0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Jesteśmy teraz – na cztery, trzy i dwa dni przed wyborami 18 maja 2025 – bombardowani wynikami sondaży, przy czym media ścigają się, promując własne badania, a czasem wprowadzając odbiorców w błąd.

„Rzeczpospolita” swój ogonek chwali

W środę 14 maja „Rzeczpospolita„ ogłosiła, że Karol Nawrocki zyskuje poparcie, bo wg zamówionego przez nią telefonicznego sondażu IBRIS z 11-12 maja ma 25,2 proc. a w poprzednim badaniu miał 22,6 proc. Za to „lider peletonu [Rafał Trzaskowski] traci”, bo miał 36,2 proc., a ma tylko 32,3 proc. Odbiorca może być zdumiony, że tak się dzieje pomimo afery z kawalerką pana Jerzego.

Rzepa

Artykuł „Rz„ ilustruje jedną z przywar medialnej sondażomanii, którą można opisać przysłowiem, że „każda pliszka swój ogonek chwali”. A jednocześnie ignoruje inne pliszki, a nawet inne ogonki tej samej pliszki...

Rzecz w tym, że „Rz" zestawia swój majowy sondaż z badaniem sprzed ponad miesiąca (z 4-5 kwietnia), a

w międzyczasie pracownia IBRIS wykonała jeszcze 4 sondaże, dla PolsatNews, „Polityki", i dwa razy dla PR.

I gdy spojrzymy na wyniki tych pięciu (a nie tylko dwóch) badań, to poza zmianą na początku kwietnia, nie widać ani trendu spadkowego Trzaskowskiego (to raczej stabilizacja na poziomie 31-32 proc.), ani wzrostu Nawrockiego (stały poziom 24-25 proc.).

Owszem, wyraźnie spada Sławomir Mentzen, a lewicowa para Magdalena Biejat – Adrian Zandberg w kwietniu i maju wskoczyła w sondażach IBRIS wyżej i oscyluje wokół 5 proc. (Biejat) i 4 proc. (Zandberg):

Ulubiona pracownia prawicy daje 30 proc. Nawrockiemu

We wtorek z kolei poznaliśmy telefoniczny sondaż z 7-10 maja OGB. Ogólnopolska Grupa Badawcza jest ulubienicą mediów prawicowych, zwłaszcza po tym, jak w końcu stycznia podała, że w II turze Nawrocki wygrałby z Trzaskowskim 50,6 proc. do 49,4 proc. [co oznaczało statystyczny remis – przypis PP]. OGB nie wytłumaczyła, co zrobiła z głosami osób niezdecydowanych.

Także tym razem niezdecydowanych w sondażu I tury OGB nie ma, a Nawrocki osiąga 30 proc., co „kandydatowi obywatelskiemu„ udało się w 2025 roku tylko raz, w sondażu... tej samej OGB w końcu stycznia (31,7 proc.). Wyjątkowe jest także czwarte miejsce Zandberga, który „optycznie” wyprzedził Hołownię i Biejat.

OGB

Człowiek może być zdezorientowany, bo notowania Nawrockiego w majowych sondażach wahają się od 21,6 proc. (IBRIS dla „Polityki„) aż do 30,4 proc. wg OGB, a pośrodku jest kolejny IBRIS dla „Rz” z 25,2 proc.

I co z tym robić? Popatrzmy na średnie sondaży

Większość mediów, nawet tych poważnych, informuje o wynikach sondaży,

zestawiając wynik wyłącznie z poprzednim opłaconym przez siebie badaniem.

Media pomijają nawet wcześniejsze własne badania, a także (jak widzieliśmy) badania tej samej pracowni, tyle że wykonane dla innych mediów. Nie mówiąc o porównaniach z sondażami innych pracowni.

Co z tym robić?

Szczególnie wnikliwe czytelniczki mogą same przejrzeć wyniki danej pracowni w dłuższej perspektywie, a także porównać je z innymi pracowni (tutaj jest zestawienie).

Można też policzyć średnie wszystkich sondaży, wychodząc z założenia, że błędy pomiaru wynikające np. z doboru próby, będą się nawzajem „kasować", bo trudno założyć, że wszyscy będą się mylić w ten sam sposób.

Licząc średnie, co zrobimy za chwilę, musimy jednak pamiętać, że może mieć miejsce taki błąd pomiaru, który obciąży wszystkie sondaże, np. jeśli zwolennicy któregoś z kandydatów ukrywają swój wybór przed ankieterami. Takim niedoszacowanym kandydatem może być np. Grzegorz Braun używający mowy nienawiści i takich samych czynów. Być może ktoś nie chce się przyznać, że takie działania go fascynują.

Także partia Jarosława Kaczyńskiego bywała niedoszacowana w wyborach, bo osoby o prawicowych poglądach nie chcą mieć kontaktu z „ankietami", które postrzegają jako wrogi porządek medialny. Także kandydat Kaczyńskiego, zwłaszcza po aferze z kawalerką, może być niedoszacowany.

Przeczytaj także:

Na wykresie poniżej przedstawiamy średnie z sondaży przeprowadzonych przez wszystkie pracownie od początku marca (jest ich dziewięć). Po wybuchu afery z kawalerką wykonano osiem sondaży (od 5 do 12 maja). Policzyliśmy ich średnie wyniki i porównaliśmy je z poprzednimi ośmioma sondażami (od 17 do 29 kwietnia), a także z wcześniejszą ósemką (od 9 do 17 kwietnia), jeszcze poprzednią (od 21 marca do 9 kwietnia) i wreszcie jeszcze wcześniejszą (od 4 do 21 marca):

Trzaskowski – Nawrocki, czyli bitwa o kawalerkę

Jedno jest oczywiste: zjazd Sławomira Mentzena. Konfederata od początku marca stracił jedną trzecią poparcia, 6 pkt proc. a mimo odrzucenia zasady nieagresji z PiS i ostrego ataku na Nawrockiego (za kawalerkę), w maju tracił dalej.

Kandydat KWN (Konfederacja Wolność i Niepodległość) z pewnością spisał się od strony kondycyjnej, prowadząc najdłuższą i szaleńczo intensywną kampanię, ale nie sprostał intelektualnie i osobowościowo. W debatach był sztywny i nudny, internet nabijał się z niego, że na wiecach odklepuje te same teksty. W dodatku, w nacjonalistycznym, w tym antyukraińskim przekazie, przebił go jawnie faszyzujący i a przy tym sprawny retorycznie Grzegorz Braun.

Nawrocki od marca urósł o 2 pkt proc., ale w porównaniu z końcówką kwietnia stracił punkt procentowy (dokładniej 1,2 pkt). To może być mini efekt afery z kawalerką, ale różnica jest tak mała, że wystarczy jeden lepszy sondaż w tym tygodniu i już go nie będzie. Zastanawiające, że poparcie dla Nawrockiego jest wciąż poniżej poparcia dla PiS, które sięga w tej chwili 29-30 proc. Tu są rezerwy prezesa IPN.

Trzaskowski od marca powoli traci poparcie, m.in. oddając głosy kontrkandydatom lewicowym (Biejat, Zandberg i Joanna Senyszyn zbierają w tej chwili łącznie 12-14 proc.). Kampania trochę siadła, a sam kandydat robi wrażenie zmęczonego i może nawet znudzonego powtarzaniem tego samego przekazu, z konsekwentną korektą wizerunku „w prawo".

Ostatnio Trzaskowski stał się wręcz monotematyczny i w każdym wystąpieniu chce „dobić" Nawrockiego za to, że ten oszukał pana Jerzego na kawalerce. Nasilenie tej krytyki, w mediach i wśród polityków KO, prześciganie się w inwektywach, robi wrażenie nadmiaru (można mieć obawę, że otwierając lodówkę, zobaczymy w niej kawalerkę).

W świecie szybkich mediów skuteczność takiej narracji musi spadać, zwłaszcza że Nawrocki po krętactwach i zawirowaniach wypracował wersję, która jest mniej kompromitująca.

Słuchając polityków KO, można mieć wrażenie, że jedynym powodem, dla którego należy poprzeć Trzaskowskiego, jest to, że nie jest mieszkaniowym naciągaczem, jak jego główny rywal. Tymczasem, przed II turą Trzaskowski musi zmobilizować dodatkowych wyborców a przede wszystkim wyborczynie, a także zachęcić do głosowania osoby, które w I turze oddadzą głos na Biejat, Hołownię a może nawet Zandberga.

Lewica kłóci się i rośnie

Ciekawe rzeczy dzieją się wśród kolejnej czwórki kandydatów. Żeby było to lepiej widać, pokażemy ich notowania na „powiększonym wykresie", który jest częścią poprzedniego.

Szymon Hołownia, mimo talentów oratorskich nie jest w stanie nawet zbliżyć się do swego wyniku z 2020 roku (13,87 proc.). Uderza w patetyczne, patriotyczne tony. Podkreśla swoje zasługi i osiągnięcia. Ostro podważa pozycję Trzaskowskiego i twierdzi, że czeka nas powtórka z 2005 roku, kiedy to Donald Tusk wygrał I turę, ale w drugiej Lech Kaczyński go pokonał.

Namawia do poparcia siebie jako człowieka (a nie polityka). Posługuje się internetowym poczuciem humoru, publikując filmik, w którym kpi z tajemniczej koperty, jaką Trzaskowski dał Nawrockiemu w czasie debaty 12 maja; okazuje się, że jest w niej kartka: „Musimy zagłosować na Szymona Hołownię". Przedstawia się jako antidotum na duopol PiS – KO, ale jako wysoki przedstawiciel establishmentu politycznego nie jest w tym wiarygodny. Robi to wszystko wrażenie desperacji, która nie pomaga w zdobywaniu zaufania.

Niepokojąco rośnie Grzegorz Braun, który z sadystyczną przyjemnością prowokuje opinię publiczną i w wyborach może uzyskać kompromitujące poparcie rzędu 4-5 proc.

Ciekawy jest wyścig BiejatZandberg. Aktywna kampania obojga, a także dobre wystąpienia w debatach, dały im wzrosty notowań w marcu i kwietniu, a afera z kawalerką Nawrockiego stworzyła koniunkturę na promowanie bardziej zrównoważonej polityki mieszkaniowej z naciskiem na mieszkania na wynajem. Kontrowersja Biejat – Zandberg podczas debaty 12 maja, w której ona zarzucała mu przyjmowanie postawy recenzenta, a on jej zdradę lewicowych ideałów, zabrzmiała świeżo na tle odklepywanych komunałów.

Niespodzianka wisi w powietrzu?

Sądząc z analizy średnich sondażowych, niespodzianek nie powinno być. Trzaskowski ma wygrać z Nawrockim o ok. 6 pkt proc. w I turze i mniej więcej tak samo w II turze. Są jednak trzy powody, by oczekiwać, że tak gładko nie będzie.

Po pierwsze, mamy do czynienia z niskim stanem nastrojów i kiepskimi notowaniami rządu, mniej więcej tak złymi, jak w 2015 roku i 2023 roku, kiedy dochodziło do zmiany władzy w Sejmie a w 2015 roku także w Pałacu Prezydenckim.

Po drugie, średnie notowania dwóch sił prawicowych PiS i Konfederacji (razem 44,3 proc.) są w najnowszych partyjnych sondażach takie same jak łączne poparcie KO, TD i Lewicy (aktualna średnia – 45,1 proc.). Baza dla prawicowego kandydata, który obiecuje powstrzymać rządy liberalno-lewicowe jest, jak widać, potężna. Pomimo kontrowersji Mentzen – Nawrocki, trudno uwierzyć, że konfederaci ze swoim antypaństwowym, libertariańskim nastawieniem, poprą Trzaskowskiego. Tak częściowo stało się w 2020 roku, ale wtedy KO była w opozycji, a teraz rządzi.

Po trzecie wreszcie, kampania jest letnia i na różne sposoby może budzić złość i rozczarowanie. Można oczekiwać jakiegoś nieoczekiwanego ruchu nastrojów, czyjegoś wyskoku wyborczego już w I turze. Zapewne nie zmieni to składu II tury Trzaskowski – Nawrocki, ale 18 maja może nas zaskoczyć i uruchomić nową dynamikę przed głosowaniem 1 czerwca.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze