Zostało 91 dni, 9 godzin i 2 minuty” – tak decyzję Andrzeja Dudy skomentował na Twitterze (X) premier Donald Tusk.

Jaki jest kontekst?

Według nowelizacji, której nie podpisał Andrzej Duda, samozatrudnieni, bez względu na formę opodatkowania, mieli płacić istotnie niższą składkę zdrowotną niż dziś. Reforma obejmowała ok. 2,6 mln przedsiębiorców, z czego zyskiwało ok. 2,45 mln.

Wyjątkiem były osoby korzystające z ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych z bardzo wysokimi przychodami – zapłaciliby więcej niż teraz (chodzi w praktyce o ryczałtowców z ponad 56 tys. przychodu miesięcznie).

Przedsiębiorcy mieli płacić znacząco niższą składkę niż pracownicy o tych samych dochodach. Np. przedsiębiorca z dochodem odpowiadającym przeciętnemu wynagrodzeniu (dziś ok. 8,5 tys. zł brutto) zapłaciłby dwa razy niższą składkę niż pracownik z taką pensją. Jak wskazuje w podsumowaniu zmian organizacja audytorsko-doradcza Grant Thornton, pracownik na minimalnym wynagrodzeniu zapłaciłby wyższą składkę niż przedsiębiorcy z dochodem na poziomie 10 tys. zł, albo ryczałtowcy z 25 tys. zł przychodu.

NFZ straciłby na reformie 5,854 mld zł, ale przez niektóre przepisy ustawy (wycofanie możliwości odliczenia składek zdrowotnych od podstawy dla podatku liniowego oraz częściowo od podatku dla ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych i karty podatkowej) budżet państwa miał zyskać 1,223 mld zł. Łączna strata dla sektora finansów publicznych była więc szacowana na 4,626 mld zł w 2026 roku.

Minister finansów zapewniał, że prawie 6-miliardowa dziura w budżecie NFZ, która byłaby skutkiem ustawy, miała zostać zasypana ze środków budżetu państwa.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także: