„Orientację identyfikowano z pedofilią, HIV i AIDS, molestowaniem” – prof. Monika Płatek relacjonuje homofobiczną kontrdemonstrację na Paradzie Równości. Katoliccy ekstremiści atakowali osoby LGBT+ symbolicznie, a nacjonaliści fizycznie. Policja nie reagowała. Rekonstruujemy, co się stało. Kto kogo szarpał i kogo policja zgarnęła, a kogo nie
W sobotę 8 czerwca 2019 obok miejsca, z którego wyruszała warszawska Parada Równości, na rogu ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej namiot rozstawiła także homofobiczna inicjatywa „Stop pedofilii” fundacji Pro – prawo do życia, z głośników nadając homofobiczne hasła:
Już w 2014 roku Polskie Towarzystwo Seksuologiczne odniosło się do kampanii „Stop pedofilii”:
„Homoseksualność jako taka nie implikuje żadnej szczególnej predyspozycji do zakazanego prawem seksualnego wykorzystywania dzieci. Znakomita większość przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w Polsce jest popełniana przez heteroseksualnych mężczyzn i ma miejsce w rodzinie”.
PTS pisze też, że „podtrzymywanie tezy o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywateli i obywatelek”. Pod tymi słowami podpisał się prezes PTS, prof. Zbigniew Lew Starowicz.
W namiocie „Stop pedofilii” podczas Parady gościł m.in. Grzegorz Braun propagator antysemickich teorii spiskowych i zwolennik penalizacji homoseksualizmu, kandydujący do Parlamentu Europejskiego z list Konfederacji oraz Robert Bąkiewicz, działacz ONR i współorganizator Marszu Niepodległości.
Prof. Monika Płatek, karnistka i znana obrończyni praw człowieka, kandydatka Wiosny w wyborach do Parlamentu Europejskiego mówi OKO.press : "Hasła płynące z głośników nawołują do izolacji, odrzucenia i dyskryminacji. Można je umieścić na 2-3 szczeblu »piramidy nienawiści« psychologa Gordona Allporta. Na jej szczycie jest eksterminacja.
Orientację identyfikowano z pedofilią, roznoszeniem chorób, molestowaniem, zarzucano popełnianie przestępstw. Ci, którzy to robili, są jednak przebiegli, bo nie wskazywali konkretnej osoby.
Tymczasem prawo kryminalizuje tworzenie fałszywych dowodów dla podjęcia ścigania o przestępstwo przeciwko konkretnej osobie (art. 235 k.k.). Można ich jednak obciążyć odpowiedzialnością za zakłócanie przebiegu legalnego zgromadzenia” (art. 52§2 ust 1 k.w.).
Namiot kontrdemonstrantów ustawiony był w bezpośrednim sąsiedztwie trasy Parady, bez zachowania wymogów 100 metrów minimalnej odległości określonej w ustawie o zgromadzeniach znowelizowanej przez PiS w 2016 roku.
Uczestnicy tęczowej demonstracji musieli przechodzić w jego bezpośrednim sąsiedztwie. „Policja licznie zgromadzona wokół głośników kontrdemonstracji nie tylko nie reagowała na zakłócanie przebiegu demonstracji, lecz chroniła przeszkadzających tworząc kordon ochronny” – zauważa prof. Płatek.
Poza przemocą symboliczną doszło też do aktów przemocy fizycznej. Ich przebieg rekonstruujemy na podstawie rozmów z uczestnikami, filmów od nich otrzymanych oraz tych ogólnodostępnych w sieci. Wydarzenia rozgrywały się w okolicy skrzyżowania Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej blisko namiotu "Stop pedofilii".
Uczestnicy Parady mijając namiot wyrażali dezaprobatę wobec homofobicznej kontrdemonstracji, próbowali przekrzyczeć głos z megafonu np. zawołaniem "Homofobia, to się leczy", czy skandować ironiczne "Chodźcie z nami". Niektórzy zatrzymywali się, by dyskutować z uczestnikami (widać to na nagraniu youtube'owego kanału wRealu24).
W pewnym momencie zebrała się grupa, która zaczęła wykrzykiwać hasło „Faszysta!” w stronę działaczy skrajnej prawicy – Brauna i Bąkiewicza, kręcących się wokół namiotu „Stop pedofilii”.
Na początku nagrania zrealizowanego przez portal Media Narodowe widać, jak przez kordon policji do uczestników Parady wyszedł jeden z uczestników kontrdemonstracji (zrzut z ekranu poniżej). Został powstrzymany przez funkcjonariuszy.
Trudno zrozumieć powody interwencji, którą chwilę później podjęła policja, a która zakończyła się zatrzymaniem kilkorga uczestników Parady wznoszących okrzyki.
Również tę akcję widać na nagraniu Mediów Narodowych. Nie widać na niej żadnej fizycznej agresji ze strony antyfaszystów. Jak mówi OKO.press Kuba Okniński, zatrzymany podczas tej interwencji, to nie oni i nie nacjonaliści, ale policjanci jako pierwsi użyli fizycznej przemocy.
Policja zaciągnęła kilkoro z uczestników Parady do radiowozów (co zarejestrował w kilku postach profil Video-KOD na Facebooku). Jednego z zatrzymywanych zaatakował Robert Bąkiewicz. Sfilmował to jeden z zatrzymanych.
„Złapał mnie za gardło, podniósł, zaczął się potem szarpać z nami, potem z policją”.
– mówi OKO.press Kuba Okniński. Nacjonalistyczny działacz został następnie powalony na ziemię przez policję.
Według antyfaszystów, Bąkiewicz uderzył również policjanta – kom. Mariusza Stoczkowskiego. Zapytany przez OKO.press, czy to prawda - funkcjonariusz odmówił potwierdzenia, kierując nas do rzecznika prasowego, ale ten nie odbierał telefonu.
W poniedziałek (10 czerwca) biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji nie potrafiło podać, kiedy odpowie na pytania OKO.press o przebieg interwencji. „Nie będzie to tydzień-dwa. Dostajemy dużo pytań w tej sprawie” – usłyszeliśmy.
Na wieść o zatrzymywaniu uczestników Parady pod namiotem „Stop pedofilii”, w jego kierunku skierowała się Marta Lempart, jedna z liderek Strajku Kobiet. Na zrobionym przez nią nagraniu widać, że policja ignorowała prośby o interwencję wobec agresorów.
„Jeden z narodowców rzucił się na Natalię Pancewicz, która nagrywała całe to zajście i próbował jej wyszarpnąć telefon. Policja kompletnie na to nie zainterweniowała mimo, że wołałyśmy i stali od nas dosłownie o pół metra” – mówi OKO.press wolnościowa aktywistka Elżbieta Podleśna, która zasłynęła takimi akcjami jak blokada Marszu Niepodległości na Moście Poniatowskiego w 2017 roku, namalowanie haseł "PZPR" na biurach PiS, blokowanie wyjazdu Magdaleny Ogórek z gmachu TVP czy rozlepianie wlepek z tęczową Matką Boską w reakcji na homofobiczny Grób Pański w Pułtusku.
Co istotne, żaden z działaczy prawicy nie został zaprowadzony do radiowozu, w przeciwieństwie do antyfaszystów.
„Nie, w radiowozie w ogóle nie siedziałem, stałem przed nim otoczony kordonem policji, a w środku siedzieli zatrzymani aktywiści dewiacyjni” – opowiadał Bąkiewicz portalowi Media Narodowe.
Oskarżał przeciwników skrajnej prawicy o „prowokowanie” używając brutalnego języka:
„Chcą doprowadzić do sytuacji, w której wytarga się jednego łobuza z drugim za ucho, a on pójdzie i się poskarży i powie, że mu te uszy oberwaliśmy”.
Jak mówi OKO.press Zuzanna Hercberg, jedna z uczestniczek Parady protestująca przeciw akcji skrajnej prawicy, do interwencji policji nie doszłoby, gdyby namiot „Stop pedofilii” zgodnie z prawem ustawiony był 100 metrów od Parady Równości.
„Jeżeli na samym skraju ulicy, którą idzie Parada stał polityk Grzegorz Braun wykrzykując przez megafon hasła obrażające ludzi idących w Paradzie, to taka prowokacja musi wywołać skutek.
Było dużo czasu, żeby ich odsunąć. Podczas marszów faszystowskich nie ma możliwości, aby antyfaszyści mogli podejść tak blisko” – mówi Hercberg.
„Ktoś może powiedzieć, że kontrdemonstracja tylko podawała jakieś fakty czy liczby, ale jest oczywiste, że te działania miały tworzyć atmosferę opresji, pogardy, potępienia uczestników Parady Równości” – zaznacza prof. Monika Płatek.
„To nie jest problem tylko społeczności LGBT+ lecz nas wszystkich. W interesie publicznym jest, by nie dochodziło do wykluczania kogokolwiek. Większość powinna zrozumieć, że dyskryminując ludzi z powodu orientacji psychoseksualnej i identyfikacji płciowej podcina sobie gałąź demokratycznego państwa i praw człowieka, na której razem siedzimy. Ta gałąź wisi nad przepaścią, jeśli spadniemy to razem tracąc na człowieczeństwie – duchowo, moralnie i politycznie”.
TVP Info usiłuje zdyskredytować wypowiedzi zaatakowanego Kuby Oknińskiego twierdząc, że „wcześniej szarpał drzwi radiowozu”. Ośrodki przychylne skrajnej prawicy, takie jak wRealu24 czy Media Narodowe wielokrotnie, choć bez konkretów, oskarżają uczestników Parady o „prowokację”, choć ewidentnie to akcja "Stop pedofilii" była prowokacją wobec legalnej demonstracji.
Jedna z komentatorek na FB OKO.press twierdziła, że Elżbieta Podleśna zaatakowała policjanta (sytuację widać w pierwszej minucie nagrania Video-KOD). Podleśna wyjaśniła nam, że jedynie wyrywała rękę ściskaną przez funkcjonariusza. „Nic więcej. Gdybym go uderzyła, czy choćby szturchnęła, nie rozmawialibyśmy teraz ze sobą. Wszystko odbywało się w tłoku i chaosie. [Komendant] Stoczkowski wykręcił mi palec, choć chyba nie zamierzał”.
Homofobiczna inicjatywa „Stop pedofilii” jest wspierana przez część polskich hierarchów Kościoła katolickiego. Odpowiedzialne za nią stowarzyszenie Pro – prawo do życia odpowiada za liczne akcje wymierzone w prawo do bezpiecznej aborcji, w tym publiczne wywieszanie dezinformujących zdjęć martwych ludzkich płodów.
Biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji nie było w stanie odpowiedzieć na nasze pytania przez telefon, czekamy na odpowiedź e-mailem. Rzecznik Obozu Narodowo-Radykalnego miał nieaktywny telefon. Nie udało nam się dodzwonić do fundacji Pro – prawo do życia.
W XIX Paradzie Równości w Warszawie przeszło kilkadziesiąt tysięcy osób. Po raz pierwszy objął ją patronatem Prezydent m. st. Warszawy Rafał Trzaskowski. Jeszcze w 2005 roku Lech Kaczyński, ówczesny prezydent miasta, zakazał pochodu.
Kościół
LGBT+
Nacjonalizm
Robert Bąkiewicz
homofobia
ONR
Parada Równości
Stowarzyszenie Marsz Niepodległości
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze