0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Prezentacja "Polskiego Ładu" Prawa i Sprawiedliwości dotyczyła przede wszystkim spraw społeczno-gospodarczych, ale nie sprowadzała się tylko do mniej lub bardziej konkretnych pomysłów na urządzenie w Polsce systemu podatkowego czy systemu opieki zdrowotnej. Istotnym, choć nie zawsze wyrażonym wprost, komponentem nowego politycznego otwarcia obozu władzy była warstwa ideologiczna: dowiedzieliśmy się, jak PiS widzi teraz świat, jakie wartości bierze na sztandary, a które chowa do piwnicy, by tam się kurzyły, aż znów staną się użyteczne w politycznej grze.

Główny wniosek? PiS znów nam wygrzeczniał i znormalniał.

Podczas prezentacji "Nowego Ładu" nie było szczucia na mniejszości, nie pojawił się skrót LGBT, nie została wyklęta "sędziowska kasta", nie usłyszeliśmy też peanów na cześć wiodącej roli Kościoła katolickiego.

Gdyby przymknąć oczy i zapomnieć o praktyce sześciu lat sprawowania władzy przez ugrupowania Kaczyńskiego, można byłoby pomyśleć, że to konwencja programowa klasycznej, europejskiej chadecji.

Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło w sobotę 15 maja 2021 „Polski Ład” – kompleksową zapowiedź zmian m.in. w systemie podatkowym, systemie ochrony zdrowia, programie mieszkaniowym. W OKO.press będziemy analizować szczegółowo kolejne jego elementy. Opublikowaliśmy już analizę dotyczącą podatków. Teraz warstwa ideologiczna "Polskiego Ładu". Wkrótce analiza pomysłów mieszkaniowych i tekst o reakcjach opozycji

To już dobrze znana taktyczna wolta Prawa i Sprawiedliwości. Obserwowaliśmy ją przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku, gdy Jarosław Kaczyński z wojowniczego i agresywnego lidera jednego obozu politycznego przepoczwarzył się w przyjaznego i dobrotliwego męża stanu o umiarkowanych poglądach.

Przeczytaj także:

Tak było również w kampanii parlamentarnej 2015, kiedy w piwnicy na Nowogrodzkiej został ukryty (i przykryty dla pewności kocem) Antoni Macierewicz wraz ze spiskowymi teoriami o katastrofie w Smoleńsku. Teraz mamy powtórkę z rozrywki. Czy to oznacza, że Jarosław Kaczyński szykuje się na wcześniejsze wybory (np. wiosną 2022 roku)? Twardych dowodów na to nie ma, ale miękkie przesłanki powinny wybrzmieć dzwonkiem alarmowym w głowach polityków opozycji.

"Polski Ład", czyli nieznośna lekkość optymizmu

Punktem wyjścia konwencji dotyczącej "Polskiego Ładu" był kryzys spowodowany epidemią koronawirusa. Jak zapowiedział narrator wstępnej prezentacji, wirus "zabrał nie tylko komfort, ale też stabilizację i wiarę w przyszłość". "Dla mnie pandemia jest lekcją pokory" - przyznawał w swojej części przemowy Mateusz Morawiecki. I dodawał, że choć "maj zwiastuje nadzieję", chce złożyć "wyrazy współczucia tym, którzy stracili w pandemii najbliższych".

Oprócz tych momentów narracja miała jednak charakter optymistyczny, a momentami nawet triumfalistyczny. Jarosław Kaczyński stwierdził wprost, że "wszystko wskazuje na to, że kończy się pandemia". Dodał, że jej ogniska mogą jeszcze wybuchać, ale "wierzymy w siłę polskiego państwa i rozsądek Polaków".

Poza tym zachwalano skuteczność rządu w walce z koronakryzysem. "Rząd podjął stanowcze działania, dzięki którym nasz kraj poniesie mniejsze konsekwencje niż inne kraje UE" - oznajmiał narrator. Kilkukrotnie padały stwierdzenia, że PiS skutecznie walczy z bezrobociem, a nawet, że jest ono obecnie najniższe w Unii Europejskiej.

Zgrzytała zwłaszcza opowieść o sukcesach rządu w walce pandemią i zdawkowe wyrazy współczucia dla rodzin zmarłych.

Od premiera rządu oraz lidera partii, którzy sprawowali władzę (i popełniali grube błędy, lekceważąc epidemię jesienią 2021 roku, zbyt wcześnie i nieudolnie otwierając szkoły, bagatelizując zagrożenie brytyjską wersją koronawirusa) w chwili, gdy liczba nadmiarowych śmierci Polaków wywindowała nas na czołowe miejsca w Europie w tej tragicznej statystyce, można było oczekiwać dużo większej powściągliwości.

Ale zapewne ten urzędowy i wystudiowany optymizm PiS jest odpowiedzią na oczekiwania Polaków, którzy w dużej części o epidemii pragną zapomnieć i wrócić do normalnego trybu życia.

Nie bez powodu konwencja została zorganizowana w dniu, kiedy zniesiono obowiązek noszenia maseczek na wolnym powietrzu i otworzono bary oraz restauracje.

Do tego zrekapitulowano wszystkie osiągnięcia rządu PiS obu kadencji. Wymieniano 500 plus, 300 plus, zerowy PIT dla młodych, niższy wiek emerytalny, przekop mierzei wiślanej, tunel pod Świną, Via Carpatia, a nawet Centralny Port Komunikacyjny - który póki co istnieje tylko na papierze i w przelewach na konto zarządzających tym widmowym projektem. Dowiedzieliśmy się również, że Polska ma "jeden z najlepszych w Europie system szczepień", co także ma luźny związek z rzeczywistością - szczepimy poniżej średniej w Unii Europejskiej.

Dokładnie rzecz biorąc Polska z 30 proc. obywateli i obywatelek zaszczepionych minimum jedną dawką zajmuje wśród krajów UE 16 miejsce, na 27 krajów. Na czele jest mała Malta (63 proc.), a dalej Węgry (47 proc.) i Finlandia (38 proc.). Z dużych krajów za nami jest tylko Francja (29 proc.). Stawkę zamykają Rumunia (20 proc.) i Bułgaria (ledwie 10 proc.).

Nie wiadomo, co miał na myśli Morawiecki mówiąc o jednym z najlepszych systemów szczepień, ale polski system jest na tle Unii Europejskiej jednym z gorszych, nieco poniżej średniej.

Liczba szczepień w dużych krajach Unii Europejskiej

Polski ład, polskie wartości, polskie aspiracje

Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Mateusz Morawiecki wyjaśniali, że nazwa "polski ład" bierze się stąd, że będzie on oparty o polskie wartości i polskie aspiracje. PiS przyzwyczaił wszystkich w ostatnich latach, że polskość ta definiowana jest jako przywiązanie do kościoła i chrześcijaństwa, a z drugiej strony ostre odrzucenie wartości zachodnich jak na przykład równouprawnienie mniejszości seksualnych. Tym razem było inaczej.

Premier mówił co prawda, że rodzice mają prawo do wychowywania dzieci w zgodzie z własnym sumieniem (!), obce ideologie nie mają wstępu do rodzinnego domu oraz że "nie jesteśmy skazani na współczesne mody, urawniłówki". Ale były to jedynie bardzo ogólne uwagi. A ponieważ tym razem nie padł skrót LGBT, mogłyby być interpretowane równie dobrze jako krytyka ideologicznej ofensywy w szkołach prowadzonej przez ministra edukacji Przemysława Czarnka.

W słowach Morawieckiego każdy mógł usłyszeć to, co chciał, bo tym razem polskość definiowana była przez PiS w narodowy, ale zeświecczony i uniwersalny sposób. "O tym mówił prezydent Kaczyński, gdy wskazywał, że jeśli chcemy, żeby inni traktowali nas jak duży naród, to musimy czuć się jak duży naród" - wyjaśniał Morawiecki. I dodawał: "By inni nas szanowali, musimy szanować samych siebie. Szanować wszystkich obywateli".

Mamy być "pozbawieni kompleksów, mikromanii i niechęci do własnego narodu i państwa". "Musisz być inną, choć będziesz tą samą" - mówił o Polsce Morawiecki, cytując Adama Asnyka.

By tego dokonać, trzeba wzmacniać polską tożsamość narodową. PiS zamierza to osiągnąć poprzez inwestycje kulturalne i sportowe - budowę 4 tysięcy świetlic, 100 basenów, 300 boisk, teatrów, remont oper, a także odbudowę Pałacu Saskiego. Kaczyński do krzewienia polskości wprost zaliczył także ustawę o statusie artysty zawodowego (dotyczyć ma ok. 60 tysięcy osób).

Kolejnym krokiem w budowaniu narodowej tożsamości i dumy ma być rozszerzenie programu historii w szkołach średnich, a dokładnie jej podział na naukę historii powszechnej i polskiej. Oprócz tego Jarosław Kaczyński zapowiedział enigmatycznie zarysowane programy, dzięki którym uczniowie mają lepiej poznać swój kraj.

"Polska musi być Polską. Polska musi być krajem głęboko osadzonym w naszej tradycji. Krajem dumnym, który idzie do przodu. Patrzy do przodu - w lata 30. (...) Warto być Polakiem, warto spełniać polskie aspiracje, a nawet polskie marzenia, co jest zadaniem trudniejszym" - podsumowywał Kaczyński.

Obserwowaliśmy i słuchaliśmy łagodnej wersji Kaczyńskiego. Trudno się było domyślić, że to ten sam polityk, który niespełna dwa lata temu (we wrześniu 2019 roku) w Lublinie mówił tak: „Wielką rolę w kształtowaniu i obronie narodu polskiego, także w okresie zniewolenia komunistycznego, odgrywał Kościół katolicki. Chrześcijaństwo jest częścią naszej tożsamości narodowej. Kościół był i jest głosicielem i dzierżycielem jedynego powszechnie znanego w Polsce systemu wartości”.

Albo ten, który w marcu 2019 roku szczuł na osoby LGBT i krzyczał: "Wara od naszych dzieci!"

"Polski Ład" jako program polskiej sielanki

Prawo i Sprawiedliwość przedstawiało się jako partia gwarantująca polską sielankę: nie szukająca zwady, znająca swoją wartość, ale nie prowokująca konfliktów, pracująca na dobrobyt wszystkich Polaków, doceniająca osoby z mniejszych ośrodków - wsi i małych miast.

"Jestem dumny z tego, że PiS reprezentuje wieś. Ogromna część tych, którzy mieszkają w miastach, wywodzi się ze wsi. I każdy polski patriota powinien to wiedzieć" - mówił Jarosław Kaczyński. W "Polskim Ładzie" propozycje dla wsi to przede wszystkim ustawa o rodzinnym gospodarstwie rolnym, która ma między innymi ułatwić kwestie spadkowe. Zapowiedziano także poszerzenie programu rolniczego handlu detalicznego, podwyższenie wzrostu za akcyzę od hektara i uproszczenie procedur.

Kaczyński i Morawiecki mówili, że przeprowadzony zostanie program cyfryzacji gmin, ale podkreślali, że będzie on całkowicie dobrowolny. W jego ramach ma mieścić się dostęp do szerokopasmowego internetu dla "miliona domów" oraz rozwój sieci 5g.

To kolejna przesłanka, że PiS poważnie myśli o wcześniejszych wyborach i próbuje odzyskać swoją bazę wyborców rozczarowanych ostatnio rządami Prawa i Sprawiedliwości: właśnie ze wsi i małych ośrodków oraz wśród najstarszych wyborców - zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. sprawi, że ponad połowa emerytów efektywnie nie będzie płaciła podatku dochodowego. Jak pokazuje sondaż Ipsos dla OKO.press, PiS zaczął odzyskiwać poparcie w tych grupach jeszcze przed prezentacją "Polskiego Ładu"

Więcej o propozycjach podatkowych przeczytasz tutaj:

Kolejną przesłanką, że PiS chwilowo chce wyciszać konflikty społeczne, była rola Zbigniewa Ziobry na konwencji. wystąpił jako ostatni i... nie miał nic do powiedzenia. Nie zadeklarował dalszej walki "z kastą sędziowską", nie zapowiadał nowych śmiałych zmian, które miałyby jeszcze mocniej podporządkować wymiar sprawiedliwości obozowi władzy. Cytował za to sondaże CBOS wskazujące na to, że Polacy czują się bezpiecznie, rytualnie chwalił się sukcesami w walce z mafiami VAT-owskimi, aż w końcu stwierdził gorzko:

"Mógłbym mówić o zmianach instytucjonalnych w obszarze wymiaru sprawiedliwości. Jest przygotowany pakiet, który ma kontynuować reformę sądownictwa, ale on nie jest w ramach rozwiązania tu przedstawionego, nie jest w ramach »Polskiego Ładu«. Te ustawy już długo czekają na swój czas. Jestem dobrej myśli, że przyjdzie ten moment, kiedy będziemy mogli je kontynuować”

- powiedział minister sprawiedliwości. Przesłanie było jasne: nie ma zielonego światła na dalsze dokręcanie śruby.

Pytanie, jak długo Jarosław Kaczyński będzie się powstrzymywał od domknięcia budowanego konsekwentnie coraz bardziej autorytarnego systemu sprawowania władzy. Jeśli celem rzeczywiście są wybory, a słupki w sondażach odbiją w górę, można spodziewać się spokoju do wiosny. Jeśli nie - wizerunek PiS-u jako "europejskiej chadecji" zapewne długo nie przetrwa.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze