Jeśli spotkacie człowieka mówiącego, że jest świetnie i nigdy nie było tak dobrze - ani chybi będzie to działacz PiS. Prezes Kaczyński wezwał partię do mobilizacji i wytłumaczył towarzyszom świat. Zaś wg propagandy inflacja 14 proc. jest niższa niż 6 proc. Takie były przekazy tygodnia
Co mówili? Jak głosowali? Gdzie manipulowali? O co się kłócili? Co sobotę rekapitulujemy dla państwa, czym próbowali mamić nas politycy w mijającym tygodniu.
"Ogłaszam mobilizację Prawa i Sprawiedliwości i całej Zjednoczonej Prawicy. Ruszymy w drogę z opowieścią, którą starałem się państwu przedstawić i z wieloma innymi faktami. Naprzód i jeszcze raz naprzód, do zwycięstwa" – takie wezwanie do działaczy wystosował w sobotę 4 czerwca na konwencji w podwarszawskich Markach szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Przed konwencją politycy PiS dementowali przecieki, że Kaczyński ma zamiar ogłosić nowe programy socjalne, lub przynajmniej zapowiedzieć rewaloryzację świadczenia 500 plus. I rzeczywiście, w Markach lider PiS zaproponował słuchaczom znany zestaw z cyklu "Greatest Hits", czyli wielokrotnie już opowiedziane przeboje narracyjne obozu władzy.
Nowa propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. W cyklu „Sobota prawdę ci powie” znajdziecie fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Co nam zagrał Kaczyński?
Ten hit Kaczyński gra od lat. "Musimy domagać się naszych praw, także tych wynikających z historii oraz odrzucić mikromanię narodową, kompleksy, które nam wmawiano" - tak mówił w 2017 roku podczas obchodów Święta Niepodległości w Krakowie. Przebój wykonywał też wcześniej premier Mateusz Morawiecki, gdy podczas wstępnej prezentacji Polskiego Ładu w maju 2021 roku wzywał, by Polacy byli „pozbawieni kompleksów, mikromanii i niechęci do własnego narodu i państwa”. Nota bene wkrótce okazało się, że Polski Ład jest tak bardzo projektem makro, że nic w nim się nie zgadza i trzeba go zmienić w przedsięwzięcie mikro.
Wcześniej ta znana i lubiana przez elektorat opowieść była bardziej szczegółowa i dotyczyła tzw. uszczelniania VAT-u. W kampanii wyborczej w 2019 roku PiS wprost oskarżał Platformę, że przez tolerowanie luki w podatku VAT "ukradła 250 mld zł”. VAT zniknął z ostatniej wersji zapewne dlatego, że uszczelnianie - choć w latach 2016-2019 było faktem - przestało działać i nie okazało się finansowym perpetuum mobile.
W ten sposób odniósł się do działań rządu, które miały chronić gospodarkę przed skutkiem covidowych lockdownów. Rzeczywiście, w skali wskaźników makroekonomicznych to udało się całkiem nieźle - niski poziom bezrobocia i niezły wzrost gospodarczy zostały utrzymane.
Ale prezes PiS nie byłby sobą, gdyby nie podbił stawki.
Co prawda, to prawda, na ulicach raczej nikt nie umierał (cóż to zresztą za kryterium), głównie dlatego, że rząd "sprywatyzował" skutki epidemii, więc ludzie masowo i zwyczajnie umierali w domach, często niezdiagnozowani. Jak pisaliśmy w OKO.press, z 4. falą epidemii rząd postanowił de facto nie robić nic, co było efektem fali z jesieni 2020 roku, gdy próbował coś robić, a im bardziej coś robił, tym bardziej było widać, jak bardzo jest nieprzygotowany: wirus zabił wtedy dziesiątki tysięcy osób, powodując w praktyce zapaść systemu ochrony zdrowia, a władze w pośpiechu tworzyły szpitale tymczasowe, z których większość gotowa była już po wszystkim.
Rozmiar tragedii widać w statystykach nadmiarowych zgonów za 2020 i 2021 rok - jesteśmy tu w europejskiej czołówce: w 2021 roku zmarło ponad 506 tys. osób, o 40 tys. więcej niż w roku 2020, a w roku 2020 o 68 tys. więcej niż w 2019 roku.
Przemówienie Kaczyńskiego skierowane było głównie do partyjnych działaczy, było wskazówką, co mówić Polakom podczas spotkań w terenie w ramach wspomnianej już mobilizacji.
Przesłanie jest krótkie i da się zawrzeć w refrenie starej piosenki zespołu T.Love: "Jest super, więc o co ci chodzi?".
Czy to przekona Polaków płacących ponad 8 zł za litr paliwa i ratę kredytu często o ponad 100 proc. wyższą, niż jeszcze trzy miesiące temu? Wątpliwe, ale prezes Kaczyński najwyraźniej wierzy, że tak.
Jego słowa pełniły też zapewne funkcję wzmacniającą morale aktywu: należało mu powiedzieć, że jest świetnie, ponieważ już sam nie bardzo w to wierzy.
Co ciekawe, na konwencji nie wystąpił premier Mateusz Morawiecki. Być może zbiera siły przed kolejnym zadaniem, które wyznaczył mu żartem prezes (tzn. chyba żartem, OKO.press nie jest pewne, jak daleko w Prawie i Sprawiedliwości sięga jurysdykcja szefa wszystkich szefów), a jest to zadanie niebagatelne, mianowicie Morawiecki ma przebiec maraton szybciej od Donalda Tuska:
"Ma takie siły, że po prostu teraz już tylko trzeba, żeby przebiegł maraton" - stwierdził Kaczyński i wyznaczył premierowi limit czasu na przebiegnięcie maratonu: 4 godziny i 30 minut. Trzymamy kciuki.
O dziwo, lider obozu władzy w alarmistycznym tonie mówił o inflacji: "Inflację opanujemy i nie będzie to jakiś termin bardzo odległy. Musimy to uczynić, bo perspektywa Turcji, 60 proc. inflacji jest dla gospodarki, gospodarstw domowych naprawdę straszliwie niszcząca".
Odniesienie jest zaskakujące, bo o perspektywie tureckim w polskim kontekście nie mówią nawet najzagorzalsi przeciwnicy PiS. Być może prezes wie coś, czego nie wiedzą, zwykli Polacy, ale zapewne jest to retoryczna sztuczka: jeśli poziom inflacji nie sięgnie jednak 60 proc. (a to raczej nie ma się prawa zdarzyć), wtedy PiS ogłosi kolejny epokowy sukces, polegający na tym, że uchronił nas przed scenariuszem tureckim.
Choć jeśli wierzyć sterowanemu z Nowogrodzkiej aparatowi propagandy, wysokiej inflacji w Polsce w zasadzie nie ma także i teraz. To znaczy obiektywnie jest, ale relatywnie te 13,9 proc. to pikuś.
Kiedy Główny Urząd Statystyczny we wtorek 31 maja podawał najnowszy odczyt wzrostu cen, TVP w tej sprawie zamarło, czekając najwyraźniej na instrukcję, natomiast zapobiegawczo pospieszyło z wiadomościami ze świata: "Rekordowa inflacja we Francji. Tak źle nie było od 37 lat" - głosił nagłówek TVP Info. Szkopuł w tym, że inflacja nad Sekwaną wynosi 5,8 proc., co stanowi drugi najniższy poziom inflacji w strefie euro. W ten sposób telewizja Jacka Kurskiego dialektycznie dowiodła, że 6 proc. to więcej niż 14 proc., bo we Francji jest źle, a w Polsce dobrze. Nobla z ekonomii z tego nie będzie, ale case study na wydziałach medioznawstwa mają jak w banku.
Skoro o dialektyce mowa. Metoda PiS i TVP przypomina tę stosowaną w latach 80. XX wieku przez rzecznika rządu PRL Jerzego Urbana. Ponieważ w Polsce wtedy również występowały "przejściowe trudności", Urban podczas cotygodniowych konferencji prasowych koncentrował się na tym, że owszem, może i nie wszystko przebiega tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale za to na Zachodzie jest tak źle, że w Polsce jest dobrze, mimo że nie najlepiej.
W zgodzie z tą logiką 13 maja 1986 roku Urban oznajmił, że władze PRL przekażą pięć tysięcy śpiworów i koców dla bezdomnych z Nowego Jorku. Dzień, gdy koce paryskim bezdomnym wyśle Jacek Kurski, wydaje się tylko kwestią czasu.
Prezes Kaczyński w Markach nie powiedział nic o wydarzeniu, które jeszcze w czwartek 2 czerwca było przedstawiane przez PiS jako epokowy sukces, czyli o zaakceptowaniu przez Komisję Europejską Krajowego Planu Odbudowy. Jak na konwencję poświęconą sukcesom, i tym prawdziwym, i tym wyimaginowanym, to dziwna strategia.
O sukcesie w czwartek mówili i prezydent Andrzej Duda i premier Morawiecki i pomniejsi politycy. Wskazywali też, że likwidacji Izby Dyscyplinarnej wcale nie wymusiła na nich Unia, ale że po prostu sami nie byli z niej zadowoleni. Nie tłumaczyli jednak, dlaczego wciąż jeszcze czekamy na 23,9 miliardów euro w grantach i 11,5 miliardów w pożyczkach z Funduszy Odbudowy - skoro Izba Dyscyplinarna była tak zbędna, można ją było chyba zlikwidować już rok temu?
Chyba że jednak zbędna nie była. Kompromisem z Unią wyraźnie rozgoryczony jest europoseł Patryk Jaki z koalicyjnej Solidarnej Polski. Jaki wypowiedział się na temat kamieni milowych, czyli warunków od spełnienia których uzależniona jest wypłata dla Polski.
"Są prawdziwe cztery kamienie milowe, które by spowodowały, że Polska otrzymałaby te środki. Zgoda na państwo federalne, rezygnacja z polskich ambicji, zgoda na proniemieckiego premiera i najlepiej zamienienie kościołów na hipermarkety" - stwierdził w 3 czerwca w Polsacie europoseł z partii Ziobry.
Najwyraźniej były kandydat na prezydenta Warszawy uważa, że próba kompromisu z Komisją Europejską to wyraz mikromanii premiera Morawieckiego. Co gorsza (dla szefa rządu) nie jest wykluczone, że uważa tak sam Kaczyński, skoro o KPO nie wspomniał ani sylabą. Chyba że szef PiS znów wie coś więcej, a droga do pieniędzy z Unii wcale nie jest tak prosta, jakby miało to wynikać z oficjalnych przekazów.
Propaganda
Władza
Patryk Jaki
Jarosław Kaczyński
Mateusz Morawiecki
Prawo i Sprawiedliwość
Unia Europejska
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze