0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Agnieszka Rodowiczfot. Agnieszka Rodow...

W czwartek 26 października o godzinie 14:00 na cmentarzu prawosławnym w przygranicznej Narewce pochowano dwóch młodych ludzi z Syrii i Jemenu. Padał drobny deszcz i liście z brzóz.

Nie było tradycyjnego obmycia ciał i całunów, w których składa się zmarłych do grobu, ich rodzin, ani współwyznawców. Nie padło słowo o tym, kim byli zmarli. Niewiele brakowało, a spoczęliby w ziemi jako NN. Istniało niebezpieczeństwo, że ktoś pomyli trumny z ciałami i nikt się nie dowie, w którym grobie leży Syryjczyk, a w którym Jemeńczyk.

– System nie działa – skwitował Piotr Czaban, dziennikarz kanału „Czaban robi raban” i aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego (POPH).

Nad wykopanymi dołami pod murem cmentarza stanęły dwie drewniane trumny. – Allahu Akbar w imię boga litościwego, miłosiernego – rozpoczął Aleksander Bazarewicz, imam bohonickich Tatarów. Siąpiło, proboszcz parafii prawosławnej, otworzył nad imamem różowy parasol i trzymał do końca modlitw.

Imam odmawiał je dwukrotnie, dla każdego zmarłego osobno.

Grudy ziemi spadały na wieka trumien przy wtórze pogrzebowych pieśni prawosławnych, które śpiewali aktywistki i aktywiści z Grupy Granica i Fundacji Ocalenie. „Niedługo bracie, z tobą się ujrzymy, ty jużeś tam doszedł, my jeszcze idziemy. Trzeba ci było, odpocząć po biegu…”

Aktywistka: Może cofnęli się do rzeki

Znamy tylko imiona i nazwiska: Mohsen Ahmed Mugahed z Jemenu i Waseem Abojesh z Syrii. Nie znamy ich historii.

Wiadomo, mniej więcej, jak wyglądała ich śmierć.

W lutym Grupa Granica dostała wezwanie od młodych mężczyzn. Czterej, którzy przeszli Narewkę, alarmowali, że dwóch ich kolegów porwała woda.

Aktywiści poszli w miejsce zgłoszenia, ale nie dotarli do uchodźców, bo trwała tam obława policji. Ekipa pomocowa musiała się wycofać.

– Nie wiadomo, czy udało im się wyjść z wody. Być może przez łapankę policji cofnęli się do rzeki i wtedy utonęli – mówi Ola Kramer, 21 lat, studentka pielęgniarstwa i aktywistka Grupy Granica. – Następnego dnia ekipa od nas znów tam była i jeszcze dwa dni później, szukaliśmy chłopaków. Czterech odnaleźliśmy, dwóch niestety nie. Mohsen miał 26 lat, Waseem 21.

– O tym, że umarli, wiedzieliśmy od początku marca. Z tego co pamiętam, od towarzyszy chłopaków albo od kogoś z rodziny – mówi Piotr Czaban. – Prosiłem służby o szukanie ciał, deklarowałem współpracę aktywistów, ale policja nie zgodziła się. Chyba tylko raz wszczęła poszukiwania. My z POPH-em wielokrotnie szukaliśmy chłopaków nad rzeką. Nie udało się nam wtedy.

pogrzeb, dwie drewniane trumny gotowe do opuszczenia do mogiły, w głębi modli sie imam
Aleksander Bazarewicz imam bohonickich Tatarów nad trumnami Mohsena i Waseema. Narewka, 26 października 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.
pogrzeb, ludzie między grobami
Cmentarz prawosławny w Narewce, pogrzeb Mohsena i Waseema. 26 października 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Przeczytaj także:

Młody żołnierz: Strzelałbym do tych ciał

Był 20 czerwca, słoneczny dzień, Światowy Dzień Uchodźcy. Ola poszła z dwiema koleżankami zbierać śmieci w okolicy rzeki Narewki. Ubrania, plastikowe butelki, torebki, kalosze, porzucone przez ludzi w drodze.

Ola z koleżanką szły z nurtem rzeki od brzegu do brzegu. Ola zauważyła leżące w wodzie, zwalone drzewo. Myślała, że jakiś plecak czy ciuchy utknęły w gałęziach. – Stojąc w wodzie, dotknęłam patykiem kłębowiska. Poczułam zapach i przez patyk strukturę i już wiedziałam, że to człowiek. Nie mogłam w to uwierzyć. Zawołałam Zofię.

Znalazły ciało półtora kilometra od miejsca zimowych poszukiwań. – Podejrzewałyśmy, że było tam więcej ciał. Na przyjazd Straży Granicznej, policji, wojska i straży pożarnej czekałyśmy z półtorej godziny – wspomina Zofia (25 l.), także aktywistka GG. – To było trudne, bo to sytuacja, z której jak najszybciej chcesz się wydostać, a nie możesz.

Po czym przyjechał młody żołnierz z karabinem i poleciał tekstem, że strzelałby do tych ciał, gdyby go nie rozliczali z magazynku.

Walił też teksty o podrywaniu aktywistek w lesie, a funkcjonariusze poddawali w wątpliwość, że znalazłyśmy ciała. Mówili: „No zobaczymy, co to jest. Czy panie mówią prawdę”.

– Kiedy wyszłam z wody, roje much unoszących się nad ciałami leciały do moich nóg – pamięta Ola. – Bardzo trudna była też konfrontacja z tym młodym żołnierzem. Te jego teksty: „Jeśli czuć, to ze trzy tygodnie pływa” „Pewnie chciał się umyć i już nie wyszedł, a rodzina zostawiła go w lesie”.

Czaban: Mohsen i Waseem jako NN?

Piotr Czaban: – Na miejsce przyjechał prokurator, służby wyciągnęły ciało, pod nim było drugie. Wszystko się zgadzało z tym, co wiedzieliśmy o chłopakach, których szukaliśmy zimą i wiosną. Skontaktowałem z ich rodzinami policję i prokuraturę.

Ciała były w takim stanie, że rodziny nie mogły zweryfikować tożsamości po zdjęciach, więc policja wysłała im fotografie rzeczy znalezionych przy zmarłych.

Był tam dokument w języku arabskim z datą urodzenia 1997.

– Lokalizacja ciał także wskazywała, że to byli chłopcy zaginieni w lutym, ale na podstawie tych dowodów prokuratura i policja nie mogły potwierdzić, kim są – mówi Czaban. – Potwierdzeniem byłyby próbki DNA pobrane od rodziny. Nie udało się. W Syrii i Jemenie nie jest to proste. Nie udało się też sprowadzić rodzin do Polski, by tu poddali się badaniom. Policjant prowadzący sprawę miał niemal pewność, że to poszukiwani chłopcy, ale w dokumentach nie mógł tego zapisać. Prokuratura wydała decyzję o pochówku i zleciła go gminie Narewka.

Była doba do pogrzebu, gdy Piotr Czaban dowiedział się, że Mohsen i Waseem spoczną na prawosławnym cmentarzu jako NN.

„A jeśli ktoś z rodziny kiedyś przyjedzie, to jak stwierdzi, w którym grobie leży Mohsen, a w którym Waseem? Trzeba będzie ich wykopywać?” – myślał. Zasugerował policjantowi, że trzeba trumny oznaczyć. Dzięki jego pomocy kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Narewce poleciła zakładowi pogrzebowemu przygotować tabliczki z imionami. Poprosiła też Zakład Medycyny Sądowej, by wydając zwłoki, oznaczył, w której trumnie leży które ciało.

Piotr Czaban zadzwonił do imama, ale ten nie odbierał.

– Było mało czasu, więc skontaktowałem się z pastorem i znajomym księdzem. Obaj byli gotowi pomóc – opowiada aktywista. – Imam w końcu oddzwonił i obiecał bezpłatnie odprawić nabożeństwo. Chciał, by pochowano chłopców w Bohonikach, ale było już za późno. Poprosił tylko, by nie było przy trumnach krzyży. Jestem bardzo wdzięczny GOPS-owi z Narewki, że nie doszło do pomieszania ciał. Policja ma próbki zmarłych, jeżeli ktoś z rodziny zrobi kiedyś testy DNA, będzie oficjalne potwierdzenie, kto jest kim.

Imam: W przyjaznej polskiej ziemi

W trakcie pogrzebu imam ubolewał, że ceremonii nie można było przeprowadzić w Bohonikach, gdzie gmina muzułmańska ma zgodę sanepidu na składanie do grobów ciał bez trumien.

– Szkoda, że rodzina nie mogła zidentyfikować zwłok, ale są inne sposoby. W islamie identyfikacja jest prosta, mężczyźni są obrzezani. Wystarczyło zasięgnąć informacji i dokonać pochówku u nas – stwierdził nad grobami imam. – Ale jakby nie patrzeć, ziemia jest dla wszystkich.

Na świeżych grobach żałobnicy położyli kilka wieńców. Stanęły drewniane tyczki z imiona, nazwiskami, datami urodzin i śmierci.

Imam zachęcił, by dzielić się słowami.

Pastor Zielonoświątkowców Krzysztof Flasza, który prowadził już kilka ceremonii pogrzebowych uchodźców, podziękował wszystkim, dzięki którym zmarli nie są anonimowi, Dziękował też osobom od dwóch lat zaangażowanym w to, „by słowo człowiek nadal brzmiało dumnie”.

– System nie działa – powtórzył nad grobami Piotr Czaban. – Jeżeli urzędnik zapomina, że sprawa dotyczy konkretnej osoby, dochodzi do sytuacji, że nikt nie wie o pogrzebie, a grób nie jest oznaczony. Kiedy zwraca się na to uwagę urzędnikom, są zbulwersowani. Tu po raz pierwszy spotkałem się z dobrym podejściem. Dzięki uprzejmości policjanta i pań z GOPS-u w Narewce są tabliczki z imionami chłopców – mówił Czaban, a jedna z młodych aktywistek rozpłakała się.

– Przez ten pogrzeb, po raz pierwszy widzę grób chłopaka z Nigerii. Został tu pochowany Ganiyu Olashile Raji. Zmarł 7 grudnia 2020 roku – Czaban czyta dane z tabliczki na drewnianym krzyżu.

Na koniec zabrał głos imam.

– Drodzy Państwo, to co mogliśmy dać tym ludziom, to chyba nie to na co czekali. Z muzułmańskiego punktu widzenia mówimy, że to jak najbardziej sprawiedliwe. Bo to Bóg wybiera najlepszy moment, by powołać człowieka do życia i odebrać mu ostatnie tchnienie. Nasi bracia spoczęli na polskiej ziemi i to jedyne co mogliśmy im dać.

Imam podziękował też aktywistom. – Ten, kto robi coś, co większości się nie podoba, zawsze będzie narażony na krytykę. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Nie spodziewajmy się nagrody, jedynie co, to u Boga.

Imam dziękował batiuszce i pastorowi.

– To daje świadectwo, jak Polska jest różnorodna. Schronienie tutaj znaleźli, w przyjaznej ziemi, jaką jest Polska, ponad 600 lat temu Tatarzy. Tak samo nasi bracia Mohsen i Waseem znaleźli tu ostatni swój przybytek. Niech spoczywają w pokoju. I powtarzam jak zawsze: Żeby to był już ostatni pogrzeb.

Batiuszka: Trzeba człowieka pochować

Pytam księdza prawosławnego, jak to się stało, że pogrzeb odbył się w jego parafii.

– Już przy pogrzebie pierwszego uchodźcy gmina zwróciła się do mnie, bo podobno ksiądz katolicki nie zgodził się na pochówek na cmentarzu katolickim w Narewce – odpowiada Aleksander Surel. – Ja, że oczywiście, trzeba człowieka pochować. Tak samo teraz. Zadzwonili z gminy i poprosili o pochowanie tych dwóch chłopaków. Bardzo proszę.

– A co ksiądz na to, że to muzułmanie i imam odprawiali ceremonię.

– Wspaniale. Bo jak chowaliśmy tego pierwszego uchodźcę, nie było nikogo i tylko poświęciłem grób. A dziś ci młodzi ludzie z tej organizacji Granica, śpiewali, bardzo fajnie. Nawet wziąłem od nich słowa piosenki.

– Ksiądz się nie obawia się, że społeczność prawosławna może mieć coś przeciwko?

– Absolutnie. Kiedy pochowano tego pierwszego, mówili „Bardzo dobrze, trzeba człowieka pochować”.

Prawosławnych jest w Narewce 80 procent, ale są osobne cmentarze, katolicki i prawosławny.

– Sto lat temu był wspólny – zauważa ksiądz Surel. – Ten pierwszy pogrzeb był w zeszłym roku w marcu. Zanim pochowano tego człowieka, minęło dużo czasu, bo prokuratura zabrała ciało i długo szukano rodziny. Niestety nikt się nie zgłosił.

Szukam informacji na ten temat. Oblodzone ciało 40-letniego mężczyzny znaleźli żołnierze 7 grudnia 2021 r. w lesie, w rejonie Olchówki, w gminie Narewka. Według wolontariuszy ciało leżało w pobliżu domów. Nie wiadomo, czy uchodźca bał się zapukać, czy nie miał już sił, by podejść. Zamarzł.

Przy zwłokach policja znalazła paszport, należał do 40-letniego Nigeryjczyka. Prokuratura Rejonowa w Hajnówce wszczęła śledztwo w sprawie identyfikacji cudzoziemca. Mężczyzna był wtedy jedenastą osobą oficjalnie potwierdzoną przez służby, która zmarła po stronie polskiej.

– Jak ksiądz widzi sytuację na granicy?

– Tragedia, tragedia, szkoda ludzi – mówi ksiądz szczerze poruszony. Ale zaraz dodaje: – Oni u nas nie chcą zostać, chcą dalej iść.

– A gdyby mieli zostać, ksiądz miałby coś przeciwko?

– Hm, raczej, raczej…, trudno powiedzieć. Trzeba jakoś to uregulować. A nie że przerzucają tu nam ze strony białoruskiej przez granicę… Wybudowali to ogrodzenie, teraz okazuje się, że jeszcze więcej idzie uchodźców. A ktoś pieniądze za to wziął. Dobre! Ale jak to ksiądz Kozioł mówił w serialu Ranczo: „Kościół do polityki się nie miesza”. Ale pomagać trzeba. Jak kwesty były na uchodźców w Michałowie, to jeździliśmy. Nasi parafianie jeździli.

Urzędniczka: Nie mamy informacji o wyznaniu

Elżbieta Potoniec potwierdza, że prokuratura okręgowa w Suwałkach w związku z tym, że ciała odnaleziono na terenie gminy Narewka, zwróciła się do tutejszego GOPS-u o dokonanie pochówku zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych.

– Kiedy pismo dotarło?

– W październiku – mówi oględnie urzędniczka.

– Piotr Czaban mówił, że decyzja o pogrzebie zapadła dopiero dzień przed.

– Bo to trwało. Musieliśmy skontaktować się z firmą pogrzebową, a że ciała były w zakładzie medycyny sądowej w Białymstoku, trzeba było je odebrać, ustalić, jaka forma pogrzebowa, na jakim cmentarzu.

Czy faktycznie ksiądz katolicki odmówił pochówku? Elżbieta Potoniec twierdzi, że nic nie kojarzy w tej sprawie. Kiedy dopytuję, kto w gminie ustalał, gdzie pogrzeb się odbędzie, nie odpowiada. Mówi jedynie, że Narewka nie ma cmentarzy komunalnych, tylko wyznaniowe, a ustawa nakazuje, by pogrzeb był na terenie gminy. Dlatego nie wchodził w grę cmentarz w Bohonikach.

– Nie widzę, co można było jeszcze zrobić – ocenia Potoniec.

Zauważam, że na cmentarzu jest grób innego uchodźcy z krzyżem.

– Szczerze? Otrzymując polecenie zorganizowanie pogrzebu, nie mamy informacji o wyznaniu. Wiemy tylko, skąd człowiek pochodził i możemy jedynie coś przypuszczać. Oczywiście czasem mamy dylematy, w jaki sposób dokonać pochówku. Próbujemy szukać, pytać. Pytamy, czy osoba miała przy sobie krzyż, Koran, cokolwiek, co by wskazywało na wyznanie. Ja się dowiedziałam, że to byli muzułmanie od pana Czabana.

Elżbieta Potoniec była na pogrzebie Mohsena i Waseema. Na pogrzebie Ganiyu także. Czy ma taki obowiązek?

– Nie chodzi o obowiązek. Jeżeli odchodzi człowiek i nikt inny nie może przyjść go pożegnać, nie widzę opcji, żeby nie przyjść.

pogrzeb, grupa osób nad grobem
Pogrzeb Mohsena i Waseema. Narewka, 26 października 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Aktywistka: Cieszę się, że te ciała mają imiona

Dlaczego przyszła Ola?

– Czułam, że to będzie domknięcie jakiegoś etapu w moim życiu. Chciałam też godnie pożegnać chłopaków i cieszę się, że ich ciała mają imiona i nie leżą w wodzie w Narewce. Ale dopiero na pogrzebie dowiedziałam się, który z nich jest z Jemenu, a który z Syrii i jak się nazywają. Nie szukałam kontaktu z rodzinami, bo byłoby to dla mnie bardzo trudne, ale jestem wdzięczna osobom, które to zrobiły.

– Imam mówił, że możemy tylko pochować tych ludzi, bo to decyzja Boga, że oni zginęli. Zgadzasz się z tym?

– Zdecydowanie nie, aczkolwiek jestem osobą niewierzącą. Moim zdaniem to decyzja aparatu władzy i rządzących, że ludzie giną na granicy. Dlatego najcięższym momentem pogrzebu były dla mnie podziękowania za współpracę z policją. W ten sposób dziękujemy aparatowi władzy, który szczuje na ludzi w drodze i im odbiera życie. Nowa władza? Obawiam się, że nic tu nie zmieni.

Zofia, która mieszka w Berlinie, 25 października wieczorem wsiadła w pociąg, by być na pogrzebie.

– Dowiedziałam się o nim, bo Czaban zamieścił post na Facebooku, co uważam za hardkorowy sposób przekazywania takich informacji.

To jedyny pogrzeb na Podlasiu, na którym byłam. Nie spodziewałam się, że przyjdę na medialne show. Z jednej strony rozumiem potrzebę nagłaśniania tych sytuacji, ale te przemówienia, kamery, telefony na statywach, a potem filmiki z pogrzebu w internecie z ckliwą muzyką w tle i ujęciami na kwiaty… To było momentami absurdalne.

Zofia wolałaby też, żeby nie było wzmianki o sanepidzie, obrzezaniu, rozkładzie ciał i „pogaduszek" imama o tym, czy ktoś z nas by przyjął kogoś do domu.

Imam i ksiądz prawosławny stoją na cmentarzu pod płotem
Imam Aleksander Bazarewicz i prawosławny ksiądz z Narewski Aleksander Surel. Pogrzeb Mohsena i Waseema, 26 października 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Ksiądz: Kłamstwo, bzdura i oszczerstwo

Dzwonię na plebanię katolicką w Narewce, przestawiam się i pytam, czy rozmawiam z proboszczem.

Nie potwierdza i nie zaprzecza.

– Słucham.

– Wczoraj był pogrzeb dwóch uchodźców na cmentarzu prawosławnym w Narewce…

– Tak, proszę pani, ale ja jestem księdzem katolickim – przerywa mi.

– Dzwonię, bo podobno odmówił ksiądz pochówku na cmentarzu katolickim.

– To kłamstwo, bzdura i oszczerstwo, za które trzeba pójść do sądu! Ja się od pani dowiaduję, że taki pogrzeb był tutaj. Nikt mnie nie pytał, nikt nie informował – krzyczy ksiądz.

– Był też pogrzeb uchodźcy w zeszłym roku. Wtedy też księdza nikt nie pytał o pogrzeb?

– Nikt mnie o nic nie pytał, nigdy w naszym kościele nie było żadnej wzmianki o żadnych uchodźcach. To jest kłamstwo, oszczerstwo i złośliwość w stosunku do kościoła. Ludzie są jak sępy, niektórzy księdza w łyżce wody by utopili. Robią wszystko, żeby kościół zdyskredytować, pozbawić autorytetu. Posługiwanie się kłamstwem i oszczerstwami jest najgorsze i straszne. No ale co się dziwić, dla pana Jezusa tak samo robili – mówi ksiądz i grozi sądem.

– Wam nie zależy na prawdzie, tylko na niszczeniu Kościoła. Tyle mam do powiedzenia – krzyczy i rozłącza się.

Trzy mogiły usypane z ziemi z prostymi tabliczkami z imionami, nazwiskami i datami śmierci
Mogiły Mohsena, Waseema i Ganiyu. Narewka, cmentarz prawosławny, 26 października 2023. Fot. Agnieszka Rodowicz.

Czaban: Że kości nie walają się po puszczy

– Po publikacji relacji z pogrzebu na moim kanale dziękowały rodziny tych chłopaków. To, że byliśmy na pogrzebie, oddaliśmy cześć, przyniosło im ukojenie – mówi Piotr Czaban. – Dziękują, ale każda rodzina pyta, gdzie są zdjęcia ciał. Ktoś może mi zarzucić: „Nie było w papierach oficjalnie napisane, kto zmarł, nie było testów DNA. A co jak żyją?” Przy każdym zmarłym na pograniczu było ryzyko, że podam informację o śmierci kogoś, kto żyje. Tyle że wcześniej zbierałem jak najwięcej potwierdzeń, co tu na pograniczu, zwłaszcza w strefie stanu wyjątkowego, było bardzo trudne. Do tej pory się nie pomyliłem. I uważałem, że Mohsena i Waseema nie można pochować jako NN.

Spotkało to Syryjczyka, który spoczął w Wólce Terechowskiej niedaleko Czeremchy. Policja miała jego dokument, ale nie wiedziała, jak znaleźć rodzinę. Wysłała zdjęcia twarzy do ambasady syryjskiej, ale nie dostała żadnego potwierdzenia. Mohamed Yassim zmarł w listopadzie 2021. W kwietniu czy maju do Czabana odezwał się młodszy brat Mohameda, szukał go.

– Sprawdziłem różne doniesienia i doszedłem do wniosku, że to on został pochowany jako NN. Kiedy opublikowałem tę informację, ambasada syryjska wysłała w końcu zdjęcia rodzinie, która potwierdziła tożsamość Mohameda.

To była pierwsza sprawa, którą Piotr Czaban zgłosił policji i zaczął z nią współpracować przy przywracaniu tożsamości zmarłych.

W czerwcu organizując w Białowieży pogrzeb Etiopczyka, dowiedział się, że dwa miesiące wcześniej szczątki człowieka spoczęły bez żadnego oznaczenia, bez poinformowania kogokolwiek.

– Uczuliłem wtedy prokuraturę i policję, by dawali znać nawet w przypadkach pochówków osób NN, to przekażę na moim kanale. Zaapelowałem do pomocy społecznej, by przynajmniej klepsydrę wywiesili, by choć ktoś z miejscowych przyszedł.

Nie można tak tego skrywać w kącie, jakby człowieka nie było.

Ale trudne są rozmowy z urzędnikami. W GOPS-e w Białowieży i w Krynkach, gdy sugerowałem, by zrobić tabliczki, zaprosić duchownego, słyszałem: „A kto za to zapłaci? Dlaczego nie zabiorą go do Etiopii?”.

Za ceremonię zakładowi pogrzebowemu płaci gmina.

– Gdybym się nie wtrącił w uroczystość w Narewce, nikt by o niej nie wiedział, nie byłoby ani imama, ani tabliczek. Urzędnicy oficjalnie dostali zlecenie na pogrzeb dwóch NN. Od ich dobrej woli zależało, jak się tym zajmą. Gdybyśmy z większym wyprzedzeniem otrzymali informacje, pewnie można by jakoś dograć te Bohoniki. Ale i tak jestem wdzięczny, że tyle się udało. Cieszę się, że chłopcy zostali godnie pożegnani, że rodzina wie, gdzie spoczęli, że te kości się nie walają po puszczy.

Po niektórych zaginionych, potencjalnie zmarłych, już prawie drugi rok nie ma śladu. Policja nie reaguje na zgłoszenia, a wydział policyjny do ustalania tożsamości zmarłych na całe województwo to jeden policjant. Ustaliliśmy wspólnie tożsamości około dziesięciu osób. Czekają kolejne.

Tory, płot, sistiema

Mohamed, który leży na cmentarzu prawosławnym w Wólce Terechowskiej, też był muzułmaninem. Tabliczkę kupiła mu jedna z aktywistek.

Organizacja Hope&Humanity Poland donosiła o śmierci Somalijki, która spędziła na granicy białorusko-polskiej kilka tygodni, dwa razy była pushbackowana. 23 września w białoruskim Mińsku odbył się jej pogrzeb. Wkrótce skończyłaby 21 lat.

Czaban 12 października na swoim kanale na FB informował o śmierci uchodźcy z Afganistanu. Zmarł między polskim płotem a starszą białoruską barierą w tzw. sistiemie.

23 października jeden z migrantów złapany przez Straż Graniczną po przejściu zapory w okolicach Białowieży, zmarł przed przybyciem karetki pogotowia. Ciało drugiego Straż Ochrony Kolei znalazła niedaleko torów w pobliżu podlaskich Kleszczeli.

Do tej pory po obu stronach granicy polsko-białoruskiej odnotowano co najmniej 54 ofiary polskiej i europejskiej polityki migracyjnej.

;
Na zdjęciu Agnieszka Rodowicz
Agnieszka Rodowicz

Reporterka, fotografka, studiowała filologię portugalską. Nominowana do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej za reportaż o uchodźcach i migrantach w pandemii (2020), zdobyła też wyróżnienia Prix de la Photographie Paris 2016 i 2009.

Komentarze