0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

Sąd Okręgowy w Rzeszowie rozstrzygnął sprawę szybko, bez angażowania stron i ciągania ich na rozprawy. Zebrał pisemne oświadczenia, zanalizował je i na posiedzeniu niejawnym oddalił sprawę jako niezasadną.

„Wczoraj odebrałem wyrok na poczcie. Nie musiałem stawiać się w sądzie na rozprawie”

- mówi OKO.press Bart Staszewski.

View post on Twitter

Podkreśla, że to najbardziej cywilizowana forma rozprawienia się ze SLAPPem (Strategic Lawsuit Against Public Participation), czyli sprawie wytoczonej nie po to, by sąd rozstrzygnął, kto ma rację, ale po to, by udręczyć słabszą stronę sporu i skłonić ją do milczenia.

W tę stronę idą teraz propozycje i rekomendacje Unii Europejskiej, bo SLAPPy to nie tylko polska specjalność. Szerzą się w całej Europie. Tam jednak stroną atakująca są przede wszystkim oligarchowie i korporacje. W Polsce w atak na aktywnych obywateli włącza się całe państwo, jego aparat, rządowe media i ludzie korzystający z rządowego wsparcia.

Przeczytaj także:

To miał być projekt artystyczny

Projekt tablic przypominających żółte tablice drogowe “Strefa wolna od LGBT” Bart Staszewski prowadził w 2019 roku, kiedy rządowa propaganda wzmogła ataki na osoby LGBT. Zaczęło się od ataku na znienawidzonego przez PiS prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego – wiosną 2019 roku Warszawa przyjęła kartę LGBT. Wtedy kolejne gminy zaczęły przyjmować “uchwały antyLGBT”. Wiosną 2020 roku atak na osoby LGBT+ stał się motywem kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, któremu poważnie zagroził w reelekcji kandydat opozycji Trzaskowski.

„Pierwszy był Świdnik koło Lublina i to wyglądało na incydent, ale potem uchwały podejmowały kolejne samorządy”

- mówił Staszewski w maju 2020 roku.

Według danych OKO.press z 2022 roku. takie uchwały nadal obowiązują w 85 jednostkach samorządowych (niektóre z nich przyjęły uchwałę w odmianie stworzona przez Ordo Iuris – Samorządową Karta Praw Rodziny).

„Owszem, uchwały mówiły o »ideologii« – ale co mają do powiedzenia o ideologii radni, którzy często nie wiedzą nawet, co znaczy skrót LGBT? Pierwsza myśl – wyjadę z Polski. Ale druga – nie, nie po tym, co przeszliśmy. Na naszych Marszach [Równości] w Lublinie myśmy mieli nie tylko tęczowe flagi, ale i biało-czerwone. I śpiewaliśmy hymn. A ludzie – zwłaszcza rodzice osób LGBT – mieli łzy w oczach. Im bardziej nas tutaj nie chcą, tym bardziej podkreślamy, że my jesteśmy stąd. Po tym nie mogłem tego tak zostawić. Więc pomyślałem: chcecie mieć »strefy wolne«, to wam zrobię profesjonalne znaki (wywiad pochodzi z raportu podsumowującego kadencję RPO Adama Bodnara “Z urzędu”, s. 84-88).

Mężczyzna stoi otoczony przez dziennikarzy, za nim drugi mężczyzna
Bar Staszewski w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie po tym, jak sąd uchylił zakaz Marszu Równości, 12.10.2018. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk/Biuletyn Informacji Publicznej BRPO
Myślałem, że to będzie po prostu taki projekt artystyczny” - mówił dalej Staszewski. - „Ale jak wrzuciłem go na Facebooka, to wywołał ogromną debatę.

Zgłaszali się do mnie ludzie, żeby wyrazić poparcie, zagraniczni politycy pytali, o co chodzi z tymi strefami. Jeżdżę do miejscowości – zapraszam osoby LGBT, żeby stanęły przy znaku. Wcześniej uświadamiam ryzyko. Wiele osób rezygnuje. Nic dziwnego – im mniejsza miejscowość, tym mniejsza anonimowość i… większy hejt. Ale za każdym takim zdjęciem są ludzie".

Ludzie, którzy stanęli koło tablic Staszewskiego

"Historie tych, którzy zgodzili się wystąpić, zacząłem spisywać, bo to jest niesłychane" — mówił Staszewski.

"Bohaterowie, których spotkałem, wiedzą, że mogą mieć kłopoty, ale czują, że warto działać. Dla nich to jest ten moment, kiedy – tak jak mówił Marian Turski – nie można być obojętnym. Jest zresztą dosyć prosty sposób, żeby zrozumieć, że już najwyższa pora. Wystarczy podstawić w miejsce hejtu wobec LGBT słowo „Żydzi”. Widzimy wtedy jak absurdalne są to często oskarżenia i jak bardzo przypominają schematy nienawiści wobec innych mniejszości.

Dzięki marszowi i akcji z tablicami spotkałem Kazimierza, 58-letniego geja z małej miejscowości, który całe życie się ukrywał, ale od niedawna zaczął żyć otwarcie i teraz nawet pisze protesty do gminy. I 18-letniego chłopaka, który od razu powiedział, że nie będzie się ukrywał. I dziewczynę, która – kiedy jej miasto zrobiło się „strefą” – zaczęła organizować spotkania dla innych osób LGBT, żeby nie czuli się sami. To oni robią pracę u podstaw. Dodają innym odwagi i chcą robić więcej – budzi się w nich aktywizm. Jak sobie pomyślę, co sam miałem w głowie, kiedy miałem 18 lat… To niesłychana zmiana. Tak się tworzy społeczeństwo obywatelskie”.

Państwo PiS atakuje

Sprawę Staszewskiego opisaliśmy w cyklu OKO.press NA CELOWNIKU dokumentującym szykanowanie aktywnych obywateli przez funkcjonariuszy państwa PiS.

Trzy gminy: Zakrzówek, Niebylec i Tuszów, wytoczyły sprawy o naruszenie dóbr osobistych. Sprawy te były pretekstem dla rządowych mediów do szczucia na Staszewskiego. Staszewski policzył w czerwcu 2021, że przejechał na sprawy sądowe związane z projektem 3 212 km, 50 godzin spędził w samochodzie.

Nieważne uchwały anty-LGBT

W międzyczasie uchwały antyLGBT zostały unieważnione w sądach administracyjnych. RPO Adam Bodnar poddał te uchwały analizie, zasięgnął opinii ekspertów i uznał, że samorządy nie tylko nie miały prawa czegoś takiego uchwalać, ale są to uchwały naruszające podstawowe prawa obywateli.

RPO stwierdził, że uchwały podlegają ocenie sądów administracyjnych (prawnicy nie byli w tym zgodni, ale sędziowie administracyjni uznali, że rzeczywiście leżą w ich gestii; ostatecznie potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny w lipcu 2021 roku).

RPO wybrał kilka uchwał antyLGBT i w grudniu 2019 roku zaskarżył w pięciu różnych wojewódzkich sądach administracyjnych (rozstrzygniecie jednego WSA nie daje jeszcze pewności, jakie jest stanowisko sądów administracyjnych w sprawie uchwal, ale pięciu — już tak).

Uchwały zaczęły padać po kolei. Ta z Niebylca 29 marca 2022 roku (w pierwszej instancji). Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie uznał, że uchwała z Niebylca “wyklucza ze wspólnoty samorządowej jej członków identyfikujących się jako osoby LGBT. Stanowi dyskryminującą ingerencję m.in. w poszanowanie godności jednostki oraz prawo do poszanowania życia prywatnego”. Ponadto sąd stwierdził, że nie ma czegoś takiego, jak ideologia osób LGBT, tak jak nie ma ideologii osób heteroseksualnych.

Teraz padła sprawa o naruszenie dóbr osobistych Niebylca. O tym, czy wyrok stanie się teraz ostateczny, zdecyduje gmina Niebylec.

Jak się bronić przed SLAPPami

Nadal toczą dwa procesy przeciwko Staszewskiemu wytoczone przez gminy: Zakrzówek i Tuszów Narodowy. Jak pokazywaliśmy w raporcie w sprawie polskich SLAPPów, polskie społeczeństwo obywatelskie tworzy metody obrony przeciwko tego typu atakom. Fundamentalne znaczenie ma przekazywana sobie nawzajem wiedza prawna, możliwość prowadzenia zbiórek publicznych na pomoc prawną i pomoc prawników, którzy często udzielają pomocy pro bono.

W swoim wpisie na Facebooku Staszewski cytuje swoich pełnomocników w sprawie z Niebylcem:

Adwokat Bartosz Przeciechowski: „Sąd niewątpliwe stanął po stronie zdrowego rozsądku — w demokratycznym państwie oczywiście dopuszczalna jest publiczna krytyka złej uchwały podjętej przez radę gminy Niebylec. Od początku strona pozwana prezentowała takie stanowisko".

Adwokatka Sara Lipert: „Mamy nadzieję, że ten wyrok będzie przykładem dla pozostałych spraw, a udział w debacie publicznej i krytyka organów władzy przestanie być przedmiotem bezzasadnych pozwów przeciwko aktywistom".

Tekst ten powstał w ramach projektu „Na celowniku”, który OKO.press prowadzi razem Archiwum Osiatyńskiego. Dokumentujemy działania osób zaangażowanych w obronę praworządności i praw jednostki w Polsce po 2015 r. Staramy się opisać represje, jakim zostali poddani aktywiści. A także to, jak państwo stara się wypchnąć ich ze sfery publicznej i zniechęcić do zabierania głosu.

Projekt prowadzimy od 2021 r. Początkowo wspierała nas w tym norweska Fundacja Rafto; od 2022 r. - amerykański German Marshall Fund.

Materiały zebrane w 2021 r. podsumowaliśmy raporcie opublikowanym na początku 2022.

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze