Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
PiS opublikowało spot, na którym straszy migracją. W niecałe 40 sekund prezentuje grupy czarnoskórych mężczyzn, którzy mają stanowić dla nas zagrożenie
Prawo i Sprawiedliwość opublikowało dziś w mediach społecznościowych krótki, 39-sekundowy spot. Jego wydźwięk trudno określić inaczej, niż rasistowski.
Spot zaczyna się od krótkiego ujęcia Donalda Tuska, który zachęca kamerę, by poszła za nim, i mówi: „chodźcie, chodźcie, zobaczcie”. Następnie, przez prawie całą resztę spotu otrzymujemy zdjęcia przedstawiające prawie wyłącznie czarnoskóre osoby w polskich miastach. Ujęcia są różnej jakości i czasami trudno określić, co się na nich dzieje. Nie wszystkie można połączyć z konkretnymi sytuacjami, spot nie podaje żadnego kontektstu. Na niektórych mamy sugestię agresywnych zachowań (skakanie po samochodzie, ciągnięcie przez policję osoby do radiowozu), na niektórych nie dzieje się nic.
Spot zamyka pytanie: „dlaczego się nie śmiejecie?”.
Sugestia wypływająca z klipu jest jasna: Donald Tusk nie kontroluje migracji i sprowadza na nas niebezpieczeństwo. A to niebezpieczeństwo w klipie uosabiają czarnoskórzy mężczyźni.
Większość cytowanych w spocie krótkich filmików i zdjęć zyskiwała ostatnio popularność w sieci, a podbijali je politycy PiS, między innymi Janusz Kowalski, Dariusz Matecki i Anna Krupka. Falę ksenofobicznych i rasistowskich wpisów w sieci analizowała w OKO.press Anna Mierzyńska.
Po publikacji spotu redaktor naczelny konserwatywnej „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota napisał w krótkim felietonie, że choć dziennik nosił się z zamiarem opublikowania tekstu Mateusza Morawieckiego z Politico, to po publikacji spotu zmienił zdanie.
„Ten spot, podobnie jak inne ataki na imigrantów to nic innego jak świadome szerzenie ksenofobii. Kupczenie nienawiścią do innych ludzi” – napisał Chrabota.
„To, co zrobił PiS, to nie spór o politykę, tylko straszenie kolorem skóry. Ohydne i nieodpowiedzialne. W Polsce mieszkają, pracują i płacą podatki ludzie o wielu kolorach skóry. Wszystkim im chcę dziś powiedzieć: Jesteście tu u siebie i żaden rasistowski debil tego nie zmieni” – napisał ostro w mediach społecznościowych poseł Lewicy Adrian Zandberg.
„Pierwsza osoba, której się stanie przez ten rasizm krzywda, będzie opisana w zawiadomienia do prokuratury na twórców i propagatorów tej treści” – napisał w komentarzu do spotu poseł KO Witold Zembaczyński.
Premier Donald Tusk do spotu jeszcze się nie odniósł. I może być to dla niego niewygodne. W ostatnich miesiącach Donald Tusk bardzo zaostrzył wojenną i jednocześnie antyimigrancką retorykę. PiS gra w tę grę i antyimigranckie (a dziś jawnie rasistowskie) nastroje podkręca. „Już prawie nie ma mowy o humanitaryzmie. Zostały tylko wrogie nam osoby próbujące się przez nią przedrzeć i nam zagrozić” – mówiła w ostatnim odcinku „Programu Politycznego” Magdalena Chrzczonowicz.
NIK składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie nieprawidłowego rozdzielania środków z Funduszu Patriotycznego. Dyrektor Jan Żaryn rozdał 1,5 mln zł bez uzasadnienia
NIK opublikował raport po swojej kontroli w Funduszu Patriotycznym 31 maja. W OKO.press omawiał go dokładnie Mariusz Jałoszewski.
Fundusz Patriotyczny został uruchomiony w ramach Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego w 2021 roku. Rok wcześniej Instytut w 2020 roku powołał ówczesny minister kultury Piotr Gliński, a jego dyrektorem został historyk Jan Żaryn. W 2024 roku zastąpił go prof. Adam Leszczyński, powołany przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza.
Władza PiS nie kryła, że Instytut miał wspierać organizacje prawicowe i katolickie. Na jego stronie internetowej napisano: „Instytut w swojej działalności koncentruje się na ochronie, kultywowaniu, badaniu oraz prezentowaniu myśli narodowej i chrześcijańsko-demokratycznej”. Fundacje związane z nacjonalistycznym sojusznikiem PiS Robertem Bąkiewiczem otrzymały niemal 13 mln zł.
Jak się okazuje, zdaniem NIK rodzielanie pieniędzy z Funduszem odbywało się z naruszeniem prawa.
W komunikacie o zawiadomieniu do prokuratury, NIK pisze:
„Instytut umożliwiał poprawienie niektórych wniosków i to nawet po zakończeniu naborów, a dofinansowanie przyznawał także tym, których wnioski zawierały błędy formalne lub merytoryczne. Zidentyfikowano przypadki, w których osoby oceniające wnioski były powiązane z organizacjami ubiegającymi się o wsparcie, a dodatkową punktację, niezgodnie z regulaminami Funduszu, przyznawali wnioskom członkowie Panelu Ekspertów. Dyrektor Instytutu bez uzasadnienia przekazał 19 beneficjentom w sumie blisko 1,5 mln zł”.
Obecny dyrektor Instytutu Adam Leszczyński zapowiedział, że w najbliższych dniach złoży też własne zawiadomienie w tej samej sprawie.
PiS intensywnie szuka kandydata na prezydenta na przyszłoroczne wybory. Nie będzie nim jednak Beata Szydło. Według Wirtualnej Polski wykluczył to Jarosław Kaczyński
Portal Wirtualna Polska pisze, że władze PiS intensywnie pracują nad wyborem kandydata na wybory prezydenckie w 2025 roku. Nic nie jest jeszcze przesądzone. Partia powołała specjalny zespół, a kandydatów jest kilkunastu. Jednym z jego członków jest sekretarz generalny partii Piotr Milowański. Przez najbliższe miesiące zespół będzie prowadził szereg badań jakościowych i ilościowych, aby wyłonić najlepszego kandydata.
Z wiadomości WP wynika, że kandydatką nie będzie jedna z dotychczasowych faworytek – Beata Szydło. Zdobywczyni ponad pół miliona głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku nie spełnia bowiem podstawowego kryterium, jakie przed kandydatami stawia prezes Jarosław Kaczyński. Tak opisuje je WP:
„Mężczyzna, względnie młody, ale z dorobkiem i doświadczeniem. Przebojowy, obyty w świecie, ale jednocześnie ”bliski ludu„. Hardy w walce i odporny na presję. Taki Andrzej Duda 2.0 – ale jeszcze lepszy”.
Wykluczenie kobiety ma wynikać z kalkulacji, według której w czasach międzynarodowego zagrożenia Polacy mają woleć mężczyznę w przywódczej roli.
Jednym z faworytów prezesa ma być Mateusz Morawiecki. Ma on jednak jedną, podstawową wadę – bagaż rządów PiS, ocenianych bardzo źle przez sporą część wyborców. W 2014 roku PiS ogłosiło swojego kandydata 11 listopada. W tym roku, według informacji WP, może się to wydarzyć wcześniej.
Ryszard Petru przekazał, że projekt ustawy obniżającej składkę zdrowotną dla wszystkich podatników jest gotowy. To przepis na dalsze osłabianie ochrony zdrowia w Polsce
„Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zebraliśmy podpisy pod ustawą obniżającą składkę zdrowotną zarówno dla przedsiębiorców jak i pracowników” – napisał poseł Polski 2050 Ryszard Petru w mediach społecznościowych.
To odpowiedź Petru na zapowiedzianą przez ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę i ministra finansów Andrzeja Domańskiego obniżkę składki zdrowotnej dla samozatrudnionych. Jak wskazywaliśmy w OKO.press, projekt nowej składki znacząco obniży poziom finansowania ochrony zdrowia w Polsce.
Michał Zabdyr-Jamróz i Maria Libura pisali w OKO.press, że obniżanie składki najbogatszym – bo do tego w skali makro sprowadza się obniżenie jej dla większości przedsiębiorców – uderza w konstytucyjne wartości. Projekt jest też szeroko krytykowany – podnosi nierówności i obniża poziom finansowania ochrony zdrowia. Co w zamian proponuje Petru? Obniżka dla wszystkich i mniej pieniędzy w budżecie. Oraz „uruchomienie energii Polaków”.
„Jeżeli chcemy, żeby w Polsce były dochody do budżetu, żeby ludzie się bogacili, i żeby zarówno mali, średni, jak i duzi byli bogatsi, to musimy obniżyć składkę zdrowotną i uruchomić energię Polaków” – mówił w kwietniu Ryszard Petru w wywiadzie dla radia RMF FM.
Dr Janina Petelczyc ze Szkoły Głównej Handlowej, ekspertka w sprawie systemów zabezpieczenia społecznego, pomysł Petru określa jasno: jej zdaniem to „niszczenie systemu ochrony zdrowia”.
„Rozpoczęliśmy prace w ministerstwie nad redukcją godzin religii do jednej godziny tygodniowo. Tak jak się zobowiązałam, tak te prace ruszą” – mówiła dziś rano Barbara Nowacka w „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24.
„Były prośby, żebyśmy poczekali z działaniami na spokojniejszy moment. Ten spokojniejszy moment nastąpił” – mówiła ministra edukacji, mając z pewnością na myśli to, że skończył się gorący sezon wyborczy.
Religia w szkołach jest coraz mniej popularna. Badania CBOS pokazują, że 12 lat temu w grupie 17-19 lat aż 93 proc. badanych uczęszczało na lekcje religii. W 2018 roku ten odsetek spadł do 70 proc., a w 2022 — do 54 proc.