Zniuansowana wersja historii o Karolu Wojtyle i pontyfikacie Jana Pawła II nie mieści się ministrowi edukacji w głowie. Jakimi treściami o papieżu dziś karmieni są uczniowie i uczennice?
"Uczniowie chcą znać prawdę o papieżu" - mówi w materiale dla Onetu polonista jednego z łódzkich liceów. I przekonuje, że pomijanie ciemnych plam w życiorysie Jana Pawła II przy omawianiu jego utworów literackich, jest nieuczciwe i kontrskuteczne. Papież Polak ma dla najmłodszego pokolenia dwie twarze. Jedna to postać z memów. Druga jest kreowana przez podstawę programową, gdzie papież to święty, mąż stanu, ojciec polskiej niepodległości, przewodnik duchowy i moralny.
Dla katechetów, którzy wypowiadają się w artykule, sprawa jest jasna. Jeśli uczeń nie pyta, nie ma o czym mówić, a głośny reportaż Marcina Gutowskiego w TVN24 o Karolu Wojtyle, który – jeszcze jako krakowski biskup – chronił sprawców przestępstw seksualnych, zagraża podważeniem kanonu.
Podobnie myśli minister edukacji Przemysław Czarnek. Po publikacji artykułu w Onecie, na Twitterze napisał: "Pomówienia, manipulacje, ubeckie fałszywki to nie jest prawda. A na tle ogromu wybitnych i udowodnionych dokonań Karola Wojtyly/Jana Pawła II, to po prostu totalna dezinformacja.
Tego w szkole robić nie wolno".
Dowody na to, że Jan Paweł II chronił księży pedofilów oraz biskupów, którzy tuszowali przestępstwa seksualne, są znane. Pisaliśmy o nich wiele razy:
Pytanie, jak do dziedzictwa Jana Pawła II odnosi się podstawa programowa w szkołach. I czy bez indywidualnej woli nauczyciela jest tu miejsce na wątpliwości, krytykę, czy opowiadanie zniuansowanej historii?
Już sama wypowiedź ministra Czarnka potwierdza to, co o podejściu PiS do edukacji wiemy nie od dziś. Szkoła nie jest miejscem debaty czy rewizji, ale przestrzenią utrwalania pewnej wersji historii, a także konkretnego systemu wartości.
Jan Paweł II w programie edukacji to głównie ważna postać historyczna, która odegrała kluczową rolę w kształtowaniu polskiej tożsamości. Największy Polak XX wieku? Owszem.
W podstawie programowej do historii uczniowie wracają do jego dziedzictwa kilkukrotnie. Jan Paweł II pojawia się pierwszy raz w klasie czwartej: pomiędzy żołnierzami wyklętymi a ruchem "Solidarności". Pod koniec podstawówki dzieci uczą się o znaczeniu Jana Pawła II dla przemian społeczno-politycznych na przełomie lat 70. i 80. XX wieku.
W liceum nauczyciele rozwijają opowieść o roli pontyfikatu JPII dla Polski, regionu i świata po '81 roku. Tu fragment podstawy programowej:
Do dyskusji o Janie Pawle II muszą być też przygotowani nauczyciele Historii i Teraźniejszości. Przedmiot, wprowadzony przez ministra Czarnka, skupia się - znów - na momencie wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża. W kontrowersyjnym podręczniku Wojciecha Roszkowskiego temat rozbity jest na dwie lekcje: "Polak Papieżem" oraz "Pielgrzymka św. Jana Pawła II w 1979 r. do Polski". Po nich uczeń, już w domu, powinien napisać dwie prace:
Dodatkowo nauczyciele HIT są zachęcani, by angażować uczniów w ożywianie najważniejszych postaci z najnowszej historii Polski, m.in. podczas Dnia Papieża Jana Pawła II. Uczniowie mogą tworzyć audycje, rejestrować świadków historii, czy zbierać pamiątki rodzinne.
Konstrukcje obydwu obszernych programów nauczania historycznego nie dają nauczycielom zbyt dużego pola manewru. Nie ma tu miejsca na rozmowę o toksycznej roli Kościoła w polskim życiu publicznym po 1989 roku, czy problemach z pontyfikatem papieża Polaka, który w wolnej Polsce zajął się m.in. dydaktyką moralną. W jej sercu znalazł się surowy reżim seksualny, ograniczający tę sferę życia człowieka do heteroseksualnego małżeństwa. Dla świata restrykcyjne nauki papieża o seksualności były hamulcem m.in. w walce z epidemią HIV/AIDS w Afryce, w równouprawnieniu osób nieheteronormatywnych, czy w rozwoju praw reprodukcyjnych kobiet.
Dla kilku pokoleń polskich uczniów i uczennic, o czym piszemy niżej, oznaczało to też absolutne podporządkowanie edukacji seksualnej ultrakatolickiej doktrynie.
W trakcie kadencji PiS twórczość Jana Pawła II weszła też do kanonu lektur. Dlaczego? "Czas spłacić dług św. Janowi Pawłowi II" - mówili już w 2017 roku posłowie PiS z Parlamentarnego Zespołu ds. Dziedzictwa Świętego Jana Pawła II, którzy zwrócili się z wnioskiem do MEiN o uzupełnienie programu nauczania. Zwracali też uwagę, że konieczne jest "upowszechnienie wiedzy o świętym Janie Pawle II". Bo różne szkolne wydarzenia - akademie, czy konkursy - nie docierają do wszystkich uczniów i uczennic.
Służebna rola programów nauczania wobec jakichkolwiek autorytetów absolutnie wypacza sens edukacji.
Lista lektur szkolnych została jednak zaktualizowana w 2021 roku. W szkołach podstawowych w klasach I-III, wśród książek do wspólnego lub indywidualnego czytania, znalazły się fragmenty "Lolka. Opowiadań o dzieciństwie Karola Wojtyły", Piotra Kordyasza. Książka reklamowana jest jako biografia dla dzieci, która w zwyczajnym dzieciństwie nadzwyczajnej postaci ma pomóc odnaleźć pierwsze oznaki "świętości", a także - być może - zmienić życiorysy samych czytających.
Licealiści, zamiast czytać Świetlickiego, z lektur uzupełniających na poziomie rozszerzonym mogą wybrać fragmenty kilku dzieł Jana Pawła II: "Przekroczyć próg nadziei", "Tryptyk rzymski", "Pamięć i tożsamość", "Fides et ratio" lub opowiadania Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera".
Na poziomie podstawowym uczniowie spotykają się z twórczością Jana Pawła II omawiając różne gatunki publicystyczne, w tym homilie. Podstawa programowa wymaga, by dzieło omawiać kontekstowo, a więc z uwzględnieniem złożonej biografii autorów. To, wbrew słowom ministra Czarnka, daje przestrzeń nauczycielkom i nauczycielom, by nie tylko mówić o zasługach Jana Pawła II dla społecznej mobilizacji w czasach PRL-u, ale też o ciemnych stronach pontyfikatu, o których uczniowie i tak dowiadują się z internetu, czy pierwszych stron gazet.
Poza szkolną katechezą myśl Jana Pawła II ukształtowała też silnie nową podstawę programową do wychowania do życia w rodzinie. W przewodniku ORE czytamy wprost, że "uznano, że treści podstawy programowej powinny odzwierciedlać wartości, które Jan Paweł II nazwał »duchowym fundamentem Europy« takie jak, m.in.:
„Pośród tych wielu dróg rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek.
Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć.
Wszak normalnie każdy z nas w rodzinie przychodzi na świat, można więc powiedzieć, że rodzinie zawdzięcza sam fakt bycia człowiekiem. A jeśli w tym przyjściu na świat oraz we wchodzeniu w świat człowiekowi brakuje rodziny, to jest to zawsze wyłom i brak nad wyraz niepokojący i bolesny, który potem ciąży na całym życiu. (…) człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie urzeczywistnić swe życiowe powołanie. Ale nawet kiedy wybiera życie w samotności — to i tutaj rodzina pozostaje wciąż jak gdyby jego egzystencjalnym horyzontem jako ta podstawowa wspólnota, na której opiera się całe życie społeczne człowieka w różnych wymiarach aż do najrozleglejszych" - pisał wówczas Jan Paweł II.
W 2021 roku minister edukacji Przemysław Czarnek, na kanwie kolejnej dyskusji o kryciu pedofilii w Kościele, zaproponował, by uczniowie ostatnich klas szkoły ponadpodstawowej obowiązkowo czytali "Miłość i odpowiedzialność" Karola Wojtyły. Dzieło, nazywane "studium moralnym", ukazało się w 1960 roku.
Wojtyła sprzeciwiał się w nim utylitaryzmowi (wówczas absolutnie przebrzmiałemu już nurtowi w filozofii), stawiając się w roli wyznawcy filozofii personalistycznej. Zamiast analizować stosunki w gospodarce kapitalistycznej, skupił się na analizie stosunków międzyludzkich. Wojtyła przekonywał, że żaden człowiek nie może być przedmiotem użycia, czego przykładem jest niegodny "sexus". Według Wojtyły miłość ogranicza się do monogamicznego małżeństwa, a seks poza nim to zło. A dokładnie: "przyjemność seksualna nie może stanowić celu samego w sobie", „zmysłowość sama z siebie ma orientację konsumpcyjną” i „posiada przede wszystkim nastawienie pożądawcze”.
Książka nie weszła do kanonu, ale myśl, którą Wojtyła wyraził sześć dekad temu, jest silnie obecna w edukacji seksualnej serwowanej przez szkoły. Na lekcjach WDŻ antykoncepcję łączy się z aborcją i sterylizacją. Uznaje, że „życie dziecka” zaczyna się jajowodzie. W masturbacji widzi zagrożenie uzależnieniem od seksu. Chce wzmacniać „identyfikację z płcią”, transpłciowość uznając za zaburzenie.
Wokół seksualności szkoła od 30 lat, konsekwentnie, buduje atmosferę strachu.
Papieski pomnik w szkołach, poza programem nauczania, budują też konkursy, gale, wycieczki, które często bezrefleksyjnie upamiętniają żywot "największego Polaka XX wieku". Ale choć dzieciaki od najmłodszych lat uczą się o świętym, który wywalczył dla nas wolną ojczyznę, nauczyciele przyznają, że treści wpychane na siłę, wcale w głowach uczniów nie zostają. "Mogliśmy dyskutować o pęknięciach, a zaraz będziemy zajmować się ich [red. - pomników] obalaniem" - czytamy na jednym z nauczycielskich forum.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze