„Wiadomości" TVP, Episkopat, a także cały PiS uchwyciły się nabożeństwa, które przed warszawską Paradą odprawił w namiocie dla kilku osób biskup rozwiązanego już Wolnego Kościoła Reformowanego Szymon Niemiec. Ma to osłabić wymowę potężnego marszu przeciw homofobii, który podważa pełne hipokryzji nauczanie Kościoła i homofobiczną wyborczą kampanię strachu PiS
Atak na "mszę Niemca" jest kolejną wersją popularnego ostatnio w PiS szantażu moralnego prowadzonego pod hasłem zwalczania "lewactwa". Ma uderzyć w opozycję i przykryć to, co dla władzy i Kościoła niewygodne - sukces Parady Równości 8 czerwca 2019.
„Szydzenie z katolików i atak na chrześcijańskie wartości”, „tęczowy bolszewizm”, „sprzeciw wobec homopropagandy jest coraz trudniejszy” - tak sobotnie „Wiadomości” relacjonowały rekordowo liczną Paradę Równości. Po raz pierwszy w stolicy otworzył ją krótkim przemówieniem prezydent miasta Rafał Trzaskowski.
Niemal cała uwaga polityków obozu rządzącego i prorządowych mediów skupiła się jednak na pobocznym wydarzeniu: ekumenicznym nabożeństwie odprawionym przez Szymona Niemca w namiocie Miasteczka Równości.
Stołeczny radny PiS Sebastian Kaleta zażądał: „To skandaliczny przykład lewackiego braku szacunku dla tradycji. Chciałbym postawić sprawę jasno żądam od Rafała Trzaskowskiego, by wycofał swój patronat".
Patryk Jaki dołączył do chóru: „To wulgarna prowokacja".
Błyskawicznie zareagował też Episkopat. Rzecznik Komisji Episkopatu Polski, Paweł Rytel-Andrianik, tuż po Paradzie:
„Wydarzenia te mają znamiona bluźnierstwa (…) W społeczeństwie, w którym jest szacunek dla każdego, nie może być przyzwolenia na obrażanie Boga i ludzi wierzących. Jeśli tak ma wyglądać tolerancja, to przemówienia o tolerancji [Rafała Trzaskowskiego - patrz dalej] nie mają wartości”.
W niedzielę zareagował rzecznik PO Jan Grabiec. „Wymaga wyjaśnienia, jaki charakter miały te obrzędy. Osoby, które walczą o swoje prawa i szacunek, powinny doskonale rozumieć, że tak jak niedopuszczalne jest wyśmiewanie mniejszości, tak niedopuszczalne jest wyśmiewanie osób, które są przywiązane do swojej religii. Nie mieści mi się w głowie, by coś takiego mogło mieć miejsce".
Podobnie Włodzimierz Czarzasty, lider SLD: „Naśmiewanie się z wiary i wierzących nigdy mi się nie podobało. Czym innym jest kwestia działania kleru, a czym innym wierzący i wiara".
Poza „tęczowym nabożeństwem” „Wiadomości” pokazywały migawki z Parady - wyłącznie osoby przebrane, z mocnym makijażem, w perukach. Wymagało to ciężkiej pracy operatorów, bo warszawski marsz, w odróżnieniu od Pride Parade w Los Angeles, LGBT Pride March w Nowym Jorku, Tel Aviv Pride czy CSD Berlin, była obyczajowo wyjątkowo grzeczna.
Nawet na wezwanie organizatorów, by wymienić pocałunki nikt nie zareagował, ani pary homo ani liczniejsze od nich pary hetero.
Jedynym prawdziwym zakłóceniem Parady był natrętny homofobiczny tekst („Homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci. Aby je gwałcić promują w szkołach seksedukację. Homoseksualiści zapadają na HIV i AIDS....”), powtarzany w kółko z ustawionego przy trasie głośnika przez grupkę kilku homofobów.
Taki ogromny (wg Ratusza 47 tys., wg organizatorów 80 tys.) a przy tym spokojny marsz tolerancji i „normalności” stanowił problem zarówno dla Kościoła, jak dla władzy PiS.
Zgodnie z katechizmem Kościół deklaruje szacunek dla osoby homoseksualnej (choć często go nie przestrzega), ale jednoznacznie stwierdza, że akt homoseksualny to grzech (przeciwko 6 przykazaniu „Nie cudzołóż”, podobnie każdy rodzaj seksualności pozamałżeńskiej niesłużący prokreacji, jak onanizm, seks przed ślubem itp.).
Osoby homoseksualne jako takie nie powinny być ani wykluczane ze wspólnoty, ani dyskryminowane, ale pod tym jednym - głęboko dyskryminującym warunkiem - że posłuchają „wezwania do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swej kondycji". Czyli - mają cierpieć odmawiając sobie seksu.
Sukces Parady rozbija ten pełen hipokryzji przekaz: jest świętem dumy i godności osób nieheteronormatywnych i podkreśleniem ich prawa do życia po swojemu i nie ukrywania swej odmienności.
Dlatego jest nie do zaakceptowania dla Kościoła.
Pojawienie się w takiej skali żądania równych praw dla osób LGBT i prześmiewcze okrzyki uczestników parady „Homofobia, to się leczy” są też problemem dla prawicowych populistów z PiS. To oni w ostatniej fazie kampanii wyborczej przed eurowyborami, sięgnęli po treści homofobiczne strasząc seksualizacją dzieci i przerabianiem ich na homoseksualistów.
Hasło rzucił sam Jarosław Kaczyński 8 marca. Wypowiadała się Anna Zalewska, homofobiczne uchwały przyjmowali radni Lublina.
„Nie każdy musi chodzić na Paradę Równości, ale każdy powinien szanować prawa mniejszości. To nie ma nic wspólnego z tym, czy ktoś jest lewicowy, czy ktoś jest liberalny, czy ktoś jest konserwatywny -
to są po prostu prawa człowieka i w otwartych miastach my musimy tych praw przestrzegać" - mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski otwierając Paradę.
Podkreślił przy tym, że należy okazywać szacunek osobom wierzącym i tym, którzy nie chodzą w Paradach Równości.
Sukces Parady wzmocnił taką właśnie narrację otwartego społeczeństwa i równych praw jako „normalności". Z tego punktu widzenia „ekumeniczne nabożeństwo” spadło konserwatystom w Kościele i władzach świeckich jak z nieba (o ile nie z piekła).
Uruchomiono odpowiednią obróbkę informacyjną stosując generalnie metodę pars pro toto: drobny epizod, w którym udział wzięło wg Szymona Niemca 20 osób (na zdjęciach widać raczej góra kilkanaście) ma rzucać cień na wielogodzinną imprezę, w której przeszło przez Warszawę kilka tysięcy razy więcej osób.
Warto zwrócić uwagę, że:
Atak na „mszę Niemca” wpisuje się w rodzaj popularnego ostatnio w PiS szantażu moralnego prowadzonego pod hasłem zwalczania „lewactwa". Pod wieloma względami przypomina histeryczną reakcję na "Matkę Boską równościową" („Tęczową”).
Mechanizm jest podobny:
Powtarza się jeszcze jeden element. Otóż opozycja ulega na ogół szantażowi i zamiast demaskować i wyśmiewać demagogię prorządowej propagandy, wchodzi w narrację potępiania i tłumaczenia się.
Chce zapewne odbić zarzuty, ale tym samym tylko potwierdza insynuację propagandy PiS, że stało się oto coś głęboko niemoralnego, co rzekomo przesłania znacznie ważniejsze wydarzenia.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze