Obiektów na ukrycie obywateli mamy dla około 3-4 proc. obywateli. Niemiecki MON przewiduje, że do ataku Rosji na państwa NATO może dojść za około 5 – 8 lat. Mamy więc pięć lat na zorganizowanie prawdziwej obrony cywilnej oraz wyedukowanie i zaopatrzenie obywateli naszego kraju
Polska obecnie nie ma formalnie istniejącej Obrony Cywilnej. Przepisy odziedziczone po PRL, zawarte w Rozdziale 4 Ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP z 1967 roku, zostały uchylone prawie dwa lata temu.
Poprzedni rząd opracował projekt megaustawy o ochronie ludności, w której chciał połączyć zarówno kwestie obrony cywilnej, zarządzania kryzysowego, jak i skutków likwidacji zdarzeń kryzysowych. W projekcie pojawiło się jednak dużo rozwiązań kontrowersyjnych m.in. nowe stany nadzwyczajne.
Punktem zapalanym między samorządami a rządem PiS był podział kompetencji, zadań oraz zabezpieczenie środków na ten cel. Kiedy wydawało się, że w kwietniu 2023 r. sporne kwestie, pod pewnymi warunkami, zostały uzgodnione z przedstawicielami samorządów lokalnych, rząd wycofał się ze skierowania projektu na drogę legislacyjną.
Nowe kierownictwo MSWiA zapowiada teraz swój projekt na koniec marca. Nie przygotowuje megaustawy. Chce oddzielić kwestie związane z ochroną ludności od przepisów dotyczących stanu klęski żywiołowej. Zamiast likwidować ustawę z 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym, resort chce ją z nowelizować.
Jako bazę do pracy nad głównym projektem resort przyjął projekt ustawy o ochronie ludności złożony w 2022 roku przez Koalicję Obywatelską, uwzględniający element związany z obroną cywilną w stanie klęski żywiołowej, stanie wyjątkowym, stanie wojennym.
W nowej koncepcji samorządy wojewódzkie będą również organami obrony cywilnej w stanie wojennym. Zadania z zakresu systemu ochrony ludności będą też realizowały obecne podmioty systemu ratowniczego, czyli państwowa straż pożarna i ochotnicza straż pożarna. Nowy model ma uwzględniać także funkcjonujące dzisiaj różne podmioty społeczne pracujące na rzecz ochrony ludności.
MSWiA chce również włączyć obronę terytorialną kraju, przynajmniej w pierwszej fazie stanu wojennego. Rola, jaką mają spełniać Wojska Obrony Terytorialnej, jest przedmiotem konsultacji z MON.
Dziura prawna obejmuje nie tylko OC, a również tworzenie i utrzymanie schronów dla ludności. Ostatnim aktem prawa dotyczącym schronów było rozporządzenie Rady Ministrów z 28 września 1993 roku w sprawie obrony cywilnej, wydane na podstawie art. 140 ustawy z dnia 21 listopada 1967 roku o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej.
Artykuł ten został uchylony artykułem 1 ustawy z dnia 29 października 2003 roku i utracił moc z dniem 1 lipca 2004 roku. Nie ma więc podstaw do nakładania na właścicieli budynków obowiązku przygotowania schronów. Z tego samego powodu samorząd lokalny nie może sfinansować schronów.
Dwa lata agresji Rosji na Ukrainę pokazały, że ochrona ludności cywilnej i infrastruktury krytycznej wymaga sprawnie działającej służby państwowej.
„W Polsce obiektów na ukrycie obywateli jest dla około 3- 4 proc. społeczeństwa. W ramach inwentaryzacji obiektów uwzględniono wszystkie parkingi podziemne oraz wykorzystano stare przedwojenne schrony. Problemem jednak w przypadku parkingów jest słaby strop oraz brak wyjść ewakuacyjnych oddalonych od obiektu. W przypadku schronów, które w większości nie były konserwowane od lat 80 ub. wieku, to strach do nich wejść” – mówi w rozmowie z OKO.press doktor pułkownik Franciszek Krynojewski, specjalista od bezpieczeństwa kryzysowego, były wykładowca akademicki i były szef Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej.
Wojciech Łobodziński: Gdy rozmawialiśmy w ubiegłym roku przed 15 października, Obrona Cywilna formalnie nie istniała. Przepisy ją regulujące zostały uchylone. Nowa ustawa nie powstała.
Franciszek Krynojewski*: Dla mnie bezpieczeństwo prawie 40 milionów ludzi jest jednym z tematów najważniejszych. Nie powinno być nic ważniejszego, co pokazuje nam Ukraina, która w jakiś sposób przygotowała się do pełnoskalowej wojny. Oczywiście straty wśród cywili nadal są wysokie, ale gdyby nie odpowiednia edukacja i organizacja struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo osób cywilnych, straty byłyby znacznie wyższe.
Możliwe, że MSWiA powoła zespół ekspertów, który dokona najważniejszych reform, na przykład wprowadzi jasne różnice między zarządzaniem kryzysowym a Obroną Cywilną.
Można prosić o przykład?
Jednym z zadań jest tak zwana ewakuacja. Na podstawie działań wojennych na Ukrainie warto zdać sobie sprawę, że ewakuacja może być realizowana na wiele sposób. Po pierwsze strażacy ewakuują ludność, kiedy wystąpi sytuacja krótkotrwała. Na przykład pożar małego lub większego obiektu, to oni są wtedy za to odpowiedzialni.
Ale jak mogliby ewakuować dużą liczbę osób z jednego województwa do drugiego, czy z jednego państwa do sąsiedniego tak jak miało to miejsce na Ukrainie? Czy jesteśmy na to przygotowani? Czy straż pożarna jest w stanie to zrobić?
Trzeba do tego stworzyć bardzo wiele zespołów na różnych etapach ewakuacji, do tego potrzebna jest współpraca z koleją, czy transportem kołowym i jego organizacja, na to wszystko składają się wielomiesięczne planowania w zakresie organizacji, powołania struktur załadowczych i odbiorczych, szkolenia tych zespołów, ale też stworzenie odpowiedniej infrastruktury.
Ktoś musi następnie tych ludzi przyjąć. A następnie musi im zagwarantować wyżywienie i zakwaterowanie, jak i inne niezbędne usługi.
Projekt Ustawy o Ochronie Ludności i Klęsce Żywiołowej przewidywał, że będzie to realizował 1 strażak na 1000 obywateli, a uwzględniając przydziały mobilizacyjne strażaków ochotników do wojska, to będzie 0,5 strażaka na 1000 obywateli. To jest parodia. W czasach, gdy funkcjonowało rozporządzenie z 1993 roku, mieliśmy 1 przeszkoloną osobę (w ramach formacji OC, czy w ramach szkoleń w miejscu pracy) na 6 obywateli. Ja nie wiem, czy ktoś sobie zdaje sprawę, ale może nas czekać tragedia. Mamy jeszcze trochę czasu, aby się odpowiednio się przygotować. Ale to trzeba robić już teraz i robić to z rozmachem.
To znaczy?
Nie obejdziemy się bez powołania Urzędu ds. Zarządzania Kryzysowego i Obrony Cywilnej na poziomie krajowym. Zarządzanie Kryzysowe i Obrona Cywilna to jest praktycznie to samo, tyle że zakres działań jest inny dla czasu wojny, a inny dla czasu pokoju.
Czy strażacy mogą przeprowadzić zabiegi sanitarne, czy udzielą pomocy medycznej na podstawowym poziomie po bombardowaniu? Przecież nie! Oni są od czego innego. Oni mają bardzo dużo zadań, dlaczego więc chcą dołożyć sobie dodatkowych odmiennych od ich faktycznego przeznaczenia?
Istnieje debata na temat projektu nowej ustawy?
Nic mi na ten temat nie wiadomo. To są rzeczy zbyt poważne, aby w tym nie uczestniczyły osoby, które mają wieloletnie doświadczenie. Jeśli ja od 1986 roku zajmuje się Obroną Cywilną i od tego czasu miałem okazję przejść przez wszystkie ekipy, wszystkie zmiany, byłem szefem Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej, uczestniczyłem w kilku akcjach ratunkowych i nimi zarządzałem, to wszystko jest wiedza, którą trzeba się dzielić i brać pod uwagę. Możliwe, że niebawem się dowiemy o tym, jakie rozwiązania nas czekają, lecz na ten moment trudno znaleźć odpowiedź.
Zmiany proponowane przez Pana to powrót do starego modelu, kiedy Obrona Cywilna była powszechna.
Oparłem się o strukturę Zarządzania Kryzysowego i następnie na tym zbudowałem potencjalną strukturę Urzędu ds. Zarządzania Kryzysowego oraz Obrony Cywilnej. Te dwa człony muszą ze sobą współpracować, ponieważ nie można oddzielić obu tych struktur i stworzyć tym samym dwie różne instytucje odpowiadające za czas pokoju oraz wojny.
Te struktury, ich siły i środki będą identyczne, lecz różnie rozłożone w ramach dwóch potencjalnych teatrów działań. Najważniejsze jest ich upowszechnienie i włączenie w ich ramy ludności cywilnej. Prawo w zakresie zarządzania kryzysowego wyznacza premiera jako przewodniczącego Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Dotychczas obowiązujące zapisy prawne przewidywały, że za obronę cywilną odpowiada Szef Obrony Cywilnej Kraju, czyli Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej, czyli 25 czy 28 w hierarchii urzędnik państwowy.
Jak to powinno to wyglądać w rzeczywistości?
Wyobraźmy sobie takie wydarzenie. Został na Ukrainie rakietą trafiony budynek. Pod gruzami są cywile, kto ich stamtąd wyciąga, oczywiście strażacy, ponieważ oni mają wiedzę i sprzęt. W trakcie tragedii na targach w Katowicach wykorzystano ratowników górniczych do całej operacji.
W związku z powyższym to są fachowcy, którzy mogą działać. Natomiast kolejne osoby to wolontariusze, osoby mogące udzielać pomocy przed-medycznej. Rannych trzeba byłoby oczyścić, napoić, nałożyć im najprostsze opatrunki, do momentu, kiedy dotrze pogotowie ratunkowe.
Tych czynności jest wiele. A kto zajmie się tymi, którzy przeżyli, którym trzeba zapewnić odzież, miejsce do zakwaterowania, a więc taką pomoc podstawową. Tych ludzi trzeba również zabezpieczyć i tym powinny zajmować się formacje Obrony Cywilnej.
Obecnie piszę artykuł dotyczący tego, ile niegdyś formacji OC działało w miejscach pracy i w administracji lokalnej, na każdym z tych dwóch poziomów funkcjonowały organizacje zakładowe i terenowe. Zabiegi sanitarne, weterynaryjne, odkażanie transportu, organizacja transportu, zabezpieczenie zwierząt, paszy dla zwierząt, wody i żywności to są olbrzymie zobowiązania. Czy to przygotuje straż pożarna? Przecież tych ludzi nie starczy.
A jeśli dodamy ewakuację ludności i kolejne działania? Cała struktura po prostu pęknie w szwach. Rozdzielmy te obowiązki na większe grupy osób. Gdyby powstały formacje OC, to mogłyby one się tymi kwestiami zająć.
W projekcie wiceministra MSWiA Macieja Wąsika z rządu PiS nawet za system ostrzegania ludności odpowiadać miała straż pożarna! Jeśli w mieście miałem 24 syreny alarmowe, z tego kilka było w zakładach pracy, dwie czy trzy były w budynkach straży, a reszta w blokach mieszkalnych, a centrum zarządzania syrenami było w Urzędzie Gminy, to teraz ma przejąć to straż pożarna. Jakim prawem strażacy wejdą na teren tych obiektów, przecież nie mają do tego uprawnień, ponadto nie podlegają oni Urzędowi Gminy, ani starostwu.
Gdyby doszło do ewakuacji, to już napotkalibyśmy problemy. W wytycznych do ewakuacji przyjmowano taką możliwość, że dokooptuje się do mieszkań obywateli, którzy nie ucierpieli, na przykład rodzinę trzyosobową. Urzędnik Urzędu Gminy mógłby to zrealizować, ale strażak nie miałby już do tego podstaw prawnych. Strażak nie reprezentuje prawa swoją osobą.
Najpewniej w takiej sytuacji miałyby miejsce jakieś uchwały…
Które również nie są źródłem prawa.
Ale widzieliśmy w trakcie pandemii, jak państwo działało bez ogłaszania stanu wyjątkowego. Jednak oprócz dziur prawnych jest też tutaj drugi wymiar tej sytuacji. Strażacy nie są szkoleni do konkretnych działań, gdybyśmy znaleźli się w sytuacji konfliktu zbrojnego, ani my cywile nie mamy wiedzy, ani przeszkolenia, jakie działania powinniśmy podjąć, aby sobie zapewnić bezpieczeństwo.
W kwestii pandemii powinien był być ogłoszony stan klęski żywiołowej, ponieważ tym właśnie była pandemia COVID-19. Natomiast w kontekście strażaków i ich wyszkolenia jest też kolejny wymiar, a więc ich przydziały mobilizacyjne. Nikt przecież nie podał nam do tej pory liczby strażaków, którzy takie przydziały mają, a więc i obowiązek stawienia się w konkretnych jednostkach na wypadek wojny.
Bardzo możliwe, że znaczna część z nich w dniu wojny musiałaby opuścić szeregi straży pożarnej, aby przejść do wojska. Przydziały mobilizacyjne w dawnej formie zniknęły od czasu Ustawy o Obronie Ojczyzny, wcześniej istniały w nich podziały na osoby zdolne do służby, i te zdolne do służby w Obronie Cywilnej. Jednym zapisem zniszczono tutaj element mobilizacyjny do OC. To, że straż chce przejąć obowiązki OC, wiadomo było już w 2002 roku.
Skąd ten pomysł? Jest to przeniesienie z innego porządku prawno-kulturowego.
Swego czasu kilku naszych czołowych strażaków kształciło się w Szwecji, gdzie pokazano im model oparty właśnie o straż. Jednak działa on kompletnie inaczej. W ubiegłym roku, gdy miały miejsce duże pożary, ich model nie zdał testu i poprosili o pomoc zastępy z innych krajów.
W 2022 roku w Szwajcarii społeczeństwo zaczęło narzekać, że ponosi zbyt duże koszty związane z utrzymaniem schronów. Jednak potem doszło do debaty, w ramach której jeszcze podwyższono wysokość funduszy na ich utrzymanie, bo okazało się, że w tych czasach jest to po prostu dobra inwestycja. Przyczyną było prawdopodobieństwo uszkodzenia elektrowni atomowej we Francji.
W Polsce schrony nie mają obsługi, nie ma informacji ani formacji, które by za to odpowiadały.
Jednak straż pożarna przeprowadziła inwentaryzację schronów w Polsce w 2023 roku. Przed inwentaryzacją informowano społeczeństwo, że ilość schronów i ukryć w Polsce gwarantuje miejsca bezpieczne dla ok. 3-4 proc. ludności.
Po inwentaryzacji w telewizji wypowiedzieli się wiceminister Wąsik i Komendant Główny PSP stwierdzając, że tych schronień mamy dla 128 proc. obywateli, czyli więcej niż Szwajcaria (113 proc.), Finlandia (68 proc.), Niemcy, Belgowie (ok. 60 proc.). Śmiać się czy płakać? Nie da się sprawdzić zdolności schronowych bez odpowiedniej wiedzy, by nie włączać do tego zestawienia schronów sprzed II wojny światowej, co uczyniono.
W Centrum Zarządzania Kryzysowego w Warszawie dowiedziałem się, że używano przedawnionych wytycznych, jakie warunki powinny spełniać schrony.
Od lat 80. nie ma takich wytycznych. Prawo budowlane nie uwzględnia schronów i ukryć.
W Warszawie użyto wytycznych dotyczących miejsc schronienia, a więc na czas burzy, czy gradu, ale też powodzi. Jednak te wytyczne w wyniku wojny mogą zostać brutalnie zweryfikowane. Co więcej, urzędnicy nie mogli sprawdzać budynków prywatnych, w tym miejsc pracy, które byłyby pierwszymi miejscami instynktownej organizacji ludzi. Sprawdzono więc tylko budynki miejskie, jednak, jak zaznaczono, nie ma obecnie również wytycznych, jak zorganizować ewakuację ludności.
Jak już mówiłem, w Polsce gotowych obiektów na ukrycie obywateli jest dla około 3 – 4 proc. społeczeństwa. W ramach inwentaryzacji obiektów w całej Polsce uwzględniono wszystkie parkingi podziemne oraz wykorzystano stare przedwojenne schrony. Problemem jednak w przypadku parkingów jest słaby strop oraz brak wyjść ewakuacyjnych oddalonych od obiektu. W przypadku schronów, które w większości nie były konserwowane od lat 80 ub. wieku, to strach do nich wejść.
A ile czasu, miesięcy czy lat potrzeba na stworzenie dobrego systemu zarządzania kryzysowego, wraz z przeszkoleniem, stworzeniem infrastruktury?
Przedstawiciele niemieckiego MON przewidują, że do ataku Rosji na państwa NATO może dojść za około 5 – 8 lat. Mamy więc pięć lat na wprowadzenie w życie odpowiednich przepisów, zaplanowanie, zorganizowanie, wyposażenie i wyszkolenie struktur oraz wyedukowanie i zaopatrzenie obywateli naszego kraju.
Obrona cywilna to nie tylko schrony, które mogą być natychmiast budowane, jeśli będą podane warunki techniczne, ale to między innymi przygotowanie ewakuacji, zaopatrzenie ludności w środki ochrony dróg oddechowych, przygotowanie do realizacji zabiegów sanitarnych, weterynaryjnych, odkażania transportu i terenu, edukacja społeczeństwa w zakresie zasad zachowania w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowych czy wojny, powołanie i wyszkolenie struktur wchodzących w skład obrony cywilnej i zarządzania kryzysowego itp.
MSWiA zapowiada ustawę o obronie cywilnej.
Mam nadzieję, że obecny rząd rzeczywiście zajmie się przygotowaniem i wdrożeniem zapisów prawnych, których głównym celem jest bezpieczeństwo obywateli naszego kraju i po 22 latach działania strażaków jako jedynych zbawicieli życia ludzkiego postawi wreszcie na fachowców od spraw obrony cywilnej, a nie dyletantów.
Franciszek R. Krynojewski – Doktor inżynier i pułkownik w stanie spoczynku. Jest absolwentem Centralnego Ośrodka Szkolenia Kadr Obrony Cywilnej oraz byłym szefem Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej. Jest twórcą pierwszego w Polsce kierunku studiów z zarządzania kryzysowego. Do niedawna był wykładowca przedmiotów powiązanych z edukacją obronną, obroną cywilną i zarządzaniem kryzysowym na uczelniach w Polsce Autor kilku książek na temat zarządzania kryzysowego i obrony cywilnej.
ur. 1998, dziennikarz polityczny, tłumacz naukowy, studiujący filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i Università degli Studi Roma Tre oraz zarządzanie biznesem na grande école Ecole des Hautes Etudes Commerciales du Nord w Lille. Publikuje również w języku angielskim, włoskim, bułgarskim i hiszpańskim. Między innymi w: Left.it, Cross-Border Talks, Mundo Obrero.
ur. 1998, dziennikarz polityczny, tłumacz naukowy, studiujący filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i Università degli Studi Roma Tre oraz zarządzanie biznesem na grande école Ecole des Hautes Etudes Commerciales du Nord w Lille. Publikuje również w języku angielskim, włoskim, bułgarskim i hiszpańskim. Między innymi w: Left.it, Cross-Border Talks, Mundo Obrero.
Komentarze