0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Onet dotarł do dwóch świadków, którzy w połowie lat dwutysięcznych pracowali razem z Karolem Nawrockim w sopockim Grand Hotelu. Obaj potwierdzają krążące od miesięcy plotki, że Nawrocki w przeszłości trudnił się sutenerstwem.

„Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakichś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom” – mówi jeden ze świadków Onetu.

Narzekał, że musiał targować się przy prostytutce

Pierwszy o sutenerskiej przeszłości Nawrockiego napisał w listopadzie 2024 roku Piotr Głuchowski w „Gazecie Wyborczej”. Tekst „Jeśli gość hotelowy potrzebował kobiety, starczyło dać znać Nawrockiemu – mówi dawny kolega prezesa IPN, kandydata PiS na prezydenta” ukazał się 21 listopada, czyli na trzy dni przed oficjalną prezentacją Nawrockiego jako kandydata na prezydenta popieranego przez PiS.

Rozmówca Głuchowskiego twierdził, że Nawrocki dostał pracę w ochronie Grand Hotelu na czwartym roku studiów.

"Szefem ochroniarzy był tam eksmilicjant, mówiono także, że esbek; poznałem go przez Karola – facet nosił sygnet pamiątkowy ZOMO. Karol dobrze przy nim zarabiał.

Jeśli gość hotelowy potrzebował kobiety, starczyło dać znać Nawrockiemu. Wiem, że te sprawy załatwiał on sam, jego kolega albo szef ochrony"

– opowiada mężczyzna w rozmowie z Wyborczą.

Kiedy właściciel ZOMO-wskiego sygnetu zwolnił się z Grand Hotelu, Nawrocki również zrezygnował z pracy w ochronie. Ale nie z dochodowego zajęcia.

„Jakoś niedługo później sam mi opowiadał, jak zamówił dziewczynę dla dziennikarza X [pada nazwisko nieco już przygasłej gwiazdy mediów z Warszawy – przyp. ”Gazety Wyborczej„]. I narzekał, że musiał się z takim celebrytą targować przy prostytutce o 150 złotych” – opowiada informator „Wyborczej”.

Jak przypomina „Rzeczpospolita”, potem zarzuty sutenerstwa padły podczas rozmowy na portalu Goniec. Było to ponad miesiąc temu – do redakcji zadzwonił ktoś podający się za starego znajomego Nawrockiego. Wówczas kandydat nie mówił o pozwie. Zapytany później przez Krzysztofa Stanowskiego kandydat PiS stwierdził, że to kłamstwo, ale przyznał, że pracował jako bramkarz – wcześniej ta informacja nie była powszechnie znana – w Grandzie i była to dla niego szkoła życia, ponieważ z różnymi sytuacjami ochrona w takim miejscu musi się mierzyć.

Ale gdy o „załatwianiu dziewczyn” 8 maja pisał znów w serwisie X Donald Tusk, Nawrocki nie pozwał premiera – dodaje „Rzeczpospolita”.

Przeczytaj także:

Jak ktoś zapyta o dziewczyny, to mam dać znać Karolowi

Dzisiejsza publikacja wzmacnia powagę oskarżeń, bo w tekście Onetu wypowiadają się osoby, które pracowały razem z Nawrockim w ochronie sopockiego hotelu.

Jak podkreślają autorzy tekstu, żaden z nich nie pochodzi z półświatka i nie ma konfliktów z prawem. Dwaj informatorzy pracowali przed laty jako ochroniarze w sopockim hotelu, aby dorobić sobie podczas studiów. Jeden z nich studiował razem z Nawrockim historię na Uniwersytecie Gdańskim. Do pracy w hotelowej ochronie Nawrocki miał zresztą zwerbować kilku kolegów z uczelni.

Jak zapewnia w tekście redakcja Onetu, obaj informatorzy są gotowi powtórzyć swoje słowa przed sądem.

"Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakichś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom.

Moja rola miała polegać na tym, że jeśli jakiś gość zapyta mnie, gdzie można spotkać dziewczyny, to mam dać znać Karolowi

lub [tu nasz rozmówca wymienia innego kolegę Nawrockiego – przyp. Onet]. Miałem za to dostawać działkę. Nie powiem, żebym był wzburzony. Nie będę hipokrytą" – opowiada pierwszy z mężczyzn, który przyjaźnił się z Nawrockim na studiach.

„Pewnego dnia przypadł mi dyżur przy recepcji. Tam zazwyczaj obok recepcjonistów stał ochroniarz. Nagle widzę, że Karol wchodzi do hotelu z prostytutką i jej »opiekunem«. Wsiedli do windy i pojechali na górę, do gościa. To był dla mnie szok” – wspomina drugi informator Onetu.

Mężczyzna także miał otrzymać od Nawrockiego propozycję dodatkowego zarobku przy sprowadzaniu prostytutek do hotelu.

„Oferował, że będzie się ze mną dzielił pieniędzmi. Dostał zdecydowaną odmowę i to w ostrych słowach. To było dla mnie nie do przyjęcia” – mówi mężczyzna.

Nawrocki i dziewczyny z Odloty.pl

Onet opisał także cały przestępczy mechanizm, w który zaangażowana była hotelowa ochrona. Jej udział był niezbędny – bez zgody ochrony prostytutki nie zostałyby wpuszczone do hotelu.

„Goście hotelowi wybierali prostytutki ze stron towarzyskich, takich jak nieistniejące już Odloty.pl – do tego zachęcali ich ochroniarze, pokazując oferty na komputerze w ogólnodostępnym pomieszczeniu z komputerami dla gości hotelowych naprzeciwko recepcji. Następnie Nawrocki lub ktoś z jego ludzi dzwonił do »koordynatora«, który przywoził te kobiety do hotelu” – opisuje Onet.

Nawrocki miał nawet chwalić się pierwszemu z informatorów Onetu, czyli swojemu ówczesnemu koledze ze studiów, że to on współtworzył sutenerską siatkę. Informator potwierdza informacje zawarte w tekście Piotra Głuchowskiego.

Pierwszą jest ta, że Nawrocki zwolnił się z hotelowej ochrony krótko po odejściu jej dotychczasowego szefa, opisywanego przez Głuchowskiego jako byłego milicjanta z ZOMO-wskim sygnetem.

„Kiedy zmieniło się kierownictwo ochrony w Grandzie, odeszli ludzie, którzy współpracowali z Karolem przy tym procederze. W efekcie odszedł także on, to była jesień 2007 roku” – mówi informator Onetu. Chwilę później mężczyzna potwierdza drugą informację podaną przez Głuchowskiego w jego tekście w listopadzie 2024 roku: po odejściu z Grand Hotelu, Nawrocki nie porzucił działalności związanej z sutenerstwem.

„Parę tygodni po swym odejściu, Karol zadzwonił do mnie, że chce się spotkać. Przyjechał właśnie z tym »koordynatorem«. Poprosił, żebym zapisał jego numer i powiedział, że jeśli ten poprzedni układ w sprawie dziewczyn mi pasował, to żebym od tej pory dzwonił bezpośrednio do tego człowieka. Ten facet zapytał, czy mógłbym do tego procederu wkręcić nowego szefa ochrony w hotelu. Wtedy Karol zaoponował, żeby nie próbować, bo to były policjant” – relacjonuje mężczyzna w rozmowie z Onetem.

Nawrocki pozwie Onet, ale nie w trybie wyborczym

Do publikacji Onetu odniósł się już Jarosław Kaczyński.

"Tusk i Trzaskowski wygrywają w więzieniach. To przyczynek do zrozumienia tego, co dziś dzieje się w kampanii wyborczej, czyli kolejnego odrażającego, opartego na kłamstwie, ataku na Karola Nawrockiego. Mają pieniądze i dostęp do ludzi, którzy powiedzą wszystko, co będzie trzeba.

A jaki jest rzeczywisty powód tego działania? Chcą odwrócić uwagę od odmowy zrobienia testów narkotykowych przez Trzaskowskiego, Nitrasa i inne osoby" – napisał prezes PiS na platformie X.

Karol Nawrocki również odniósł się do sprawy we wpisie na platformie X:

"Dziś w Polsce problemem jest prostytucja polityczna, która za obce pieniądze chce oddać Polskę.

Za ten stek kłamstw i nienawiści pozwę Onet w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, a także złożę prywatny akt oskarżenia w trybie karnym.

Medialni pomocnicy Tuska i Trzaskowskiego nie zabiorą nam zwycięstwa".

Nawrocki zamierza więc pozwać redakcję Onetu za naruszenie dóbr osobistych w trybie art. 23 kodeksu cywilnego, a także zapewne o zniesławienie, czyli art. 212 kodeksu karnego (zniesławienie jest przestępstwem prywatnoskargowym, to sam pokrzywdzony musi wnieść do sądu i popierać przed nim akt oskarżenia).

W komentarzach pod wpisem Nawrockiego zaroiło się od pytań, dlaczego nie pozwie Onetu w trybie wyborczym

„Dlaczego tryb cywilny i prywatny akt oskarżenia z kilkumiesięcznym oczekiwaniem na termin pierwszej rozprawy? Ma Pan przecież prawo do szybkiego trybu wyborczego, w którym nawet z odwołaniem zdążyłby przed ciszą wyborczą. Bardzo zastanawiający ruch” – skomentował jeden z użytkowników.

Materiał prasowy to nie agitacja wyborcza?

Słynny „pozew” w trybie wyborczym reguluje art. 111 Kodeksu Wyborczego. Piszemy „pozew” w cudzysłowie, bo w rzeczywistości jest to wniosek do sądu, który rozpatruje sprawę w trybie nieprocesowym, czyli bez zwoływania rozprawy.

Art. 111 k.w. mówi wprost, że kandydat (lub jego pełnomocnik wyborczy) ma prawo skorzystać z trybu wyborczego, jeżeli informacje nieprawdziwe zawierają wypowiedzi lub materiały związane z agitacją wyborczą.

Definicję agitacji wyborczej znajdziemy kilka artykułów wcześniej (art. 105 k.w.): „Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego”.

Na tryb wyborczy nacięła się już Konfederacja we wrześniu 2023 roku, kiedy chciała pozwać „Gazetę Wyborczą” za tekst o bonie zdrowotnym. „Wyborcza” podała, że taki bon musiałby wynosić 4340 zł, ale nie była to kwota wzięta z programu Konfederacji (w rzeczywistości były to prywatne wyliczenia jednego z widzów programu Agnieszki Gozdyry w Polsat News).

Konfederacja chciała wykorzystać ekspresową, 24-godzinną ścieżkę wyborczą i domagała się od „Wyborczej” usunięcia fragmentu tekstu, przeprosin i sprostowania oraz wpłacenia 20 tys. zł na cel społeczny.

Sąd jednak wniosek oddalił, uznając, że materiał prasowy to nie jest agitacja wyborcza, w związku z tym jego weryfikacji nie przysługuje szybki tryb wyborczy.

Ale Nawrocki może pozwać Onet w trybie wyborczym

O to, czy Nawrocki ma prawo skorzystać z trybu wyborczego, pytamy specjalistę z zakresu prawa prasowego.

„Był kiedyś taki pogląd, że sporom w trybie wyborczym mogą być poddane jedynie materiały wyborcze w ścisłym tego słowa znaczeniu, czyli pochodzące od komitetów wyborczych, od samych kandydatów, czy od osób, które są zaangażowane w kampanię wyborczą w sposób oficjalny” – mówi nam mec. Krzysztof Pluta.

Jednak jak podkreśla, poglądy sądów zmieniły się w ciągu ostatnich lat. W tej chwili uznaje się, że przesądzająca nie jest sama forma takiej publikacji (a więc czy jest to materiał dziennikarski, czy wyborczy), ale jego wydźwięk.

„Jeśli chodzi o dzisiejszą publikację dotyczącą Karola Nawrockiego, należałoby sobie zadać pytanie, czy ten materiał był formą prowadzenia agitacji wyborczej, czyli czy zawierał w sobie elementy zachęcania do głosowania w określony sposób. Jeśli tak, sąd mógłby się nim zająć w trybie wyborczym” – tłumaczy Pluta.

„Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, żeby Karol Nawrocki mimo wszystko pozwał Onet w trybie wyborczym i pozwolił sądowi zdecydować, czy to jest, czy nie jest sprawa na tryb wyborczy?” – dopytujemy.

„Na pewno nie można zakładać, że w tej sprawie nie wolno złożyć takiego wniosku. A co zdecydowałby sąd, nie nam oceniać” – wyjaśnia mec. Pluta.

AKTUALIZACJA: „Oczekuję od pana Karola Nawrockiego, że natychmiast zwróci się do sądu w trybie wyborczym w ciągu 24 godzin wobec redakcji, portali, ludzi fizycznych pod nazwiskiem, którzy mówią jednoznaczne rzeczy” – powiedział wieczorem w premier Tusk w Polsat News.

;
Na zdjęciu Leonard Osiadło
Leonard Osiadło

W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.

Komentarze