0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jedrzej Nowicki / Agencja GazetaJedrzej Nowicki / Ag...

"Kiedy mama dowiedziała się, że jestem gejem, to był najtrudniejszy moment w jej życiu. Bo wyrastała w kraju, w którym jej sączono, że geje i lesbijki są nienormalne. Dzisiaj jest z nami, trzyma tęczową flagę i jest dumna, że ma syna geja. Zmiana jest możliwa" - wołał ze sceny Robert Biedroń w trakcie wiecu przeciwko przemocy w Białymstoku 28 lipca 2019. Słuchało go 300 może 400 osób pod dyskretną opieką policji (była nawet armatka wodna). Prawicowych kontrdemonstrantów było kilkunastu, trzymali transparenty według wzoru "STOP nienawiści do: Białegostoku/patriotów/księży/Kościoła" i tego dnia nikogo nie bili.

Manifestację, zorganizowaną przez Wiosnę, SLD i Lewicę Razem, rozpoczęła piosenka T. Love z motywem "Tylko nie mów mi, że nienawidzisz", a zakończył hymn włoskich partyzantów antyfaszystowskich z lat 40. "Bella ciao".

Odnosząc się do zajść w trakcie Marszu Równości sprzed tygodnia, Biedroń powiedział: "Niech ta lekcja będzie naszą siłą. Zmieńmy oblicze Polski, zmieńmy oblicze tej ziemi. Damy radę?!" W swoim "estradowym" stylu apelował o życzliwość i uśmiech - "to dziś najbardziej reglamentowany towar w naszym kraju" i nawoływał:

"przekażmy sobie znak pokoju, przytulmy się, pokażmy, że potrafimy kochać, że ponad podziałami potrafimy wykonać".

Następnie zaprosił Adriana Zandberga z Lewicy Razem wygłaszając pean o jego nieustępliwości. Także Zandberg użył wątków osobistych: "Kiedy ja byłym mały, babcia nauczyła mnie jednej prostej zasady:

bandytom nie można ustępować. Jeżeli im ustąpimy, to wiecie, co się stanie? Stracimy wolność. Będzie tylko strach i władza bandytów.

I na to nie możemy pozwolić. A naszą bronią jest solidarność ludzi dobrej woli. Solidarność ludzi, którzy walczą o Polskę wolną i równą".

"W czasach zarazy budzą się demony, budzi się zło, złe słowo. Ale w czasach zarazy jest też miłość, miłość to ludzie" - mówił Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD, nawiązując do książki Gabriela Garcíi Márqueza.

"Miłość to również współdziałanie: Adrian Zandberg i Robert Biedroń - Czarzasty zaprosił ich do siebie.

Zobaczcie, potrafimy koło siebie stanąć, choć nie zawsze było między nami dobrze. My potrafimy, wy potraficie. Polsko, potrafisz, przezwyciężyć głupotę".

Poniżej fragmenty przemówień trzech polityków. Przed nimi wystąpili działacze społeczni, w tym organizatorki Marszu Równości sprzed tygodnia.

Uwagę zwracał transparent, który trzymała aktywistka, prawniczka, feministka Kamila Ferenc ("jestem stąd, z Podlasia") i socjolog Jakub Wielgo. Poznali się na warszawskim Uniwersytecie Zaangażowanym i postanowili sięgnąć po hasło, które może połączyć pokolenia - szlagier Piotra Szczepanika sprzed pół wieku.

Bardziej dramatycznym sygnałem wykluczenia osób LGBT był transparent o tendencjach samobójczych:

Joanna Gluszek: "Białystok to ja. A ta przemoc nazywa się homofobia"

"Tu po raz pierwszy doświadczyłam przemocy, tu dowiedziałam się, że nie jestem osobą, lecz ideologią. 70 proc. młodzieży LGBT w ciągu ostatniego roku co najmniej raz myślało o samobójstwie. Łatwo w to uwierzyć, jestem jedną z takich osób. Wstrząśnięci i ze złamanymi sercami zebraliśmy się, żeby protestować przeciwko przemocy" - rozpoczęła Joanna Głuszek z Tęczowego Białegostoku.

Wiec relacjonowaliśmy na żywo na profilu FB OKO.press:

Głuszek dziękowała Akcji Demokracji i wszystkim, którzy organizowali zbiórki na rzecz Tęczowego Białegostoku. "Dziękujemy każdemu, kto tego dnia [20 lipca] był z nami: rodzinom, sąsiadom, ludziom mediów" - był tu delikatny wyrzut wobec polityków, bo w tamtą straszną sobotę nie było w Białymstoku ani Zandberga, ani Bierdonia, ani Czarzastego. Nie mówiąc o politykach Koalicji Obywatelskiej.

"To nie była jakaś przemoc, ale przemoc bardzo konkretna: homofobia. Nie unikajmy tego słowa. Rośnie w nieufność, nienawiść, a kończy na dyskryminacji. Przemoc, która eskalowała w Białymstoku to homofobia. Widać ją w wypowiedziach polityków, widać ją okrzykach, kamieniach, pięściach" - mówiła Joanna Głuszek.

"Odmawiam przyprawiania Białemustokowi gęby faszystowskiego i homofobicznego, bo Białystok to ja. Jesteśmy Białymstokiem nie mniej niż ktokolwiek inny i ten Białystok dziękuje za słowa otuchy z zewnątrz. Idziemy razem i idziemy dalej".

Politycy, wasze miejsce jest na marszach równości

"Wasze miejsce jest na marszach równości" - apelował do polityków Bart Staszewski, aktywista LGBT, organizator marszu w Lublinie, którego przebieg był podobnie dramatyczny. Przypominał politykom, że ich obecność ma dodatkowy sens - wiąże się ze zwiększoną ochroną ze strony policji, co zwiększa bezpieczeństwo uczestniczek i uczestników.

Zaapelował do Władysława Kosiniaka-Kamysza i Grzegorza Schetyny o okrągły stół w sprawie mowy nienawiści. To wywołało oklaski, bo poza wzniosłymi hasłami i dużymi emocjami, pojawił się konkret.

Staszewski mówił też, że ze swoim chłopakiem trzymał się publicznie za rękę tylko kilka razy - na marszach równości. Dodał, że rozumie gejów i lesbijki, którzy wyjeżdżają z Polski, bo nie każdy musi być bohaterem.

Biedroń: Przekażmy sobie znak pokoju

Robert Biedroń lider Wiosny: "Chcemy Polski, która będzie domem wszystkich. Polski równiej, solidarnej, w której nie tylko Jarosław Kaczyński z kotem będzie się czuł jak w domu, ale też chłopak i dziewczyna, dwie dziewczyny i dwóch chłopaków będą się czuli jak w domu.

Kiedy moja mama dowiedziała się, że jestem gejem, to był najtrudniejszy moment w jej życiu. Bo wyrastała w kraju, w którym jej sączono, że geje i lesbijki są nienormalne. Dzisiaj jest z nami, trzyma tęczową flagę i jest dumna, że ma syna geja. Zmiana jest możliwa.

Warto jest czasem obejrzeć się za siebie, zobaczcie, jak jest nas dużo, jesteśmy nie do zatrzymania. Zwyciężymy. Wykorzystajmy ten czas, wyciągnijmy lekcję sprzed tygodnia, z tego, co się wydarzyło, niech ci ludzie, którym dziś dziękujemy, będą naszymi bohaterami, przykładami, że da się zmieniać Polskę na lepsze. Że da się. Niech ta trudna lekcja będzie naszą siłą. Zmieńmy oblicze Polski, zmieńmy oblicze tej ziemi. Damy radę?!

Zacznijmy od drobnego gestu, kiedy będziemy obrażani, uśmiechnijmy się, stańmy się bardziej życzliwi, to dziś najbardziej reglamentowany towar w naszym kraju, życzliwość, uśmiech, przekażmy sobie znak pokoju, przytulmy się, pokażmy, że potrafimy kochać, że ponad podziałami potrafimy wykonać.

To jest coś, czego nam najbardziej brakuje: miłości, empatii, szacunku. Bądźmy wobec siebie solidarni. Kiedy trzeba, stańmy wokół siebie.

Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy.

Na znak solidarności i wspólnoty pozwólcie, że zaproszę mojego przyjaciela, ten facet i jego formacja miała zawsze odwagę iść pod prąd: Adrian Zandberg".

Zandberg: Bandytom nie można ustępować

Adrian Zandberg z Lewica Razem mówił: "Jestem tutaj, bo wierzę w wolną Polskę.

Wolność oznacza, że możemy iść po ulicach, kiedy się kochamy, nikt z nas nie ma duszy zatrutej lękiem. Kiedy was widzę, to widzę tę Polskę - Polskę przyszłości, w której odpowiedzią nie jest przemoc, tylko solidarność.

Solidarność jest naszą największą bronią. Większość Polek i Polaków, którzy zobaczyli te straszne sceny pomyśleli: nie! Ta Polska chciała być solidarna z ofiarami przemocy i powiedzieć „nie” bandytom, którzy biją.

Kiedy biją, nie ma miejsca na podziały. Można albo stanąć po stronie tych, którzy biją, albo po stronie tych, którzy są bici. I każdy przyzwoity człowiek powinien wiedzieć, gdzie jest jego miejsce.

Kiedy ja byłym mały, to babcia nauczyła mnie jednej prostej zasady: bandytom nie można ustępować. Jeżeli im ustąpimy, to wiecie, co się stanie? Stracimy wolność. Będzie tylko strach i władza bandytów. I na to nie możemy pozwolić. A naszą bronią jest to, o czym mówiliście przed chwilą: solidarność ludzi dobrej woli. Solidarność ludzi, którzy walczą o Polskę wolną i równą.

Polska dla wszystkich bez nienawiści. Solidarną Polskę, tolerancyjną Polskę, bez nienawiści i przemocy widzę, kiedy patrzę na was. Już za moment, to wszystko jest w naszych rękach".

Czarzasty: Polsko, potrafisz przezwyciężyć głupotę

Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD zaczął od żartu, który trochę zmniejszył patos: "nie sądziłem, że będę skandował >Solidarność naszą bronią<" (w tym samym momencie kontrmanifestanci zawołali "SLD - UB", na co Czarzasty się skrzywił: "Już są, nasi stróże moralności". Potem mówił:

"Przyjechałem, żeby powiedzieć, że jestem przeciwko prostym rzeczom: nie chcę, żeby jeden kopał drugiego, żeby jeden opluwał drugiego, żeby przy stołach rodziny się kłóciły, żeby rzucano w kogoś słoikami z moczem, żeby dziennikarz był obity, bez względu na to, czy jest z telewizji publicznej, czy innej.

Jest czas prostych słów. Prostego podawania ręki, mówienia, że ludzie mają prawo wierzyć, w co chcą i kochać, jak chcą. Mówienia językiem miłości, otwartym.

W czasach zarazy budzą się demony, budzi się zło, złe słowo. Chciałem powiedzieć, że nie będziemy nigdy tolerowali tego, że ktoś wiesza zdjęcia posłów, że ktoś dzieli nasz kraj na sorty.

Wiedzą i nie reagują. Obciążamy tym kierownictwo PiS. Doprowadzili do tego, że ludzie patrzą na siebie złym wzrokiem, że ludzie mówią o sobie źle i źle o sobie myślą.

Ale w czasach zarazy jest też miłość, miłość to też ludzie. Miłość to również współdziałanie: Adrian Zandberg i Robert Biedroń [Czarzasty zaprasza ich obok siebie na scenę]. Zobaczcie, potrafimy koło siebie stanąć, choć nie zawsze było między nami dobrze, my potrafimy, wy potraficie. Polsko, potrafisz, przezwyciężyć głupotę".

Białystok przed rozpoczęciem manifestacji

Na dwie godziny przed wiecem, w południe 28 lipca 2019 Bialystok jest senny i gorący. W mieście nie czuje się napięcia, jakby 20 lipca nie doszło tu do największego aktu zbiorowej agresji homofobicznej, w atmosferze zbliżonej do pogromu. Nad szpalerem policji prawicowi zadymiarze i tzw. kibole rzucali w Pierwszy Marsz Równości kamieniami, butelkami z moczem, strzelali petardami, obrzucali maniefestantów wulgarnymi obelgami. Wspierały ich setki tzw. normalnych mieszkańców Białegostoku (relacja naszych reporterów, inne teksty - tutaj).

O tamtych realiach przypomina wielkie graffiti obok dworca "Patriotyczna Jagiellonia". Jedziemy taksówką w cztery osoby, Ania Rozwadowska, która brała udział w Marszu 20 lipca, ma na szyi tęczowa obrożę. Żartujemy, że my przyjezdni i czy aby jedziemy najkrótszą drogą.

"Tutaj ludzie są normalni - odpowiada jowialny taksówkarz. I z dumą idzie dalej - Bronią czego trzeba. Obronili ten, wiecie, pomnik Bóg-Honor-Ojczyzna".

"Przed kim obronili?"

"Wiadomo - obraca się chytrze uśmiechnięty - Ciągniecie mnie za język. Przecież już wy lepiej wiecie. O tędy szli, tutaj to się działo".

"Dostałam kamieniem w ramię. A kolega w głowę. To chyba normalne nie jest" - mówi Ania.

"A wie pani od kogo? Widziała pani? No właśnie" - odpowiada taksówkarz. Na pożegnanie jest pojednawczy. - "Wszyscy przecież wiedzą, o co chodzi. Obu stronom. Chodzi o wybory, panie, prawda?".

Plac Piłsudskiego, zielony, zakończony Teatrem Dramatycznym im. A. Węgierki. Stoi już scena. Na stronie miasta informacja, że przy Teatrze - tuż obok sceny - równolegle z "Polską przeciw przemocy" odbędzie się od 14:00 do 18:00 zgromadzenie: "Wiec przeciwko nienawiści do Dzieci Nienarodzonych oraz wobec przemocy i deprawacji Dzieci narodzonych". Nie wydaje się to zgodne z ustawą o zgromadzeniach (art. 12, p. 1).

Faktycznie stoi już namiot z nazwą StopPedofilii.pl, znany już z czerwcowej warszawskiej Parady Równości. Kilka megafonów w kółko ryczy tymi samymi hasłami

  • Homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci;
  • 25 proc. dzieci wychowywanych przez pederastów jest molestowanych seksualnie.

Podczas wiecu homofobiczne brednie zostały zagłuszone przez potężne głośniki ustawione przy scenie. Słychać je było tylko podczas minuty ciszy pamięci młodych osób LGBT, które popełniły samobójstwo nie wytrzymując presji homofobicznego otoczenia.

"Dzień dobry. Po Białymstoku jeździ od dwóch dni samochód dostawczy, który jest cały oblepiony materiałami antyLGBT. Na dodatek z megafonów lecą teksty w stylu: 40 proc. gejów to mordercy. Myślę, że dobrze by było, gdyby któryś z Państwa dziennikarzy zajął się tym skandalem" - informował czytelnik OKO.press w sobotę 27 lipca. Auto organizacji pro-life jeździło także w niedzielę przed wiecem.

Kontrowersje

Wiecowi zwołanemu przez SLD, Wiosnę i Razem, towarzyszyły kontrowersje, które ucichły w pogodnej atmosferze samego wydarzenia.

Pierwsza reakcja organizatorów Marszu była niechętna. Rzeczniczka Tęczowego Białegostoku Katarzyna Rosińska mówiła OKO.press 22 lipca: „Marsz [27 lipca] jest niepotrzebny. Będę to w kółko powtarzać: właściwe wydarzenie już się odbyło, a to, że nie było na nim polityków, to inna sprawa. Marsz przeciwko nienawiści przeszedł przez Białystok 20 lipca. Koniec kropka”. Rosińska sama jest zarazem działaczką LGBT i Partii Razem.

Jak mówi OKO.press Katarzyna Paprota z zarządu Razem, która była na Marszu 20 lipca, „politycy lewicowej koalicji zachowali się arogancko. Zandberg, Biedroń i Czarzasty ogłosili solidarnościową inicjatywę nie pytając aktywistek i aktywistów z Białegostoku, czy po tym, co ich spotkało w sobotę, mają siły na kolejną demonstrację”.

Włodzimierz Czarzasty z SLD nie znał szczegółów tych uzgodnień. Mówił OKO.press: „Organizujemy w całym kraju kilkadziesiąt wieców solidarności z Białymstokiem. Nie chcieliśmy narażać miasta na kolejny konflikt, dlatego przełożyliśmy marsz na niedzielę i zamieniliśmy go na wiec. Chodzi o to, by dać wyraz poparcia dla Białegostoku”.

Rosińska powiedziała OKO.press 25 lipca, że na niedzielnym wiecu „prawdopodobnie będzie przemawiać osoba od nas”. Ale podkreśliła, że „jako Tęczowy Piątek odcinamy się od całego wydarzenia”. Ostatecznie mówiła Joanna Głuszek.

Tę dwuznaczność tłumaczyła nam Katarzyna Paprota:

„Rozumiem rozgoryczenie Tęczowego Białegostoku, bo czują się zlekceważeni, ale – po rozmowach z kilkorgiem działaczy – widzę, że ich podejście się zmienia. Jak już macie przyjechać, to tłumnie. Niech to będzie duże wydarzenie”.

Przeczytaj także:

Bez Koalicji Obywatelskiej

Robert Biedroń powiedział PAP, że "liczy na obecność przedstawicieli wszystkich ugrupowań politycznych, ale przede wszystkim rządu. To premier Mateusz Morawiecki, szefowa MSWiA czy pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, powinni tam być". To była czysta retoryka antyrządowa, chodziło raczej o wywarcie presji na Platformę (Koalicję) Obywatelską.

Koalicja podjęła decyzję, że nie bierze udziału w wiecu. Jak pisaliśmy w OKO.press, istotną rolę odegrała zapewne kalkulacja, by nie angażować się zbyt ostentacyjnie w poparcie praw LGBT, bo to mogłoby zostać wykorzystane przez propagandę PiS. Do tego doszła rywalizacja z lewicową opozycją, jak to ujęła Barbara Nowacka, "Grzegorz Schetyna nie weźmie udziału w akcji pana Czarzastego".

Jak powiedział zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz (szef białostockich struktur Platformy), "nie chcemy dać szyldu i logo partyjnego na coś co dzieli, a nie łączy".

Biedroń podkreśla, że "Polska bez przemocy" jest reakcją na atmosferę „bezkarności i przyzwolenia na przemoc”. Dramatyczne wydarzenia w Białymstoku nie wzięły się z niczego. Ktoś stworzył tę atmosferę bezkarności i przyzwolenia na przemoc. Wypowiedzi niektórych polityków i hierarchów, uchwały o strefach wolnych od LGBT, homofobiczne naklejki - to kolejne kroki na drodze do tragedii".

Zestawienie 33 homofobicznych wypowiedzi polityczek i polityków w OKO.press PiS jest sugestywną ilustracją atmosfery, jaką tworzą wypowiedzi władzy.

Sobotnie wiece solidarności

W sobotę w całej Polsce odbyło się kilkadziesiąt wieców solidarności z Białymstokiem. We Wrocławiu zebrało się ponad 1000 osób, w Warszawie pod Pałacem Kultury może nawet dwa tysiące. Więcej niż w Białymstoku.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze