Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Donald Tusk, Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty podsumowali czas od wyborów 15 października. Tusk podziękował wyborcom za wytrwałość, Hołownia wystawił rządowi czwórkę z minusem, Czarzasty o tym, co dowieziono
Rok po wyborach parlamentarnych, w których Prawo i Sprawiedliwość mimo zdobycia największej liczby głosów po ośmiu latach straciło władzę na rzecz sojuszu Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, liderzy większości rządowej podsumowali ostatnie 12 miesięcy.
„Dziękuję Wam za zwycięstwo 15 października, za Wasz upór i odwagę, za wiarę w Polskę, w demokrację i w siebie samych, za cierpliwość i wytrwałość przez ten niełatwy pierwszy rok. Mam nadzieję, że – czasem zniecierpliwieni, czasem zezłoszczeni – jeszcze chwilę ze mną wytrzymacie” – napisał w mediach społecznościowych szef rządu i lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk.
„Czasami się spieramy, dzisiaj pewnie też będzie gorąco, ale chyba nie musiałem z nikim z państwa uzgadniać tego jednego słowa: dziękujemy. Bardzo dziękujemy tym wszystkim, którzy czasami długo, długo w nocy stali, żeby zagłosować za lepszą Polską, za tym, co dla nas wszystkich ważne i święte” – dodał premier, otwierając wtorkowe posiedzenie rządu, który ma się zając m.in. wywołującą spory w koalicji strategią migracyjną.
Wcześniej w Polsat News rok od wyborów podsumował lider Polski 2050 i marszałek Sejmu Szymon Hołownia:
„Jest w nas mnóstwo głębokiego poruszenia i wdzięczności za to, co ludzie zrobili 15 października, bo to naprawdę nie musiało się tak skończyć. Mam poczucie, że uczestniczę, uczestniczymy, w naprawdę historycznym momencie dla Polski. Ale jest też rozczarowanie. Uważam, że jest wiele rzeczy, które moglibyśmy zrobić szybciej, moglibyśmy dogadać się dużo sprawniej, niż to nam się udało. Jest mnóstwo rzeczy, które wciąż muszą być zrobione i czekają na to, aż zrobione będą. Sporo też się udało. Wystawiłby nam jako koalicji czwórkę z minusem. Niektórzy komentatorzy rzucili się na mnie, że gdzie z minusem, z plusem... No nie. Widzę, ile roboty jeszcze jest do zrobienia”.
„Rok minął. Jedną czwartą dowieźliśmy, trzy czwarte dowieziemy. Dziękuję Wszystkim. Ludziom za cierpliwość, koalicjantom za współpracę” – tak lapidarnie skomentował rocznicę wyborów w mediach społecznościowych lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
Były premier i jeden z liderów opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości Mateusz Morawiecki napisał z kolej w mediach społecznościowych: „15 października to data symboliczna. Dziś mija równo rok od wyborów, które zmieniły w Polsce bardzo wiele. Na gorsze. Poziom realizacji obietnic wyborczych rządzącej koalicji jest tak niski, że na ostatniej konwencji KO Donald Tusk musiał się chwalić wprowadzeniem 800+. Zamiast 100 konkretów mamy 100 kłamstw, które na zawsze pozostaną symbolem waszego cynizmu i wykorzystywania nadziei milionów Polaków na zmianę, którą im obiecaliście. Zmianę, która nigdy nie nadeszła”.
Wybory z 15 października 2023 roku pod względem liczby głosów wygrało Prawo i Sprawiedliwość, zdobywając poparcie na poziomie 35,4 proc. To jednak nie wystarczyło partii Jarosława Kaczyńskiego do sformowania większości ze względu na brak możliwości koalicyjnych. Rząd w wyniku wyborów utworzyła koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, te partie już w czasie kampanii wyborczej zapowiadały współpracę w Sejmie. Łącznie te trzy ugrupowania zdobyły 53,1 proc. głosów (KO – 30,1 proc., Trzecia Droga – 14,4 proc., Lewica – 8,6 proc.). To poparcie przełożyło się na 248 mandatów w Sejmie, ale realna większość koalicji rządowej to 241 głosów, ponieważ współtworząca klub Lewicy partia Razem poparła rząd, ale nie weszła do koalicji rządowej.
Badania opinii publicznej pokazują, że mimo braku realizacji niektórych zapowiadanych działań rok po wyborach nie widać wielkiej erupcji zawodu wśród wyborców Koalicji 15 października. Mimo dostrzeganych wpadek i zaniechań nowa władza wciąż ma kredyt zaufania swoich wyborców – tak wynika między innymi z opisanego przez OKO.press sondażu Ipsos dla More in Common.
Rząd Donalda Tuska obraduje nad strategią migracyjną na lata 2025-30. Debatę o strategii zdominowały słowa premiera o zawieszeniu prawa do azylu. O co chodzi w tej propozycji, tłumaczył we wtorek rano wiceminister Maciej Duszczyk
Dziś rząd Donalda Tuska zajmuje się zapowiadaną od dawna strategią migracyjną Polski. Zanim jednak opinia publiczna poznała cały dokument proponowany przez Radę Ministrów, dyskusję zdominowały słowa premiera, który w sobotę na konwencji Koalicji Obywatelskiej ogłosił, że elementem strategii będzie czasowe i terytorialne zawieszenie w Polsce prawa do azylu. Zapowiedź wywołała burzę, ponieważ prawo do azylu jest zagwarantowane w Konwencji Genewskiej, Karcie praw podstawowych UE oraz polskiej Konstytucji.
Z późniejszych wyjaśnień wiceministra spraw wewnętrznych i administracji prof. Macieja Duszczyka wynika, że takie rozwiązanie ma być stosowane jedynie w sytuacjach szczególnych, ale nie jest do końca jasne, czy do zawieszenia prawa do azylu będzie potrzebne wprowadzenie jednego z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych.
We wtorek 15 października w TVN 24 wiceminister Duszczyk jeszcze raz wyjaśniał założenia strategii. Co mówił?
Musimy wiedzieć, co robić
„Rozwiązanie projektowane w strategii migracyjnej dotyczy sytuacji, w której prawo do azylu jest wykorzystywane poprzez atak na granicę, żeby destabilizować systemy azylowe, społeczne, powodować destabilizację, którą państwo nie jest w stanie normalnymi, pokojowymi instrumentami zarządzać. To, co proponujemy w strategii, jest elementem odzyskania kontroli, żebyśmy wiedzieli, co robić w danej sytuacji”.
Nie porównujcie nas z Węgrami
„Czasami widziałem jakieś porównania z Węgrami. Przykład węgierski jest sprzed ośmiu lat. Oni niezgodnie ze swoim prawem i niezgodnie z prawem unijnym stworzyli takie strefy zakazane, w których ci ludzie przebywali jakiś czas, niby wnioski mogli złożyć, ale nie składali, bo realnie nie mogli tego zrobić i później byli wywalani z powrotem z terytorium Węgier. I to było takie działanie ad hoc. Na rympał. Natomiast my musimy mieć przygotowany scenariusz”.
Nie chcemy wypowiadać konwencji
„Dziś przejść na granicy polsko-białoruskiej jest mniej, zapora została uszczelniona, robimy też dużo, żeby przecinać szlaki migracyjne, czyli działać w państwach pochodzenia migrantów oraz w państwach tranzytu. I to przynosi efekt. Natomiast pamiętajmy o tym, że mamy po drugiej stronie dwa państwa, które kreślą bardzo różne scenariusze. I w propozycji dotyczącej prawa do azylu nie chodzi o wypowiedzenie konwencji, czy jakichkolwiek innych przepisów międzynarodowych, chodzi o to, żeby w negatywnym scenariuszu mieć instrument, który pozwoli nam mieć kontrolę nad granicą”.
Kluczowe podejście Europy
„Musimy bardzo odpowiedzialnie myśleć o polityce migracyjnej, przewidywać różne możliwości rozwoju sytuacji i mieć w polskim prawie rozwiązanie, które będzie bezpiecznikiem. Powiem więcej, w prawie europejskim powinniśmy mieć takie rozwiązanie, ponieważ to nie tylko i wyłącznie kwestia Polski. Istotnym powodem, dla którego powinniśmy przedyskutować tę strategię tu i teraz, jest czwartkowe posiedzenie Rada Europejska. Śledząc dyskusję na Radzie Spraw Wewnętrznych UE, która zajmuje się migracjami, jestem przekonany, że czwartkowy szczyt będzie absolutnie kluczowy, jeśli chodzi o politykę migracyjną. I wydaje mi się, że trochę po tym szczycie wyjdziemy z innym podejściem do migracji przez całą Europę”.
Rządu zajmuje się projektem uchwały Rady Ministrów w sprawie przyjęcia dokumentu „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025-2030”.
„Polska w bardzo krótkim czasie zmieniła swój status z państwa emigracyjnego w imigracyjne. Obecnie w Polsce przebywa z zamiarem pobytu długoterminowego ok. 2,5 mln cudzoziemców. Oznacza to konieczność opracowania kompleksowego podejścia do reakcji państwa na tę zmianę. Ponadto kwestia migracji stała się jednym z głównych tematów dyskusji na poziomie UE. Obserwowana jest zmiana podejścia do polityki imigracyjnej i obecności cudzoziemców. Przyjęcie dokumentu o charakterze strategicznym pozwoli zdefiniować priorytety Polski w tym zakresie i prezentować je w debacie toczonej na poziomie UE” – czytamy w opisie celów projektu na stronie internetowej rządu.
Jednak głównym obszarem kontrowersji stała się sobotnia zapowiedź premiera Donalda Tuska, który ogłosił bez podania dalszych szczegółów, że Polska będzie chciała zawiesić czasowo prawo cudzoziemców do ubiegania się o azyl w Polsce.
W poniedziałek w rozmowie z portalem „Politico” do słów Donalda Tuska odniósł się rzecznik Komisji Europejskiej. Według KE plany polskiego rządu mogą naruszać zobowiązania naszego kraju w zakresie praw człowieka. Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział, że państwa członkowskie „mają międzynarodowe i unijne zobowiązania, w tym obowiązek zapewnienia dostępu do procedury azylowej”. Słowa rzecznika KE są istotne, ponieważ w sobotę premier Donald Tusk zapowiedział, że „będzie się domagał uznania tej decyzji w Europie”.
Pomysł krytykują też koalicyjni partnerzy Koalicji Obywatelskiej: Lewica i Polska 2050. Bezwarunkowo za jest PSL.
W niedzielę w mediach społecznościowych premier Tusk, a w rozmowie z RMF FM wiceminister Duszczyk powołują się na rozwiązania fińskie jako modelowe dla polskich rozwiązań. Opisaliśmy je w OKO.press piórem prof. Witolda Klausa, eksperta Konsorcjum Migracyjnego:
"W porównaniu z obecną sytuacją prawną w Polsce fińskie przepisy również legalizują pushbacki, ale w znacznie bardziej “cywilizowany” sposób. Wyraźnie widać chęć fińskich ustawodawców do spełnienia choćby minimalnych standardów nałożonych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka – przynajmniej na papierze. Przepisy te, pomimo iż wprowadzają możliwość wyłączenia części terytorium z możliwości przyjmowania wniosków azylowych, jednocześnie:
Fińskie przepisy zakładają także stworzenie systemu indywidualnej oceny przed dokonaniem pushbacku, czy przypadkiem nie będą zagrożone podstawowe prawa człowieka osoby wydalanej".
W radiu RMF FM wystąpił wiceminister Maciej Duszczyk odpowiedzialny za strategię migracyjną rządu. Ujawnił więcej szczegółów na temat strategii i przedstawił kulisy prac nad dokumentem. Powiedział też, co dalej z zawieszeniem prawa do azylu
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji prof. Maciej Duszczyk udzielił wywiadu radiu RMF FM, w którym przedstawił kilka szczegółów strategii migracyjnej Polski, którą ma się zająć rząd Donalda Tuska. Rozmowa dotyczyła głównie ujawnionej w sobotę przez premiera Tuska koncepcji wprowadzenia czasowego i ograniczonego terytorialnie zawieszenia prawa do azylu na terenie Polski. Słowa szefa rządu spotkały się z krytyką koalicjantów KO z Lewicy i Polski 2050, organizacji społecznych oraz z bardzo sceptycznym komentarzem Komisji Europejskiej.
Poniżej przedstawiamy uporządkowane w podpunktach obszerne fragmenty wypowiedzi wiceministra Duszczyka na antenie RMF FM.
Skąd wziął się pomysł zawieszenia prawa do azylu?
„Jest jednym z tych elementów w strategii, którego jeszcze kilkanaście tygodni temu nie było. Natomiast ostatnie wydarzenia, także scenariusze, które są potencjalnie możliwe w przyszłości, pozwalają nam stwierdzić, że takie ekstraordynaryjne, absolutnie wyjątkowo stosowane rozwiązanie powinno się pojawić w polskiej legislacji, żebyśmy trochę dmuchali na zimne. Bo jeżeli będzie miała miejsce taka sytuacja, która będzie zagrażała bezpieczeństwu Polski, powinniśmy mieć gotowy scenariusz działania, a nie wymyślać go na bieżąco”.
Jak zawieszenie prawa do azylu ma zostać wprowadzone?
„To będą nowelizacje dwóch ustaw: ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy o cudzoziemcach. Nowelizacje zostaną przyjęte na podstawie debaty sejmowej, senackiej, po podpisie pana prezydenta. Tutaj musi być osiągnięty konsensus, w jaki sposób to robić i pod jakimi warunkami takie zawieszenie może wystąpić”.
Czy to będzie zgodne z prawem międzynarodowym? Komisja Europejska zapowiada ustami swojego rzecznika, że państwa członkowskie mają obowiązek zapewnienia dostępu do procedury azylowej.
"Doskonale to rozumiem i się z tym zgadzam. Natomiast w ostatnim akapicie stanowiska Komisji Europejskiej jest również mowa o tym, żeby reżimy Łukaszenki i Putina nie mogły wykorzystywać europejskiego systemu azylowego. I to jest dokładnie to, o co nam chodzi. O rozpoczęcie dyskusji na ten temat, wychodzącej z założenia, że dotychczasowe regulacje prawne nie przewidziały takich działań hybrydowych, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia na granicy polsko-białoruskiej.
Przypomnę też, że mamy słynny wyrok, który tak naprawdę potwierdza prawo państwa członkowskiego UE, by w pewnej ekstraordynaryjnej sytuacji zawiesić prawo do składania wniosków o ochronę międzynarodową. To miało miejsce w Hiszpanii i w przypadku naporu migrantów w Ceucie i Melili, a więc ta dyskusja się toczy [chodzi o wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w 2020 r. uznał prawo Hiszpanii do odsyłania migrantów do Maroka zaraz po ich wejściu do Melilli lub drugiej hiszpańskiej enklawy, Ceuty – przyp. red.]
Rozmawialiśmy w gronie ekspertów, w jaki sposób to napisać, żeby wyjść naprzeciw naszym bezpośrednim problemom, ale żeby to nie było rozwiązanie, które byłoby sprzeczne z podstawowymi wartościami Unii Europejskiej, czy wartościami, które przyświecają Polsce. Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której uzyskujemy informację, że przy granicy polsko-białoruskiej gromadzi się grupa tak naprawdę przestępców, ściągniętych tam przez Białoruś i Rosję, po to, żeby zaatakować polskich żołnierzy i polską granicę, to przecież nie ma to nic wspólnego z prawem azylowym, to jest po prostu kwestia bezpieczeństwa.
Państwo ma prawo w pewnych sytuacjach, kiedy czuje się zagrożone stosować rozwiązania specjalne".
Co z Konstytucją, Konwencją Genewską, Kartą praw podstawowych UE? Zawiesimy te dokumenty dwoma ustawami?
„My nie zawieszamy tych dokumentów. Mówimy o tym, że w pewnych sytuacjach specjalnych stosujemy specjalne procedury. Artykuł 56 Konstytucji mówi o tym, że kwestia przyznawania statusu uchodźcy w Polsce regulowana jest ustawami. A więc tu jest kontrola parlamentarna i kontrola prezydenta nad całym tym procesem (od redakcji: Art. 56 Konstytucji w punkcie pierwszym brzmi następująco: ”Cudzoziemcy mogą korzystać z prawa azylu w Rzeczypospolitej Polskiej na zasadach określonych w ustawie").
Jeżeli mówimy o Konwencji Genewskiej, ona jest z 1951 roku i nikt w niej nie przewidywał, że będziemy mieć takie sytuacje jak ta na granicy polsko-białoruskiej, z taką instrumentalizacją migrantów przez Łukaszenkę i Putina. Karta praw podstawowych rzeczywiście zawiera bezwarunkowe prawo do azylu, ale jednocześnie w innym momentach mamy artykuły w Traktacie o Unii Europejskiej, które mówią, że w pewnych sytuacjach państwo może nie stosować pewnych przepisów ze względu na element wyższego rzędu, jakim jest bezpieczeństwo".
Kto będzie mógł zawiesić prawo do azylu? Będzie mógł to robić minister rozporządzeniem?
"Myślę, że minister nie. Myślę, że to powinna być Rada Ministrów. Wchodzimy trochę już w kwestie legislacyjne, natomiast przypomnę, że strategia jest dokumentem kierunkowym i mówi o tym, że powinniśmy taki instrument wypracować. Jeżeli Rada Ministrów przedyskutuje ten dokument i go przyjmie, to dopiero zaczniemy prace legislacyjne wdrażający ten dokument.
Mamy notatkę wewnętrzną, mówiącą o tym, jak mogłoby to wyglądać, żeby było zgodne z prawem polskim i zgodne z prawem europejskim. My chcemy to zrobić z Unią Europejską, a nie przeciwko Unii Europejskiej.
Już po uzgodnieniu w ramach rządu, zacznijmy dyskutować, w jaki sposób ta strategia wygląda. Idźmy wtedy do organizacji pozarządowych, związków zawodowych, organizacji migranckich, przedstawiając to i dyskutując z nimi.
Migracje to temat bardzo nośny, polityczny. Ale jeśli wejdziemy głębiej, zobaczymy, jak obraz migracji wygląda w całej Europie, to nasze rozwiązanie naprawdę nie jest jakieś nie wiadomo jak daleko idące. Analizowaliśmy przypadek fiński i stwierdziliśmy, że naszym zdaniem to rozwiązanie jest okej".
Na najbliższym posiedzeniu rządu pojawi się projekt uchwały Rady Ministrów w sprawie przyjęcia dokumentu „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025-2030”.
„Polska w bardzo krótkim czasie zmieniła swój status z państwa emigracyjnego w imigracyjne. Obecnie w Polsce przebywa z zamiarem pobytu długoterminowego ok. 2,5 mln cudzoziemców. Oznacza to konieczność opracowania kompleksowego podejścia do reakcji państwa na tę zmianę. Ponadto kwestia migracji stała się jednym z głównych tematów dyskusji na poziomie UE. Obserwowana jest zmiana podejścia do polityki imigracyjnej i obecności cudzoziemców. Przyjęcie dokumentu o charakterze strategicznym pozwoli zdefiniować priorytety Polski w tym zakresie i prezentować je w debacie toczonej na poziomie UE” – czytamy w opisie celów projektu na stronie internetowej rządu.
Jednak głównym obszarem kontrowersji stała się sobotnia zapowiedź premiera Donalda Tuska, który ogłosił bez podania dalszych szczegółów, że Polska będzie chciała zawiesić czasowo prawo cudzoziemców do ubiegania się o azyl w Polsce.
W poniedziałek w rozmowie z portalem „Politico” do słów Donalda Tuska odniósł się rzecznik Komisji Europejskiej. Według KE plany polskiego rządu mogą naruszać zobowiązania naszego kraju w zakresie praw człowieka. Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział, że państwa członkowskie „mają międzynarodowe i unijne zobowiązania, w tym obowiązek zapewnienia dostępu do procedury azylowej”. Słowa rzecznika KE są istotne, ponieważ w sobotę premier Donald Tusk zapowiedział, że „będzie się domagał uznania tej decyzji w Europie”.
Pomysł krytykują też koalicyjni partnerzy Koalicji Obywatelskiej: Lewica i Polska 2050. Bezwarunkowo za jest PSL.
W niedzielę w mediach społecznościowych premier Tusk, a w rozmowie z RMF FM wiceminister Duszczyk powołują się na rozwiązania fińskie jako modelowe dla polskich rozwiązań. Opisaliśmy je w OKO.press piórem prof. Witolda Klausa, eksperta Konsorcjum Migracyjnego:
"W porównaniu z obecną sytuacją prawną w Polsce fińskie przepisy również legalizują pushbacki, ale w znacznie bardziej “cywilizowany” sposób. Wyraźnie widać chęć fińskich ustawodawców do spełnienia choćby minimalnych standardów nałożonych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka – przynajmniej na papierze. Przepisy te, pomimo iż wprowadzają możliwość wyłączenia części terytorium z możliwości przyjmowania wniosków azylowych, jednocześnie:
Fińskie przepisy zakładają także stworzenie systemu indywidualnej oceny przed dokonaniem pushbacku, czy przypadkiem nie będą zagrożone podstawowe prawa człowieka osoby wydalanej".
Kilka godzin po krytyce ze strony Komisji Europejskiej i koalicjantów premier Donald Tusk ogłosił w mediach społecznościowych, że nie będzie z nikim negocjował kwestii bezpieczeństwa, a jego rząd „wykona zadanie”
W poniedziałek 14 października krótko przed godziną 16 premier Donald Tusk umieścił stanowczy wpis w mediach społecznościowych:
„Naszym prawem i naszym obowiązkiem jest ochrona polskiej i europejskiej granicy. Jej bezpieczeństwo nie będzie przedmiotem negocjacji. Z nikim. Jest zadaniem do wykonania. I mój rząd to zadanie wykona” – napisał szef rządu.
Wcześniej Tusk wypowiedział się też podczas ćwiczeń w ramach budowanej „Tarczy Wschód”: „Będę o tym w najbliższych dniach i tygodniach rozmawiał w Brukseli i będę tłumaczył, na czym wygląda polska specyfika: płonącą Ukrainą przy naszej granicy, z granicą nieustannie atakowaną przez grupy nielegalnych migrantów, organizowanych i wspieranych przez urząd specjalny Białorusi”.
Premier nie sformułował tego wprost, ale można domniemywać, że jego ostry wpis to reakcja na krytykę pomysłu o czasowym i terytorialnym zawieszeniem w Polsce prawa do azylu. Propozycja padła na z ust Donalda Tuska podczas sobotniej konwencji Koalicji Obywatelskiej w ramach zapowiedzi strategii migracyjnej rządu, którą przygotowuje wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Duszczyk. Nazajutrz po konwencji zamierzenia premiera skrytykowały organizacje społeczne (apel podpisało również OKO.press) i koalicjanci z Lewicy oraz (to już w poniedziałek) Polski 2050 (która jednak rekomendowała autora strategii migracyjnej prof. Macieja Duszczyka na stanowisko wiceministra w MSWiA).
W poniedziałek rano na krytykę ostro odpowiedział również do niedawna szef Ministerstwa Kultury, a obecnie europoseł Bartłomiej Sienkiewicz. „Rodzaj manipulacji i hipokryzji, jakie środowiska ochrony praw człowieka zademonstrowały podczas ostatnich 24 godzin, jest niebywały. To są ludzie kompletnie odklejeni od rzeczywistości” – stwierdził Sienkiewicz.
W poniedziałek w rozmowie z portalem „Politico” do planów Donalda Tuska odniósł się rzecznik Komisji Europejskiej. Według KE plany polskiego rządu mogą naruszać zobowiązania naszego kraju w zakresie praw człowieka. Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział, że państwa członkowskie „mają międzynarodowe i unijne zobowiązania, w tym obowiązek zapewnienia dostępu do procedury azylowej”. Słowa rzecznika KE są istotne, ponieważ w sobotę premier Donald Tusk zapowiedział, że „będzie się domagał uznania tej decyzji w Europie”.
Pomysł krytykują też koalicyjni partnerzy Koalicji Obywatelskiej. Jak pisze Michał Wróblewski w Wirtualnej Polsce, ministry i ministrowie z Nowej Lewicy otrzymali dyspozycję, by na najbliższym posiedzeniu rządu domagać się od premiera szczegółowych informacji na temat strategii migracyjnej. „Dopóki tych szczegółów nie poznamy, nie ma mowy o poparciu. Chcemy wnikliwie zapoznać się z dokumentem, który pokaże Tusk. Wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski wie, czego domagać się w tej sprawie od premiera. Będziemy w tej sprawie nieustępliwi” – zapowiada w WP jeden z polityków lewicowej formacji.
Krytyczna jest też Polska 2050. „To oczywiste, że polskie granice muszą być zabezpieczone przed hybrydowym atakami organizowanymi przez Putina i Łukaszenkę. Zawieszenie prawa do azylu to jednak środek ekstremalny, który powinien być wprowadzony TYLKO w warunkach stanu nadzwyczajnego i w sytuacji awaryjnej (np. przerwanie granicy). Nie może być użyty jako >>profilaktyka<<. Bezpieczeństwo nie wyklucza człowieczeństwa” – napisał lider tej formacji marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Plan premiera bez zastrzeżeń popiera PSL.
Nie jest wciąż pewne, kogo miał na myśli Donald Tusk, kiedy wykluczał jakiekolwiek negocjacje „w kwestii bezpieczeństwa”. Można się jednak spodziewać, że jeśli partnerzy KO w rządzie zostaną przez premiera postawieni przed faktem dokonanym, może zwiastować to poważny kryzys polityczny w koalicji rządzącej.
Na forum unijnym o ryzyku, jakie rodzi zawieszanie procedur dotyczących ochrony międzynarodowej, przekonały się już Węgry Victora Orbana. W grudniu 2020 roku Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że Węgry naruszyły normy prawa Unii, a uchybienie dotyczyło „dostępu do procedury ochrony międzynarodowej, zatrzymywania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową w strefach tranzytowych i naruszenia ich prawa do pozostania na terytorium Węgier w oczekiwaniu na ostateczną decyzję”.
Węgry nie wykonały tego wyroku, dlatego TSUE uznał to za poważne naruszenie unijnej zasady solidarności i nałożył na rząd Orbana w lipcu 2024 roku gigantyczne kary: 200 milionów euro jednorazowo i milion euro za każdy dzień zwłoki.
Donald Tusk powołuje się jednak nie na przykład Węgier, tylko Finlandii, która zamknęła z powodu presji migracyjnej swoją granicę z Rosją, a w lipcu tego roku przyjęła ustawę ograniczającą czasowo i terytorialnie prawo do azylu, jednak z wyjątkami, dotyczącymi np. małoletnich i chorych.
Szwedzka Akademia Nauk przyznała nagrodę w dziedzinie nauk ekonomicznych Daronowi Acemoglu, Simonowi Johnsonowi i Jamesowi A. Robinsonowi za badania dotyczące tego, jak formują się instytucje i wpływają na dobrobyt
Nagroda zwana potocznie Ekonomicznym Noblem to Nagroda Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych. Ponieważ nie została wymieniona w testamencie Nobla, nie pochodzi z funduszy, z których jest finansowanych pięć klasycznych Nagród Nobla, ale ze środków szwedzkiego banku centralnego. W tym roku nagroda trafiła do:
Jak wskazuje w werdykcie Szwedzka Akademia Nauk, tegoroczni laureaci nagrody w dziedzinie nauk ekonomicznych „pomogli nam zrozumieć różnice w dobrobycie między narodami”.
„Wykazali znaczenie instytucji społecznych dla dobrobytu kraju. Społeczeństwa ze słabym państwem prawa i instytucjami nie generują wzrostu ani pozytywnych zmian. Badania laureatów pomagają nam zrozumieć, dlaczego tak się dzieje” – czytamy w komunikacie.
Jak czytamy w uzasadnieniu nagrody, gdy Europejczycy kolonizowali duże części globu, instytucje w kolonizowanych społeczeństwach uległy zmianie. Czasami był to dramatyczny proces, ale nie zachodził wszędzie w ten sam sposób. W niektórych miejscach celem była eksploatacja rdzennej ludności, w innych przypadkach kolonizatorzy tworzyli inkluzywne systemy polityczne i ekonomiczne dla długofalowych korzyści.
Laureaci wykazali, że jednym z wyjaśnień różnic w dzisiejszym dobrobycie krajów są instytucje społeczne, które zostały wprowadzone podczas kolonizacji. Inkluzywne instytucje często były wprowadzane w krajach, które były biedne w momencie kolonizacji, ale z czasem stawały się zamożne. Słabe, wyzyskujące instytucje to z kolei ważny powód, dla którego byłe kolonie, które kiedyś były bogate, teraz są biedne.
Niektóre kraje utknęły w pułapce, z instytucjami wyzyskującymi, nastawionymi na eksploatację lokalnych społeczeństw, i niskim wzrostem gospodarczym, ale za to z systemem instytucjonalnym zapewniającym krótkoterminowe zyski dla elit władzy. Za to wprowadzenie instytucji inkluzywnych przyniosłoby długofalowe korzyści dla wszystkich, choć osłabiało wpływ grup rządzących.
„Zmniejszenie ogromnych różnic w dochodach między krajami jest jednym z największych wyzwań naszego czasu. Laureaci wykazali znaczenie instytucji społecznych dla osiągnięcia tego celu” – mówi Jakob Svensson, przewodniczący Komitetu ds. Nagrody w dziedzinie nauk ekonomicznych.
Niektórzy badacze wskazują, że teorię Acemoglu, Johnsona i Robertsona można zaaplikować również do Polski i obecnego procesu transformacji instytucjonalnej po czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jak zauważa ekonomista Wojciech Paczos: „Ekonomiczny Nobel szalenie ważny w kontekście Polski: rok temu udało się nam wszystkim zakończyć złe rządy, które niszczyły instytucje i zawłaszczały państwo. Zmiana kursu i stabilna odbudowa są kluczowe dla przyszłości”.
W naszym kraju nakładem wydawnictwa Znak ukazały się dwie kluczowe publikacje laureatów: „Dlaczego narody przegrywają” oraz „Wąski korytarz. Państwa, społeczeństwa i losy wolności”.
Wkrótce w OKO.press szerszy opis badań laureatów.