0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Albert Zawada / Agencja GazetaAlbert Zawada / Agen...

Zgody na ściganie prokurator Małgorzaty M. odmówiła nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego w środę rano 26 kwietnia 2023. Orzeczenie w tej sprawie jednoosobowo wydał legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz. Nie jest prawomocne, można się jeszcze odwołać do trzyosobowego składu nowej Izby.

Wniosek o uchylenie immunitetu złożyła Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Chce ona postawić prokurator Małgorzacie M. zarzut karny z artykułu 231 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków służbowych. I zarzut ujawnienia informacji ze śledztwa - z artykułu 266 kodeksu karnego - poprzez przekazywanie tych informacji prokurator Ewie Wrzosek (na zdjęciu u góry).

Chodzi o dochodzenie dotyczące głośnego wypadku drogowego w stolicy, który był elementem kampanii prezydenckiej w 2020 roku. Sprawa jest precedensowa, bo CBA przy pomocy izraelskiego oprogramowania Pegasus włamało się na telefon Ewy Wrzosek. CBA mogła dostać na to zgodę Sądu Apelacyjnego w Warszawie, w którym jest coraz więcej neo-sędziów.

Kluczowe jest pytanie, czy sąd dając zgodę na kontrolę operacyjną, zaakceptował użycie Pegasusa. Czy była też stosowana kontrola operacyjna wobec prokurator Małgorzaty M. i czy wobec niej też użyto Pegasusa. Nie jest to wiadome, bo sprawa o uchylenie immunitetu tej prokurator na wniosek szczecińskiej prokuratury toczyła się przed nową Izbą SN z wyłączeniem jawności.

Jeśli w sprawie Małgorzaty M. użyto Pegasusa, to sędzia SN Wiesław Kozielewicz musiał to ocenić. Jeśli nie było, sędzia mógł uznać, że prokurator Małgorzata M. nie popełniła przestępstwa. Bo zgodnie z uchwaloną przez PiS ustawą o prokuraturze, kierownictwo prokuratury może legalnie ujawniać materiały ze śledztwa komu chce. A Małgorzata M. była zastępcą Prokuratora Rejonowego Warszawa-Żoliborz. Uzasadnienie uchwały o odmowie uchylenia immunitetu ogłoszono z wyłączeniem jawności.

Sędzia Kozielewicz ogłosił jawnie tylko sentencję uchwały. I wtedy podkreślił, że postępowanie szczecińskiej prokuratury ws. Małgorzaty M. było prowadzone rzetelnie.

Małgorzaty M. nie było na ogłoszeniu orzeczenia. Była dwójka jej obrońców - adwokat Karolina Miara-Olearczyk i prokurator Wojciech Sitek. Byli też prokuratorzy, którzy wnioskowali o uchylenie jej immunitetu. To szef Prokuratury Regionalnej w Szczecinie Artur Maludy i prokurator Agata Badura, która jest w tej prokuraturze naczelnikiem wydziału ds. przestępczości gospodarczej.

Małgorzata M. za tę sprawę zapłaciła dymisją na stanowisku zastępcy Prokuratora Rejonowego Warszawa-Żoliborz. Została też zawieszona w obowiązkach służbowych i na czas zawieszenia obniżono jej wynagrodzenie aż o 50 procent. Zawieszona została też Ewa Wrzosek, która jeszcze czeka na decyzję nowej Izby SN ws. uchylenia jej immunitetu. W jej sprawie kolejne posiedzenie wyznaczono na połowę maja. I też na wniosek prokuratury postępowanie jest tajne.

Sędzia SN Wiesław Kozielewicz. To on jako jednoosobowy skład orzekający odmówił uchylenia immunitetu prokurator Małgorzaty M. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak służby przy pomocy Pegasusa inwigilowały „wrogów” władzy PiS

Sprawa prokuratorek Małgorzaty M. i Ewy Wrzosek to swego rodzaju test dla Pegasusa. Bowiem po raz pierwszy sądy - w tym Sąd Najwyższy - będą musiały szerzej odnieść się do legalności użycia tego oprogramowania do inwigilacji. A jest problem z Pegasusem, bo daje on ogromne możliwości do inwigilacji obywateli przez telefon. I jest to de facto poza kontrolą sądu.

Kolejne pytanie: czy do spraw mniejszej wagi można używać oprogramowania, które co najwyżej powinno być używane do wykrywania najpoważniejszych przestępstw np. o charakterze terrorystycznym.

W Polsce Pegasusa używano do szpiegowania osób, które PiS uważa za swoich wrogów. Oprócz prokurator Ewy Wrzosek inwigilowany Pegasusem był adwokat Roman Giertych i senator PO Krzysztof Brejza, czy prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Co niedawno ujawniła „Gazeta Wyborcza”.

Przeczytaj także:

Polityków opozycji CBA podsłuchiwało w czasie kampanii przed ostatnimi wyborami do parlamentu. Hakowanie ich telefonów tym izraelskim oprogramowaniem - zakupionym z środków z Funduszu Sprawiedliwości - potwierdzają opinie Citizen Lab z Toronto University, który zbadał telefony inwigilowanych osób. Takie potwierdzenie włamania dotyczy też telefonu Ewy Wrzosek. Włamanie miało miejsce latem 2021 roku.

Wiadome jest też, że służby wystąpiły o zgodę na kontrolę operacyjną jej telefonu do sądu. Decyzję wydał Sąd Okręgowy w Warszawie i Sąd Apelacyjny w Warszawie. Co oznacza, że prokuratura, odwołując się do sądu apelacyjnego, musiała kwestionować albo odmowną decyzję sądu okręgowego lub zakres zgody na kontrolę operacyjną. Wnioskami na kontrolę operacyjną w sądzie apelacyjnym zajmuje się wydział karny, w którym jest coraz więcej neo-sędziów.

Jak prokuratura zaczęła ścigać Wrzosek i Małgorzatę M.

Prokurator Ewa Wrzosek na co dzień pracuje w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów. Jest członkinią stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Znana jest z ostrej krytyki Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry i jego stronników. Chciała też prowadzić śledztwo ws. prezydenckich wyborów kopertowych w czasie epidemii. Sprawę jej szybko odebrano i umorzono.

Wszczęto też śledztwo, w którym Wrzosek grożą - za jej decyzję procesową - zarzuty karne. Inwigilowana prokurator była też w styczniu 2021 roku karnie delegowana do pracy w Śremie pod Poznaniem. Wtedy do pracy - po kilkaset kilometrów od domu - zesłano grupę prokuratorów z Lex Super Omnia.

O tym, że Prokuratura Regionalna w Szczecinie chce postawić jej zarzuty karne, głośno zrobiło się 1 grudnia 2022 roku. Dzień wcześniej szczecińscy prokuratorzy weszli do jej pokoju w prokuraturze. Zabrali jej służbowe komputery. Nie było jej wtedy w prokuraturze, bo wcześniej została wysłana do sądu w zastępstwie innego prokuratora. Mogło to być celowe. Wrzosek została też wtedy zawieszona w wykonywaniu obowiązków służbowych.

Prokuratura szybko wydała komunikat. Poinformowała, że prowadzi śledztwo, w którym zarzuty ma postawione już 26 osób. Chodzi o śledztwo dotyczące zakładów chemicznych w Policach. Podejrzane są m.in. osoby z kierownictwa firmy. Śledztwo toczy się w kierunku milionowych strat, jakie z powodu ich działalności miała ponieść firma.

W tej sprawie miał pojawić się wątek korupcji związany z obietnicą zatrudnienia w stołecznym ratuszu. W ramach tego wątku zabezpieczono telefon komórkowy dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzenia Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy Michała D. To były Komendant Stołeczny Policji, w latach 2014 - 2016.

Został on zatrzymany w środę 30 listopada 2022 roku i postawiono mu zarzuty ujawnienia niejawnych materiałów. Były szef stołecznej policji uważa, że sprawa jest „czysto polityczna”. Z komunikatu prokuratury wynika, że już wcześniej zatrzymano telefon Michała D. Było to w październiku 2020 roku.

I to informacje z telefonu byłego komendanta miały zwrócić uwagę prokuratury na Ewę Wrzosek. „W wyniku oględzin telefonu ujawniono informacje i dokumenty z prokuratorskich postępowań, w tym korespondencję wskazującą, że Ewa W. przekazywała Michałowi D. informacje z prowadzonych śledztw, w tym związane z kierunkiem ich prowadzenia oraz zgromadzonego w nich materiału dowodowego” - pisała w komunikacie szczecińska prokuratura.

OKO.press zapytało wtedy prokuraturę czy użyto Pegasusa przeciwko Wrzosek. Jej rzecznik powiedział jedynie, że czynności operacyjne w tej sprawie akceptował sąd. Co się teraz potwierdziło.

Karolina Miara-Olearczyk
Obrońcy prokurator Małgorzaty M. - adwokat Karolina Miara-Olearczyk i prokurator Wojciech Sitek. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak wypadkiem autobusu okładano Trzaskowskiego

Przeciwko Wrzosek mają świadczyć zapisy jej rozmów z Michałem D., których prawdziwość niepokorna prokurator kwestionuje. Miały one dotyczyć informacji ze śledztw dotyczących dwóch wypadków z udziałem autobusów miejskich w Warszawie.

Chodzi o głośny wypadek na moście Grota-Roweckiego w czerwcu 2020 roku. Tam autobus przebił barierę i spadł z wiaduktu. Zginęła jedna osoba. Kierowca tego autobusu był pod wpływem narkotyków, niedawno sąd skazał go na 7 lat więzienia (nieprawomocnie).

Drugi wypadek miał miejsce na ulicy Klaudyny na Bielanach, w lipcu 2020 roku. Tam autobus staranował cztery osoby i uderzył w latarnię. Ranna została starsza osoba. Pojawiły się informacje, że kierowca tego autobusu też mógł być pod wpływem narkotyków, ale potem okazało się, że brał tylko leki uspokajające. Oba autobusy należały do firmy Arriva, która świadczyła usługi na zlecenie miasta.

Mimo to te dwa wypadki zostały wykorzystane do ataku na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który wtedy kandydował na prezydenta Polski. Zarzucano mu brak nadzoru nad komunikacją miejską.

Według szczecińskiej prokuratury Ewa Wrzosek miała przekazywać informacje ze śledztwa dotyczącego tych wypadków, właśnie Michałowi D. Śledztwo toczyło się w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Żoliborz. Według prokuratury jej wiceszefowa Małgorzata M. przekazywała informacje bezpośrednio Wrzosek. I miały one trafić do Rafała Trzaskowskiego.

Jakie zarzuty chce stawiać prokuratura

Na poparcie zarzutów prokuratura regionalna w komunikacie przedstawiła wtedy zapisy rozmów pomiędzy prokurator Wrzosek a Michałem D. Miał on prosić o wyniki badań krwi i moczu na obecność narkotyków u kierowców autobusów. Prokuratura nie ujawnia w komunikacie, skąd ma rzekomy zapis rozmów Wrzosek z Michałem D. i z prokurator Małgorzatą M.

To mocna poszlaka, że włamano się na jej telefon. A skoro tak, to jest pytanie, na co sąd dał zgodę prokuraturze i CBA. I czy sąd wiedział, że daje zgodę na inwigilację Pegasusem.

Prokuratura stawia tezę, że prokuratorka „była bezpośrednio zaangażowana politycznie w epicentrum kampanii wyborczej”. O czym ma świadczyć jej rzekoma wiadomość do byłego komendanta policji: „politycy platformy chcą zrobić szoł medialny. Odradzałam, może posłuchają”.

Prokuratura ujawniała wtedy w komunikacie, że posiada też wiadomości kierowane przez Michała D. do Rafała Trzaskowskiego. Ma z nich wynikać, że przekazywał mu na bieżąco ustalenia śledztwa w sprawie wypadków.

Nie są to jednak żadne niejawne informacje. Równie dobrze mogły być one publicznie dostępne i Michał D. mógł je wyczytać w internecie, bo prasa interesowała się tymi wypadkami. A wyrwane z kontekstu wiadomości prokuratura opatrzyła własnymi komentarzami. To taż żaden dowód, tylko publicystyka na użytek opinii publicznej.

Prokuratura chce postawić Wrzosek zarzut nakłonienia wiceszefowej żoliborskiej prokuratury - w celu osiągnięcia korzyści dla siebie i Michała D. - do przekazywania informacji ze śledztwa. Chce też ją oskarżyć o niedopełnienie obowiązków i zaangażowanie się w działalność polityczną.

Małgorzacie D. prokuratura chce zaś postawić zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych i ujawnienia informacji ze śledztwa nieuprawnionej osobie.

Szef Prokuratury Regionalnej w Szczecinie Artur Maludy i prokurator Agata Badura, która jest w tej prokuraturze naczelnikiem wydziału ds. przestępczości gospodarczej. To oni domagają się w nowej Izbie SN uchylenia immunitetów prokurator Małgorzaty M. i Ewy Wrzosek. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Wrzosek: Chcą mnie wyeliminować

OKO.press pytało prokurator Ewę Wrzosek o stanowisko wobec wniosku o uchylenie jej immunitetu. Mówiła nam: „Jestem pewna, że użyto wobec mnie Pegasusa. Mamy dowody, z których wnika, że telefon był shakowany przy użyciu tego oprogramowania.

Wniosek o uchylenie immunitetu jest dotknięty całym szeregiem błędów formalnych i prawnych. Przepisywanie mi zachowanie nie ma znamion przestępstwa. Nie jest tak, że na podstawie wyrwanych z kontekstu zapisów wiadomości można stawiać zarzuty”.

Wrzosek mówiła dalej: „Prokuratura zarzuca mi prowadzenie działalności politycznej, na co nie ma dowodów. Nie popełniłam przestępstwa, a ten wniosek nie jest po to, by pociągnąć mnie do odpowiedzialności karnej ale po to, by wyeliminować mnie z przestrzeni publicznej i odsunąć od wykonywania zawodu prokuratora”.

Wrzosek przyznała, że kontaktowała się z prokurator Małgorzatą M. i z pracownikiem ratusza: „Znam go od wielu lat. Bo był komendantem stołecznej policji. Prokurator M. też znam od wielu lat. Nigdy temu nie zaprzeczałam. Znamy się osobiście, ale to nie jest przestępstwo.

A na kanwie faktu, że były komendant jest zatrudniony w ratuszu i jego przełożonym jest Trzaskowski, przypisuje mi się kuriozalne działanie w celu osiągnięcia korzyści osobistej w postaci przychylności Trzaskowskiego. To nie ma nic wspólnego z przestępstwem”.

I jeszcze jedna wypowiedź Wrzosek: „Pegasus ma duże możliwości i nie wierzę, że CBA mając taki program, nie wykorzystała wszystkich jego możliwości technicznych. To to powinno być przedmiotem śledztwa. Niestety w sprawie mojej inwigilacji w stołecznej prokuraturze, w której mam status osoby pokrzywdzonej nic się nie dzieje”.

Prokurator Ewa Wrzosek (w okularach) wraz ze swoimi obrońcami. Po prawej stronie stoi prokurator Jarosław Onyszczuk. Po lewej stoi adwokat Adam Baworowski, obok niego adwokat Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska. Fot. Mariusz Jałoszewski
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze