We wtorek, 15 stycznia 2019 roku sekcja oświaty NSZZ „Solidarność” podjęła decyzję o powołaniu Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Tym samym jako trzeci związek zawodowy – po Związku Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych – weszła w spór z MEN i rządem.
Decyzja jest prostą konsekwencją wejścia w spór zbiorowy z rządem całej „Solidarności”. 11 stycznia 2019 przewodniczący związku Piotr Duda powiedział, że pracownicy „budżetówki” zostali przez rząd PiS „oszukani”. „Jedni otrzymują podwyżki na poziomie 30, 20 proc., a inni 2 proc.
Ci, którzy prowadzą dialog przy stole, nie osiągają nic albo prawie nic. A ci, którzy wychodzą na ulice, dostają wszystko” – mówił.
Ryszard Proksa, przewodniczący oświatowej „S” w rozmowie z OKO.press przyznał, że decyzja centrali zmieniła pozycję negocjacyjną nauczycieli zrzeszonych w „Solidarności”. „Niezmiennie domagamy się 15 proc. podwyżki wynagrodzenia zasadniczego, ale postanowiliśmy zmienić strategię. Stąd decyzja o powołaniu zespołu” – mówił.
21 stycznia Komitet Protestacyjno-Strajkowy ogłosi dalsze kroki.
Ryszard Proksa w rozmowie z OKO.press nie wykluczał, że „S” nie usiądzie nawet do stołu negocjacyjnego z MEN.
Minister Anna Zalewska kolejne spotkanie ze związkami zaplanowała 22 stycznia.
MEN chce dalej rozmawiać
Przypomnijmy, że 10 stycznia 2019 roku na kluczowym spotkaniu z nauczycielami Anna Zalewska zaproponowała:
- dodatek na start dla stażystów – miałby obowiązywać od września 2019, ale nie wiadomo, ile miałby wynosić. Minister powiedziała, że stażystów jest tylko 4 proc., ale nie dodała, że to właśnie brak młodych nauczycieli już dziś jest ogromnym wyzwaniem kadrowym dla polskich szkół;
- comiesięczny dodatek do pensji dla tych z wyróżniającą oceną pracy – również bez konkretnej kwoty. Ta propozycja nie jest niczym nowym, nauczyciele o dodatku słyszą już od dwóch lat;
- negocjowanie wysokości uposażeń z samorządami – minister kilka razy powtarzała, że MEN odpowiada tylko za ustalenie minimalnego wynagrodzenia, a to samorządy są odpowiedzialne za pensje nauczycieli. Pytanie: skąd samorządy mają wziąć pieniądze na podwyżki? Nie wiadomo;
- rozmowy o zmianach w strukturze wynagrodzeń nauczycieli – według minister frustracje nauczycieli wynikają z tego, że jedni dostają dodatki do pensji zasadniczej, a inni nie. Dlatego zaproponowała, by razem z Instytutem Badań Edukacyjnych przyjrzeć się obowiązującemu systemowi i zaproponować zmiany legislacyjne do września 2019 roku;
- likwidację niepłatnych godzin tzw. pokarcianych;
- odbiurokratyzowanie ich pracy.
„Sytuacja się przegrzała”
Oświatowa „S” po spotkaniu wydała oświadczenie, w którym twierdziła, że otrzymała „wstępną zgodę na 15 proc. podwyżkę od stycznia 2019 roku”.
Ryszard Proksa: „Minister dała nam do zrozumienia, że jest szansa na drugą waloryzację płac w tym roku. Jednak nie potwierdziła tego oficjalnie. Nie padły żadne kwoty, żadne konkrety. Słyszeliśmy tylko zapewnienia, że mamy rozmawiać. Jak to się mówi: sytuacja się przegrzała”.
Proksa zwracał uwagę, że inne propozycje albo nie były dopracowane, albo nie odpowiadały na postulaty, które od trzech lat zgłasza związek.
Najważniejszy dotyczy wzrostu uposażenia zasadniczego i ograniczenia ilości dodatków zapisanych w Karcie Nauczyciela.
„Minister Zalewska zamiast pieniędzy zaproponowała kolejne dodatki. To niczego nie rozwiąże” – mówi Proksa. „Każdy wie, że samorząd wypłaca tyle, ile zapisane w tabelkach stworzonych przez MEN. Reszta to dodatki, których większość nauczycieli nie widzi na oczy. Stąd niezadowolenie, gdy Minister mówi, że za wypłatę pieniędzy odpowiada samorząd” – dodaje przewodniczący oświatowej „S”.
„Belferska grypa” nie odpuszcza
Równolegle do oficjalnych działań związków zawodowych, nauczyciele wciąż protestują, biorąc zaległe zwolnienia chorobowe. „Belferska grypa” w tym tygodniu tylko w Szczecinie zakłóciła pracę w:
- 14 z 52 przedszkoli;
- 21 z 41 szkół podstawowych.
W niektórych z nich pracował tylko dyrektor. Magistrat ogłosił, że 16 stycznia na zwolnieniu przebywało 1 750 osób, czyli 26 proc. wszystkich nauczycieli.
15 stycznia w Łodzi na zwolnieniach chorobowych było 1 617 nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych. Dzień później, 16 stycznia 2019 już 1750. To co piąty nauczyciel w mieście.
Magdalena Kaszulanis, rzecznika ZNP w rozmowie z OKO.press mówiła, że MEN rękami kuratoriów prowadzi wzmożone kontrole w szkołach. Od dyrektorów i samorządów wymaga oceniania, jak nauczyciele korzystają ze zwolnień. Ale samorządy się buntują.
Wiceprezydent Łodzi, Tomasz Trela, w oficjalnym liście do Anny Zalewskiej podkreślił, że takie zadania wykraczają poza kompetencje samorządu (kontrole może prowadzić ZUS). Zaapelował też do minister o „jak najszybsze podjęcie skutecznych negocjacji ze związkami zawodowymi”.