Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Zbigniew ZIobro nie stawi się w poniedziałek na przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Jej szefowa Magdalena Sroka poinformowała, że skutecznie usprawiedliwił swoją nieobecność.
„Właśnie otrzymałam informację z sekretariatu komisji, że wpłynęło stosowne zaświadczenie wystawione przez lekarza sądowego, czyli skutecznie usprawiedliwił swoją nieobecność były minister Zbigniew Ziobro. Także nie pojawi się o godzinie 10 przed komisją” – mówiła Sroka w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Usprawiedliwienie nie zwalnia Ziobry od obowiązku zeznawania. Jego przesłuchanie powinno odbyć się do siódmego lipca, jest jednak opcja przedłużenia tego okresu.
„Będziemy podejmować decyzje, czy zasięgać dowodu z opinii biegłego w celu wyznaczenia najbliższej możliwej daty przesłuchania Zbigniewa Ziobro, bo trzeba podkreślić, że choroba nikogo nie zwalnia z odpowiedzialności za czyny, które się popełniało” – mówiła Sroka.
Od dziś obowiązują nowe ceny energii. W górę idą stawki za prąd i gaz, rząd przygotował też jednorazowe wsparcie dla konsumentów.
Rząd zdecydował odmrozić dotychczas obniżone ceny energii. Jednocześnie tak zwani „odbiorcy wrażliwi” prądu i gazu otrzymają jednorazową pomoc. Jak zmienia się cennik od pierwszego lipca?
Długo nie było wiadomo, jak odmrożenie cen wpłynie na ceny gazu. Urząd Regulacji Energetyki otrzymał od PGNiG dokumenty w tej sprawie dopiero 20 czerwca. Zaledwie kilka dni temu okazało się, że stawki za gaz wzrosną z 200,17 do 239 zł za megawatogodzinę (mWh). Taka taryfa będzie obowiązywać także innych dostawców gazu jako cena maksymalna.
„Od 1 lipca 2024 r. wchodzimy w mechanizm stopniowego odmrażania cen energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych. Sytuacja na rynkach surowców (węgiel, gaz) wyraźnie się stabilizuje, co z kolei przekłada się spadek cen gazu w obrocie hurtowym – skomentował Rafał Gawin, Prezes URE. – Nie ma zatem uzasadnienia dla dalszego utrzymywania zamrożonych, nierynkowych stawek cen za sprzedaż i dystrybucję paliwa gazowego.”
Wcześniej prezes URE zdecydował o podwyższeniu taryf na rachunki za prąd. Zamiast 412 zł za mWh odbiorcy indywidualni zapłacą 500 zł za mWh prądu. Rząd w ten sposób ustalił cenę maksymalną, która w innym przypadku – według szacunków Rady Ministrów – mogłaby sięgnąć nawet 793 zł za mWh.
Jarosław Kaczyński wiedział o tym, jak Suwerenna Polska sterowała Funduszem Sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro nie doczekał się jednak konsekwencji, a uprzejmego upomnienia.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wiedział, co dzieje się w Funduszu Sprawiedliwości, i próbował zablokować możliwość korzystania ze środków Funduszu politykom Suwerennej Polski. Kaczyński zwrócił się w tej sprawie do ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Całość listu opublikowała dziś „Gazeta Wyborcza”.
"Zwracam się do Pana Ministra o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej i jednocześnie zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości.
Zwracam uwagę Pana Ministra, że przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą. Zmuszony jestem też stwierdzić, że w razie niezastosowania się do sformułowanego w piśmie zalecenia, pełna odpowiedzialność polityczna, a najprawdopodobniej także w innych wymiarach, będzie spoczywała na Panu" – pisał prezes PiS do Ziobry w sierpniu 2019 roku.
Z listu wynika więc, że lider ówczesnej partii rządzącej musiał wiedzieć o tym, jak jego koalicjanci zarządzają Funduszem, jak i o możliwości wyciągnięcia konsekwencji za niewłaściwe stosowanie środków. Ograniczył się jednak do wysłania listu i zrezygnował z natychmiastowych działań wobec Ziobry i jego otoczenia, a także z poinformowania służb o możliwych nieprawidłowościach.
Przypomnijmy: Fundusz Sprawiedliwości, o którym wspomina Kaczyński, miał służyć pomocy ofiarom przestępstw. Zamiast tego ogromna część środków trafiła do organizacji pozarządowych i ludzi związanych z prawicą i bliskich Suwerennej (dawniej Solidarnej) Polsce oraz Prawu i Sprawiedliwości.
Sprawą zajmuje się prokuratura, a do Sejmu wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu byłemu wiceszefowi resortu sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu.
Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości. W resorcie Zbigniewa Ziobry odpowiadał m.in. za Fundusz Sprawiedliwości. A to właśnie nieprawidłowości w wydawaniu środków z Funduszu są obiektem zainteresowania Prokuratury Krajowej. Wielowątkowe śledztwo w tej sprawie specjalny zespół prokuratorów prowadzi od lutego 2024 roku.
Romanowski jest jednym z głównych bohaterów afery. Odpowiadał m.in. za przyznanie rekordowej dotacji na pomoc pokrzywdzonym przestępstwem dla Fundacji Profeto, którą kieruje ksiądz Michał Olszewski, również podejrzany w śledztwie.
Wg sondażu exit poll skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen zdobyło najwięcej głosów w pierwszej turze wyborów parlamentarnych we Francji. Ale czy formacja Marine Le Pen będzie w stanie utworzyć rząd, zdecyduje dopiero przyszłotygodniowa dogrywka
Badanie exit poll przeprowadzone przed lokalami wyborczymi przez Ipsos, Ifop, OpinionWay i Elabe daje Zjednoczeniu Narodowemu 34 proc. głosów. Nowy Front Ludowy, pośpiesznie zmontowana lewicowa koalicja, według exit poll zdobyła około 29 proc. głosów. Sojusz Razem prezydenta Emmanuela Macrona może liczyć na ok. 20,5 proc., a centroprawicowi Republikanie – na 10 proc. głosów.
To wynik niemal idealnie odpowiadający przedwyborczym sondażom. Prezydent Emmanuel Macron ogłosił przyspieszone wybory 9 czerwca, tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego, które jego partia przegrała.
„Poważnie dyskutuje się o tym, że Macron chce doprowadzić do zwycięstwa skrajnej prawicy i utworzenia rządu Zjednoczenia Narodowego, licząc na szybką jego kompromitację. Większe zagrożenie Macron ma widzieć w ewentualnym wyborze Marine Le Pen na prezydentkę w 2027 roku” – tak możliwe motywy stojące za decyzją o rozpisaniu wyborów tłumaczył w OKO.press Aleksander Smolar.
Bezprecedensowy ruch Macrona był szeroko krytycznie komentowany we Francji, bo decyzja prezydenta po dekadach nieudanych starań skrajnej prawicy może tym razem wynieść do władzy Zjednoczenie Narodowe.
Ale taki scenariusz jeszcze nie jest pewny. Przed drugą turą wyborów, która odbędzie się 7 lipca, czeka nas teraz tydzień politycznych negocjacji.
Do obsadzenia w wyborach jest 577 miejsc we francuskim Zgromadzeniu Narodowym, a głosowanie odbywa się w dwóch turach. Kandydaci, którzy w danym okręgu zdobędą bezwzględną większość głosów już w pierwszej turze, otrzymują mandat. Jednak to rzadkie przypadki. Większość mandatów zostanie przydzielona w drugiej turze w następną niedzielę. Do drugiej tury wchodzą ci kandydaci, którzy uzyskali co najmniej 12,5 proc. poparcia przy 25-procentowej frekwencji.
Ostateczny wynik będzie zależał od tego, w jaki sposób przed dogrywką partie zdecydują się połączyć siły w każdym z 577 okręgów wyborczych. W przeszłości francuskie partie centroprawicowe i centrolewicowe łączyły siły, aby powstrzymać skrajną prawicę przed przejęciem władzy, ale takie porozumienie, zwane we Francji „frontem republikańskim”, jest dziś mniej pewna niż kiedykolwiek wcześniej.
„Rozpoczęła się polityczna zmiana w Europie!” – ogłosił w niedzielę Viktor Orbán. Prorosyjskie partie łączą siły. Ich nazwa: „Patrioci Europy”
30 czerwca 2024 węgierski premier Viktor Orbán, były premier Czech i lider partii ANO Andrej Babis oraz Herbert Kickl, szef Wolnościowej Partii Austrii ogłosili współpracę. Zapowiedzieli utworzenie nowej frakcji w Parlamencie Europejskim.
„Europejczycy chcą trzech rzeczy: pokoju, porządku i rozwoju. Jedyne, co dostają od obecnych brukselskich elit, to wojna, migracja i stagnacja” – napisał Orbán na portalu X (dawniej Twitter).
„W tej sytuacji naszym obowiązkiem jest egzekwowanie woli wyborców. Trzy partie polityczne połączyły dziś siły: najsilniejsza partia austriacka, najsilniejsza partia czeska i najsilniejsza partia węgierska. Naszym celem jest stać się najsilniejszą prawicową grupą w europejskiej polityce” – zapowiedział Orbán.
Chcą być najsilniejsi po prawej stronie, jednak na razie nie mogą nawet formalnie utworzyć grupy w europarlamencie. Żeby taka grupa powstała, potrzeba co najmniej 23 eurodeputowanych z co najmniej siedmiu krajów. Grupie Orbána brakuje jeszcze europosłów z czterech krajów.
„Z tego, co słyszałem w ostatnich dniach... będzie ich więcej, niż niektórzy z was prawdopodobnie teraz przypuszczają” – powiedział Austriak Herbert Kickl podczas konferencji prasowej w Wiedniu, gdzie spotkali się liderzy nowej formacji.
Grupa ma wkrótce opublikować „Manifest patriotyczny”. Jak donosi portal Politico, będzie on koncentrował się na kwestiach migracji i zwalczaniu Zielonego Ładu.
„Będziemy przedkładać suwerenność narodową nad federalizm, wolność nad nakazy i pokój nad wojną” – napisał Babiš w mediach społecznościowych.
Wolnościowa Partia Austrii do niedawna należała do grupy Tożsamość i Demokracja. Jednak w tej grupie dominuje Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen. A ona chce zrywać z prorosyjskim wizerunkiem. Tymczasem prorosyjskość austriackiego FPÖ bije po oczach.
„Od 2016 roku partia ma podpisaną umowę o współpracy z rosyjską partią rządzącą Jedna Rosja” – przypominamy w OKO.press.
„Jak ujawniło m.in. Politico, rosyjska służba bezpieczeństwa miała tak głęboko sięgające kontakty w Austrii, że była w stanie przeprowadzić akcję publicznej kompromitacji austriackiej służby celem ustanowienia nowej, zdominowanej przez agentów przyjaznych Moskwie. Wszystko mieli umożliwić współpracujący z FSB politycy Wolnościowej Partii Austrii.
Doniesienia Politco o tym, że partia wciąż działa jako «długie ramię rosyjskiego wywiadu», w Austrii sprawiły, że szef austriackiej partii liberalnej wezwał rząd do zbadania, czy nowy lider FPÖ, Herbert Kickl, jest winny zdrady stanu”.
W eurowyborach FPÖ zdobyła 24,5 proc. głosów i sześć mandatów. Prowadzi w sondażach przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w Austrii.
Drugi z sojuszników Orbána to czeska partia Andreja Babiša. Ledwo tydzień temu opuściła liberalną frakcję Renew. A właściwie została zmuszona do odejścia. „Rozwód, który był już dawno spóźniony” – skomentowała odejście partii ANO szefowa Renew Valérie Hayer.
„ANO wybrała drogę populistyczną, niezgodną z naszymi wartościami i tożsamością. W ciągu ostatniego miesiąca ich rozbieżność z naszymi wartościami wzrosła wykładniczo, co obserwowaliśmy z wielkim niepokojem” – mówiła dziennikarzom Hayer.
Od czasu wyrzucenia z chadeckiej grupy EPP Fidesz Orbána pozostaje niezrzeszony. To utrudnia działanie na arenie europejskiej. Jak pisała w OKO.press Paulina Pacuła:
„Przynależność do grupy politycznej w PE jest bardzo ważna, ponieważ im większa grupa, tym większa siła głosu grupy w łonie Konferencji Przewodniczących.
Konferencja to składające się z szefów grup politycznych oraz przewodniczącego PE ciało, które decyduje o podziale prac w Parlamencie. To ona rozdziela prace legislacyjne pomiędzy grupy polityczne w PE oraz przyznaje głos na sesjach plenarnych.
Posłowie niezrzeszeni nie mają na forum Konferencji Przewodniczących głosu. Dlatego, jeśli chce się coś znaczyć w PE, trzeba należeć do grupy politycznej”.
Kilka dni temu Orbán ogłosił, że jego Fidesz nie wstąpi do grupy Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, gdzie dominują Bracia Włosi Giorgii Melonii. Jednak to Meloni miała nie chcieć w tej grupie Orbána.
Co w tej sytuacji zrobi PiS? Połączy się z Meloni czy z Orbánem?
„Jesteśmy kuszeni w obie strony. Powiedziałbym, że prawdopodobieństwo [wynosi] 50/50” – powiedział Mateusz Morawiecki w rozmowie z portalem Politico w czwartek 27 czerwca 2024. Dodał, że „nie ma gwarancji”, że PiS pozostanie we frakcji EKR.
W poniedziałek 1 lipca 2024 Węgry rozpoczynają prezydencję w Unii Europejskiej.