Nękanie pozwami, wykupowanie mediów rękami podległych rządowi spółek skarbu państwa, utrudnianie dostępu do informacji publicznej - to tylko niektóre z narzędzi opisywanych przez raport „Democracy Declining: Erosion of Media Freedom in Poland"
W czwartek 11 lutego ukazał się raport "Demokracja w odwrocie: ograniczanie wolności mediów w Polsce" przygotowany przez International Press Institute oraz pięć innych organizacji. Badanie skupia się na zmianach w obszarze wolności mediów i najważniejszych wyzwaniach dla dziennikarzy w 2020 roku w Polsce. Autorzy raportu odbyli dziesiątki spotkań z pracownikami mediów z szerokiego politycznego spektrum, redaktorami naczelnymi, naukowcami, stowarzyszeniami dziennikarskimi, organizacjami pozarządowymi, Rzecznikiem Praw Obywatelskich, przedstawicielami misji dyplomatycznych USA i Niemiec w Warszawie, europarlamentarzystami oraz specjalną sprawozdawczynią ds. wolności mediów Magdaleną Adamowicz. Pomimo wielokrotnych prób nawiązania kontaktu nie udało im się jednak spotkać z żadnym politykiem PiS, ani członkami Rady Mediów Narodowych.
Badacze podkreślają, że w ogólnym rachunku rynek mediów w Polsce jest nadal bardzo pluralistyczny i odznacza się wysokim poziomem wolności słowa.
Co nie znaczy, że nie odnotowano niepokojących ruchów ze strony władzy, które ten obraz zaburzają. W raporcie skupiono się na opisaniu czterech podstawowych obszarów zagrażających wolności mediów:
Raport szeroko opisuje "repolonizację mediów" jako jeden z ważniejszych celów polityki PiS, który pomógłby scementować rządy partii. Początkowo zapowiadano wprowadzenie rozwiązania ustawowego, które ograniczyłoby udział kapitału zagranicznego w rynku medialnym do 15-30 proc. Przez obawę przed otwieraniem kolejnego sporu z Brukselą (ustawa mogłaby wchodzić w kolizję z prawem UE), a być może po serii zwycięstw wyborczych w latach 2018-2019 kwestia repolonizacji miała stać się mniej palącą potrzebą. Zdaniem autorów raportu PiS postanowił intensywnie wrócić do prac nad pomysłem po kampanii prezydenckiej, która – pomimo ogromnych nakładów finansowych oraz wytężonej pracy mediów publicznych na rzecz Andrzeja Dudy – zakończyła się zwycięstwem jedynie o włos. Zmieniono jednak taktykę.
W listopadzie 2020 Orlen wykupił Ruch, co pozwala na kontrolowanie części dystrybucji pracy drukowanej, a w grudniu przejął Polska Press od niemieckiego koncernu Verlagsgruppe Passau.
"W wyniku tej transakcji w rękach kontrolowanej przez państwo spółki znalazło się ponad 20 dzienników regionalnych, 120 tygodników i 500 portali internetowych, które docierają do 17,5 miliona odbiorców. Takie przejęcie grupy medialnej przez państwową spółkę energetyczną nie miało w UE precedensu" – czytamy w raporcie.
Dziennikarze liberalni i lewicowi, z którymi rozmawiali autorzy, przedstawiali decyzję o zakupie jako czysto polityczną, porównywali z działaniami Gazprom Media. Prawicowi twierdzili, że krok Orlenu to próba przełamania medialnej dominacji zagranicznego kapitału. Co do zasady, jak wskazują autorzy raportu, opinia publiczna spodziewa się czystek i interwencji w prace redakcji. Takich, jakie partia dokonała w 2016 roku w TVP. W dokumencie przywoływane są słowa Witolda Głowackiego, redaktora i dziennikarza „Polska Times", jednego z tytułów grupy Polska Press, który przewiduje, że po "okresie ciszy" dojdzie do dużych zmian w mediach grupy, co podyktowane będzie zbliżającymi się wyborami w 2023 roku.
W doniesień prasowych wynika również, że PiS zainteresowane jest dalszym wykupem mediów, m.in. Gremi Media, wydawcy „Rzeczpospolitej". Rozmówcy sugerowali, że na tapecie może być również Grupa Bauer Media, do której należy m.in. RMF FM i „Dziennik Gazeta Prawna". "Wroga atmosfera wobec inwestorów zagranicznych połączona z ekonomicznym wpływem pandemii koronawirusa prawdopodobnie zwiększyły szanse na dalsze przejęcia" – oceniają autorzy raportu. Co więcej, w styczniu minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, odpowiadając na jedną z interpelacji poinformował, że jednak przygotowano także wstępną wersję "ustawy dekoncentracyjnej".
Obok "repolonizacji" autorzy raportu opisują także skoordynowane działania PiS, które mają na celu nękanie i destabilizację biznesów krytycznych wobec władzy. Jako przykład takich inicjatyw opisano zablokowanie zakupu Eurozet przez Agorę - w tej sprawie UOKiK wydał decyzję w styczniu 2021 roku. Poważne obawy wśród mediów krytycznych wobec PiS wzbudzają zapowiedzi zmian w prawie, które miałyby pozwolić Prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej cofnięcie częstotliwości rezerwowanych przez nadawców radiowych i telewizyjnych. Rada Mediów Narodowych miałaby z kolei możliwość czasowego określania licencji dla nadawców. W raporcie odnotowano także kontrowersje wokół zapowiedzi "podatku od reklam", który ma uderzyć w media.
Obrazu dopełnia polityka spółek skarbu państwa i instytucji państwowych, które po 2015 roku właściwie zrezygnowały z reklam w mediach liberalnych głównego nurtu na rzecz mediów prawicowych. I to pomimo ich mniejszych zasięgów.
Jak zauważono, w 2020 roku "Gazeta Wyborcza" była jedynym dużym medium całkowicie pominiętym w prowadzonych przez rząd kampaniach uświadamiania na temat koronawirusa.
W tym samym czasie prorządowe prawicowe tytuły takie jak „Gazeta Polska" i „Sieci" zanotowały znaczące wzrosty przychodów z reklam.
"W ostatnich latach ta instrumentalizacja publicznych reklam zaburzyła rynkową dynamikę na rzecz wydawnictw opowiadających się za poglądami i wartościami rządu. W jej wyniku powstało wiele portali, które popierają PiS w zamian za korzyści finansowe. Ten "pośredni sponsoring" wykreował prorządową bańkę medialną, w której duża część tytułów wzmacnia nacjonalistyczną retorykę i przejawia znikome zainteresowanie dziennikarskimi standardami" – czytamy.
Pomocą w prowadzeniu takiej polityki ma zająć się powołana przez Orlen i PZU agencja Sigma Bis, która będzie centralnie zarządzać budżetami reklamowymi spółek skarbu państwa.
Zagrożenia w takim układzie sił nie widzi cytowany przez raport Jacek Karnowski, redaktor naczelny "Sieci", który stwierdził, że dodatkowa reklama spółek jest potrzebna, ponieważ prywatny sektor "boi się" reklamowania w mediach sprzyjających PiS.
Kolejnym z narzędzi do utrudniania funkcjonowania mediom nieprzychylnym rządowi są oczywiście pozwy.
W momencie pisania raportu tylko "Gazeta Wyborcza" obsługiwała ponad 50 procesów wytoczonych przez władzę, Onet – osiem, OKO.press – dziewięć.
Media większość takich procesów wygrywają (według szacunków Towarzystwa Dziennikarskiego nawet dziewięć na 10 procesów), ale ich celem jest nękanie, konsumowanie czasu i zasobów oraz wywołanie efektu mrożącego. W czasie strajku kobiet do takich procesów doszły również zarzuty dla niektórych dziennikarzy i fotoreporterów związane z łamaniem obostrzeń.
Media krytykujące partię rządzącą są regularnie dyskryminowane w dostępie do informacji, co przejawia się między innymi w odmowie udzielania wywiadów. Autorzy raportu zaznaczają, że w czasie pandemii kontakt z instytucjami publicznymi dodatkowo się pogorszył. Rozmówcy reprezentujący rozmaicie politycznie zorientowane redakcje narzekali np. na Ministerstwo Zdrowia.
Jako jedno z poważnych zagrożeń dla wolności słowa wymieniono skrajną stronniczość przekazu mediów publicznych i marginalizowanie, a właściwie wyrugowanie w nich punktu widzenia opozycji.
Działania te były szczególnie silne w czasie kampanii wyborczej, co zaburzało rywalizację kandydatów na prezydenta. Z drugiej strony autorzy raportu stwierdzili, że media w Polsce w ogóle uległy w ostatnich latach ostrej polaryzacji, a ich odbiorcy mają niewielką szansę na zobaczenie w nich opinii przeciwnego obozu politycznego. Doprowadza to między innymi do tego, że afery ujawniane przez organizacje strażnicze oraz dziennikarzy śledczych mogą być w łatwy sposób przemilczane albo zmanipulowane przez prorządowe media, przez co mają mniejszy wpływ na rzeczywistość.
Dziennikarze w 2020 roku stawali się także ofiarami przemocy, zarówno fizycznej, jak i przemocy w internecie. Inspiracją do ataków na niezależnych dziennikarzy są zresztą sami rządzący, którzy publicznie potrafią zarzucać im, że są "antypolakami", czy "agentami wpływu". Do nagonki na media wykorzystywana jest także Telewizja Publiczna.
W raporcie odnotowano wątpliwe przypadki użycia wobec dziennikarzy siły podczas strajków kobiet, a także zatrzymanie fotoreporterki Agaty Grzybowskiej. Do przemocy dochodziło również ze strony osób prywatnych. Chuligani pobili dziennikarki "Gazety Wyborczej", doszło do uszkodzenia mienia TVP3.
Pomimo tego niepokojącego obrazka autorzy raportu podkreślają, że sytuacja Polski nadal nie jest beznadziejna i istnieją możliwości wzmacniania i obrony wolności mediów. Przede wszystkim media prywatne są silniejsze i bardziej ugruntowane, niż ich węgierskie odpowiedniki. Rząd PiS nie dysponuje jeszcze taką ilością prorządowych oligarchów, stąd potrzeba posiłkowania się spółkami Skarbu Państwa. Pomimo ataków na sądownictwo, dziennikarze i media nadal mogą liczyć na uczciwe procesy.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze