0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot: RONALDO SCHEMIDT / AFP)Fot: RONALDO SCHEMID...

Od początku agresji rosyjskiej Ukraińcy i Ukrainki stali się bardzo wrażliwi na terminologię. Prosiliśmy o używanie zwrotu „w Ukrainie”, zamiast „na”, o wykorzystanie ukraińskich nazw miejscowych, nie tych rosyjskich. Chcieliśmy, żeby uchodźcy „ratowali życie” przed wojną, a nie przed nią „uciekali”. Ci bezbronni ludzie nic złego nie zrobili, żeby uciekać.

Złodziej ucieka. „Uciekać przed pogonią. Uciekać aż się kurzy, gdzie pieprz rośnie. Uciec z więzienia. Uciekali jak szczury z tonącego okrętu” – takie przykłady użycia słowa „uciekać” znalazłam w „Słowniku wyrazów bliskoznacznych” pod red. S. Skorupki.

„Uciekać” może być rozumiane też jako „uchodzić w popłochu przed nieprzyjacielem”. Czmychać, pierzchać, zmiatać, wiać, zbiec – następne synonimy.

Jakoś bardziej mi odpowiada „ratować się”, co oznacza m.in. „bronić, chronić samego siebie w sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu”, „ewakuować się”, „chronić się”, „wspierać się”.

Po jakimś czasie odpuściłam, bo zdałam sobie sprawę, że mediom oraz zwykłym ludziom jest łatwiej stosować utarte schematy. Niech piszą, że Ukraińcy „uciekają”. Byleby nie pisali o nich nieprawdy, myślałam.

Przeczytaj także:

Militarna terminologia. Prosta i efektywna

Używane w kampanii wyborczej terminy i metafory zmusiły mnie, aby wrócić do tematu. O głosy wyborców się „walczy”, „bije”, „trwają bitwy” na różnych „frontach”. Ukraińskie media i politycy również pozwalają sobie na takie przekroczenia. Pojawia się front gospodarczy, edukacyjny, informacyjny, kulinarny, kinowy, religijny front, wielbłądzi. A co? Ze wszystkiego można utworzyć przymiotnik. Na szczęście są osoby, które tłumaczą opinii publicznej, że to nadużycie.

Po prostu: walczy się z karabinem w ręku i w okopie, nie w parlamencie.

Z całym szacunkiem do każdego zawodu, ale żadnej pracy nie można porównywać z codzienną pracą ukraińskiego żołnierza, który śpi w okopie

– nawet nie w okopie, tylko wyrytej dziurze w ziemi, bo kiedy Rosjanie atakują, to tylko tam ma szansę przeżyć. Sika do butelki po wodzie i marzy, żeby się wyprostować i wysuszyć rzeczy. Jego mięśnie są napięte przez całą dobę, żeby nie przeoczyć wrogiego ataku.

Żołnierz ma znacznie większe szanse „zdechnąć” – jak mówił Artem Czech, ukraiński pisarz, który walczy na wschodzie Ukrainy – na swoim, jedynym, froncie, niż ty. Niż ja.

W OKO.press temat niewłaściwego języka poruszył wcześniej Witold Głowacki, pisząc o języku używanym w kontekście kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.

Bucza nie jest środkiem stylistycznym

Ukraińscy żołnierze na przełomie marca i kwietnia 2022 roku podczas wyzwalania spod okupacji rosyjskiej terytoriów na północy Ukrainy odkryli i pokazali całemu światu rosyjskie zbrodnie wojenne. Wiem od znajomych, że po opublikowaniu zdjęć i informacji z Buczy i innych miejscowości, gdzie doszło do zbrodni, wiele osób nie mogło jeść, niektórzy pod wpływem strachu wymiotowali. Kobiety w nocy myślały o zgwałconych dziewczynach. Nie mogły być blisko ze swoimi partnerami.

Zobaczcie, co działo się w Buczy:

Niektórzy polscy politycy, a za nimi media, oskarżając Donalda Tuska o rzekomy plan rozbioru Polski, powtarzają, że gdyby do tego doszło i wschodnie tereny Polski zostałyby zajęte przez wojsko rosyjskie, to stałyby się polską Buczą.

To jest mocne porównanie, na pewno dotrze do wyborców, wpisuje się w dzisiejszą sytuację. Wydarzenia w Buczy miały miejsce nie tak dawno, są jeszcze wyraźnie zapisane w naszej wspólnej pamięci. To porównanie podkreśla lęk wobec Rosji, wzbudza emocje. Pod wpływem takich emocji obywatel nie zastanawiając się, postawi krzyżyk w odpowiednim miejscu. Nie są już ważne partyjne programy.

W świecie postprawdy wystarczy porównanie z Buczą.

Nie chcesz, żeby w Polsce powtórzyła się Bucza? To wiesz, na kogo głosować. Ponieważ chodzi o bezpieczeństwo.

Tam doszło do masakry

Czy rzeczywiście trzeba sięgać aż po takie porównania? Dlaczego polscy politycy nie nawiązują w swoich wypowiedziach do polskich tragedii? Wiemy, że podczas II wojny światowej Warszawa została starta z powierzchni ziemi. Dlaczego wschodnie tereny Polski zdaniem dziennikarza TVP miały się stać Buczą, Irpiniem czy Mariupolem? Nie wydaje się Państwu, że wykorzystywanie ukraińskiej tragedii w wyborczej propagandzie jest trywialne i obrażające? Wierzę, że można było znaleźć inną metaforę, żeby atakować politycznego oponenta.

Czy ludzie, którzy powtarzają to porównanie, byli w Buczy? Wydaje mi się, że wtedy ostrożniej używaliby takich określeń.

„Bucza i rejon buczański. 33 dni okupacji. Ponad 1400 ofiar śmiertelnych, w tym 37 dzieci. Ponad 175 osób znalezionych w masowych grobach i komorach tortur. 9000 rosyjskich zbrodni wojennych” – pisał w rocznicę wydarzeń prezydent Ukrainy.

Ta tragedia jest tak bolesna, że powinna pozostać nietykalna i udokumentowana.

Nie można po nią sięgać, kiedy jest potrzeba piarowa. Proszę, nie powielajcie tych komunikatów. Chcę wierzyć, że nie zdawaliście sobie sprawy z tego, że to porównanie jest dla Ukraińców niepojęte. Zostawcie tym ofiarom godność.

Przypominajcie o Buczy, ale jako o tragedii w Buczy. Hipotetyczne zestawienia rozmywają tę zbrodnię.

Wczoraj „tonąca” Ukraina, dzisiaj „polska Bucza”. Błagam, przestańcie.

Wojna nie może być źródłem inspiracji w propagandzie wyborczej. Na wojnie giną ludzie.

Prawdziwa Bucza jest jedna

Latem przypadkiem poznałam panią Switłanę. Jechałyśmy razem do Polski. Autobus stał w kolejce, a Switałana opowiada mi o swoim życiu. Było ciemno. Od czasu do czasu na twarz Switłany z latarni padało przytłumione światło. W Bojarce, w obwodzie kijowskim, ma brata.

Ponad rok temu o mało go nie straciła. Bojarka nie była zajęta przez Rosjan. Okupowana strefa była kilka kilometrów dalej. Brat dostał SMS-a, że na poczcie w innej miejscowości czeka na niego paczka. Pojechał i trafił na Rosjan. Razem z innymi mężczyznami, którzy byli podejrzani o pomoc SZU, był przetrzymywany w piwnicy. Rosjanie go pobili, wybili mu zęby.

Wieczorem wywieźli ich pod las.

– Rzucili im łopaty i kazali kopać sobie mogiłę. Brat widział, jak zabijali. Nie znał ludzi, z którymi kopał. Nagle nasze wojsko zaczęło atakować. Zrobiło się zamieszanie, rzucił łopatę i uciekł. Czołgał się, był wycieńczony, nie miał już sił. Tak kilka dni. Stracił świadomość. Znalazł go sąsiad, jechał i poznał go po kurtce – opowiadała mi Switlana. Zauważyłam, jak z jej oczu powoli płyną łzy, zostawiając mokre ślady na twarzy. Ocierała je.

– Co stało się z innymi mężczyznami? Brat opowiadał?

– Trudno go było zrozumieć. Zaczął opowiadać dopiero niedawno, jak wstawił zęby. Nikt nie wie, co się z nimi stało. Ale przecież pani musiała słyszeć o Buczy. Mój brat udzielał wywiadów dziennikarzom, naszym i zagranicznym. Był w telewizji. Jeździł z nimi i politykami na to miejsce i opowiadał. Ma dość. Nie chce już tego wspominać.

Na zdjęciu: Duchowni i żołnierze modlą się nad masowym grobem ofiar rosyjskich zbrodni na terenie otaczającym kościół św. Andrzeja w Buczy, 7 kwietnia 2022.

;

Udostępnij:

Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze