Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Trwają rozmowy koalicyjne Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Wczoraj Robert Biedroń, który bierze udział w rozmowach liderów powiedział, że członkowie koalicji „w dużej mierze” są już dogadani co do tego, jak podzielą się poszczególnymi ministerstwami.
Nastroje uspokajał dziś Szymon Hołownia. W rozmowie z „Super Expressem” powiedział:
„Takie deklaracje, czy takie wystąpienia nie pomagają sprawie. To jest bardzo delikatny i złożony proces, który wymaga czasu i namysłu”.
Hołownia był wymieniany jako jeden z głównych kandydatów do objęcia posady marszałka Sejmu. „Dziennik Gazeta Prawna” pisze dziś, że w negocjacjach pojawił się nowy pomysł, jak pogodzić ambicje poszczególnych ugrupowań w koalicji: stanowisko marszałka może być rotacyjne.
„W negocjacjach PSL i Polska 2050 zachowują się jak oddzielne ugrupowania. A w tej sytuacji to ich siła jest niewiele większa od Lewicy – wskazuje nasz rozmówca. Być może więc z tej skomplikowanej układanki wziął się pomysł na rotacyjnego marszałka Sejmu” – mówi dziennikarzom „DGP” anonimowa osoba z KO.
To rozwiązanie na podobieństwo tego, co funkcjonuje już w Parlamencie Europejskim, gdzie przewodniczącego izby wybiera się na pół kadencji. Jednym z najczęściej wymienianych kandydatów do stanowiska marszałka Sejmu jest jego dotychczasowy wicemarszałek i współprzewodniczący Lewicy – Włodzimierz Czarzasty.
„Uważam, że Jarosław Kaczyński jest wybitnym mężem stanu i gdyby zechciał kandydować, mój głos ma na 100 proc. Myślę, że dla dobra Polski jeszcze powinien popracować” – powiedział dziś rano w RMF FM poseł PiS Marek Suski.
Jarosław Kaczyński jest prezesem Prawa i Sprawiedliwości nieprzerwanie od 2003 roku, kiedy to na stanowisku zastąpił swojego brata, Lecha. Ostatni raz wybrany został w 2021 roku. W 2022 roku Kaczyński zapowiadał, że na kolejnym kongresie partii w 2025 roku nie będzie już kandydował na prezesa. Jeśli dotrzyma swojej obietnicy, PiS czekają burzliwe czasy i walka o przywództwo.
Partia straciła 41 mandatów sejmowych i większość, pozwalającą na rządzenie. „Rzeczpospolita” opisuje dziś atmosferę w partii po wyborczej porażce. Bo chociaż publicznie politycy PiS mówią o wyborczym zwycięstwie, to poza kamerami i mikrofonami mediów w partii panuje pełna świadomość tego, co stało się 15 października.
Wewnętrznej krytyce podlega teraz wszystko: kształt list wyborczych, reforma partii wprowadzająca 100 okręgów w strukturach PiS, praca dołów PiS w kampanii, zbyt ostry kierunek w drugiej kadencji.
„Wyniki pokazują, że w wielu okręgach bez sensu straciliśmy mandaty” – mówi dziennikowi anonimowy rozmówca z PiS.
„Czekamy na 13 listopada, wtedy będą duże zmiany – Sejm będzie otwarty, a nie zamknięty; nie będzie barierek i wszystko będzie lepiej zorganizowane niż to przez ostatnie osiem lat organizował PiS” – zaczął rozmowę z Konradem Piaseckim w TVN24 powracający do Sejmu po czterech latach przerwy Ryszard Petru.
„Jestem przekonany, że ta koalicja szybko powstanie, jeżeli chodzi o porozumienie partii politycznych” – przekonywał Petru w rozmowie. Jest też przekonany, że prezydent Duda będzie zwlekał i w pierwszej kolejności przekaże misję formowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu.
Petru w nowym rozdaniu z pewnością będzie chciał się zajmować gospodarką, choć nie dowiemy się na razie, w jakiej roli. Zdaniem profesora Leszka Balcerowicza Petru byłby świetnym ministrem finansów. Ten jednak nie zgłasza swoich pretensji do tego stanowiska.
„Moje aspiracje muszę schować sobie do kieszonki. Mnie interesuje naprawa gospodarki” – mówił.
Jak to zrobić?
„Trzeba to rozłożyć w czasie, na cztery lata. Powrót do poprzedniej składki zdrowotnej, posprzątanie po Polskim Ładzie – to jest do zrobienia w 2024 roku. W tym nie zdążymy nic zrobić, jeżeli Andrzej Duda będzie tworzył obstrukcję. Natomiast co do zasady jesteśmy w stanie Polskę naprawić w 12 miesięcy. Ustabilizować finanse publiczne, skonsolidować – czyli te wszystkie fundusze wepchnąć z powrotem do budżetu, skontrolować je, wstrzymać złe wydatki, przejrzeć tę gigantomanię PiS-u, posprzątać te orzeszki”.
Szybka konsolidacja pozabudżetowych funduszy będzie bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa – bo można w ten sposób w krótkim czasie zbliżyć się do konstytucyjnej granicy 60 proc. długu publicznego, po przekroczeniu której trzeba uruchomić bolesne cięcia. Przesuwanie części wydatków do funduszy pozabudżetowych by oszukać limit zaczęło się za rządów PO-PSL, PiS znacznie zwiększył skalę tego procederu.
Spór o budżet będzie jednym z kluczowych w przyszłym rządzie. Deficyt rzeczywiście znacznie się zwiększył w ostatnich latach, ale wśród krajów UE cały polski dług publiczny wcale się nie wyróżnia. O sporze w przyszłej koalicji na temat stanu finansów publicznych pisaliśmy w ostatnim czasie tutaj i tutaj. Adam Leszczyński rozmawiał z prof. Marcinem Piątkowskim, który postuluje, by zadłużenia się nie obawiać i inwestować.
Na pytanie czy siódemka posłów i posłanek Lewicy Razem podniesie rękę za rządem Donalda Tuska, Adrian Zandberg nie odpowiedział bezpośrednio. Współlider Razem był dziś rano gościem Polsat News. Stwierdził jednak, że nie ma żadnych wątpliwości, że potencjalny rząd Tuska ma dziś większość z nowym Sejmie, a on sam nie będzie miał problemu, by zagłosować na tak.
Prowadzący przypomniał mu, jak na początku roku mówił, że Donald Tusk nie będzie premierem. Zandberg odparł, że wówczas tak samo mówili przedstawiciele PSL i Polski2050. A skoro oni zmienili zdanie, to nie ma powodu, by dalej twierdzić, że Tusk premierem nie będzie.
Próby konstruowania większości przez PiS nazwał „żałosnymi”. „Morawiecki nie stworzy większości” – podkreślił, i dodał, że przekazanie misji tworzenia rządu dotychczasowemu premierowi może to być ze strony Andrzeja Dudy element walki o przyszłe przywództwo na prawicy i osłabienie Morawieckiego.
Zandberg dodał też, że dla jego partii ważniejsze od osoby premiera są sprawy programowe. Na pytania o rozmowy koalicyjne powtarzał – dajmy spokojnie pracować negocjatorom. „Wszystko zostanie jutro dopięte” – mówił wczoraj Robert Biedroń. Zandberg nie chciał tego potwierdzić.
A jakie sprawy programowe są dla Razem kluczowe?
„My w Razem jesteśmy zwolennikami tego, żeby w Polsce było 8 proc. PKB na zdrowie” – podkreślał. Na pytanie o niedziele handlowe odpowiedział: „Nasze stanowisko w tej sprawie jest jasne, słuchamy pracowników handlu” – Razem chciałoby utrzymania zakazu, w przeciwieństwie do polityków KO czy Trzeciej Drogi.
Razem jest też za utrzymaniem dotychczasowych wydatków socjalnych, w tym 800+. Ten punkt dla koalicji nie powinien być kontrowersyjny.
Liderzy nowej większości rządzącej ustalili podział większości ministerstw – przekazał w niedzielę Robert Biedroń z Lewicy
W poniedziałek 30 października 2023 rano mają się spotkać liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Będzie to ich kolejne spotkanie w krótkim czasie. W piątek rozmowy liderów przeciągnęły się do późnej nocy. Uczestniczyli w nich: Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń.
W weekend spotkał się też zespół negocjujący program przyszłego rządu.
Na razie jedyny pewnik znany opinii publicznej to Donald Tusk jako premier przyszłego rządu.
„W dość pokojowym procesie doszliśmy do porozumienia w wielu kwestiach” – powiedział w rozmowie z „Faktami” TVN Robert Biedroń. Biedroń bierze udział w rozmowach liderów jako współprzewodniczący Lewicy. „Wszystko jutro zostanie dopięte” – zapowiedział.
„Mamy ustalone pewne rzeczy dotyczące wzięcie odpowiedzialności za pewne obszary funkcjonowania państwa” – powiedział Biedroń w rozmowie z „Faktami” TVN. Zaznaczył, że porozumienie zostało osiągnięte mimo że „były ambicje”. „Oczywiście, że się spieraliśmy” – przyznał.
Z dotychczasowych informacji różnych mediów, w tym OKO.press wynika, że spory dotyczyły podziału najważniejszych stanowisk: marszałka Sejmu i Senatu oraz liczby wicepremierów. Trzecia Droga proponowała, by w rządzie był tylko jeden wicepremier, którym miałby być Władysław Kosiniak-Kamysz. O fotel marszałka Sejmu zabiegali Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty. Tutaj wyjaśnialiśmy, komu zależy na czym i dlaczego:
Przeczytaj także:
„Jutro postawimy wiechę i wszystko będzie ustalone” – powiedział Biedroń. „Jutro pod koniec dnia pewnie dostaniecie państwo dobre informacje”.
Na pytanie, czy liderzy ustalili również, jak koalicjanci podzielą się poszczególnymi ministerstwami współprzewodniczący Lewicy odpowiedział: „W dużej mierze tak”.
Z informacji OKO.press wynika, że w najbliższym tygodniu liderzy nie zamierzają podawać nazwisk ministrów w nowym rządzie.
Zespół programowy, który również pracował w weekend, ustala, czym nowy rząd zajmie się w pierwszej kolejności. Rozmowy dotyczą między innymi kwestii podatkowych, rozdziału kościoła od państwa i aborcji.
Według „Faktów” TVN do zespołu negocjującego przyszłą umowę koalicyjną dołączyła Magdalena Biejat.
W piątek współprzewodnicząca partii Razem powiedziała OKO.press:
„Czas najwyższy dopuścić do stołu kobiety. Czas najwyższy zacząć rozmawiać o programie. Nie może być tylko tak, że rozmawiamy tylko o stanowiskach. To jest ważny element układanki, ale on powinien wynikać z ustaleń programowych”.
Jako przykład Magdalena Biejat podała stanowisko ministra zdrowia, który powinien wcześniej znać wcześniej źródła finansowania na konkretne reformy.
„Chciałabym, żeby na czele ministerstwa zdrowia stał człowiek racjonalny i odpowiedzialny. Żaden racjonalny i odpowiedzialny człowiek nie stanie na czele ministerstwa, jeśli nie usłyszy wcześniej zapewnienia, że będą radykalnie powiększone środki”.
Zaznaczyła, że nie ma pretensji, że rozmawiają ze sobą liderzy, którzy tak się składa są mężczyznami. Jednak w dyskusjach o programie przyszłego rządu powinny brać udział kobiety. „Może przede wszystkim kobiety” – zaznaczyła Biejat. „Przypominam, że wszyscy apelowaliśmy do kobiet, kobiety na ten apel odpowiedziały, poszły do wyborów tłumnie, głosowały bardzo często na kobiety. Chcą teraz zobaczyć swoje reprezentantki przy stole decyzyjnym. Chcą usłyszeć, że ludzie, którzy podejmują decyzje, traktują poważnie swoje zobowiązania wobec kobiet”.
Nie chodzi tylko o aborcję – powiedziała OKO.press Magdalena Biejat. Według niej kwestie, którymi szczególnie interesują się kobiety to usługi publiczne, transport, dostęp do ginekologa, równość na rynku pracy. „Nie było chyba formacji, która o tym nie mówiła”.
„To jest naprawdę ważny moment, to jest moment krytyczny, w którym decydujemy, o czym ten rząd będzie. Oczywiście, że ten rząd powstanie, bo wszyscy tego chcemy. Ale nie pozwólmy, że pod pretekstem zgody narodowej znów się powie kobietom, że ich sprawami zajmie się w trzeciej kolejności” – stwierdziła Biejat w rozmowie z OKO.press.
Lewica zabiega o to, żeby w umowie koalicyjnej znalazła się jakaś forma złagodzenia prawa aborcyjnego.
W piątek sekretarz Komitetu Wykonawczego PSL powiedział, że wielu posłów PSL nie zagłosuje za dekryminalizacją aborcji. Ustawę w tej sprawie przygotowała właśnie Magdalena Biejat.
Przeczytaj także:
„Mnie interesuje stworzenie większości, która doprowadzi do tego, że dekryminalizację da się wprowadzić. Myślę, że marszałek Zgorzelski ma rację, że będą w PSL posłowie, którzy nie będą chcieli podnieść ręki za dekryminalizacją.
Będę starała się przekonać moich kolegów, żeby się wstrzymali, jeśli nie będą w stanie podnieść ręki za ucywilizowaniem tego, co się dzieje.
To nie jest kwestia światopoglądu, lewicowych czy prawicowych poglądów. To kwestia podstawowych standardów, do których wzywa WHO.
Apeluję do przedstawicieli Trzeciej Drogi, żeby szanowali swoich wyborców. Jak wynika z badań publikowanych choćby przez OKO.press większość wyborców Polski 2050 należącej do Trzeciej Drogi jest za liberalizacji aborcji. Rozumiem, że nie chcą się zgodzić na wpisanie liberalizacji aborcji do umowy aborcyjnej. Ale zaproponowany w mojej ustawie model dekryminalizacyjny, bardzo konserwatywny, jest czymś, o czym powinniśmy rozmawiać.
Przeczytaj także:
„Powinno to być wpisane do umowy koalicyjnej” – powiedziała o dekryminalizacji Magdalena Biejat.
Wypowiedzi polityków PSL, którzy są przeciwni wpisaniu kwestii aborcji do umowy koalicyjnej, Biejat skomentowała:
„Robią błąd. Mamy zobowiązanie wobec kobiet. Kobiety i mężczyźni głosowali za zmianą. Częścią tej zmiany powinno być odpowiedzialne podejście do dostępu do aborcji w Polsce. Sytuacja, w której matka czy ojciec zgwałconej nastolatki są traktowani jak przestępcy, bo chcą zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo swojego dziecka, jest absurdalna”.
Przeczytaj także: