Fala prozachodnich protestów przetacza się przez Gruzję po zmianie kursu nowej władzy w tym kraju. Były polityk SLD pozostanie na wolności – jednak pod dozorem policyjnym i za poręczeniem majątkowym w wysokości miliona złotych
Rafał Trzaskowski byłby lepszym kandydatem w starciu o prezydenturę z konkurentem z PiS – wynika z sondażu zleconego przez Koalicję Obywatelską. Ma być on wskazówką przed prawyborami prezydenckimi w KO.
Premier Donald Tusk ujawnił wyniki sondażu, w którym Koalicja Obywatelska chciała sprawdzić szanse Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego w starciu z kandydatek PiS w wyborach prezydenckich. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze wyborów lepszy wynik osiągnąłby Trzaskowski – wynika z badań.
„Widać, że zarówno u wyborców Lewicy, Trzeciej Drogi, Konfederacji i niezdecydowanych wygrywam. Nie tylko w grupie wyborców centrowych i lewicowych. Cieszę się, że te wyniki są tak pozytywne, i że potwierdzają wyniki badań, które często bywają o wiele bardziej optymistyczne” – skomentował wyniki Rafał Trzaskowski.
„Dynamika jest po naszej stronie” – ucieszył się z takiego rezultatu badań minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Rafał Trzaskowski zabiega o poparcie wśród członków Koalicji Obywatelskiej. Polityk rywalizuje z Radosławem Sikorskim w prawyborach przed kampanią prezydencką. Prezydent Warszawy i szef polskiej dyplomacji walczą o głosy, które jednemu z nich zapewnią nominację.
Trzaskowski, wzorem swojego konkurenta, napisał list z prośbą o poparcie. Wytyka w nim błędy Sikorskiego i wskazuje na cechy, które mogłyby przeszkadzać mu w pełnieniu najważniejszej funkcji w państwie. Ministra sprawiedliwości przedstawia jako osobę impulsywną i trudną we współpracy. Wspomina też o swoim doświadczeniu z wyborów prezydenckich w 2020 roku, które powinno pomóc mu w kolejnym starcie.
„Potrzebny nam kandydat, który ma za sobą prawdziwe testy wyborcze. Potrafi zachować spokój i nie da się sprowokować” – czytamy w odezwie Trzaskowskiego. – „Potrzebujemy prezydenta, który nie ma kompleksów wobec świata. Prezydenta, który wie, kiedy słowa budują, a kiedy osłabiają reputację państwa. ”
„Stawka tych wyborów jest ogromna. Nie każdy potrafi ją udźwignąć” – przekonuje Trzaskowski. Jak twierdzi, w odróżnieniu od swojego prawyborczego przeciwnika potrafi „porozumieć się z każdym, nawet z przeciwnikami politycznymi, aby szukać dróg wyjścia z kryzysu i przekonywać do wspólnego działania”.
Trzaskowski walczy o głosy, a Sikorski może ogłosić pierwszy sukces. Przed piątkowym głosowaniem wśród członków Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk zapytał w mediach społecznościowych o to, kogo internauci widzieliby jako kandydata KO w wyścigu o prezydenturę. W ankiecie na portalu X (twitter.com) udział wzięło 141 tys. 855 internautów. Na Sikorskiego zagłosowało 64,7 proc. osób., a na Trzaskowskiego 35,3 proc.
Koalicja Obywatelska organizuje prawybory, w których ma wyłonić kandydata do wyborów prezydenckich w 2025 roku. Na razie chętnych jest dwóch: prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska, Radosław Sikorski.
Prawybory odbędą się 22 listopada. Wezmą w nich udział członkowie partii tworzących Koalicję Obywatelską — PO, Zielonych, Inicjatywy Polskiej i Nowoczesnej. Wyłoniony w nich kandydat ogłosi swój plan wyborczy 7 grudnia na Śląsku.
Prezydent Andrzej Duda z optymizmem przyjął decyzję amerykańskiego odpowiednika w sprawie użycia amerykańskiej broni przez Ukraińców.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zezwolił na używanie amerykańskich pocisków przekazanych Ukrainie do ataku na cele w Rosji. Ta decyzja spodobała się prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Jak podkreślił, zgadza się to ze strategią przekazywania Ukrainie wsparcia dla celów obronnych.
„Zwłaszcza w ostatnich dniach widzimy zdecydowaną intensyfikację rosyjskich ataków na Ukrainę, przede wszystkim tych ataków rakietowych, gdzie atakowane są obiekty cywilne, gdzie giną ludzie, zwykli mieszkańcy Ukrainy, nie żołnierze. To sytuacja bardzo drastyczna. Jest zgoda prezydenta USA Joe Bidena na użycie przekazanych przez Amerykanów rakiet średniego zasięgu i możliwość atakowania nimi celów w Rosji. To jest bardzo ważna zmiana” – mówił Duda. Z taką decyzją zgodzili się również prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Strammer.
Głowa państwa skomentowała również postępowanie kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który nie wyraził podobnej zgody w stosunki do użycia niemieckiej broni. Zdaniem Dudy lider SPD może przygotowywać się na normalizację stosunków z reżimem Władimira Putina.
Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji. Taką samą decyzję podjęły władze Wielkiej Brytanii i Francji.
Jak podają źródła Reutersa, Ukraina planuje przeprowadzić w najbliższych dniach pierwsze ataki dalekiego zasięgu. Pierwsze uderzenia zostaną prawdopodobnie przeprowadzone przy użyciu rakiet ATACMS. Ich zasięg wynosi do 190 mil (306 km).
Rosyjska telewizja nadała tę wiadomość jako pilną, przerywając ciąg „reportaży” w programie podsumowującym wydarzenia tygodnia „Wiesti Niedieli”. Nazwala to „niebezpieczną decyzją” (zdjęcie na górze). Chwilę wcześniej nadała „reportaż” o tym, że taka decyzja USA jest po prostu niemożliwa, gdyż doprowadziłaby do wojny.
Najwyższa Izba Kontroli złożyła zawiadomienie do prokuratury dotyczące działań byłego ministra sportu Kamila Bortniczuka. Polityk miał zdecydować o przekazaniu Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej potężnej dotacji niezgodnie z procedurami.
NIK zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kamila Bortniczuka. Były minister sportu i turystyki wiąże się z kontrolą realizacji zadań przez związki sportowe w ramach programów zleconych przez resort. O sprawie poinformowało radio RMF FM, a NIK potwierdziła te doniesienia.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości miał przekazać Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej ponad 186 mln złotych na budowę nowczesnego ośrodka, mimo że wniosek o wsparcie powinien zostać odrzucony. Za pieniądze od resortu PZPN sfinansował budowę otwockiego Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej. Związek wg kontrolerów nie spełniał warunku dysponowania nieruchomością, na której miała powstać inwestycja na własność.
Bortniczuk skomentował sprawę, zarzucając premierowi Donaldowi Tuskowi wpływ na działanie Najwyższej Izby Kotnroli. „To jest kolejna odsłona spełniania obietnicy, którą Marian Banaś złożył pośrednio Donaldowi Tuskowi” – mówił na antenie RMF FM.
Budowany przez PZPN ośrodek szkoleniowy ma powstać do 2027 roku. Całość inwestycji warta jest ponad 400 mln złotych.
„Potrzebujemy, aby polscy sportowcy, w tym także reprezentanci najpopularniejszej gry zespołowej na świecie, mogli doskonalić swoje umiejętności na światowej klasy obiektach na terenie naszego kraju. Już w 2027 roku wszystkie kadry narodowe, trenerzy, sędziowie będą mogli trenować, szkolić się na absolutnie topowym obiekcie na świecie” – mówił Bortniczuk przekazując pieniądze Związkowi. Centum ma służyć reprezentantom polski w piłce nożnej, ale i bardziej niszowych dyscyplinach, jak teqball czy futsal. Na terenie ośrodka ma znaleźć się centrum medyczne, hotel oraz bursa dla młodych zawodników i zawodniczek.
Bortniczuk sugeruje, że Banaś zajmując się sprawą spłaca dług wobec obecnych rządzących, którzy nie próbowali doprowadzić do usunięcia go ze stanowiska. Prezes NIK to kontrowersyjna postać, która obróciła się przeciwko swojemu otoczeniu politycznemu. W Krakowie prowadził „hotel na godziny”, udostępniany za zaniżone stawki biznesmenom, a jego niejasnymi interesami zajmowało za poprzedniej kadencji Sejmu się CBA. Prawo i Sprawiedliwość bezskutecznie próbowało pozbawić go posady, a Banaś jako prezes NIK zaczął uważniej przyglądać się działalności opanowanych przez PiS państwowych spółek i instytucji.
Wieczorem w niedzielę 17 listopada 2024 roku rosyjska armia przeprowadziła atak rakietowy na dzielnicę mieszkalną Sum. Ucierpiało 89 osób. W szpitalu w stanie ciężkim jest 11 osób, w tym sześcioro dzieci. „Rosja robi to samo od prawie tysiąca dni” – Zełenski.
Rosyjska rakieta balistyczna trafiła w dziedziniec dziewięciopiętrowego bloku mieszkalnego w Sumach, znajdujących się w północno-wschodniej części Ukrainy. Według ostatnich danych wskutek ataku zginęło 11 osób, w tym dwoje dzieci – 9-letni chłopczyk i 14-letnia dziewczynka. 89 osób odniosło obrażenia, wśród nich jest co najmniej 11 dzieci. W szpitalu w stanie ciężkim jest 11 osób, w tym sześcioro dzieci.
Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy z dzielnicy ewakuowano ponad 400 osób.
W okolicy wszystkie bloki zostały bez okien. Uszkodzone zostały dwie placówki edukacyjne, 13 budynków, w tym 90 mieszkań, oraz 28 samochodów.
„Ratownicy, policja i wszystkie inne niezbędne służby są na miejscu, aby pomóc ludziom poradzić sobie z obrażeniami i zapewnić wszelkie niezbędne wsparcie. Policja dokumentuje konsekwencje zbrodni wojennej i przyjmuje zeznania od obywateli” – poinformowało MSW Ukrainy.
Jak podaje Suspilne Sumy po wieczornym ostrzale w dzielnicy – w pięciu blokach mieszkalnych – nie ma gazu.
Około północy Rosjanie znowu zaatakowali miasto, uderzyli rakietą balistyczną w infrastrukturę krytyczną. Wskutek tego w Sumach zniknął prąd. Trzy osoby zostały ranne. Ratownicy likwidują skutki ataków.
Według Dowództwa Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy w nocnych atakach Rosjanie wykorzystali dwa pociski balistyczne Iskander-M i pocisk kierowany Ch-59.
W mieście dziś oraz jutro ogłoszono żałobę.
Obwód sumski, znajdujący się przy granicy z Federacją Rosyjską jest codziennie ostrzeliwany po kilka razy.
Federacja Rosyjska od początku wojny pełnoskalowej zaprzecza, że celowo atakuje i zabija cywili, niszczy szkoły, szpitale, domy, infrastrukturę energetyczną. Według raportu Misji Monitorującej Prawa Człowieka ONZ w Ukrainie tylko w październiku 2024 roku wskutek rosyjskich ataków zginęło co najmniej 183 osoby cywilne, a 903 zostały ranne. Wśród nich odpowiednio dziewięcioro oraz 49 dzieci.
Od 24 lutego 2022 roku, po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, do końca października 2024 r. zginęło 12 162 cywilów, a 26 919 zostało rannych. Liczba ofiar może być większa, ponieważ nie ma dokładnych danych z miast tymczasowo okupowanych przez Rosję.
„W październiku 80 proc. ofiar cywilnych (zabitych i rannych) odnotowano w pobliżu linii frontu, w szczególności w wyniku bombardowań z powietrza, ostrzałów artyleryjskich, ataków z wieloprowadnicowych systemów rakietowych i bezzałogowych statków powietrznych krótkiego zasięgu. Największą liczbę ofiar odnotowano w obwodach chersońskim, charkowskim i donieckim” – piszą eksperci.
Rosyjskie wojska próbują zaatakować infrastrukturę energetyczną w przededniu zimy. Po wczorajszym zmasowanym ataku (w większości po energetycznych obiektach), w którym po ukraińskich miastach wystrzelono 120 rakiet i 90 dronów, w Ukrainie są wprowadzone przerwy w dostawie prądu. Terroryzowanie ludności cywilnej ma wywołać wśród Ukraińców chęć do negocjacji na warunkach rosyjskich. Według Kremla cywile, zmęczeni terrorem, będą wywierać presję na władzy. Ukraina nie poddaje się i walczy już prawie tysiąc dni.
„I to jest odpowiedź dla wszystkich tych, którzy chcieli coś osiągnąć z Putinem poprzez rozmowy, telefony, uściski – ustępstwa. Dziś ten „gołąbek pokoju” przysłał nam kolejny „kindżały” i „kalibry”. Taką mamy właśnie dyplomację” – powiedział prezydent Zełenski w wieczornym wideo do obywateli, odwołując się do piątkowej rozmowy kanclerza Niemiec Olafa Scholza z Władimirem Putinem.
Wczoraj wieczorem również pojawiły się informacje, że administracja Joe Bidena podjęła decyzję, że Ukraina może wykorzystywać amerykańską broń do uderzenia w cele wojskowe na terytorium Rosji. Od dłuższego czasu ukraińskie władze przekonywały partnerów, że to zmniejszy ataki na ukraińską ludność cywilną.
„Obecnie w mediach dużo mówi się o tym, że otrzymaliśmy pozwolenie na podjęcie odpowiednich działań [wykorzystywanie broni do uderzenia celów w głąb Rosji – red.]. Ale ciosy nie są zadawane słowami. Takich rzeczy się nie ogłasza. Pociski będą mówić same za siebie. Na pewno” – skomentował Wołodymyr Zełenski.
Pisaliśmy w OKO.press o tym:
Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji. Taką samą decyzję podjęły władze Wielkiej Brytanii i Francji.
Jak podają źródła Reutersa, Ukraina planuje przeprowadzić w najbliższych dniach pierwsze ataki dalekiego zasięgu. Pierwsze uderzenia zostaną prawdopodobnie przeprowadzone przy użyciu rakiet ATACMS. Ich zasięg wynosi do 190 mil (306 km).
Rosyjska telewizja nadała tę wiadomość jako pilną, przerywając ciąg „reportaży” w programie podsumowującym wydarzenia tygodnia „Wiesti Niedieli”. Nazwala to „niebezpieczną decyzją” (zdjęcie na górze). Chwilę wcześniej nadała „reportaż” o tym, że taka decyzja USA jest po prostu niemożliwa, gdyż doprowadziłaby do wojny.
Jak podaje Reuters, na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie przez Rosję północnokoreańskich wojsk lądowych. Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie – dodała agencja.
Francja i Wielka Brytania pozwoliły Ukrainie uderzyć w głąb terytorium Rosji za pomocą rakiet SCALP i Storm Shadow — podało z kolei „Le Figaro”.
Ukraina od wielu tygodni prosi o zgodę na użycie przekazanej jej broni do ataku na położone w głębi Rosji miejsca, skąd Putin prowadzi ataki na Ukrainę. Ostatni taki zmasowany atak miał miejsce właśnie dziś. Administracja Bidena odmawiała tej zgody do tej pory. Od takie zgody swoją zgodę uzależniały Wielka Brytania i Francja, które też przekazują Ukrainie rakiety.
Nie jest jasne, czy nowy prezydent USA Trump cofnie decyzję Bidena, gdy obejmie urząd za dwa miesiące. W każdym razie środę 13 listopada prezydent Biden spotkał się z prezydentem-elektem Trumpem. Zatem decyzja władz USA mogła być z nim jakoś skonsultowana.
Reuters podkreśla militarne i polityczne znaczenie decyzji: może ona pomóc Ukrainie w momencie, gdy wojska rosyjskie odnoszą sukcesy na froncie w Donbasie. Może także postawić Kijów w lepszej pozycji negocjacyjnej, gdy i jeśli dojdzie do rozmów o zawieszeniu broni.
Ale decyzja Bidena musi też osłabić skuteczność propagandy Kremla przekonującej codziennie Rosjan, że zwycięstwo Putina w Ukrainie jest w zasięgu reki. Tu też ważny jest moment, w którym to się dzieje. Chodzi o zmianę władzy w USA, która przebiega dla Kremla w sposób niepokojąco spokojny.
Kreml zakładał, że po wyborach USA nie będą zdolne do zdecydowanych działań, bowiem ani Republikanie, ani Demokraci nie uznają wyników. Do tego z samym Trumpem propaganda Kremla wiązała ogromne nadzieje. Przekonywała, że nowy prezydent USA po prostu wstrzyma całą pomoc Zachodu dla Ukrainy i wtedy Putin przejmie nad nią kontrolę.
I to też się po wyborach w USA nie zdarzyło.
Więcej, zapowiedzi o „zamrożeniu konfliktu” na obecnej linii frontu, co czego zmierzać ma nowa administracja, napawają Moskwę ogromnym niepokojem. Byłaby to bowiem prawdziwa klęska dla Putina. Dla niego bowiem nie liczą się już zdobyte ziemie Ukrainy, tylko panowanie nad nią i możliwość odzyskania dawnych wpływów w Europie. Propaganda Kremla powtarza to cały czas.
Uderzenia rakietowe na Rosję to co innego. Po godzinie od podania wiadomości o decyzji USA, Francji i Wielkiej Brytanii, „Wiesti niedieli” wróciły do tematu ponownie (program trwa trzy godziny, więc mają czas). I postraszyły, że teraz należy się spodziewać „dowolnej” odpowiedzi Rosji. A mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z bazami F16 powinni się przeprowadzić dla własnego bezpieczeństwa.
Brzmi strasznie, ale takie rzeczy propaganda Kremla opowiada w kółko. Dwukrotne przerwanie programu świadczy o tym raczej, że Moskwa się wystraszyła