0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Podczas swojego pierwszego orędzia w Sejmie Karol Nawrocki sporo powiedział o praworządności i były to słowa zapowiadające ostrą konfrontację, na warunkach prezydenta. Te słowa niejako kierował do obecnego w Sejmie nowego ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Waldemara Żurka.

Ale jeszcze zanim Nawrocki przemówił w Sejmie, już wcześniej jego otoczenie wysłało sygnał pokazujący, w jakim kierunku w sądach pójdzie Nawrocki.

W środę rano 6 sierpnia 2025 roku gruchnęła wiadomość, że na uroczystość przekazania zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi na Placu Piłsudskiego w Warszawie, został zaproszony były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. To były zastępca Ziobry, który stanowisko stracił po wybuchu afery hejterskiej w 2019 roku. Dziś prokuratura chce stawiać mu zarzuty za tę aferę, ale Piebiak nadal ma wpływy w sądach.

Zaproszenie go na uroczystość wywołało poruszenie w kręgu sędziów. Bo zaproszono osobę, której grożą zarzuty karne i jest ona współodpowiedzialna za niszczenie państwa prawa w czasach PiS. Ponadto Piebiak nie pełni dziś żadnych funkcji publicznych (jest szeregowym sędzią rejonowym). Jest tylko liderem stowarzyszenia Prawnicy dla Polski, które skupia beneficjentów władzy PiS w sądach.

Przeczytaj także:

Zaproszenie go na ważną uroczystość, można więc odebrać, jako sygnał na kogo w sądach stawia nowy prezydent. Co ciekawe zaproszenie było w imieniu szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, ale jak zapewnia jego rzecznik prasowy Janusz Sejmej, gości zapraszała i drukowała zaproszenia kancelaria prezydenta. Zaproszenie było w imieniu szefa MON, bo taka od lat jest przyjęta praktyka.

Piebiak wcześniej został też zaproszony na mszę do katedry z udziałem nowego prezydenta. To zaproszenie wystosował dla niego Metropolita Warszawski, abp Adrian Galbas.

Pojawienie się Piebiaka na liście gości nie jest przypadkowe. Decydowało o tym otoczenie Nawrockiego lub on sam. A ten gest może świadczyć o tym, że Piebiak i skupieni wokół niego sędziowie – w tym ci z afery hejterskiej i ci, którzy pomagali mu przejmować kontrolę nad sądami – będą mieli dostęp do nowego prezydenta. I mogą decydować o jego polityce i decyzjach ws. wymiaru sprawiedliwości.

Pierwszym testem będą nominacje sędziowskie Karola Nawrockiego.

Na powołanie do NSA czekają Piebiak, członek nielegalnej neo-KRS Maciej Nawacki oraz Jarosław Dudzicz, który ma nominację od neo-KRS aż do Sądu Najwyższego. Dudzicz był członkiem neo-KRS I kadencji. Zasłynął tym, że w internecie pod nickiem Jorry 123 tak pisał o Żydach: „podły, parszywy i pazerny naród”.

Prezydent Andrzej Duda nominacje dla nich trzymał w tzw. zamrażarce. Nie wręczył im ich nawet tzw. rzutem na taśmę, w ostatnich dniach prezydentury. Jeśli Nawrocki da im te powołania, to będzie to jasna deklaracja, że trzyma z sędziami i neo-sędziami, którzy pomagali PiS rozmontowywać państwo prawa.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Główna postać w aferze hejterskiej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Nawrocki powoła tylko „swoich” sędziów

To, co można wnioskować z zaproszenia Łukasza Piebiaka, nowy prezydent nie wprost zapowiedział podczas orędzia w Sejmie. Mówił: „Polska musi wrócić na drogę praworządności. Dzisiaj Polska nie jest na drodze praworządności, bo ciężko nazwać praworządnym państwo, w którym nie działa i nie funkcjonuje legalnie wybrany prokurator krajowy”.

To wprost uderzenie rząd, który przywrócił praworządność w prokuraturze. Na początku 2024 roku został odsunięty Dariusz Barski, który na Prokuratora Krajowego został powołany w końcówce rządów PiS. Barski prywatnie był świadkiem na ślubie Zbigniewa Ziobry. Teraz Prokuratorem Krajowym jest Dariusz Korneluk i z wypowiedzi Nawrockiego można wnioskować, że go nie uznaje. To pierwszy punkt sporu nowego prezydenta z rządem Tuska.

Dalej Nawrocki mówił w Sejmie, że „Artykuł 7 Konstytucji mówiący, że organy władzy państwowej muszą działać na podstawie i w granicach prawa jest niestety regularnie łamany. Dlatego stoję dzisiaj przed państwem, aby zaapelować do całej klasy politycznej, ale aby także przekazać polskim sędziom i panu ministrowi sprawiedliwości, że – Szanowni Państwo – sędziowie są od tego, aby wydawać wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, a władza sądownicza jest jedną z trzech władz w polskim systemie demokratycznym”.

Nawrocki dał do zrozumienia, że nie akceptuje sposobu przywracania praworządności przez rząd. I zaatakował sędziów, ale tych, co za władzy PiS bronili praworządności.

Nawrocki podkreślał: „Polskie prawodawstwo, jeśli się nie mylę, powstaje w tej izbie, w polskim Sejmie, z woli wyborców wybranym i w polskim Senacie. I musi zyskać akceptację prezydenta Polski wybranego w powszechnych i bezpośrednich wyborach. A sędziowie, drodzy państwo, musimy to sobie wszyscy uzmysłowić, nie są bogami, tylko mają służyć Rzeczypospolitej Polskiej i polskim obywatelom.

Mówię to tylko dlatego, żeby w sposób klarowny, jasny, oczywisty zadeklarować, szanowny panie premierze, panie ministrze sprawiedliwości, że nie będę awansował ani nominował tych sędziów, którzy godzą w porządek konstytucyjno-prawny w Rzeczypospolitej Polskiej”.

I dalej: „A będę promował, awansował i nominował tych sędziów, którzy porządek konstytucyjno-prawny Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z konstytucją i ustawami przyjętymi przez polski parlament i podpisanymi przez pana prezydenta, respektują”.

Te słowa Nawrockiego to podkreślenie ważności ustaw przyjętych za czasów PiS – w tym, tych niezgodnych z Konstytucją i prawem UE – oraz sygnał, że praworządność można przywracać tylko poprzez zmianę ustaw.

Nawrocki jasno też powiedział, że będzie powoływał „swoich” sędziów. Zapewne będzie blokował nominacje dla sędziów, którzy angażowali się w obronę wolnych sądów. A nawet sędziów stosujących odważnie wyroki ETPCz i TSUE. A są ich setki, jeśli nie tysiące.

Tymczasem w Sejmie nowy prezydent podkreślał, że będzie awansował sędziów, którzy respektują ustawy uchwalane w Polsce. To aluzja do sędziów, którzy podważali legalność ustaw uchwalanych przez PiS, podważali status neo-sędziów, czy neo-KRS. Zadawali pytania prejudycjalne do TSUE oraz stosowali prawo europejskie i wprost Konstytucję.

To może oznaczać dalszy paraliż sądów. Bo jeśli nawet za rok obecna władza wybierze nową KRS – korzystając z przepisów uchwalonych przez PiS, ale konwalidując wadę wyboru przez Sejm członków-sędziów Rady – to Nawrocki będzie blokował jej awanse.

A to może oznaczać, że sędziowie, którzy bronili praworządności, przez najbliższe 5 lat nie mają szans na awans. Zaś nowa KRS nie da nominacji dla sędziów, którzy pomagali władzy PiS w niszczeniu państwa prawa. Co skończy się tym, że wiele wakatów w sądach nadal nie będzie obsadzonych. I sprawy nadal będą trwać latami.

Prezydent nie powinien blokować nominacji sędziowskich. Bo zgodnie z Konstytucją jego rolą jest tylko wręczenie powołań dla sędziów, których nominowała legalna KRS. Ale zarówno już Lech Kaczyński, jak i Andrzej Duda blokowali nominacje dla sędziów, którzy im się nie podobali.

Nawrocki chce rozdawać karty w sądach

Karol Nawrocki zapowiedział też, że to on chce decydować o tym, jak ma wyglądać wymiar sprawiedliwości. Choć to nie jego kompetencja. Tym samym chce pójść w ślady Andrzeja Dudy, który miał wpływ na ustawy demolujące sądy.

Nawrocki zapowiedział w Sejmie: „W celu rozwiązania problemu ustroju państwa przy Pałacu Prezydenckim powołam Radę do spraw naprawy ustroju państwa. Tak, drodzy państwo, dalej być nie może i Polacy chcą naprawy ustroju państwa.

Zaproszę oczywiście do tej Rady przedstawicieli wszystkich środowisk politycznych. Zaproszę akademików, zaproszę te osoby, którym troska o państwo polskie i nasz ustrój prawny jest bliska. I wierzę, że Pałac Prezydencki stanie się miejscem dialogu, miejscem dyskusji o konsekwentnej naprawie ustroju Rzeczypospolitej Polskiej”.

To sygnał, że Nawrocki nie będzie czekał na ustawy reformujące sądy, które uchwali Sejm. Sam chce wyznaczać kierunek zmian. Można się spodziewać, że rząd będzie jednak forsował swoją wizję zmian, zgodną z prawem europejskim i Konstytucją. To może być problem, bo Nawrocki mówił w konfrontacyjnym stylu wobec UE, podkreślając, że prawo uchwala się w Polsce. To może też być zapowiedź podważania wyroków ETPCz i TSUE, które Polska musi wykonać.

Ale rząd jest na to przygotowany. Po to właśnie premier Tusk powołał nowego ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Jest on gotowy na konfrontację z Nawrockim. Zadaniem ministra Żurka jest też przywrócenie praworządności bez możliwości uchwalania nowych ustaw, które będzie wetował nowy prezydent.

Nawrocki w Sejmie zapowiedział też, że rozpocznie prace nad przygotowaniem nowej Konstytucji. Ma ona być gotowa do 2030 roku. Ale do jej uchwalenia konieczna będzie większość konstytucyjna w Sejmie, której prawica dziś nie ma.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze