Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Sejm przekaże do podpisu prezydentowi kontrowersyjną ustawę o broni oraz długo wyczekiwany projekt zmian w prawie autorskim. Do Senatu trafi za to ustawa wprowadzająca tzw. rentę wdowią
W ostatnim dniu ostatniego posiedzenia Sejmu przed wakacyjną przerwą posłowie i posłanki przyjęli kilka projektów ustaw, w tym dwie, które wróciły po poprawkach Senatu: ustawę o broni i o prawie autorskim. Sejm przegłosował także projekt renty wdowiej, który dopiero trafi do Senatu.
Posłowie i posłanki byli niemal całkowicie zgodni co do poprawek Senatu do ustawy „o zmianie niektórych ustaw w celu usprawnienia działań Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, Policji oraz Straży Granicznej na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa państwa”, nazywanej ustawą o broni.
Większość poprawek została przyjęta, PiS i Konfederacja głosowały razem z rządzącą koalicją. Ustawa w niemal niezmienionym kształcie zostanie przekazana do podpisu prezydentowi.
O kontrowersjach wokół ustawy, która zwalnia żołnierzy z odpowiedzialności za użycie broni na granicy, pisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.
Sejm głosował dziś także nad senackimi poprawkami do ustawy nowelizującej prawo autorskie. Zmiany mają zagwarantować twórcom, że platformy internetowe korzystające z ich pracy będą uczciwie dzielić się z nimi wypracowanymi zyskami. Nowela wprowadza do polskiego porządku prawnego unijną dyrektywę, z której implementacją rządzący od dawna się ociągali. Jesteśmy ostatnim krajem UE, który wprowadza zmiany.
W OKO.press pisaliśmy, że początkowo miały one nie obejmować mediów, które domagały się uwzględnienia w noweli. Poprawka Lewicy, mająca zagwarantować im ochronę w walce z internetowymi gigantami, przepadła w głosowaniu w Sejmie pod koniec czerwca. Media rozpoczęły wtedy protest czarnych okładek, przedstawiciele redakcji spotkali się też z premierem. Ostatecznie Tusk zmienił zdanie i poprawka dotycząca mediów wróciła do ustawy w Senacie.
Dziś senackie poprawki zostały niemal jednogłośnie przyjęte przez Sejm. Podpis pod ustawą musi jeszcze złożyć prezydent Duda.
Niemal cały Sejm zagłosował dziś za przyjęciem projektu ustawy o rencie wdowiej. „Za” zagłosowało 425 posłów i posłanek, 12 wstrzymało się od głosu. Przeciw zagłosowało dwóch przedstawicieli Konfederacji. Projekt trafi teraz do Senatu.
Autorami obywatelskiej noweli są Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Lewica. Chodzi w niej o możliwość łączenia w ograniczonym zakresie dwóch świadczeń: renty rodzinnej i własnego świadczenia emerytalnego lub rentowego. Dotychczas było to niemożliwe – trzeba było wybrać jedno lub drugie. Ustawa zakłada zmianę dotychczasowych przepisów tak, aby można było:
Nie od razu będzie jednak otrzymywało się 50 proc. drugiego świadczenia. Przez pierwsze pół roku będzie to 15 proc., przez drugie – 20 proc. i dopiero potem 50 proc. O dużym koszcie planowanych rozwiązań i alternatywach pisał w OKO.press Jakub Szymczak.
Odrzucenie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez Sejm i Senat oznacza odwołanie jej obecnego składu. Ale zmiany w KRRiT powstrzyma najpewniej Andrzej Duda
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski przedstawił dziś w Sejmie sprawozdanie KRRiT z działalności w 2023 r. oraz informację „o podstawowych problemach radiofonii i telewizji”.
Obecny skład Rady, która jest konstytucyjnym organem stojącym „na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji”, powołano za poprzedniej władzy – w 2022 roku. Kadencja członka Rady trwa sześć lat. Pod wodzą Macieja Świrskiego KRRiT służyła rządowi PiS do prześladowania niezależnych mediów i pacyfikowania sprzeciwów wobec upolitycznienia publicznej telewizji i radia.
Sprawozdanie ze swojej działalności w 2023 r. przedstawiła w Sejmie także utworzona przez PiS w 2016 roku instytucja-uzurpatorka, czyli Rada Mediów Narodowych. Która wbrew konstytucji przejęła część obowiązków KRRiT, w tym powoływanie i odwoływanie prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP.
Za odrzuceniem sprawozdania KRRiT zagłosowało 239 posłów, przeciw było 196, nikt nie wstrzymał się od głosu. Za odrzuceniem sprawozdania Rady Mediów Narodowych opowiedziało się 239 posłów, przeciw było 198, nikt nie wstrzymał się od głosu. PiS w obu przypadkach wsparli posłowie i posłanki Konfederacji oraz Kukiz'15.
Sprawozdanie KRRiT i informację o działalności Rady Mediów Narodowych w 2023 r. 26 czerwca odrzucił już Senat.
Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji odrzucenie sprawozdania przez Sejm i Senat oznacza, że kadencja wszystkich członków Krajowej Rady wygasa w ciągu 14 dni. Zgodę musi jednak wyrazić też prezydent, a Andrzej Duda najpewniej zablokuje zmiany w KRRiT. Do tej pory tylko raz – w 2010 r. – KRRiT została rozwiązana w ten sposób.
Sejm podjął dziś także uchwałę wzywającą NIK do skontrolowania KRRiT. Sprawozdawczyni projektu, posłanka Aleksandra Leo z Polski 2050, mówiła, że „przez ostatnie osiem lat Krajowa Rada nie wypełniała swojej misji”. Przypomniała skalę propagandy mediów publicznych za rządów PiS. Uchwałę poparła cała rządząca koalicja, a także Konfederacja. Przeciwko zagłosował PiS i dwóch posłów Kukiz'15.
Źródło: PAP.
Sejm przyjął senacką poprawkę do projektu ustawy zmieniającej definicję gwałtu. Nowela trafi teraz na biurko prezydenta Dudy
Poprawka Senatu do przyjętej przez Sejm w czerwcu ustawy zmieniającej definicję gwałtu zakładała wydłużenie vacatio legis do 12 miesięcy. Cel: sądy i prokuratura mają mieć więcej czasu na przygotowanie się do zmiany w prawie. Posłowie i posłanki opowiedzieli się za przyjęciem takiej zmiany.
Poprawkę poparła dziś cała rządząca koalicja 15 października (KO, Lewica, PSL i Polska 2050). „Za” zagłosowało też sześcioro posłów Konfederacji. Wśród popierających znaleźli się też trzej posłowie Kukiz'15. Przeciwko głosował cały klub PiS (175 obecnych osób), większość Konfederacji (10 głosów) i Jan Krzysztof Ardanowski, obecnie w Kukiz'15.
Tym samym parlament zakończył pracę nad projektem Lewicy. Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.
Projekt zakłada nowelizację art. 197 i 198 kodeksu karnego.
Do tej pory art. 197 przewidywał kary od dwóch do 15 lat więzienia za doprowadzenie przemocą, groźbą lub podstępem do obcowania płciowego. To definicja, która nie była zmieniana od blisko 100 lat. Oznaczała, że brak zgody na czynności seksualne nie wystarczał do stwierdzenia przestępstwa. Śledztwo i proces skupiały się wokół tego, jak intensywnie ofiara się broniła przed gwałtem.
Po zmianach w przepisie ma znaleźć się kategoria „świadomej i dobrowolnej zgody”, bez której doprowadzenie do obcowania płciowego będzie zagrożone karą więzienia nie krótszą niż trzy lata. Ustawa zaostrza też kary za doprowadzenie kogoś do „innych czynności seksualnych” bez takiej zgody.
W art. 198 zaostrza się natomiast kary za doprowadzenie do obcowania płciowego lub innych czynności seksualnych przy wykorzystaniu „bezradności innej osoby lub wynikającego z upośledzenia lub choroby psychicznej braku zdolności do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem”.
Dodatkowe pieniądze od Unii mają wzmocnić obronę Ukrainy przed rosyjską agresją i pomóc w odbudowie kraju
„Unia Europejska trwa u boku Ukrainy. Dziś przekazujemy 1,5 mld euro z zamrożonych rosyjskich aktywów na obronę i odbudowę Ukrainy. Nie ma lepszego symbolu i sposobu na wykorzystanie pieniędzy Kremla niż uczynienie Ukrainy i całej Europy bezpieczniejszym miejscem do życia” – napisała dziś na platformie X szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Pieniądze, o których pisze Von der Leyen, pochodzą z zamrożonych aktywów rosyjskiego banku centralnego (ponad 250 mld euro), a także zajętych aktywów prywatnych, w tym nieruchomości i jachtów rosyjskich oligarchów. Państwa G7 i UE zamroziły rosyjskie aktywa po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Większość pieniędzy ulokowanych jest w Europie. Zablokowała Euroclear, międzynarodowa organizacja depozytowa z siedzibą w Brukseli.
Prawo międzynarodowe nie pozwala skonfiskować rosyjskiego majątku, stąd pieniądze przekazywane Ukrainie to odsetki wygenerowane przez te aktywa. Rocznie mogą wynieść ok. 3 mld euro.
Premier Ukrainy Denys Szmyhal podziękował UE na platformie X.
„Dziękuję za niezłomne wsparcie i ten znaczący wkład w obronę i odbudowę Ukrainy. Razem przekształcamy przeciwności w siłę i budujemy bezpieczniejszą, bardziej odporną Europę #StrongerTogether #StandWithUkraine” – napisał Szmyhal.
Według szacunków Banku Światowego odbudowa Ukrainy kosztować będzie ok. 500 mld dolarów. Od początku rosyjskiej agresji UE przekazała Ukrainie pomoc wartą niemal 108 mld euro.
Źródło: PAP.
Rada UE ogłosiła, że Polska i sześć innych państw członkowskich miały w 2023 roku zbyt wysoki deficyt budżetowy. Procedura nadmiernego deficytu to narzędzie, które ma trzymać w ryzach finanse publiczne Unii
Zgodnie z traktatowymi zasadami państwa członkowskie UE muszą prowadzić swoje gospodarki tak, by deficyt budżetowy nie przekraczał 3 proc. PKB, a zadłużenie 60 proc. PKB. Komisja Europejska i Rada UE na bieżąco monitorują stan finansów publicznych we wszystkich 27 krajach i naciskają na ograniczanie długu i deficytu, by zapobiegać kryzysom gospodarczym.
26 lipca 2024 Rada oficjalnie stwierdziła, że siedem państw członkowskich miało w 2023 roku zbyt wysoki deficyt budżetowy. Są to:
Rada zawyrokowała też, że Rumunia, która procedurą nadmiernego deficytu objęta jest od 2020 roku, nie podjęła wystarczających działań, by zmniejszyć deficyt (w 2023 roku wyniósł on 6,6 proc. PKB). Procedura pozostaje więc otwarta także dla tego kraju.
Pod koniec tego roku Rada na wniosek Komisji zaproponuje m.in. Polsce środki zaradcze i określi deadline na ich wdrożenie. Rząd koalicji 15 października w tym samym czasie przedstawi na forum UE swój plan gospodarczy – reformy i inwestycje – na nadchodzące 4-7 lat. Będzie musiał pokazać w nim, jak zamierza ograniczyć deficyt.
Komisja Europejska jeszcze pod koniec czerwca ogłosiła, że będzie rekomendować Radzie wszczęcie wobec Polski procedury nadmiernego deficytu. W OKO.press pisaliśmy, że wartości określone w Traktatach – w tym maks. 3 proc. PKB dla deficytu – trafiły tam w latach 90. i wg ekonomistów niekoniecznie mają dziś sens. A w historii UE nie zdarzyło się jeszcze, by państwo członkowskie objęte procedurą zostało formalnie ukarane. Polska poprzednim razem była w procedurze przez sześć lat. Deficyt ostatecznie został zredukowany.
Wysoki jak na unijne standardy polski deficyt to m.in. efekt słabej zeszłorocznej koniunktury i rosnących wydatków państwa na zbrojenia. Nie powinien być pretekstem do gwałtownego zaciskania pasa. Niewykluczone natomiast, że unijne zalecenia posłużą rządowi za pretekst do rezygnacji z niektórych kosztownych pomysłów jak np. podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tys. zł.