0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFoto Dawid Żuchowicz...

Pełniąca obowiązki pierwszej prezes Sądu Najwyższego zabiega o nadanie jej tytułu w dziedzinie nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne. W marcu 2025 roku jej kandydaturę – po niestandardowej procedurze – oceniła Rada Doskonałości Naukowej.

Uznała, że dorobek naukowy Manowskiej nie nosi znamion wybitności, a jej osiągnięć nie można uznać „za wybijające się ponad przeciętność”. Rada zdecydowała, że nie wystąpi do prezydenta o nadanie neo-sędzi tytułu profesora.

Manowska postanowiła walczyć dalej. Mogła złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy przez RDN albo wnieść za pośrednictwem Rady skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Skorzystała z drugiej opcji. W czwartek 27 listopada jej skargę rozstrzygnie trójka sędziów: Grzegorz Rudnicki (sprawozdawca), Anna Sidorowska-Ciesielska oraz Nina Beczek.

Rudnicki to jeden ze „starych" sędziów. Wcześniej było o nim głośno w 2020 roku, kiedy WSA uznał, że decyzja premiera rządu PiS Mateusza Morawieckiego w sprawie przygotowania wyborów korespondencyjnych rażąco naruszyła prawo.

Anna Sidorowska-Ciesielska jest sędzią WSA od 2021 roku, wcześniej była asesorem sądowym. A Nina Beczek jest asesorem sądowym od marca 2023 roku. W powołaniu obu brała udział neo-KRS, ale osoby kandydujące na pierwsze stanowisko w sądownictwie nie mają innego wyboru.

Sprawa odbędzie się niejawnie, w trybie uproszczonym. Nie może jej obserwować ani publiczność, ani media. Sąd odmówił OKO.press i „Gazecie Wyborczej” udostępnienia całości akt sprawy, a także skargi Manowskiej.

Postępowanie dotyczące tytułu profesorskiego Manowskiej miało nadzwyczajny przebieg już na etapie Rady Doskonałości Naukowej.

Na zdjęciu u góry Małgorzata Manowska, neo-sędzia pełniąca obowiązki I prezeski SN. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

Przeczytaj także:

Dwa głosowania w jednej sprawie

Członków Rady wybierają podczas organizowanych co cztery lata e-wyborów wszystkie osoby z tytułami doktora habilitowanego i profesora. To ci członkowie później decydują o wystąpieniu do prezydenta o nadanie tytułu profesora albo o odmowie takiego awansu naukowego.

Jeśli taki wniosek przejdzie wstępną weryfikację w Radzie, to kandydaturę do awansu ocenia pięciu wylosowanych recenzentów. Na koniec opinii każdy jasno określa stanowisko wobec nominacji: pozytywne albo negatywne. Sprawę bada też zespół z danej dziedziny nauki.

Procedura przed RDN w przypadku profesury Manowskiej przebiegała wyjątkowo. Neo-sędzia przeszła fazę opiniowania – trzy opinie recenzentów były dla niej korzystne, dwie negatywne (pozytywną przedstawił m.in. prof. Piotr Pogonowski, były szef ABW za rządów PiS).

Kandydaturę do wyższego tytułu naukowego ocenił także zespół V Nauk Społecznych RDN. Wynik tajnego głosowania był negatywny: za wystąpieniem do prezydenta było 13 głosów, przeciw 16, wstrzymujących się dwa.

Kluczowe znaczenie na finiszu miała decyzja prezydium Rady. Jak ujawniło wspólne śledztwo „Wyborczej” i OKO.press, skierowaniem wniosku do prezydenta prezydium zajmowało się dwukrotnie i dwukrotnie przeprowadziło w tej sprawie głosowanie. To absolutny precedens.

Najpierw rozstrzygało sprawę w tajnym głosowaniu 27 stycznia. Wynik: siedem osób „za”, sześć „przeciw”, jedna osoba wstrzymała się od głosu. Wymaganej przepisami statutu RDN bezwzględnej większości nie było i to powinno kończyć sprawę.

Rada odmownej decyzji jednak nie wydała. Pojawiły się bowiem „wątpliwości” co do wyniku. Powstało anonimowe i niedatowane stanowisko radców prawnych RDN wskazujące, że nie doszło do rozstrzygnięcia, bo w głosowaniu był pat (czyli tyle samo głosów było za, co przeciw i wstrzymujących się).

Radcy zalecili przeprowadzenie ponownego głosowania, ale w wersji negatywnej, czyli za odmową wystąpienia z wnioskiem do prezydenta. Zalecali także, aby w protokole styczniowego posiedzenia wpisać, że nie podjęto decyzji o odmowie.

Protokół przyjęto mechanicznie na kolejnym posiedzeniu, a głosujący nie wychwycili istotnego zdania, którym tak naprawdę usiłowano przekreślić moc styczniowego głosowania.

Zdaniem prof. Ewy Łętowskiej, sędzi Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, byłej RPO, wiele wskazuje na to, że opinia radców była próbą „wprowadzenia tylnymi drzwiami reasumpcji głosowania”.

O tym, że nie było do tego podstaw, mówił nam także prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego specjalizujący się w prawie cywilnym i handlowym. To o tyle istotne stanowisko, że radcy RDN, kwestionując rozstrzygający wynik styczniowego głosowania, próbowali powoływać się na orzecznictwo dotyczące spółek.

Po ujawnieniu kulis głosowania Rada zagłosowała ponownie w marcu. Wynik: sześć głosów „za”, sześć „przeciw" i dwa głosy wstrzymujące się – a więc znów nie było bezwzględnej większości. Na podstawie tego głosowania wydano już decyzję odmowną. Ostatecznie RDN przychyliła się do negatywnych dla kandydatki opinii.

Przewodniczący prezydium Rady Doskonałości Naukowej Bronisław Sitek. Fot. Prokuratoria Generalna.

Kontrowersje wokół awansu naukowego Manowskiej

Chociaż formalnie procedura nadania profesury nie dotyczy działalności orzeczniczej, czy publicznej kandydata, a oceniany jest wyłącznie dorobek naukowy, właśnie działalność publiczna Manowskiej budzi w tym kontekście największe emocje.

Manowska – powołana na stanowisko sędziowskie z udziałem niekonstytucyjnej i upolitycznionej za PiS KRS – otwarcie broni interesów neo-sędziów, których przybywa w wymiarze sprawiedliwości. Ich wyroki są kwestionowane i w wielu przypadkach uznawane za wadliwe i uchylane.

Tymczasem decyzje Manowskiej pogłębiają kryzys związany z udziałem neo-sędziów w orzekaniu i zmierzają do przejęcia przez nich całkowitej kontroli nad Sądem Najwyższym. Manowska faktycznie wygasiła samorząd sędziów SN.

Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN nie zwoływała przez kilka lat. Ingeruje w postępowania dotyczące statusu neo-sędziów (zdarzały się tam m.in. „aresztowania” akt, zmiany składów orzekających i rugowanie z nich „starych” legalnych sędziów).

Gdy w 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał Izbę Dyscyplinarną SN za nielegalną i zawiesił jej działalność, Manowska kilka dni później zdecydowała o jej odwieszeniu.

Kontrowersje budzi jej polityczne zaangażowanie. W rządzie PiS-Samoobrona-LPR w latach 2005-2007 Manowska była zastępczynią ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Tam też poznała Andrzeja Dudę – był wiceministrem – z którym przyjaźni się do dziś.

To Duda w 2020 roku powołał ją na stanowisko pierwszej prezes SN, choć „starzy” sędziowie mają zastrzeżenia do legalności jej wyboru. Największe emocje wzbudziło jej prywatne spotkanie z Andrzejem Dudą na początku 2024 roku, kiedy decydowały się losy skazanych prawomocnie polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

SN rozpoznawał wówczas sprawę wygaszenia ich mandatów poselskich, dyskutowano też o ich ewentualnym drugim ułaskawieniu. I choć SN twierdził, że było to spotkanie znajomych, a nie kontakty między organami państwa, trudno było zatrzeć złe wrażenie.

Manowska w 2024 roku dostała też zarzuty dyscyplinarne za to, że na posiedzeniach Kolegium SN doliczała do kworum tych sędziów, którzy na znak protestu nie brali w nich udziału. Ich głos traktowała jako wstrzymujący się.

Prokuratura Krajowa wystąpiła o uchylenie Manowskiej immunitetu jako przewodniczącej Trybunału Stanu i prezes Sądu Najwyższego. Śledczy chcą jej postawić zarzuty popełnienia trzech przestępstw nadużycia władzy związanych z jej działaniami w SN i TS. Sprawy immunitetowe są wciąż w toku.

Prezydent Duda, mężczyzna w okularach, garniturze i przy krawacie,
Były prezydent Andrzej Duda. Przyjaźni się z Manowską. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Bez jawności w WSA

Aby poznać skargę Małgorzaty Manowskiej, wystąpiliśmy m.in. do WSA w Warszawie o udostępnienie akt sprawy. Jednak sędzia Małgorzata Jarecka, rzeczniczka WSA, odpowiedziała, że nie jest to możliwe – prawo do tego mają wyłącznie strony postępowania.

Ponowiliśmy wniosek. W obszernym piśmie powołaliśmy się na konstytucyjne zasady, m.in.: jawności życia publicznego oraz wolności prasy. Wynika z nich, że dziennikarze mają prawo uzyskiwać informacje na temat działania sądów administracyjnych, a także osób pełniących funkcje publiczne. Ponadto za zgodą sądu dziennikarze mają dostęp do akt spraw cywilnych i karnych. I pozwalają na to przepisy procedury karnej i cywilnej.

Sprawa profesury dla Manowskiej budzi zaś zainteresowanie społeczne w związku z poważnymi kontrowersjami związanymi z przebiegiem postępowania – w tym z dwukrotnym głosowaniem – przed Radą Doskonałości Naukowej. Mimo to WSA odmówił. Choć w aktach sprawy są dokumenty wytworzone przez publiczne organy. I nie ma w nich żadnych dokumentów niejawnych, czy objętych tajemnicą.

Sprawa ze skargi Małgorzaty Manowskiej będzie rozpoznawana przez WSA niejawnie, w trybie uproszczonym. W sądach administracyjnych mocno ograniczono zasadę jawności postępowań, co miało związek z postulatami przyspieszenia postępowań oraz regulacjami z czasów epidemii COVID-19.

Obecnie padają dalsze postulaty ograniczenia jawności. Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Jacek Chlebny przedłożył prezydentowi prośbę o skorzystanie z inicjatywy ustawodawczej w tej sprawie.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze