Zamiast walczyć z uchwałą SN i decyzją TSUE, polskie władze powinny je wykorzystać dla naprawy tego, co zostało zepsute. Siłę polityczną naprawdę można pokazać w inny sposób niż poprzez krzyczenie, że ma się w nosie 60 sędziów SN - pisze prof. Marcin Matczak
Pierwsze tygodnie 2020 roku przyniosły kolejne spektakularne i emocjonujące zwroty akcji w walce o praworządność w Polsce. Zapamiętamy je z prac w parlamencie nad tak zwaną ustawą dyscyplinującą, Marszu Tysiąca Tóg, nagonki na sędziów jako elementu kampanii Andrzeja Dudy, a także uchwały trzech izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia.
SN orzekł w niej, że zawsze nieprawidłowo obsadzone są składy SN z sędziami rekomendowanymi przez obecną KRS, a także wskazał, że pod względem prawidłowości obsadzenia należy weryfikować składy sądów powszechnych i wojskowych, w których zasiadają sędziowie z rekomendacji obecnej KRS. Opublikowaliśmy listę takich sędziów i asesorów orzekających w sądach w całej Polsce.
Władza drastycznie zareagowała na uchwałę SN. Premier Mateusz Morawiecki skierował wniosek do TK Julii Przyłębskiej o ocenę konstytucyjności przepisów, na podstawie których SN wydał uchwałę. Minister Sprawiedliwości i jego ministerstwo w oficjalnym komunikacie uznało uchwałę za nieważną. Sędziowie SN są odsądzani przez telewizję "narodową" od czci i wiary.
Izba Dyscyplinarna SN, złożona wyłącznie z sędziów rekomendowanych przez obecną KRS, której wszystkie wyroki w świetle uchwały SN z 23 stycznia, są wzruszalne, zapowiedziała, że będzie dalej orzekać.
Ale sędzia SN Małgorzata Manowska, którą zarekomendowała obecna KRS, odroczyła rozprawę, którą miała rozpatrywać w Izbie Cywilnej SN. Stowarzyszenie THEMIS apeluje do sędziów sądów powszechnych w całej Polsce - zwłaszcza tych nominowanych z rekomendacji obecnej KRS - o poszanowanie uchwały SN i wstrzymanie się od orzekania. W Sądzie Apelacyjnym w Katowicach odroczono z tego powodu kilka rozpraw.
Fundacja Helsińska wzywa rządzących, żeby w tym przełomowym, historycznym momencie odważyli się cofnąć choć część zmian forsowanych w sądach od 2015 roku. Z podobnym przesłaniem do rządzących zwraca się profesor Marcin Matczak, który przenikliwie i jasno wyjaśnia, w jakim momencie ustrojowym jesteśmy i jaki dziejowy obowiązek spoczywa na obecnej władzy w Polsce.
Poniżej publikujemy analizę, która ukazała się na blogu profesora.
Jak wygląda krajobraz polskiej praworządności po uchwale SN? Podsumujmy fakty:
a) obecne polskie władze od pięciu lat twierdzą, że mandat demokratyczny, otrzymany przez nie w zwyczajnych wyborach, pozwala im dowolnie zmieniać polskie sądownictwo;
b) ponieważ nawet dla nich jest jasne, że wygranie zwykłych wyborów nie pozwala łamać Konstytucji, swoje urzędowanie nowe władze zaczynają od zamachu stanu – Sejm unieważnia wybór trzech legalnie wybranych sędziów TK, prezydent pomaga powołać ich dublerów, premier polskiego rządu odmawia opublikowania i podporządkowania się wyrokom Trybunału Konstytucyjnego; Prezydent ponownie łamie Konstytucję poprzez powołanie do kierowania TK osoby pełniącej funkcję prezesa;
c) te działania oraz wynikające z nich kroki (m.in. odsunięcie wiceprezesa TK i trzech innych sędziów od orzekania, manipulowanie składami TK) pozwalają ubezwłasnowolnić Trybunał – staje się on narzędziem rozmontowania i blokowania innych instytucji konstytucyjnych (KRS i SN);
d) potem idzie już gładko, bo Konstytucja bez niezależnego TK jest jak prawo o ruchu drogowym bez policji – wolno wszystko. Władza przejmuje KRS, przeprowadza zamach na SN (częściowo udany dzięki oporowi obywateli) i w brutalny sposób dyscyplinuje sędziów niepoddających się nielegalnym działaniom;
e) pod płaszczykiem „reformy” władze dokonują drastycznej wymiany kadrowej w sądach, nieopartej na indywidualnej ocenie sędziów, ale na populistycznym zarzucie zbiorowej odpowiedzialności za bycie „komunistą”. Ten zarzut jest kierowany wobec grupy zawodowej sędziów, która średnio w 1989 roku miała kilkanaście lat.
f) w efekcie tej wymiany do KRS i do niektórych sądów trafiają ludzie, którzy są w dokładnie takim samym wieku jak usuwani z nich „komuniści”, mają jednocześnie niskie kompetencje merytoryczne i moralne, co daje swój wyraz m.in. w bulwersującej aferze hejterskiej. Ideą zmiany w sądach jest więc hasło „Zmieniać dla samej zmiany – nawet na gorsze”.
g) sytuacja „zreformowanych” sądów drastycznie się pogarsza – liczba spraw w TK spada o 80 proc, obrazując spadek zaufania do tej instytucji. Sprawy w sądach trwają dłużej, nie krócej. Ogromna większość polskich sędziów, ściganych absurdalnymi zarzutami dyscyplinarnymi, np. za noszenie koszulki z napisem „Konstytucja”, czuje, że ich niezawisłość jest zagrożona;
h) sprawa polskiego sądownictwa przenosi się na poziom unijny – dla instytucji UE jest jasne, że działania polskiego rządu naruszają wspólne dla państw Unii, w tym dla Polski, wartości. Jest to także jasne dla polskich wydziałów prawa, rad adwokackich w Polsce i na świecie, dla Komisji Weneckiej, dla ONZ i szeregu innych krajowych i międzynarodowych instytucji;
i) polskie sprawy trafiają do najwyższego unijnego sądu – TSUE. On także nie ma wątpliwości, że działania polskich władz naruszają zasady praworządności. W ostatniej sprawie z listopada TSUE upoważnia polski Sąd Najwyższy do ostatecznej oceny, czy sędziowie powołani po zmianach wprowadzonych przez PiS mogą wydawać ważne wyroki;
j) polski Sąd Najwyższy dwukrotnie stwierdza, że nie mogą – najbardziej dobitnie we wczorajszej uchwale wydanej przez kilkudziesięciu sędziów. Oznacza to jasno, że zmiany wprowadzone przez PiS były wadliwe i muszą zostać cofnięte;
k) polskie władze atakują TSUE i Sąd Najwyższy, politycy ponownie przypisują sobie prawo do oceny, czy decyzje sądów są wiążące. Premier kieruje do ubezwłasnowolnionego TK bezpodstawny wniosek, który ma unieważnić uchwałę SN. W ten sposób podważa nie tylko decyzję SN, ale także decyzję TSUE;
l) TK, do którego powołano osoby nienawidzące Unii Europejskiej, w tym panią Krystynę Pawłowicz, nazywającą Unię „szmatą”, zapewne poprze Premiera. Będziemy mieli więc wojnę polskiej Konstytucji, interpretowanej przez panią Pawłowicz, z prawem Unii. Wojnę Polski z organizacją, do której przystąpiliśmy na mocy decyzji Suwerena, i który na taką wojnę nikomu nie dał zgody.
W imię jakich wartości to wszystko jest robione? Jakie korzyści z działań polskich władz mają obywatele? W sądach jest chaos, relacje Polski z UE są w najgorszym stanie od naszego do niej przystąpienia, istnieje poważne ryzyko, że czystka sądowa pozbawi nas funduszy unijnych. A co mamy w zamian? Poczucie, że zdekomunizowaliśmy sądy? Z prokuratorem Piotrowiczem w TK? Poczucie, że odpolityczniliśmy sądy? Z panią Pawłowicz w TK? Poczucie, że sędziowie polscy są lepsi moralnie i bardziej kulturalni? Z agresją panów Nawackiego i Radzika, wylewającą się z ekranu? Poczucie suwerenności? Tak, jeśli suwerenność rozumiemy jako prawo do samozniszczenia.
Czas sobie uświadomić, że od pięciu lat zmierzamy do katastrofy. Czas zrozumieć, że trzeba się cofnąć. Trzeba powołać na nowo KRS, trzeba załatwić sprawę sędziów przez nią powołanych, trzeba oczyścić tę stajnię Augiasza. Zamiast walczyć z uchwałą SN i decyzją TSUE, polskie władze powinny je wykorzystać dla naprawy tego, co zostało zepsute. Siłę polityczną naprawdę można pokazać w inny sposób niż poprzez krzyczenie, że ma się w nosie 60 sędziów SN.
Decyzja o cofnięciu się pokazuje prawdziwą mądrość, która spotka się z większym szacunkiem obywateli niż krzyk.
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze