0:000:00

0:00

Prawa autorskie: S. INDRAS. INDRA

"Niemcy poczuwają się do swojej odpowiedzialności historycznej, bez jakichkolwiek ograniczeń. Naszym wiecznym zadaniem pozostanie przypominanie o cierpieniu milionów, które Polsce zadały Niemcy" - powiedziała niemiecka ministra spraw zagranicznych Annalena Baerbock na konferencji prasowej 4 października 2022 w Warszawie.

"Jednocześnie kwestia reparacji z punktu widzenia rządu federalnego jest kwestią zamkniętą" - stwierdziła stanowczo.

Trzecie spotkanie dwustronne Baerbock i Zbigniewa Raua odbyło się w atmosferze narastających napięć na linii Warszawa-Berlin. Rząd PiS obwinia Niemcy o swoje porażki w Unii Europejskiej i domaga się reparacji za straty poniesione przez Polskę podczas II wojny światowej. 1 września poseł Arkadiusz Mularczyk, przewodniczący parlamentarnego zespołu, który zajmował się wyliczeniem dokładnej kwoty, ogłosił, że Polsce należy się 6,2 biliona złotych. W OKO.press pisaliśmy, że ta gigantyczna suma jest zdecydowanie zawyżona.

Przeczytaj także:

W przeddzień wizyty ministry Baerbock, 3 października 2022 Zbigniew Rau przekazał niemieckiemu MSZ notę dyplomatyczną ws. reparacji. "Parafowana dziś przeze mnie nota, skierowana do [niemieckiego - red.] MSZ, to wyraz dążenia do kompleksowego uregulowania kwestii następstw niemieckiej agresji i okupacji czasów II wojny światowej" - napisał na Twitterze Rau. Ten sam wpis pojawił się także w języku angielskim.

View post on Twitter

Tematem wtorkowego spotkania z ministrą Baerbock, miały być wojna w Ukrainie, sankcje wobec Rosji i kryzys energetyczny. Z notatki opublikowanej na stronie MSZ wynika jednak, że Zbigniew Rau przedstawił odpowiedniczce także swoistą listę życzeń: reparacje, pomnik polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie oraz nauczanie języka polskiego w Niemczech jako języka ojczystego.

W kryzysowym dla Europy momencie zamiast na współpracę w ramach UE rząd PiS gra na antagonizowanie Niemiec. O co tu chodzi?

Mamy tę historyczną słuszność

Na wypowiedź niemieckiej ministry zareagował błyskawicznie Jarosław Kaczyński. W popołudniowym wywiadzie dla Polskiego Radia ubolewał, że Niemcy wypłaciły odszkodowanie np. Namibii (była niemiecką kolonią w latach 1884-1915), a odmawiają tego Polsce.

"Pierwsza odpowiedź niemiecka, to jest próba zbudowania barykady; teraz przyjdzie nam tę barykadę forsować. [...] Od początku mówię, że to nie będzie łatwe i będzie prawdopodobnie jakiś czas trwało, ale sforsujemy" – zapewnił prezes PiS.

Przykład Namibii, którego tak chętnie używa prezes PiS, jest jednak chybiony i nieporównywalny z Polską - wyjaśnialiśmy to szczegółowo w OKO.press.

W wywiadzie Kaczyński pytany był także o to, czy w Niemczech usłyszane zostaną słowa ministra Raua. Ten stwierdził, że sprawca zbrodni nie może decydować o zakresie swojej odpowiedzialności.

"Jak widać, w tej chwili Niemcy uważają, że może" – odpowiedział Kaczyński. "Sądzę, że po jakimś czasie dostrzegą skutki, negatywne dla siebie bardzo skutki tego rodzaju postawy i zmienią zdanie" – dodał.

Do sprawy reparacji w poniedziałek odniósł się na Facebooku także Mateusz Morawiecki, którego pozycja w rządzie jeszcze niedawno stała pod znakiem zapytania. W obszernym wpisie premier z całą mocą poparł partyjny przekaz. Podkreślił, że jest przekonany, że Polska otrzyma od Niemiec reparacje "choć nie nastąpi to szybko, a droga do uzyskania ich będzie długa i wyboista".

"Ten proces może być rozciągnięty na pokolenia, w szczególności samo spłacanie poszczególnych rat, bo kwota rzeczywiście jest duża.

Niezwykle ważne jest jednak nie tylko zadośćuczynienie finansowe, ale też jest moralny i aksjologiczny wymiar tego procesu – czyli historyczna słuszność i pozycja na polu międzynarodowym" - wyjaśnił Morawiecki.

"Wbrew opiniom – i szkodliwym dla polskiej sprawy kpinom – wielu opozycyjnych wobec nas polityków, jesteśmy konsekwentni, a nasza działania przynoszą wymierne efekty. Miesiąc temu, kiedy publikowaliśmy raport przygotowany pod kierownictwem Arkadiusza Mularczyka, mówili oni, że to zagrywka obliczona jedynie na wewnętrzny efekt polityczny, na którą nikt nie zwróci uwagi – to jednak oczywista nieprawda, a my idziemy dalej i domagamy się sprawiedliwości" - zakończył.

Ale choć o temacie reparacji - zgodnie z intencją rządu - zrobiło się głośno i w Polsce i w Niemczech, z wypowiedzi ministry Baerbock wynika jasno, że rząd PiS nie jest ani o centymetr bliżej ich uzyskania.

Antyniemieckość chlebem powszednim

Zdaniem opozycji temat niemieckich odszkodowań ma odwrócić uwagę opinii publicznej od rzeczywistych problemów. Czyli inflacji, problemów z dostawami węgla, wysokich kosztów energii elektrycznej. A także od wciąż zablokowanych pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy.

"Kaczyńskiemu dzisiaj reparacje potrzebne są do tego, by mieć usprawiedliwienie, że nie ma pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Na stole są dwie opowieści. Jedna magiczna o tym, że będziemy mieli 6 bilionów złotych. A druga realna, że mamy z UE do wzięcia ponad 700 miliardów. To ja biorę te 700 miliardów i wolę, żeby Polska to szybko załatwiła. [...] Jak PiS wywalczy reparacje, będę mu dziękował i kibicował, ale nie wierzę w to" - powiedział 3 października w radiu TOK FM jeden z przewodniczących Lewicy Krzysztof Gawkowski.

"PiS stosuje hasło »reparacji od Niemiec«, kiedy chce odwrócić uwagę od wysokiej inflacji i problemów z przyjęciem KPO [Krajowy Plan Odbudowy - red.]. [...] Dwa lata temu temat reparacji był nieaktualny, ale teraz już jest aktualny, bo trzeba nim przykryć inne kwestie" - powiedział "Rzeczpospolitej" poseł PO Michał Szczerba.

"Rząd chce się kojarzyć z reparacjami, a nie z podwyżkami cen żywności, usług i opłat za mieszkania" - stwierdził Szczerba. Jego zdaniem także "z reparacji dla Polski nic nie będzie".

Temat reparacji faktycznie wpasowuje się w narrację rządu o problemach z odblokowaniem Funduszu Odbudowy. Według rządzących za blokadą środków dla Polski stoi bowiem rząd Niemiec, oddziałujący zakulisowo na przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Jeszcze we wtorek 4 października Joachim Brudziński z PiS nazwał Von der Leyen "emanacją niemieckiej polityki".

Antyniemieckość to dla rządu PiS żadne novum. Od lat winą za wszelkie problemy obarcza Niemców minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Według rządzących Niemcy są także faktycznymi mocodawcami Donalda Tuska, którego z "für Deutschland" na ustach regularnie pokazują widzom "Wiadomości" TVP. Nasz ostatni sondaż pokazał, że "niemieckie zakusy" na Polskę emocjonują jednak niemal wyłącznie już przekonanych wyborców PiS.

Emocje wokół tematu reparacji wzniecić jest łatwiej, bo nie dotyczy on Niemiec obecnych - gdzie Polki i Polacy chętnie mieszkają i pracują - a nazistowskich, które 80 lat temu faktycznie zrujnowały Polskę. A jeśli o odszkodowania mamy walczyć przez kilka pokoleń, mogłyby one być niezłym paliwem wyborczym: obietnicą gigantycznych pieniędzy, z której rządu nie da się po wyborach rozliczyć.

Jednak także i tu rządzących czeka rozczarowanie: z naszego sondażu wynika, że w możliwość uzyskania reparacji nie wierzy nie tylko miażdżąca większość wyborców opozycji, ale także niemal jedna trzecia wyborców PiS. Wątpliwe, by tym tematem rząd skutecznie zakamuflował w kolejnych miesiącach realne problemy obywatelek i obywateli.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Przeczytaj także:

Komentarze