Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Michał Kołodziejczak przed wyjazdem ze Strasburga chwali się efektami swojej wizyty w siedzibie unijnych instytucji. Przyjechał tam w związku z wygasającą pojutrze decyzją o faktycznym embargu na import zboża z Ukrainy – Polska walczy o przedłużenie tego okresu. Przy okazji posiedzenia Europarlamentu spotkał się między innymi z jego przewodniczącą Robertą Metsolą i Ursulą von der Leyen. Lider AgroUnii startujący do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że są szanse na przedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża do Polski o kolejne dwa miesiące.
„Jestem tu pierwszy raz, spotykam się z dużą liczbą ciepłych słów – politycy z różnych krajów UE oglądają walkę Polski i AgroUnii. Niektóre opinie trochę bolą, a pochodzą z Polski. Apeluję, by nie przenosić tu kampanii wyborczej” – mówił Kołodziejczak. Pytany o charakter spotkanie z przewodniczącą Komisji Europejskiej uciekał od konkretów, zdradzając jedynie, że trwało ono kilka minut. Nic dziwnego, że nie znalazła więcej czasu – dziś przed PE wygłosiła orędzie o stanie Unii Europejskiej.
Wczoraj premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska niezależnie od decyzji na forum unijnym jest gotowa na jednostronne utrzymanie blokady dla ukraińskiego zboża.
„Eksport i tranzyt: tak. Rozchwianie naszego rynku – nie” – mówił premier. – „Nie wahamy się powiedzieć Brukseli: stop. Nie czekamy na decyzje Berlina i brukselskich urzędników. Dzisiejsza decyzja ma jeden cel: zabezpieczyć interesy polskiej wsi, ale też europejskiego rolnictwa” – kontynuował Morawiecki.
Wywołało to reakcję ze strony Kijowa – według wypowiedzi tamtejszych władz ukraiński rząd jest bliższy złożenia skargi na Polskę w Światowej Organizacji Handlu.
Komitet wyborczy Bezpartyjnych Samorządowców pozwał Telewizję Polską za pomijanie ich w materiałach TVP w trakcie kampanii. Powodem pozwu w trybie wyborczym był sondaż Estymatora dla DoRzeczy.pl, którego wyniki publiczna telewizja pokazała bez uwzględnienia poparcia BS.
„TVP uparcie pokazywała pięć partii, nas w tym pomijając. To wprowadzanie opinii publicznej w błąd i manipulacja” — mówił w rozmowie z portalem Interia Bohdan Stawiski z Bezpartyjnych Samorządowców.
W środę 13 września Sąd Okręgowy w Legnicy przychylił się do wniosku BS, ale Telewizji Polskiej przysługuje jeszcze odwołanie.
„Wygraliśmy w sądzie z TVP! Sąd uznał wszystkie nasze roszczenia, m.in. TVP ma nas przeprosić w głównym wydaniu »Wiadomości«. Mam nadzieję, że TVP nie odwoła się od decyzji i rzetelnie będzie informować o działaniach Bezpartyjnych Samorządowców w kampanii wyborczej” – napisał na portalu X (dawniej Twitter) wicemarszałek województwa dolnośląskiego Krzysztof Maj.
W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że „TVP ma zakaz rozpowszechniania niepełnych informacji na temat sondażu”. Jak podał portal Interia, oprócz głównego wydania „Wiadomości” przeprosiny będą emitowane także w „Serwisie Info Dzień” w TVP Info.
Bezpartyjni Samorządowcy zamierzali pozwać także TVN, za to, że stacja pominęła ich komitet w organizowanej debacie wyborczej. Od tego czasu BS dostali od TVN-u zaproszenie do udziału w debacie.
Najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press daje Bezpartyjnym Samorządowcom – którzy debiutują jako ogólnopolski komitet – 1 proc. poparcia:
Na konferencji prasowej w Gdyni politycy i polityczki Lewicy demaskowali nieudolność PiS w polityce socjalnej. Zapowiadali, że rozprawią się z problemem braku mieszkań
Dużą część dzisiejszej konferencji prasowej Lewica poświęciła na rozliczanie rządów PiS z afer i niezrealizowanych obietnic. Przekaz był jasny: PiS to partia fałszywie lewicowa, skompromitowana i niewiarygodna.
„Dziś Gazeta Prawna opublikowała dane, że polskie rodziny polskie dzieci straciły na polityce Prawa i Sprawiedliwości od 2020 roku 31 miliardów złotych. To jest kwota, z której ograbiły polskie dzieci rządy Prawa i Sprawiedliwości, bo dokładnie taki jest koszt braku odpowiedzialnej polityki, jeżeli chodzi o świadczenia rodzinne, braku waloryzacji świadczeń socjalnych” – mówiła w Gdyni posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, „jedynka” na liście w okręgu 26 (Gdynia i Słupsk).
Polityczka apelowała też do polskich rodzin:
„Nie ufajcie Jarosławowi Kaczyńskiemu, nie kupujcie tych kłamstw i bredni, którymi teraz w kampanii wyborczej próbują was karmić. Nie, nie mają polskim rodzinom nic do zaoferowania, ponieważ skupieni są wyłącznie na własnych rodzinach politycznych”.
Na konferencji wystąpił działacz społeczny Piotr Ikonowicz, który, choć sam nie kandyduje, postanowił wesprzeć Lewicę.
„Im bliżej wyborów, tym bardziej lewicowi wydają się wszyscy inni, którzy w tych wyborach startują. Ale pamiętajcie: po 15 października będzie w Sejmie tylko jedna Lewica i to będą ci ludzie, którzy są wokół mnie” – mówił Ikonowicz.
Głównym tematem konferencji była polityka mieszkaniowa. Problem braku dostępnych mieszkań i regulacji, które ograniczyłyby zjawisko skupowania mieszkań pod inwestycje, jest szczególnie widoczny właśnie w Gdyni – jak wskazywał Jakub Żynis, „trójka” Lewicy w okręgu 26.
„W ciągu ostatnich zaledwie 7 lat sprzedano działki o łącznej powierzchni 1/4 Kamiennej Góry. Teoretycznie powinno to dawać nowe mieszkania dla mieszkańców, ale niestety te budynki nie są pełne ludzi, a pełne pustostanów inwestycyjnych. [...] Nic dziwnego, że młodych ludzi nie stać na kupno mieszkania w Gdyni, ponieważ nowe mieszkania w Gdyni na rynku pierwotnym kosztują po 16, 17, ale nawet 25000 zł za metr kwadratowy. To są ceny, które przebiły Warszawę. Dlatego też nasze centralne dzielnice po prostu wymierają” – tłumaczył Żynis.
Politycy i polityczki Lewicy zapowiedzieli, że w najbliższej kadencji Sejmu wybudują 300 tys. mieszań na wynajem, „na które młodzi ludzie będą mogli sobie pozwolić”. Lewica zapewnia, że pieniądze w budżecie się znajdą – a potrzeba 1 proc. PKB, ok. 20 mld zł.
„Wczorajszy raport Najwyższej Izby Kontroli mówiący o zmarnowanych pieniądzach na walkę z COVIDem, a w dużej mierze rozkradzionych, to jest około 17-18 miliardów złotych. Te pieniądze są. Najprościej można powiedzieć, wystarczy nie kraść” – stwierdził Marek Rutka „dwójka” w okręgu 26.
Swój program mieszkaniowy lewicowa koalicja zamierza oprzeć o rozwiązania funkcjonujące w Wiedniu. I ściśle współpracować z samorządami poprzez program rewitalizacji istniejących osiedli mieszkaniowych z PRL, w których mieszka ok. 8 mln obywatelek i obywateli.
O tym, jak palącym problemem jest w Polsce brak dostępnych mieszkań, pisał pod koniec sierpnia w OKO.press Anton Ambroziak:
Głos w sprawie tzw. afery wizowej zabrała na konferencji prasowej Lewicy w Gdyni posłanka Joanna Scheuring-Wielgus – „jedynka” listy Lewicy w Toruniu.
„Sytuacja związana z tak zwaną aferą wizową jest bardzo, ale to bardzo bulwersująca. My jako Lewica złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury wczoraj bodajże, aby ścigać pana Wawrzyka. Nikt nie wie, gdzie jest pan Wawrzyk. Jeżeli pan Wawrzyk został zdymisjonowany, jeżeli pan Wawrzyk nie znalazł się na liście Prawa i Sprawiedliwości, jeżeli pan Wawrzyk został schowany, to naprawdę musi być coś na rzeczy, skoro Prawo i Sprawiedliwość tak zareagowało” – przekonywała Scheuring-Wielgus.
„Żeby wpuszczali tych imigrantów do Polski, to jeszcze ok, ale okazuje się z doniesień niezależnych mediów, że oni zarabiają na tym kupę kasy. Pan Wawrzyk [...] jest tylko pionkiem. To nie może być tak, że pan Wawrzyk jest odpowiedzialny za wszystko. Wszystko wskazuje na to, że politycy Prawa i Sprawiedliwości są na maksa umoczeni w tej sytuacji. Dlatego jako Lewica będziemy domagali się zaraz po wygranych wyborach październikowych komisji śledczej, która zbada te kwestie” – zapowiedziała polityczka.
„Cała ta afera wypłynęła pod presją służb z innych państw unijnych. Służb, które były niezadowolone z tego, że Polska stała się nieszczelnym elementem systemu. Bramą do napływu legalnej imigracji, gdzie powstały procedery korupcyjne, o których zaczęto mówić w innych państwach, a w Polsce udawano, że tematu nie ma. Konfederacja reaguje bardzo zdecydowanie na tę aferę. Konfederacja postuluje kontrolę NIK-u. Byliśmy z interwencją poselską w Ministerstwie Pracy, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dziś idziemy o krok dalej. Chcemy wyjaśnienia wszystkich nieprawidłowości poprzez powołanie komisji śledczej” – powiedział na konferencji prasowej w Sejmie Krzysztof Bosak, jeden z liderów Konfederacji i „jedynka” tego ugrupowania na wyborczej liście na Podlasiu.
Bosak tłumaczył, że komisja powstałaby w nowej kadencji Sejmu, pod warunkiem że PiS straci większość.
„Instrument komisji śledczej jest tutaj jak najbardziej właściwy. Sięga się po nią niekoniecznie wtedy, gdy doszło do oczywistego przestępstwa, bo wtedy instytucją właściwą jest prokuratura. Po komisję śledczą sięga się wtedy, kiedy mamy coś, co nie jest w oczywisty sposób przestępstwem, ale widać, że państwo nie działa prawidłowo, więc trzeba wyjaśnić dlaczego. To jest dokładnie ta sytuacja” – mówił Bosak.
Konfederacja chce, by przed komisją stanęli w pierwszej kolejności członkowie rządu PiS – premier Morawiecki oraz ministrowie: spraw wewnętrznych (Mariusz Kamiński), spraw zagranicznych (Zbigniew Rau) oraz rodziny i polityki społecznej (Marlena Maląg), a także wojewodowie oraz kierownictwo Urzędu ds. Cudzoziemców.
„Chcemy, by te osoby złożyły zeznanie co do tego, jaki był zakres ich wiedzy i ich nadzoru nad rzeczywiście prowadzoną polityką wizową” – mówił Bosak. Kandydatem do przesłuchania przez komisję miałby być także Piotr Wawrzyk – zdymisjonowany już wiceszef resortu spraw zagranicznych – oraz zdymisjonowany w 2018 roku wiceminister rozwoju Piotr Chorąży. Chorąży otrzymał dymisję po tym, gdy publicznie przyznał, że napływ imigrantów do Polski „musi wzrosnąć, żeby utrzymać wzrost gospodarczy”.
Na czym dokładnie polega afera wizowa? Opisała to w OKO.press Agata Szczęśniak:
Małgorzata Tomczak rozbroiła natomiast – pompowaną przez polityków opozycji – narrację o „masowym napływie migrantów” do Polski: