Ministerstwo Sprawiedliwości kontynuuje prace nad przepisami o konfiskacie prewencyjnej, podał „Dziennik Gazeta Prawna”.
Mechanizm ma umożliwiać konfiskatę majątku osoby podejrzanej o popełnienie niektórych przestępstw oraz osoby, na którą przepisano majątek – jeśli nie są w stanie udowodnić jego legalnego pochodzenia.
Umożliwi to organom ścigania zajęcie majątku osoby podejrzanej o przestępstwo, a także osób trzecich, bez wyroku sądu stwierdzającego popełnienie przestępstwa.
O konfiskacie mienia ma orzekać sąd na wniosek prokuratury – co według zwolenników nowego mechanizmu sprawia, że jest on zgodny z artykułem 46 Konstytucji („przepadek rzeczy może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu”).
Jednak w świetle zmian w sądownictwie i prokuraturze po 2015 roku, pojawiają się obawy o nadużywanie nowych uprawnień przez prokuraturę oraz o niezawisłość i bezstronność nękanych dyscyplinarkami sędziów.
Obowiązuje już konfiskata rozszerzona
Konfiskata prewencyjna obowiązuje we Włoszech od blisko 30 lat i jest tam używana do walki z osobami podejrzanymi o szczególnie groźne przestępstwa na szkodę państwa, takie jak działanie w strukturach mafijnych, terroryzm, korumpowanie urzędników, handel ludźmi. Jej celem jest pozbawienie osób podejrzanych o przestępstwa środków do kontynuowania procederu.
Nie wiadomo, jakie przestępstwa wiązałyby się z ryzykiem konfiskaty prewencyjnej w Polsce. Ministerstwo nie podało szczegółów projektu do wiadomości publicznej.
Od 2017 roku w Polsce obowiązuje ustawa o konfiskacie rozszerzonej. Przewiduje możliwość orzeczenia przepadku przedsiębiorstwa (albo jego równowartości) służącego do popełnienia przestępstwa lub ukrycia korzyści z przestępstwa, nawet jeśli przedsiębiorstwo nie stanowi własności sprawcy, ale należy do osób trzecich.
Konfiskata rozszerzona dotyczy:
- przestępstwa, w którego wyniku sprawca osiągnął, nawet pośrednio, korzyść majątkową przekraczającą 200 tysięcy złotych. Takim przestępstwem może być oszustwo (artykuł 268 kodeksu karnego) czy łapownictwo na stanowisku kierowniczym (artykuł 296a kodeksu karnego);
- przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności do 5 lat, z którego mogła być osiągnięta jakakolwiek korzyść majątkowa. Takim przestępstwem może być działanie na szkodę spółki;
- przestępstwa popełnione w zorganizowanej grupie albo w związku, który ma na celu popełnienie przestępstwa.
Ponadto ustawa o konfiskacie rozszerzonej wprowadziła domniemanie pochodzenia majątku z przestępstwa. Zakłada się, że mienie nabyte w ciągu pięciu lat przed popełnieniem czynu jest korzyścią z przestępstwa i może podlegać przepadkowi. Sprawca musi udowodnić, że jest inaczej.
Obecnie obowiązujące przepis dają już duże możliwości konfiskowania majątku pochodzącego z przestępstwa.
Naciski na obywateli
W odpowiedzi na plany wprowadzenia dodatkowego mechanizmu – konfiskaty prewencyjnej – alarm podniosły organizacje przedsiębiorców, które obawiają się, że władza uzyska skuteczny mechanizm nacisku i represjonowania obywateli.
4 maja Rada Przedsiębiorczości, skupiająca najważniejsze organizacje przedsiębiorców w Polsce, zaapelowała do rządu o wstrzymanie prac nad konfiskatą prewencyjną, podnosząc, że ten mechanizm narusza artykuł 46 Konstytucji RP.
Sygnatariusze apelu wskazali, że
nowy mechanizm wprowadza domniemanie winy obywateli.
Przenosząc na obywateli ciężar dowodu, powoduje, że osoby, które w dobrej wierze dokonywały transakcji z podejrzanymi o przestępstwo, nie mając świadomości, że ich kontrahenci łamią prawo, będą musiały wykazywać pochodzenie całego swojego majątku, choć nie toczy się przeciwko nim postępowanie karne. W razie niedopełnienia tego warunku, ich majątek ma przechodzić na rzecz państwa.
Rada Przedsiębiorczości ocenia, że „może to być ostrze skierowane przeciwko uczciwym przedsiębiorcom. Prawo rekwirowania ich majątków w sytuacji tak dużej uznaniowości przyjętych rozwiązań oraz niesprzyjających warunków zewnętrznych, wynikających z pandemii koronawirusa, może dodatkowo wzmagać niepewność związaną z prowadzeniem działalności gospodarczej.”
Minister kontra premier
Pomysł wprowadzenia oprócz konfiskaty rozszerzonej także konfiskaty prewencyjnej to kolejny element walki o władzę w obozie rządzącym między ministrem sprawiedliwości/prokuratorem generalnym a premierem.
Zbigniew Ziobro atakuje z kolejnych flanek, aby osłabić pozycję Mateusza Morawieckiego, choć o nieusuwalności prezesa rady ministrów zapewniał Jarosław Kaczyński.
Do pokazu siły – i rzucenia rękawicy Morawieckiemu – w ostatnich tygodniach można zaliczyć:
- oskarżenia rządu Mateusza Morawieckiego o kupowanie z pieniędzy publicznych przez spółki skarbu państwa reklam w mediach krytycznych wobec Zjednoczonej Prawicy;
- wzmożenie działań rzeczników dyscyplinarnych wobec sędziów;
- popieranie wypowiedzenia przez Polskę konwencji antyprzemocowej (w odpowiedzi Morawiecki skierował wniosek do Trybunał Konstytucyjnego o sprawdzenie zgodności przepisów konwencji z konstytucją);
- zaognianie konfliktu z Unią Europejską o przestrzeganie unijnych wartości przez nagradzanie gmin, które przyjęły homofobiczne uchwały;
- aresztowanie aktywistki Margot oraz zatrzymania przez policję kilkudziesięciu osób na Krakowskim Przedmieściu protestujących przeciwko zasądzeniu aresztu oraz atakom polityków na osoby LGBT;
- plany wprowadzenia – na modłę rosyjską – ustawy zobowiązującej organizacje społeczne otrzymujące finansowanie spoza Polski do wpisywania się do nowego rejestru organizacji finansowanych z zagranicy;
- dalsze plany zaostrzenia przepisów kodeksu karnego (TK orzekł, że uchwalone już przepisy były niezgodne z konstytucją);
- pouczanie premiera o polityce zagranicznej w kontekście wydarzeń na Białorusi.
Konfiskata prewencyjna może sprawić, że ocena rządu Morawieckiego wśród przedsiębiorców i inwestorów drastycznie się pogorszy.
hitlerek ziobro wspolnie i porozumieniu z kaczorem kulasem niszcza kraj
Nie. Kaczyński z uśmiechem obserwuje przebieranie nóżkami do władzy Ziobry. Celowo nie rozwiązuje konfliktu Ziobro-Morawiecki, niech się frakcje podgryzają, kiedy będzie mu wygodnie "przydepnie" jedną i zrobi z niej kozła ofiarnego. I sądzę że będą to ziobryści, za szybko by chcieli schedy po Kaczyńskim a on władzy nie ma zamiaru oddawać. (Swoją drogą identyczną metodę stosował Stalin żeby utrzymać równowagę między partią NKWD i armią – z tym że wtedy przegrani lądowali na Łubiance, więc postęp jakiś jest 😉
Ja bym skorygował tytuł: bać się mają powód przedewszystkim uczciwi przedsiębiorcy! Ci nieuczciwi, w analizie ryzyka swojego biznesu, zawsze uwzględniali i będą uwzględniać możliwośc wpadki i w związku z tym mają "wyjście awaryjne". Chociaż tak na dobrą sprawę w świetle polskiego prawa (szczególnie tego tworzonego po 2015 r) to wszyscy (nie tylko przedsiębiorcy) powinni sobie opracować plan B.
Stany Zjednoczone powoli ograniczają civil asset forfeiture, a Ziobro wprowadza tą patologię do Polski. Stop robieniu z Polski drugiego dzikiego zachodu!
Bolszewickie metody dobrej zmiany.
Władza zawsze musi czynić dobro i tylko dobro. Tak mają myśleć poddani. Ale też władza sama o sobie tak powinna myśleć, bo to przyjemne, jeszcze jedna przyjemnostka z bycia u władzy. Niestety, świat jest zły i zło czyha na dobrą wladzę. Z zagranicy i nie tylko. Dobra władza w walce ze złem musi być stanowcza, a dobra władza wdrażająca wielką ideę czyli największe dobro musi być stanowcza tym bardziej. Stąd się biorą "stalinskije szcziepki" czyli gdzie drwa rąbią tam wióry lecą i cel (wielki) uświęca środki ( czyli łamanie wszelkich zasad). No i te cholerne pieniądze, dobra władza wdrażająca wielkieą ideę potrzebuje ich w wielkich ilościach. Tymczasem zgniła demokracja, ktorej reguły niestety wciąż trzeba respektować, daje tego szmalu mało, o wiele za mało. Budżet sztywny w zasadzie, większość tych środków idzia jakby na marne, nie służy budowie wielkiej idei tylko jest tracaona, a to na szkoły, a to na zdrowie. Spólki skarbu państwa dają ile mogą, ale to wciąż mało. Potrzebujemy przynajmniej 100 x więcej, na partię, na propagandę, na koryto+ dla miliona (a może dwóch) wiernych sług dobrej władzy.
Jak zwykle za długo, więc ciąg dalszy.
I te pieniądze są, trzeba je tylko wziąć. To są pieniądze prywatnego biznesu. Wystarczy groźba, bez konfiskat i nacjonalizacji. Przecież nie potrzebny nam ból głowy z zarządzaniem fabryką czy bankiem, wierni słudzy dobrej władzy i tak by taki interes rozkradli, chodzi tylko o szmal. Prywatny biznes zapłaci, po cichu, bezpośrednio do szkatuły Ukochanego Przywódcy, mogą też być jakieś datki w naturze czy personalne. Groźba unicestwienia biznesu na podstawie arbitralnej decyzji, niby pod kontrolą sądu (a sąd nasz!) wystarczy. A jako marchewka równie arbitralne zwolnienia podatkowe i przymykanie oka na przewały (uszczuplają budżet, ale o to właśnie chodzi by pieniądze nie trafiały do budżetu tylko w gestię Ukochanego Przywódcy), hojne szafowanie zamówiueniami publicznymi. Tja, inwestycje publiczne to miód dla propagandy, ale też wielkie źródło lewego szmalu. No i mamy niby wolny rynek, prawo niby działa, nawet wybory robimy, a i tak wszystko w kraju jest nasze i służy, w ukryciu przed malkontentami, budowie wielkiej idei. To naprawdę działa, np w Argentynie.
W państwach z problemami korupcji (jak Włochy i Argentyna), oraz dyktaturach (Wenezuela, Rosja) z dziurawym budżetem, takie działanie władzy jest na porządku dziennym.
W Polsce, narodowy bolszewizm Zjednoczonej Prawicy, jest w stanie zaskoczyć niejedngo kapitalistę, ciągle wierzącego że demokracja większewików nadal gwarantuje im niepodważalność praw wolnego rynku.
Co zastanie pokolenie 15/20 latków…