Premier Morawiecki postanowił zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego przełomową uchwałę Sądu Najwyższego z 23 stycznia. Zdaniem ekspertów prawnych jego wniosek jest bezpodstawny, bo nie tak powinna działać kontrola TK. „Ta praktyka pojawiła się tylko dlatego, że rządzący uzyskali pełną kontrolę polityczną nad Trybunałem” – mówi OKO.press prof. Marcin Matczak
"Uchwała wprowadza chaos na niespotykaną do tej pory skalę, stąd wniosek do TK" - tłumaczył na porannej konferencji prasowej 24 stycznia 2020 rzecznik rządu Piotr Müller.
"Wniosek ma na celu zbadanie przez jedyny konstytucyjny organ do tego uprawniony, czy przepisy, które zastosował wczoraj Sąd Najwyższy, mogą mieć zastosowanie w tego typu sytuacjach. Wniosek ma na celu zbadanie czy status sędziów powołanych przez prezydenta RP ma status rozstrzygający" - powiedział Müller.
To reakcja rządu PiS na uchwałę, którą skład trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego wydał wieczorem w czwartek 23 stycznia. W salomonowym orzeczeniu SN uznał m.in., że wyroki wydane po tej dacie przez sędziów wybranych z udziałem nowej KRS będą wzruszalne. W przypadku Izby Dyscyplinarnej także wyroki wcześniejsze.
"Sędziowie Sądu Najwyższego wczorajszą uchwałą chcą się postawić ponad konstytucją. To jest absolutnie niedopuszczalne i dlatego składam wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zweryfikowanie tego" - powiedział na briefingu w Warszawie premier Mateusz Morawiecki.
PiS nie udało się wnioskiem do TK powstrzymać Sądu Najwyższego przed wydaniem uchwały. Teraz tym samym sposobem próbuje ją unieważnić.
Jednak zdaniem ekspertów prawnych wniosek premiera nie ma podstawy prawnej.
"Przedmiotem kontroli TK jest akt normatywny o charakterze generalnym i abstrakcyjnym, czyli ustawa lub rozporządzenie. W historii Trybunału mieliśmy także do czynienia z tzw. orzeczeniami interpretacyjnymi. W tych wyrokach Trybunał orzekał o konstytucyjności przepisu X rozumianego w konkretny sposób. Takie orzeczenia pozwalały np. wyeliminować pewną interpretację danego przepisu, ale uratować sam przepis" - tłumaczy w rozmowie z OKO.press prof. Marcin Matczak.
Zdaniem prof. Matczaka od pięciu lat mamy do czynienia z zupełnie nową praktyką.
"Rząd PiS nie skarży do Trybunału Konstytucyjnego aktu normatywnego jako takiego, ani jego utrwalonej interpretacji, widocznej w wielu orzeczeniach, tylko atakuje konkretne rozstrzygnięcie sądowe. Tutaj nie ma długotrwałej praktyki, która się wykształciła, jest jedno orzeczenie. Wykorzystuje się zatem narzędzie kontroli konstytucyjności, by zaatakować konkretne postanowienie sądowe"
- podkreśla Matczak.
"Pojawia się orzeczenie, które się władzy nie podoba - np. uchwała SN. Więc władza kieruje do TK wniosek, który atakuje podstawę prawną tego rozstrzygnięcia, prosząc Trybunał, by orzekł, że na podstawie tego przepisu nie można wydać takiego orzeczenia" - tłumaczy Matczak.
"Trybunał Konstytucyjny z sądu konstytucyjnego, sądu prawa, staje się superinstancją w sprawie konkretnego rozstrzygnięcia wydanego przez inny organ sądowy, w tym przypadku SN. Ta nowa praktyka zaskarżania aktu stosowania prawa pojawiła się tylko dlatego, że rządzący uzyskali pełną kontrolę polityczną nad TK" - dodaje.
Co ciekawe wniosek zdaje się zaprzeczać narracji, którą jeszcze wczorajszego wieczoru prezentowało ministerstwo sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro przekonywał, że uchwała SN jest "z mocy prawa nieważna", bo postępowanie zostało zawieszone przez prezes TK Julię Przyłębską ze względu na domniemany "spór kompetencyjny".
Skoro uchwała jest nieważna, to po co skarżyć ją do TK?
O próbach zatrzymania posiedzenia w Sądzie Najwyższym pisaliśmy kilkakrotnie w ostatnich dniach. Wniosek premiera to trzeci, który wpłynął do Trybunału Konstytucyjnego w tym tygodniu.
Zaczęło się od wniosku samej Izby Dyscyplinarnej, która 21 stycznia zwróciła się do TK z dwoma pytaniami prawnymi. Chciała, by TK, którym zawiaduje prezes Julia Przyłębska, zadecydował, czy można kwestionować powołanie sędziego przez Prezydenta z rekomendacji KRS.
Pytania dotyczyły zarówno nowej Rady, przy której obsadzaniu w 2018 roku brali udział politycy, jak i starej, wybieranej przede wszystkim przez sędziów.
Izba Dyscyplinarna, powołana w całości z udziałem nowej KRS, chciała też, by TK do czasu wydania wyroku zablokował postępowania dotyczące statusu sędziów w SN. W tym zwłaszcza kluczowej rozprawy 23 stycznia.
Ale jeszcze zanim Trybunał odniósł się do tego wniosku, z własną inicjatywą wyszła marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Dopatrzyła się "sporu kompetencyjnego" między Sejmem a SN i poprosiła o TK o rozstrzygnięcie. Julia Przyłębska ogłosiła, że zawiesza postępowanie w SN.
Ale eksperci prawni, w tym I Prezes SN, byli zgodni: spór kompetencyjny nie miał tu miejsca. Posiedzenie w SN odbyło się więc zgodnie z planem.
W narracji rządu to Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej ma ostatecznie rozwiązać kryzys z rządami prawa w Polsce. Problem w tym, że sam TK został upolityczniony przez rząd PiS.
"Komisja Europejska nie ma wątpliwości co do niezależności i umocowania Sądu Najwyższego w Polsce. Ma wątpliwości co do umocowania i niezależności Trybunału Konstytucyjnego"
- komentował rzecznik prasowy KE na konferencji 24 stycznia.
Rzeczywiście - Komisja od samego początku śledzi kryzys w polskim TK. Wątpliwości co do obsadzenia i niezależności Trybunału były jednym z kluczowych argumentów, gdy KE po raz pierwszy w historii wszczęła procedurę z art. 7 Traktatu o UE - przeciwko Polsce za "reformę" sądownictwa.
Sama procedura okazała się mało efektywna, ale na kolejnych wysłuchaniach Komisja podtrzymywała swoje zastrzeżenia. Te dotyczyły zwłaszcza konieczności:
Od tego czasu PiS powołał do Trybunału nowych sędziów. W listopadzie 2019 zostali nimi Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz, których niezależność od władzy politycznej jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjna.
Sądownictwo
Władza
Mateusz Morawiecki
Piotr Müller
Julia Przyłębska
Komisja Europejska
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze