Radosław Sikorski jest przekonany o tym, że „dopóki NATO jest efektywnym sojuszem, Rosja z nami nie wygra”. Mówił o tym w zeszłym tygodniu podczas exposé ministra spraw zagranicznych. Jego zdaniem NATO na obronność wydaje rocznie ok. 1,5 bln dolarów, a Rosja zaledwie 145 mld dolarów. Sprawdzamy poprawność danych
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w środę 23 kwietnia wygłosił w Sejmie exposé dotyczące priorytetów polskiej polityki zagranicznej na 2025 rok. Sikorski przyznał, że sytuacja międzynarodowa jest „najtrudniejsza od dekad”, a świat staje się „coraz mniej przewidywalny”.
„Wojna u granic, zmiany w międzynarodowym układzie sił oraz globalne kryzysy gospodarcze i polityczne sprawiają, że stabilność, do której przywykliśmy w Europie, ugina się pod naporem nowych wyzwań” – mówił szef MSZ.
Jako jedno z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa Polski i Europy Sikorski wymienił agresywne działania Rosji: wojnę w Ukrainie oraz wciąż powszechne w Rosji przekonanie o tym, że na mapie Europy nie ma miejsca dla Polski, Ukrainy, czy państw bałtyckich. Ale – jak podkreślił – choć „otoczenie międzynarodowe jest mniej przewidywalne niż 20 lat temu”, to „Polska jest silniejsza”.
„Jesteśmy silni sojuszem NATO i członkostwem w Unii Europejskiej (…) Jesteśmy lepiej przygotowani na trudne czasy, niż bylibyśmy jako samotna wyspa poza sieciami sojuszy wojskowych, politycznych i gospodarczych” – mówił szef MSZ.
„Dopóki NATO jest efektywnym sojuszem, Rosja z nami nie wygra” – mówił Radosław Sikorski.
„Załóżmy, że wszystkie kraje członkowskie NATO przeznaczają na obronność 3,5 proc. swojego PKB, tak jak USA. Dałoby to nam kwotę [rocznych wydatków na obronność – red.] 1,9 biliona dolarów, czyli trzynastokrotnie więcej niż Rosja. Wykonajmy taką samą symulację przy założeniu, że każdy kraj członkowski wydaje na obronę tyle, ile obecnie Polska, 4,7 proc. PKB, co w przypadku wzrostu zagrożenia byłoby prawdopodobne. Uzyskalibyśmy wtedy kwotę 2,5 biliona dolarów, czyli siedemnastokrotnie więcej niż Rosja. Te liczby pokazują skalę naszego potencjału” – mówił Sikorski.
Sprawdzamy, czy minister spraw zagranicznych prawidłowo szacuje przewagę NATO nad Rosją oraz poprawnie prognozuje wielkość wydatków NATO na zbrojeniu w dwóch różnych scenariuszach wzrostów.
Według najnowszych danych NATO, całkowite wydatki obronne państw członkowskich Sojuszu w 2024 roku wyniosły około 1,456 biliona dolarów amerykańskich w cenach bieżących. To dane z dorocznego raportu sekretarza generalnego NATO, który został opublikowany 24 kwietnia 2025 (dane znajdują się w tabeli na 57 stronie raportu).
Nie mylił się więc minister Radosław Sikorski, gdy podawał 1,5 biliona dolarów jako roczny poziom wydatków obronnych NATO w swoim przemówieniu w Sejmie.
„Obecny potencjał wszystkich krajów członkowskich NATO liczony w środkach wydanych na obronność rocznie to blisko 1,5 biliona dolarów.”
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Z tej sumy Stany Zjednoczone przeznaczyły na obronność około 935 miliardów dolarów, co stanowi największy udział w budżecie obronnym NATO. Europejscy sojusznicy i Kanada łącznie zainwestowali 520,9 miliardów dolarów, co oznacza znaczący wzrost w porównaniu do poprzednich lat. Tym samym po raz pierwszy
wydatki obronne tych krajów osiągnęły średnio 2 proc. ich łącznego PKB, co było celem ustalonym przez NATO w 2014 roku.
Mimo wzrostów to wciąż niewiele w porównaniu z tym, ile na obronność wydają USA.
Źródło: Raport roczny Sekretarza Generalnego NATO, 24 kwietnia 2025.
Prawdopodobnie jednak Sikorski nie znał tych najnowszych szacunków – zostały opublikowane bowiem dzień po przemówieniu ministra w Sejmie. Radosław Sikorski powoływał się na wcześniejsze dane z czerwca 2024 roku, które nieznacznie się różniły. Wynikało z nich, że całkowite wydatki obronne państw członkowskich Sojuszu w 2024 roku wyniosą około 1,47 biliona dolarów amerykańskich w cenach bieżących (tabela numer 3), przy czym USA wydadzą na obronność 967 miliardów dolarów, a Europa i Kanada około 506 miliardów dolarów.
Tak czy inaczej, dane o wielkości łącznych wydatków na obronność NATO, przytoczone przez ministra spraw zagranicznych, są poprawne.
Z najnowszego raportu sekretarza generalnego NATO wynika też, że w 2024 roku już 22 z 32 państw członkowskich NATO osiągnęło cel wydatków obronnych na poziomie 2 proc. PKB. To znaczny wzrost w porównaniu do zaledwie dziewięciu państw spełniających ten cel w 2023 roku, czy trzech w 2014 roku, kiedy Sojusz podjął decyzję o przeznaczaniu na obronność 2 proc. PKB.
Średni poziom wydatków obronnych w NATO, zgodnie z danymi przytoczonymi w raporcie rocznym sekretarza generalnego Sojuszu w kwietniu 2025, wyniósł w 2024 roku 2,61 proc. PKB. To nieco mniej niż planowane jeszcze w czerwcu 2024 roku 2,7 proc. PKB.
Średnie wydatki na obronność państw Unii Europejskiej (do NATO należą 23 kraje UE: wszystkie poza Austrią, Cyprem, Irlandią oraz Maltą) także przekroczyły poziom 2 proc. PKB – sięgnęły w 2024 roku 2,2 proc. PKB.
Gdyby pozostałych dziesięć państw, które nie wydały na obronność 2 proc. PKB w 2024 roku, zrobiły to, całkowite wydatki sojuszu na obronność byłyby wyższe tylko o około 44,6 miliardów dolarów rocznie, czyli sięgnęłyby 1,5 biliona dolarów rocznie.
Źródło: Raport roczny Sekretarza Generalnego NATO, 24 kwietnia 2025.
Państwa, które nie wydają jeszcze 2 proc. PKB, to według najnowszych danych sekretarza generalnego:
Osobnym przypadkiem jest Islandia, która nie utrzymuje własnej armii i w kwestiach obronnych polega na NATO oraz dodatkowej umowie dwustronnej z USA.
Włochy, Portugalia, Belgia, Hiszpania i Kanada zadeklarowały w ostatnich miesiącach, że zwiększą wydatki na obronność do poziomu 2 proc. PKB. To efekt nacisków administracji Donalda Trumpa.
Radosław Sikorski twierdzi także, że „od 2016 roku, czyli tuż przed objęciem władzy przez Donalda Trumpa, państwa NATO, nie licząc USA, zwiększyły wydatki z 255 do 506 miliardów dolarów, czyli o 98 proc.”. Ponadto mówił, że „od czasu rosyjskiego najazdu na Ukrainę wzrost nakładów jeszcze przyspieszył”.
Tu minister spraw zagranicznych także ma rację. Widać też, że przygotowując wystąpienie Sikorski, korzystał z danych NATO z czerwca 2024 roku, czyli ostatnich najświeższych na tamtym etapie, które poziom wydatków państw europejskich i Kanady na obronność szacowały na 506 mld dolarów, podczas gdy z nowszych danych wynika, że w 2024 roku te państwa wydały nieco więcej, bo 520,9 mld dolarów.
Europejscy sojusznicy, podążając za przykładem Polski, zwiększają nakłady na obronność. Od 2016 roku, czyli tuż przed objęciem władzy przez Donalda Trumpa, państwa NATO, nie licząc USA, zwiększyły wydatki z 255 do 506 miliardów dolarów, czyli o 98 proc..
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Ale Sikorski poprawnie podaje dynamikę wzrostu wydatków na obronność – od 2016 do 2024 roku w sumie wzrosły o 98 proc. (według danych z czerwca 2024, na które powoływał się Sikorski) lub o 103 proc. – według najnowszych danych, opublikowanych już po wystąpieniu ministra.
Prawdą jest też, że od czasu najazdu na Ukrainę wzrost wydatków na obronność jeszcze przyspieszył.
Wzrost wydatków na obronność wszystkich członków NATO bez USA między 2016 a 2022 rokiem, kiedy rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, wyniósł 40 proc. Tymczasem od momentu wybuchu wojny w Ukrainie do dziś europejscy członkowie NATO i Kanada zwiększyli wydatki na obronność o kolejnych 45 proc..
A jakby wyglądała sytuacja, gdyby – zgodnie z założeniami ministra Sikorskiego – wszystkie państwa sojuszu wydawały na obronność tyle, co Polska zamierza wydać w 2025 roku, czyli 4,7 proc. PKB, lub tyle, ile USA, czyli ok. 3,5 proc. PKB?
Tu w wypowiedzi ministra pojawia się nieścisłość: Sikorski przytacza poziom 3,5 proc. PKB jako obecny poziom wydatków USA na obronność. Tymczasem, jak wynika z budżetu USA, w 2025 roku USA zamierzają przeznaczyć na obronność 3,4 proc. PKB, a w 2024 roku wydały 3,19 proc. Poziom 3,5 proc. PKB na obronność to poziom wydatków z 2020 i 2021 roku. Mimo tej pomyłki przeprowadzimy symulację ogólnych wydatków sojuszu na zbrojenia, gdyby wydatki te sięgnęły 3,5 proc. – tak jak chciał minister.
Jak wynika z naszej weryfikacji, to prawidłowe wyliczenia.
Gdyby wszyscy członkowie Sojuszu na zbrojenia wydali zaś tyle, co USA faktycznie wydały w 2024 roku, czyli 3,19 proc. PKB, wydatki na zbrojenia sojuszu sięgnęłyby 1,76 biliona dolarów.
W swoim wystąpieniu minister Sikorski przedstawiał Polskę jako przykład kraju, którego wydatki są na bardzo wysokim poziomie. Przywoływał tu wartość 4,7 proc. PKB. Tu też nie minął się z prawdą.
4,7 proc. PKB to wartość, którą Polska planuje przeznaczyć na obronność w 2025 roku. Jak wynika z ustawy budżetowej, w tym roku na obronność wydamy 186,6 miliarda złotych (około 47 miliardów dolarów), co stanowi 4,7 proc. PKB. Trudno jednak stwierdzić, czy Polska będzie liderem wydatków, bo nie wiadomo, ile dokładnie wydadzą inne kraje.
W 2024 roku deklarowaliśmy, że wydamy na obronność 4,12 proc. PKB (takie wartości znalazły się w danych z czerwca 2024, z których korzystał minister Sikorski). Jak wynika jednak z najnowszych danych opublikowanych przez sekretarza generalnego NATO, ta prognoza została nieco obniżona – do 4,07 proc. PKB. Mimo to Polska faktycznie pozostaje liderem pod względem wielkości wydatków na zbrojenia, co widać na poniższym wykresie:
Źródło: Raport roczny Sekretarza Generalnego NATO, 24 kwietnia 2025.
Jak wydatki na obronność państw NATO wypadają za to w stosunku do wydatków na zbrojenia Rosji? Radosław Sikorski twierdzi, że budżet obronny Rosji to w tej chwili 145 miliardów dolarów rocznie. Minister nie podaje źródła tych danych, ale znajduje on potwierdzenie w danych przywoływanych przez renomowane ośrodki analityczne.
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych w swojej analizie pt. „Znaczenie rosnących wydatków wojskowych Rosji” opublikowanej w grudniu 2024 roku, pisze, powołując się na ustawę o budżecie federalnym Rosji na lata 2025–2027, że w 2025 roku Rosja planuje wydać na wojsko 6,3 proc. PKB, czyli 13,5 bln rubli, czyli ok. 145 mld dolarów. Dodatkowo 3,5 bln rubli (37 mld dol.) zostanie przeznaczone na bezpieczeństwo wewnętrzne. Łączne wydatki w tych dwóch kategoriach wyniosą 17 bln rubli (ok. 183 mld dol.), co stanowi ok. 41 proc. budżetu publicznego.
„Rekordowa kwota ma nie tylko zaspokoić potrzeby związane z prowadzeniem wojny na Ukrainie, ale także umożliwić rozbudowę rosyjskich sił zbrojnych do poziomu 1,5 mln żołnierzy” – pisze PISM.
W kolejnych latach, jak wynika z analizy PISM, wydatki Rosji na zbrojenia mają być nieco niższe i utrzymywać się na poziomie 12,8-13 bln rubli (137-139 mld dol.) rocznie.
„Ze względu na rosnące koszty produkcji sprzętu wojskowego większe wydatki nie przełożą się wprost na wzmocnienie rosyjskich zdolności. Znaczna część zostanie przeznaczona na świadczenia dla weteranów i rodzin poległych, co ma łagodzić negatywne skutki społeczne inwazji na Ukrainę” – prognozuje PISM w swojej analizie.
Także Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS) w swoim raporcie „The Military Balance 2025” szacuje rosyjskie wydatki wojskowe na 145,9 miliarda dolarów, co stanowi wzrost o 41,9 proc. w ujęciu realnym w porównaniu do poprzedniego roku.
Prawdziwa jest zatem teza ministra Sikorskiego o tym, że NATO ma wciąż wielką przewagę nad Rosją pod względem poziomu inwestycji w możliwości obronne. Ale – co należy podkreślić – to niejedyne kryterium, które powinno być brane pod uwagę, gdy porównujemy potencjał militarny państw NATO i Rosji.
Poziom wydatków na zbrojenia to tylko jedna z twardych danych, która obrazuje siłę militarną państwa albo bloku wojskowego. Kluczowe znaczenie dla siły odstraszania, a także możliwości osiągnięcia znaczącej przewagi na polu walki, mają takie kwestie jak gotowość militarna i rozmieszczenie wojsk, zapasy amunicji, sprzętu i rezerw, zdolności logistyczne i transportowe, skuteczność obrony powietrznej i przeciwrakietowej, skuteczne dowodzenie i interoperacyjność, możliwości wywiadowcze oraz wola polityczna i gotowość społeczeństw do znoszenia kosztów wojny. W przypadku skuteczności NATO kluczowe znaczenie ma także polityczna spójność Sojuszu.
NATO jest mocnym gwarantem bezpieczeństwa Polski i Europy pod warunkiem, że pozostanie spójnym sojuszem, a państwa nie zawahają się uruchomić artykułu 5 w razie zagrożenia.
Tymczasem nowa amerykańska administracja na różne sposoby stawia zaangażowanie USA w obronę Europy pod znakiem zapytania. Jej członkowie przy różnych okazjach wyrażali wątpliwości związane z ewentualnym zaangażowaniem USA w obronę kontynentu europejskiego:
Dlatego dla bezpieczeństwa Polski i Europy bardzo ważne jest, by w obliczu niepewności związanej z zaangażowaniem USA na kontynencie europejskim, mieć pewność co do możliwości samodzielnej obrony w przypadku ewentualnego ataku ze strony Rosji. Unia Europejska podejmuje obecnie szereg działań mających na celu uzupełnienie naszych zdolności obronnych.
Jak wynika z analizy renomowanego europejskiego think tanku Bruegel, aby Europa mogła skutecznie bronić się przed rosyjską agresją bez wsparcia USA, musi znacząco zwiększyć swoje zdolności wojskowe. Szacunki wskazują, że konieczne byłoby zwiększenie liczby żołnierzy o około 300 tysięcy oraz podniesienie wydatków obronnych o co najmniej 250 mld euro rocznie. Europa musi także pilnie inwestować w produkcję własnego sprzętu wojskowego i rozwijać brakujące zdolności, takie jak np. obrona przeciwrakietowa, wywiad i łączność satelitarna, które dotąd zapewniały Stany Zjednoczone.
Świat
Radosław Sikorski
Donald Trump
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
NATO
bezpieczeństwo międzynarodowe
obronność
wydatki zbrojeniowe
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Komentarze