Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Nawet 2,5 miliona złotych w ciągu kilkunastu miesięcy wpłacili na PiS menedżerowie oraz pracownicy i prezesi spółek Skarbu Państwa i państwowych agencji.
Business Insider przeanalizował rejestr wpłat PiS od lipca 2022 roku do 19 września 2023 roku. W tym okresie dziennikarze doliczyli się 112 przelewów od menedżerów zarządzających państwowymi biznesem (czyli także np. pracowników rządowych agencji), w tym od 90 reprezentantów spółek Skarbu Państwa. BI oszacował kwotę przelewów od takich osób na 2,5 miliona złotych. To ogromna suma, ponieważ suma wszystkich wpłat w ciągu tych kilkunastu miesięcy to 5,5 miliona.
Rejestry wpłat są jawne od lipca 2022 roku, gdy weszły w życie nowe przepisy. Jakiś czas później o wpłatach na PiS zrobiło się głośno w związku z wysokimi przelewami od prezesów oraz członków zarządów państwowych spółek. Sięgały one nawet 45 tysięcy złotych – to maksymalna kwota, jaką osoba fizyczna mogła przeznaczyć w 2022 roku na partię polityczną w formie darowizny. Mówi o tym art. 25 ustawy o partiach politycznych – darowizna dla partii do 15-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku. W ubiegłym roku pensja minimalna wynosiła 3100 zł – stąd limit w wysokości 45 tysięcy. W tym roku pensja wzrosła jednak do 3600 zł, co oznacza, że limit zawieszony jest już na pułapie 54 tys.
To jednak nie wszystko. W związku z referendum, które ma się odbyć w dniu wyborów, w roku 2023 limit ten podniesiono aż do 25-krotności minimalnego wynagrodzenia. Wynosi on więc aż 90 tysięcy złotych.
O kwoty wpłat Business Insider spytał jednego z menedżerów, którego nazwisko pojawiło się w rejestrze wpłat.
„Nie ma formalnego cennika czy pisma, w którym wprost napisano, ile trzeba zapłacić. Jest po prostu oczekiwanie zaangażowania się i wspierania partii. Każdy musi sam rozstrzygnąć ile przelać i czy warto robić taki ruch. Warto jednak pamiętać, że jak szykuje się trzęsienie ziemi w spółce, to takie gesty mają znaczenie” – odpowiedział, zachowując anonimowość.
Jak analizują dziennikarze największą hojnością wykazali się ludzie kojarzeni z frakcją Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych. Na liście wpłacających są m.in. prezes Enei Paweł Majewski, prezes Taurona Paweł Szczeszek, prezes PGE Wojciech Dąbrowski, prezes Orlenu Daniel Obajtek, prezes KGHM Tomasz Zdzikot, prezes Grupy Azoty Tomasz Hinc.
Większość z nich dokonała wpłat w wysokości 45 tysięcy złotych.
Dziennikarze BI przypomnieli, że przed wyborami w 2019 roku grupa osób kojarzona z premierem Mateuszem Morawieckim, w tym osoby związane z państwowymi spółkami, wpłaciły na jego kampanię ok. 250 tysięcy złotych. W tym roku nie widać jednak podobnych ruchów.
„Stronnicy Morawieckiego, którzy trafili do spółek, to najczęściej osoby z biznesu, często bez afiliacji politycznej i raczej uchodzą za ludzi szefa rządu, a nie PiS. Być może po obecnej ekipie będą chcieli znaleźć pracę w sektorze prywatnym, więc nie wychylają się takimi akcjami jak oficjalne wpłaty na partię polityczną” – przekazał portalowi anonimowy rozmówca z jednej ze spółek.
Czy przekazywanie dużych kwot na partię oraz na kampanię partii, która z politycznego klucza zdecydowała o zajęciu stanowiska konkretnej osoby w spółce Skarbu Państwa jest legalne? Nie ma przepisu, który by takiego procederu zakazywał. Jedynym polem do działania służb, na przykład prokuratury, mogłoby być sprawdzenie, czy w tej sprawie nie dochodziło do nacisków. Zmuszenie kogoś do gospodarowania majątkiem w określonym celu stanowi przestępstwo.
Prawnicy wskazują, że trudno byłoby też skonstruować przepisy, które zapobiegałyby takim sytuacjom. Nawet gdyby wprowadzono zakaz wpłacania na fundusz partyjny czy wyborczy przez pracowników spółek skarbu państwa, to pozostawałaby furtka dla wpłat przez członków ich rodzin i przyjaciół.
W poniedziałek rano Prawo i Sprawiedliwość opublikowało nowy spot wyborczy.
W nagraniu pojawia się Mateusz Morawiecki, który opowiada, że Donald Tusk chciał „połowę Polski, miliony ludzi, tysiące miejscowości zostawić na pastwę rosyjskich zbrodniarzy”. Jako obraz wykorzystano zdjęcia Putina z Tuskiem przekładane ze zdjęciami wojennych zniszczeń w Ukrainie.
Premier stwierdza też, że Platforma powinna zmienić logo, a na ekranie widzimy pomarańczowy zarys tylko połowy Polski.
„Nie możemy dopuścić do powrotu nieobliczalnych polityków do władzy” – słyszymy.
Spot jest od rana rozpowszechniany w mediach społecznościowych polityków Zjednoczonej Prawicy. „Mieszkańców Polski wschodniej PO by nie broniła. Wstyd” – napisała na Twitterze europosłanka Beata Mazurek. „Prawdziwa twarz PO i ich doktryna to „ch.. tam z Polską wschodnią”” -stwierdził wiceminister sprawiedliwości Michał Warchoł.
Narracja o tym, że strategia PO w przypadku napaści ze strony Rosji zakładała obronę na linii Wisły pojawiła się w przekazach rządowych w okolicach lipca. We wrześniu władza zdecydowała się opublikować fragmenty "Plan użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej Warta – 00101”, dokumentu, który w 2011 roku podpisał szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysława Cieniucha, zaś 11 lipca dokument zatwierdził minister obrony narodowej Bogdan Klich. W tym czasie dokument objęty był klauzulą tajności.
Były minister przekazał prasie, że plan był utworzony na podstawie Polityczno-Strategicznej Dyrektywy Obronnej, a ta została wydana w oparciu o Strategię Bezpieczeństwa Narodowego, którą zaakceptował prezydent Lech Kaczyński na wniosek rządu Jarosława Kaczyńskiego.
Dokument w spocie wyborczym pokazał kilka dni temu obecny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, twierdząc, że Platforma „zamierzała oddać bez walki pół kraju”, ponieważ strategia obrony polegała na obronie na linii Wisły.
Jak wskazuje w analizie dr Michał Piekarski z Zakładu Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Wrocławskiego tego rodzaju narracja jest fałszywa. Opublikowany przez rząd dokument przedstawia jeden z wariantów obrony – ten zakładający samodzielną obronę Polski do czasu przybycia sojuszniczych sił zbrojnych. Co miało trwać 10-14 dni.
Warta – 00101 w żadnym wypadku nie zakłada zamiaru obrony tylko na linii Wisły i Wieprza. Zatrzymanie agresora na tej strategicznej rubieży obrony był dopiero piątym etapem. I miał służyć do stworzenia warunków do kontrataku.
Toczy się gorąca dyskusja wokół afery wizowej. Donald Tusk zapowiedział na spotkaniu z wyborcami, że wkrótce pojawią się „nowe dokumenty” w tej sprawie
Do wyborów parlamentarnych zostało 20 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej w sobotę 23 września?
Prezydent Andrzej Duda w programie „Tydzień” w TVP1 mówił, że „Polskę zalewa ukraińskie zboże”.
„Polska od dawna stara się wspierać Ukrainę, otworzyliśmy nasz kraj dla tranzytu, ale doszło do kuriozalnej sytuacji, że nieuczciwie postępujący eksporterzy i importerzy dokonali zalania Polski ukraińskim zbożem” – mówił prezydent Polski Andrzej Duda w programie „Tydzień” w TVP1.
Przypomnijmy, że trwa międzynarodowa awantura o ukraińskie zboże. Kijów zapowiada nałożenie embarga na polską żywność, a polscy politycy nie spuszczają z tonu. Duda stwierdził, że „dzięki pracy polskich rolników jesteśmy samowystarczalni”.
„Nie potrzebujemy zboża z Ukrainy. Ich znakomite plony, w trakcie wojny w znikomym stopniu docierały do krajów, które rzeczywiście tego potrzebują”. Duda dodał, że z tego powodu nastąpił „zalew Polski” zbożem z Ukrainy.
„Dość temu bezprawiu i bezkarności polityków PiS-u. Mówię to, jako mieszkanka tej ziemi, matka dwójki dzieci, prawniczka. Tusk umiał budować sojusze, potrafił sprawić, że byliśmy lokalnym liderem” – tymi słowami Kamila Gasiuk-Pihowicz, liderka listy KO zapowiedziała przemówienie Donalda Tuska w Mińsku Mazowieckim. W niedzielę 24 września 2023 roku spotkał się tam z wyborcami w okręgu siedlecko-ostrołęckim. Podczas spotkania Tusk przeczytał list od seniorki, która pisała o 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku. To dzięki niej większość emerytów nie płaciłaby podatku.
„Pytała, czy nie mamy oferty dla mniej zarabiających emerytów. Prosiła, by potwierdzić, czy to znaczy, że nie będzie trzynastki i czternastki” – mówił. I zapowiedział kolejną obietnicę wyborczą. „Chcemy wprowadzić ludzki porządek, a 60 tys. kwoty wolnej nadal oznacza trzynastkę i czternastkę” – mówił Tusk. Zapowiedział też, że jeżeli opozycja wygra wybory, będzie waloryzowała emerytury.
„Mam obsesję na punkcie sportu, dlatego będę mówił o nim w moim programie” – mówił Tusk. „Przygotowaliśmy nowy wielki projekt. To program rewitalizacji orlików. Będziemy przebudowywali te orliki, unowocześniali płyty, będę chciał zorganizować akcję »Orlik – wielkie granie« dla dziewcząt i chłopców w różnych grupach wiekowych, żeby tak naprawdę w całej Polsce wszyscy zagrali o swoje marzenia. Nie tylko piłka nożna, nie tyko koszykówka, ale też siatkówka i tenis”.
Tusk zapowiedział też zlikwidowanie prac domowych dla uczniów oraz podwyżki dla nauczycieli.
„Nie będzie prac domowych, a nauczyciele dostaną podwyżkę 30 proc., minimum 1,5 tys. zł. Bez dodatkowych zarobków pensja na rękę, to po prostu bieda. Takie wynagrodzenie wpływa na relację między nauczycielem a uczniem. Sam wybrałem zawód nauczyciela pół wieku temu. Wiem, że nie wybiera się tego zawodu dla dużych pieniędzy. Nikt nie chce być nauczycielem, by zostać milionerem. Ale godne pieniądze państwo powinno zapewnić”.
Tusk odniósł się też do społek energetycznych i zapowiedział, że „nie mogą pracować dla Obajtka”.
„Tylko dla sprawiedliwej transformacji energetycznej. Sasin jeździ po Polsce i gdzie się zatrzyma, to elektrownie atomową obiecuje. Deficytu po eliminacji węgla nie zastąpimy tylko ekologicznymi źródłami energii, energetyka atomowa jest niezbędna”.
Szef PO zaapelował do wyborców, by 1 października 2023 roku pojawili się na marszu w Warszawie.
„To nie będzie zwykła manifestacja polityczna. Wiem, co to znaczy, kiedy milion serc bije w tym samym rytmie, dwa tygodnie przed wyborami. To wielka rzecz. Niech Polska zobaczy, że jesteśmy razem, ludzie dobrej woli, którzy chcą władzy, która ludzi szanuje. Tylko przyjechać, dwa tygodnie potem zagłosować i to marzenie stanie się rzeczywistością” – mówił Tusk.
Podczas spotkania z wyborcami Donald Tusk odniósł się do narracji, którą PiS prowadzi wokół filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. Według władzy „Zielona Granica” to „obrzydliwy paszkwil”, dlatego wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Błażej Poboży chce, żeby pokazy filmu w kinach studyjnych w całej Polsce poprzedzała projekcja rządowego spotu.
„Wiem, dlaczego oni to robią. Chcą, żeby Polska rozmawiała tylko o filmie. nie o drożyźnie, nie o aferze wizowej, nie mówiąc już o tak obcych dla nich tematach, jak ochronie klimatu. Dlatego oni, prezydent RP mówi, że »tylko świnie siedzą w kinie«".
„PiS rozkręcił takie emocje, że nie ma dnia, żeby nie dochodziło do incydentu, ekscesu. Ja z wami prawdopodobnie tylko dlatego rozmawiam, że ochrona na takie rzeczy reaguje”.
Szef Platformy Obywatelskiej stwierdził, że PiS „cynicznie wymyślił nakręcanie fali emocji w związku z tym filmem i liczy, że to odwróci uwagę opinii publicznej od ich złodziejstwa, korupcji”.
Tusk odniósł się też do afery wizowej. „Proceder nadal trwa. Jutro zobaczycie dokumenty”- mówił Tusk. Chodzi o międzynarodowe śledztwo, które bada nieprawidłowości w polskim systemie wydawania wiz.
Jak wynika z doniesień m.in. „Gazety Wyborczej” i Onetu, Centralne Biuro Antykorupcyjne w ramach międzynarodowego śledztwa bada nieprawidłowości w polskim systemie wydawania wiz. Jedną z kluczowych postaci afery jest wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, na którego polecenie niektóre wnioski wizowe – składane z pomocą niezidentyfikowanych dotąd firm-pośredników – miały być obsługiwane poza kolejką. Pośrednicy za swoje usługi mieli żądać od aplikantów kwot sięgających 5 tys. dolarów.
WP.pl informowała, że CBA zatrzymało już czworo podejrzanych, w tym bliskiego współpracownika min. Wawrzyka, Edgara K.
„Nikt nie zaprzestał zleceń dla firm zewnętrznych na sprzedawanie polskich wiz. Nadal nas okłamują”.
Dotychczasowe ustalenia mediów ws. afery wizowej podsumował w OKO.press Witold Głowacki, na bieżąco śledzimy ją także w naszej wyborczej relacji na żywo.
W TVN24 w programie „Kawa na ławę” politycy dyskutowali o zatrzymaniu posłanki Gajewskiej. Przypomnijmy, że podczas wiecu Mateusza Morawieckiego w Otwocku policjanci zatrzymali posłankę PO, Kingę Gajewską i siłą zaprowadzili ją do radiowozu. W rozmowie z OKO.press mec. Jacek Dubois, który będzie reprezentował posłankę, tłumaczył, że to czyn z artykułu 231 kodeksu karnego. A policja bezprawnie pozbawiła ją wolności.
„To jest finał ośmiu lat rządów. Władza jest od tego, żeby słuchać obywateli. Pokazujecie takimi akcjami – Polacy, możecie coraz mniej” – mówiła Urszula Pasławska, posłanka Trzeciej Drogi o zatrzymaniu posłanki Gajewskiej.
„To były działania na zlecenie. Jeśli ktoś ma inne poglądy niż władza, to ma być zastraszony” – mówił Jan Grabiec, poseł KO.
My przyjechaliśmy w marcu, a wy, od kiedy tu jesteście?” – pytają uchodźcy z Ukrainy. Reportaż o polskich Ukraińcach, którzy wracają do Przemyśla i spotykają uchodźców.
Cały tekst do przeczytania tutaj:
Jaki świat zostawimy dzieciom i wnukom? „Już teraz musimy położyć podwaliny pod zupełnie inną drogę ku przyszłości” – zapewnia w rozmowie z OKO.press Sophie Howe, była komisarz ds. przyszłych pokoleń w Walii. W tym kraju od ośmiu lat myśli się o koncepcji świata dla jeszcze nienarodzonych.
Cały tekst do przeczytania tutaj:
Ministra Nancy Faeser zapowiedziała stałe kontrole na granicach z Polską i Czechami. Przedstawiamy statystyki, udostępnione nam przez Bundespolizei. Przez Polskę mogło wjechać do Niemiec 45 tys. osób bez polskich wiz.
Cały tekst do przeczytania tutaj:
Giną na naszych oczach, na wielką skalę. A my nawet nie zauważamy, bo choć od wieków oswajamy je za pomocą naszych ciał, ludzkiego języka i narzędzi ogrodniczych, niewielu z nas rozumie rozpaczliwy przekaz, który wysyłają nam codziennie ich liście. Czy kasztanowce przetrwają?
Cały tekst do przeczytania tutaj:
Ijak wam smakuje ten szampan? To jak picie ukraińskiej krwi! Ukraińcy umierają każdego dnia od rosyjskich rakiet. Hańba! – uczestniczka protestu pyta operową publiczność, która przyszła do opery w Berlinie oklaskiwać Rosjankę w roli Lady Makbet.
Cały tekst do przeczytania tutaj:
Kolejny film o papieżu-Polaku? Niby tak, ale nie całkiem. „Figurant” Roberta Glińskiego miał premierę na zakończonym 23 września festiwalu w Gdyni. W szczycie nacjonalistyczno-katolickiej propagandy proponuje spojrzenie na Karola Wojtyłę, dosłownie, z dystansu i ukosa.
Cały tekst do przeczytania tutaj:
„Proceder nadal trwa. Jutro zobaczycie dokumenty” – mówił Tusk podczas spotkania z wyborcami w Mińsku Mazowieckim. Chodzi o międzynarodowe śledztwo, które bada nieprawidłowości w polskim systemie wydawania wiz. Tusk przedstawił też nowe obietnice wyborcze
„Dość temu bezprawiu i bezkarności polityków PiS-u. Mówię to, jako mieszkanka tej ziemi, matka dwójki dzieci, prawniczka. Tusk umiał budować sojusze, potrafił sprawić, że byliśmy lokalnym liderem” – tymi słowami Kamila Gasiuk-Pihowicz, liderka listy KO zapowiedziała przemówienie Donalda Tuska w Mińsku Mazowieckim. W niedzielę 24 września 2023 roku spotkał się tam z wyborcami w okręgu siedlecko-ostrołęckim.
Podczas spotkania z wyborcami Donald Tusk odniósł się do narracji, którą PiS prowadzi wokół filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. Według władzy „Zielona Granica” to „obrzydliwy paszkwil”, dlatego wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Błażej Poboży chce, żeby pokazy filmu w kinach studyjnych w całej Polsce poprzedzała projekcja rządowego spotu.
„Wiem, dlaczego oni to robią. Chcą, żeby Polska rozmawiała tylko o filmie. nie o drożyźnie, nie o aferze wizowej, nie mówiąc już o tak obcych dla nich tematach, jak ochronie klimatu. Dlatego oni, prezydent RP mówi, że »tylko świnie siedzą w kinie«".
„PiS rozkręcił takie emocje, że nie ma dnia, żeby nie dochodziło do incydentu, ekscesu. Ja z wami prawdopodobnie tylko dlatego rozmawiam, że ochrona na takie rzeczy reaguje”.
Szef Platformy Obywatelskiej stwierdził, że PiS „cynicznie wymyślił nakręcanie fali emocji w związku z tym filmem i liczy, że to odwróci uwagę opinii publicznej od ich złodziejstwa, korupcji”.
Tusk odniósł się też do afery wizowej. „Proceder nadal trwa. Jutro zobaczycie dokumenty”- mówił Tusk. Chodzi o międzynarodowe śledztwo, które bada nieprawidłowości w polskim systemie wydawania wiz.
Jak wynika z doniesień m.in. „Gazety Wyborczej” i Onetu, Centralne Biuro Antykorupcyjne w ramach międzynarodowego śledztwa bada nieprawidłowości w polskim systemie wydawania wiz. Jedną z kluczowych postaci afery jest wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, na którego polecenie niektóre wnioski wizowe – składane z pomocą niezidentyfikowanych dotąd firm-pośredników – miały być obsługiwane poza kolejką. Pośrednicy za swoje usługi mieli żądać od aplikantów kwot sięgających 5 tys. dolarów.
WP.pl informowała, że CBA zatrzymało już czworo podejrzanych, w tym bliskiego współpracownika min. Wawrzyka, Edgara K.
„Nikt nie zaprzestał zleceń dla firm zewnętrznych na sprzedawanie polskich wiz. Nadal nas okłamują”.
Dotychczasowe ustalenia mediów ws. afery wizowej podsumował w OKO.press Witold Głowacki, na bieżąco śledzimy ją także w naszej wyborczej relacji na żywo.
Przeczytał list od seniorki, która pisała o 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku. To dzięki niej większość emerytów nie płaciłaby podatku.
„Pytała, czy nie mamy oferty dla mniej zarabiających emerytów. Prosiła, by potwierdzić, czy to znaczy, że nie będzie trzynastki i czternastki”.
Szef PO wyjaśnił jednak, że nie idzie do wyborów po to, żeby „coś komuś zabrać”. „Chcemy wprowadzić ludzki porządek, a 60 tys. kwoty wolnej nadal oznacza trzynastkę i czternastkę”.
Zapowiedział też, że jeżeli opozycja wygra wybory, będzie waloryzowała emerytury.
„Mam obsesję na punkcie sportu, dlatego będę mówił o nim w moim programie” – mówił Tusk. „Przygotowaliśmy nowy wielki projekt. To program rewitalizacji orlików. Będziemy przebudowywali te orliki, unowocześniali płyty, będę chciał zorganizować akcję »Orlik – wielkie granie« dla dziewcząt i chłopców w różnych grupach wiekowych, żeby tak naprawdę w całej Polsce wszyscy zagrali o swoje marzenia. Nie tylko piłka nożna, nie tyko koszykówka, ale też siatkówka i tenis”.
Tusk zapowiedział też zlikwidowanie prac domowych dla uczniów oraz podwyżki dla nauczycieli.
„Nie będzie prac domowych, a nauczyciele dostaną podwyżkę 30 proc., minimum 1,5 tys. zł. Bez dodatkowych zarobków pensja na rękę, to po prostu bieda. Takie wynagrodzenie wpływa na relację między nauczycielem a uczniem. Sam wybrałem zawód nauczyciela pół wieku temu. Wiem, że nie wybiera się tego zawodu dla dużych pieniędzy. Nikt nie chce być nauczycielem, by zostać milionerem. Ale godne pieniądze państwo powinno zapewnić”.
Tusk odniósł się też do społek energetycznych i zapowiedział, że „nie mogą pracować dla Obajtka”.
„Tylko dla sprawiedliwej transformacji energetycznej. Sasin jeździ po Polsce i gdzie się zatrzyma, to elektrownie atomową obiecuje. Deficytu po eliminacji węgla nie zastąpimy tylko ekologicznymi źródłami energii, energetyka atomowa jest niezbędna”.
Szef PO zaapelował do wyborców, by 1 października 2023 roku pojawili się na marszu w Warszawie.
„To nie będzie zwykła manifestacja polityczna. Wiem, co to znaczy, kiedy milion serc bije w tym samym rytmie, dwa tygodnie przed wyborami. To wielka rzecz. Niech Polska zobaczy, że jesteśmy razem, ludzie dobrej woli, którzy chcą władzy, która ludzi szanuje. Tylko przyjechać, dwa tygodnie potem zagłosować i to marzenie stanie się rzeczywistością” – mówił Tusk.
„Polska od dawna stara się wspierać Ukrainę, otworzyliśmy nasz kraj dla tranzytu, ale doszło do kuriozalnej sytuacji, że nieuczciwie postępujący eksporterzy i importerzy dokonali zalania Polski ukraińskim zbożem” – mówił prezydent Polski Andrzej Duda w programie „Tydzień” w TVP 1.
Przypomnijmy, że trwa międzynarodowa awantura o ukraińskie zboże. Kijów zapowiada nałożenie embarga na polską żywność, a polscy politycy nie spuszczają z tonu. Duda stwierdził, że „dzięki pracy polskich rolników jesteśmy samowystarczalni”.
„Nie potrzebujemy zboża z Ukrainy. Ich znakomite plony, w trakcie wojny w znikomym stopniu docierały do krajów, które rzeczywiście tego potrzebują”. Duda dodał, że z tego powodu nastąpił „zalew Polski” zbożem z Ukrainy.