0:000:00

0:00

Sąd Najwyższy opinię o wyborach korespondencyjnych przygotował dla Senatu, który pracuje nad ustawą je wprowadzającą. PiS uchwalił ją w Sejmie 6 kwietnia, ale Senat chce wykorzystać maksymalny 30 dniowy termin do prac nad tą ustawą. I wróci ona do Sejmu dopiero na kilka dni przed ogłoszonymi na 10 maja wyborami prezydenckimi.

PiS zdecydował się na chaos wyborczy, na siłę prze do wyborów w czasie epidemii licząc, że Andrzej Duda wygra je w pierwszej turze.

Wybitni prawnicy nie zostawiają jednak na pomyśle PiS suchej nitki, bo tak uchwalona ustawa i wprowadzone do niej rozwiązania się bezprawne. Co więcej, choć ustawa nie jest jeszcze uchwalona, premier bez podstawy prawnej zlecił organizację wyborów prezydenckich ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasinowi (będzie w praktyce nadkomisarzem wyborczym) i Poczcie Polskiej, która ma roznieść pakiety wyborcze, a potem zebrać je do porozstawianych po całej Polsce skrzynek.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Choć nie ma jeszcze ustawy, to już są drukowane karty do głosowania, a Poczta przygotowuje spisy wyborców. Onet ujawnił, że karty drukuje niemiecka firma pod Brodnicą, a według Wyborcza.pl karty mogą być już wydrukowane i mogą być składowane w koszarach Wojsk Obrony Terytorialnej pod Dębicą.

Z kolei „Rzeczpospolita” ujawniła, że Poczta Polska obeszła weto samorządów, które odmówiły jej przekazania spisu wyborców i dane dorosłych obywateli uzyskała od ministra cyfryzacji z rządowej bazy PESEL.

Dzieje się to mimo, że ustawa o głosowaniu korespondencyjnym nie jest wciąż uchwalona. Fundacja prowadząca OKO.press w sprawie przygotowań wyborów bez postawy prawnej złożyła zawiadomienie do prokuratury:

SN wyręczył PKW, które skapitulowało

Sąd Najwyższy w 19-stronnicowej opinii dla Senatu dotyczącej specustawy PiS o powszechnych wyborach korespondencyjnych zrobił to czego nie zrobiła zajmująca się od lat wyborami Państwowa Komisja Wyborcza.

Przypomnijmy, że PKW odmówiła wydania opinii o tej ustawie, choć wcześniej szef PKW wyraźnie dawał do zrozumienia, że wybory prezydenckie w takim czasie i w taki sposób nie powinny się odbyć.

Zwyciężyło to, że prawie cały skład obecnej PKW jest wybierany przez Sejm, więc są tam osoby reprezentujące partie. Wcześniej w PKW byli sami sędziowie, ale usunął ich PiS.

PKW odmawiając wydania opinii dla Senatu skapitulowała i poddała się woli PiS, który z organizacji tych wyborów ją wykluczył (PKW ma tylko ogłosić wyniki wyborów), a ich organizację zlecił Sasinowi i Poczcie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Za to SN sprostał zadaniu. Krytycznie wypunktował ustawę PiS. Konkluduje, że na jej podstawie wybory majowe nie mogą się odbyć. SN przypomina, że artykuł 2 Konstytucji mówi, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym. A z tego wynika zasada poprawnej legislacji.

Złamana Konstytucja

W przypadku tej ustawy ją wiele razy złamano. Zmienia się reguły wyborcze na pół roku przed wyborami, co jest sprzeczne z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego. Uzasadnienie tej ustawy nie wyjaśniało potrzeby jej uchwalenia.

SN zauważa, że PiS powołał się w uzasadnieniu do ustawy na rzekomą powszechność wyborów korespondencyjnych na świecie, ale nie poparł tego danymi. Zaś przykład takiego głosowania w Bawarii w wyborach komunalnych i powiatowych zdaniem SN trudno dawać za przykład skuteczności takiego głosowania w wyborach ogólnokrajowych. SN zabrakło też w uzasadnieniu opinii epidemiologów o tym, czy takie głosowanie będzie dla wyborców bezpieczne.

Zasady poprawnej legislacji narusza również tempo prac nad ustawą w Sejmie. SN zauważa, że prace trwały zaledwie kilka godzin – projekt posłowie PiS zgłosili po południu, a wieczorem został już uchwalony.

Taki tryb łamie ponadto Regulamin Sejmu, który mówi, że prace nad zmianami prawa wyborczego najwcześniej mogą się zacząć 14 dni po doręczeniu projektu posłom.

SN: Te wybory nie będą ani powszechne, ani równe, ani tajne

Zgodnie z art. 127 ust. 1 Konstytucji prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym. Zdaniem SN planowane wybory korespondencyjne tych standardów nie spełniają.

"Przedmiotowa zmiana ingeruje w konstytucyjną istotę wyborów Prezydenta RP do tego stopnia, że w gruncie rzeczy przekształca je w swoistą usługę pocztową. Zgodnie z opiniowaną ustawą pocztowy operator wyznaczony (Poczta Polska) de facto staje się częścią »aparatu wyborczego«, pracownicy tego operatora (m.in. podczas opróżniania skrzynek nadawczych i przekazywania kopert zwrotnych do gminnej obwodowej komisji wyborczej) - sui generis są funkcjonariuszami wyborczymi, natomiast „nadawcza skrzynka pocztowa" pełni rolę „mobilnej urny wyborczej”" – podkreśla w opinii SN.

Zauważa, że zmarginalizowano rolę PKW i obwodowych komisji wyborczych na rzecz czynnika politycznego, czyli ministra aktywów państwowych i ministra spraw zagranicznych.

"Wskazane organy są więc z natury pozbawione przymiotu bezstronności, co stawia pod znakiem zapytania rzetelność całego procesu wyborczego zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę okoliczność, że według ustawy istotnymi źródłami prawa regulującymi przebieg wyborów prezydenckich mają być rozporządzenia wykonawcze, wydawane przez ww. ministrów na podstawie upoważnień sformułowanych ogólnikowo (czyli sprzecznie z art. 92 ust. 1 Konstytucji)" – pisze w opinii SN.

Pisaliśmy o marginalizacji PKW w OKO.press:

Z opinii SN wynika, że te wybory nie będę też powszechne, bo wyborcy nie mają gwarancji, że pakiet wyborczy do nich dotrze. Ustawa znosi bowiem obowiązek pokwitowania odbioru pakietu przez wyborcę.

Utrudnione głosowanie będą mieli też Polacy za granicą, którzy m.in. sami będą musieli opłacić przesyłkę z wypełnioną kartą do głosowania.

Naruszona zostanie zasada tajności i bezpośredniości. Zdaniem SN wybory nie będą tajne, bo wyborca sam będzie musiał tę tajność sobie zapewnić. Ponadto jest ryzyko, że decyzję o oddaniu głosu na danego kandydata mogą podejmować całe rodziny.

Wybory te naruszają również zasadę równości, bo jak zauważa SN kandydaci w czasie epidemii i różnych ograniczeń nie mają równych szans prowadzenia kampanii wyborczej.

SN: ustawa PiS to obejście prawa i naraża też Polaków na zachorowanie na koronawirusa

SN podkreśla, że PiS uchwalił głosowanie korespondencyjne w czasie ogłoszonej epidemii i ograniczeń de facto związanych ze stanami nadzwyczajnymi. A zgodnie z Konstytucją w czasie tych stanów nie można zmieniać prawa wyborczego.

"Opiniowana ustawa nie powinna wejść w życie z tej przyczyny, że jej uchwalenie można potraktować jako obejście przez Sejm przepisów Konstytucji dotyczących stanu klęski żywiołowej (..) Taki zabieg jest niedopuszczalny, skoro ziściły się przewidziane w Konstytucji przesłanki do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej" – pisze SN w opinii dla Senatu.

Zdaniem SN ta ustawa ma być zamiast wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, który z mocy Konstytucji odłożyłby wybory prezydenta.

Ponadto ustawa narzuca przeprowadzenie wyborów w czasie epidemii. A skoro „w myśl art. 5 Konstytucji Rzeczpospolita Polska zapewnia bezpieczeństwo obywateli, to niezgodne z tym przepisem jest stanowienie regulacji ustawowych sprowadzających niebezpieczeństwo zakażenia śmiertelną chorobą ze względu na porę wyborów i sposób ich organizacji”.

I jeszcze jedno zdanie z opinii SN: „Uchwalenie aktu normatywnego, który stwarza ryzyko rozprzestrzeniania się choroby epidemicznej (opiniowana ustawa jest przykładem takiego aktu) stanowi przejaw naruszenia konstytucyjnego zobowiązania do zwalczania choroby zakaźnej”.

OKO.press pisało o prokurator, która chciała robić śledztwo ws. wyborów, ale sprawę jej odebrano, umorzono, a prokurator zrobiono dyscyplinarkę:

Wybory nie są możliwe ani 10, ani 17 maja, ani 23 maja

Sąd Najwyższy ocenił też możliwość przełożenia wyborów o tydzień. PiS dał sobie w tej ustawie taką możliwość na wypadek gdyby Poczta nie zdążyła roznieść pakietów wyborczych.

Termin miałaby zmienić Marszałek Sejmu. Kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się na początku sierpnia 2020 roku, więc zgodnie z przepisami ostatni możliwy dzień na wybory to niedziela 17 maja.

Tyle, że na początku lutego 2020 Marszałek wyznaczyła wybory na 10 maja, a konsekwencją jej decyzji było uruchomienie całej machiny wyborczej. Zdaniem SN, Marszałek po ogłoszeniu wyborów nie może już modyfikować ich terminu.

Bo zmiana terminu oznaczałaby ogłoszenie nowej daty wyborów (a nie jedynie ich przesunięcie), co skutkowałoby zaś rozpoczęciem procedur wyborczych od początku m.in. kandydaci na prezydenta jeszcze raz musieliby zbierać podpisy poparcia. A teraz rozpoczęcie od nowa procedur wyborczych nie jest możliwe, z uwagi na upływ kadencji prezydenta Dudy.

PiS zapewnił sobie jeszcze możliwość przesunięcia wyborów aż na 23 maja, w sobotę. Wprowadził to do drugiej tarczy antykryzysowej, dając premierowi prawo do wyznaczania dodatkowych wolnych dni (wybory mogą się odbywać właśnie w takie dni).

SN tego nie oceniał, ale w świetlej tej opinii taka możliwość też jest niedopuszczalna.

SN sugeruje, że głosowanie korespondencyjne PiS nadaje się do kosza

Z opinii SN wynika, że specjalna ustawa PiS na wybory jest niechlujna. Wprowadzono do niej przepisy, które są sprzeczne z już obowiązującymi w kodeksie wyborczym.

PiS zapewne zapomniał je zawiesić. I tak nowa ustawa pozwala Poczcie na doręczenie pakietów wyborczych poprzez wrzucenie ich do skrzynek pocztowych lub zostawiając je gdzieś w pobliżu domu wyborcy np. wsadzając w płot (ustawa PiS mówi, że pakiet ma być dostarczony „pod adres” wyborcy).

Tyle, że nadal obowiązuje przepis kodeksu wyborczego mówiący, że pakiety wyborcze w głosowaniu korespondencyjnym, wyborca ma odebrać za pokwitowaniem, żeby było wiadomo, że je dostał.

Pisała też o tym „Gazeta Wyborcza”. SN zauważa, że pominięcie potwierdzenia odbioru otwiera wyborcom drogę do protestów wyborczych, bo będą mogli zarzucać Poczcie, ze nie dostali pakietu, a Poczta nie będzie mogła tego podważyć powołując się np. na dowód doręczenia podpisany przez wyborcę.

"Wykazanie faktu, że wyborca - wbrew prezentowanym przez niego twierdzeniom - rzeczywiście otrzymał pakiet wyborczy, wcale nie będzie proste, skoro spoczywający na pocztowym operatorze wyznaczonym obowiązek «zapewnienia doręczenia pakietu wyborczego» nie został powiązany z koniecznością wystawienia przez adresata przesyłki (wyborcę) pokwitowania jej odbioru" – krytykuje takie rozwiązanie w swojej opinii Sąd Najwyższy.

Ponadto SN krytykuje konieczność odniesienia pakietu wyborczego przez wyborcę do skrzynki nadawczej, czyli specjalnej urny. PiS chce je porozstawiać po Polsce, głównie przed dotychczasowymi lokalami wyborczymi. Zdaniem SN takie rozwiązanie zmusza Polaków do wyjścia z domu w czasie epidemii w poszukiwaniu skrzynki wyborczej, co może część wyborców zniechęcić do głosowania.

SN krytykuje też danie Poczcie prawa do żądania od gmin spisów wyborców. Bo narusza to przepisy o ochronie danych osobowych. SN zauważa, że Poczta – jako „posłaniec” w tych wyborach nie ma prawa do weryfikacji prawa wyborczego Polaków. Nie powinna mieć więc dostępu do wszystkich danych osobowych ze spisu wyborców.

SN ostrzega o ryzyku wycieku danych Polaków z Poczty do nieuprawnionych osób. "Wyborca zostaje ustawowo pozbawiony ważnych dla niego danych, które z naruszeniem art. 31 ust. 3 Konstytucji RP podlegają przejęciu przez operatora wyznaczonego, który może postępować z nimi według swego uznania przez czas nieokreślony" – zaznacza w opinii SN.

Zaś jako sprzeczne z prawem europejskim SN ocenił zwolnienie Poczty z obowiązku świadczenia innych usług, w czasie gdy będzie roznosić pakiety wyborcze. I jeszcze jedna uwaga SN do procedowanej przez Senat ustawy – minister Sasin nie ma prawa wydawać rozporządzeń wykonawczych do tej ustawy, bo nie ma w kompetencjach zajmowania się organizacją wyborów.

Na koniec opinii SN stwierdza: „Podsumowując należałoby stwierdzić, że opiniowana ustawa, z racji trybu w jakim została uchwalona przez Sejm oraz z uwagi na jej liczne wady merytoryczne, których następstwem jest brak spójności systemowej tego aktu normatywnego z pozostałymi źródłami prawa powszechnie obowiązującego, nie powinna być przedmiotem dalszych prac legislacyjnych”.

Cała treść opinii SN dla Senatu jest tutaj.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze