Co zrobić z prezydenckim głosowaniem pocztowym, które PiS planuje na 10 maja? Wziąć udział w wyborach przeprowadzonych z pogwałceniem demokratycznych reguł, czy bojkotować to ułomne głosowanie? Takie pytanie zadaliśmy szanowanym uczestnikom i uczestniczkom polskiego życia publicznego. Poniżej publikujemy odpowiedź prof. Andrzeja Rycharda. Wcześniej zamieściliśmy głos prezydenta Bronisława Komorowskiego i prof. Krystyny Skarżyńskiej. Wkrótce teksty m.in. prof. Jerzego Zajadły, Tomasza Stawiszyńskiego, Jerzego Stępnia, Adama Wajraka.
Mam pełną jasność, jak się zachowam 10 maja, czy np. 17. lub 23. W „wyborach” majowych nie wezmę udziału, zarówno gdy się odbędą, jak i gdy się nie odbędą. Gdy się nie odbędą, to dlatego, że się nie odbędą. A gdy się odbędą, to dlatego, że się odbędą.
Dlatego nie wziąłbym w nich udziału, gdyby jednak się odbyły, bo to nie byłyby żadne wybory. Nie spełniają choćby dwóch konstytucyjnych warunków: powszechności i tajności. Co więcej, gdyby ich organizatorzy chcieliby spełnić jeden z nich, to uniemożliwiałoby to spełnienie drugiego.
Jeśli miałyby być tajne, to wtedy, bez sprawdzania tożsamości nie ma gwarancji, że tzw. „pakiety” dotarłyby do wszystkich. A jeśli miałyby dotrzeć do wszystkich, to wtedy kosztem tajności. Czyli – albo tajne, albo powszechne. Jest to tylko jeden przykładowy paradoks wynikający z niekompetencji polityków je przygotowujących, z braku elementarnej wyobraźni instytucjonalnej.
Drugim zasadniczym powodem nieuczestnictwa jest oczywiście sytuacja epidemii i zagrożenia dla zdrowia. I mojego i wszystkich innych uczestników.
To zadziwiające, jak wraz z rosnącą liczbą zachorowań uchylane są rozmaite epidemiczne restrykcje. Czy to znaczy, że były zbędne? Czy też raczej to przejaw magicznego myślenia, że uchylając restrykcje osłabiamy epidemię, na zasadzie – schowaj Pan parasol, to przestanie padać?
Albo – stłucz Pan termometr, to nie będziesz Pan miał gorączki?
To drugie zresztą już w jakimś sensie jest realizowane przez małą liczbę testów, skąd w sporym stopniu wynika ograniczona skala epidemii w Polsce.
A serio, to chciałbym poznać model epidemiczny, jego dane i założenia, na podstawie którego rządzący realizują taką, a nie inną politykę. Nie znamy tego i nie chcę dopuszczać myśli, że takiego modelu po prostu nie mają. I że u podłoża różnych decyzji, tarcz, etapów leżą głównie potrzeby polityczne chwili i zamiar redukcji społecznych lęków i niepewności poprzez stwarzanie wrażenia kontroli nad sytuacją.
Decyzja o nieuczestnictwie jest niekiedy krytykowana jako przejaw bierności, oddawania sprawy walkowerem. Nie zgadzam się z tym. Dla mnie byłaby przejawem odrzucenia legitymizacji prezydenta wybranego w ten sposób. To akt obywatelskiej niezgody, a nie bierności.
Przez niektórych zwolenników opozycji taka decyzja krytykowana bywa jako pogrzebanie szansy dobrego wyniku dla kandydatów opozycyjnych. No i co z tego, że w maju dany kandydat przegrałby z urzędującym prezydentem większą, a nie mniejszą różnicą?
Bądźmy realistami. A przede wszystkim: farsa, nawet wtedy, kiedy staje się dla nas „opłacalna” (co zresztą mocno wątpliwe) nie przestaje być farsą.
Jak Januszowi ukraść krowę to źle, a jak Janusz ukraść krowę, to dobrze? Każdy, kto wygrałby te wybory miałby zasadniczy problem z legitymizacją. I różnica byłaby tylko taka, że Andrzejowi Dudzie dodałoby się to do deficytu legitymizacji, który już pracowicie wytworzył, a inni kandydaci w przypadku (nierealnego) zwycięstwa mieliby ten deficyt dopiero na starcie swej prezydentury. Przy czym chodzi mi tu o legitymizację w głębszym sensie, której nie można zredukować do sondażowych pomiarów deklarowanego zaufania.
Swej decyzji będę więc bronił. I tylko cały czas jeszcze mam resztki nadziei, że w „wyborach” w maju nie wezmę udziału po prostu dlatego, że ich nie będzie.
Prof. Andrzej Rychard – socjolog, członek korespondent PAN, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN
Dyskusja na temat wyborów prezydenckich jest niezwykle pilna, bo nawet w redakcji OKO.press panują sprzeczne opinie. Jedni uważają, że należy próbować wziąć udział w wyborach, zdając sobie sprawę z ich ułomności oraz z faktu, że w istocie nie będą demokratyczne, bo inaczej oddajemy pole PiS. Inni – że należy bezwzględnie zbojkotować głosowanie, które będzie antydemokratyczną farsą.
Opublikowaliśmy już następujące głosy:
- tekst Antoniego Komasy-Łazarkiewicza: „Obywatel do opozycji. »Postawcie ultimatum władzy: albo demokracja, albo bojkot!«”,
- tekst Michała Danielewskiego: „Opozycja opuściła swoich wyborców i gra w klasy z Kaczyńskim. To się skończy źle”,
- tekst Beaty Marii Geppert: „Ciocia Kazia nie zatańczy, opozycja nic nie zrobi. Wybory trzeba zbojkotować”,
- tekst Agnieszki Graff i Magdaleny Staroszczyk: „Nie chcemy legitymizować bezprawia. Ten argument wystarczy”.
_ Dopóki opozycja będzie zgodnym CICHYM CHÓRKIEM przyznawała, że „Duda dobrym prezydentem jest”, dopóty nie ma sensu iść na głosowanie jakiekolwiek. Wynik jest przesądzony. Czy zarzuty, iż Duda jest „łamaczem Konstytucji” albo podpisuje jakieś ustawy o jakimś KRS, robią jakieś wrażenie na masowym wyborcy? Nie czarujmy się. To są argumenty równie nieskuteczne jak ogłaszanie, że Duda lubi patrzeć w gwiazdy na nocnym niebie i może się przeziębić.
_ Dopiero, gdy opozycja wreszcie ruszy tyłki i ostro zaatakuje Dudę, nawet metodami stosowanymi przez TVPiS, może pojawić się szansa albo na panikę w obozie PiS i ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, albo na utrącenie Dudy co najmniej w pierwszej turze tych absurdalnych wyborów.
_ Czasu zostało już niewiele.
To atakuj, na co czekasz?
Pan Patoczek nie jest, tak sądzę, dziennikarzem żadnego opozycyjnego/niezależnego medium. Prawdą jest, że w mediach są redaktorzy a to nie jest tożsame pojęcie co dziennikarz. Tych ostatnich, specjalizujących się w prawie konstytucyjnym i zagrożeniach ustroju demokratycznego, jest niewielu.
Wybory 10 maja, jeśli się odbędą, zakończą się 10 maja i tyle też będzie trwał akt obywatelskiej niezgody.
Później będzie długie 5 lat urządzania się w tej d*pie na którą się tak heroicznie "nie zgodziliśmy"….
Jest Pan mądrym człowiekiem niech Pan wymyśli taki akt, który nie zaowocuje prezydenturą Dudy. Ten akt to jedynie akt rozpaczy i bezsilności
To wymyśl, na co czekasz.
no to wyjdźmy na ulice! Trudno, że epidemia… ale boją się tylko tego. Epidemia PiS wyniszcza już od 5 lat a jak można walczyć z COVID-19 gdy zarządzający naszymi pieniędzmi i środkami kłamią i defraudują?
Tylko kto ma wyjść na ulicę? Nie widzę chętnych. Przez ostatnie 30 lat woziliśmy tyłki samochodami (po trzy na rodzinę) i wykształciliśmy jedynie nibynóżki. Dzieci od małego są wożone do szkoły przez mamusie i żaden bachor się przez zaspy do szkoły nie przedziera. Co innego, że śniegu też nie było.) Na demonstracje KODu chodziły emerytki i renistki, najczęściej kobiety właśnie. Latka lecą, we ain't getting any younger a większość narodu wyjechała precz. Wnucząt już prawie rok nie widziałam i pewnie prędko nie zobaczę, zwłaszcza, że w cywilizowanych krajach istnieje obowiązek szkolny od 4-tego roku życia i nie można tak, jak w Polsce zwolnić smarkaczy ze szkoły w ciągu roku szkolnego żeby sobie na narty pojechali bo akurat rodzice mają zaległy urlop i jest taniej. Ta reszta, co jeszcze w kraju nigdzie nie pójdzie bo trzeba kredyt spłacić, poza tym szef jest Pisiorem i może z pracy zwolnić, itd., itp. Jedyne co możemy zrobić to udawać, że PiS nie istnieje. Ignorować, nie słuchać, nie oglądać, nie wywiadować. Co nas obchodzi co Duda ma do powiedzenia, szczególnie, że wygląda jak duda zza krzaka? kiedy "parasolkom" zależało, to wyszły hurtem!
Mam odmienne zdanie od pana Profesora i głosować będę. Chociaż podobnie uważam, że bierność to akt obywatelskiego protestu. Jednak czy obecnie nam chodzi o takie protesty? I jakie mają one praktyczne znaczenie dla kraju i naszej już zrujnowanej demokracji? Wybory to proces składający się z wielu przedsięwzięć o różnej naturze. Głosowanie jest jednym z elementów procesu wyborczego. Udział w głosowanie uważam za jedyny możliwy i akceptowalny sposób zmiany. Chyba że akceptujemy wszelkiego rodzaju masowe kryteria uliczne mogące nieść za sobą ofiary. I tu deklarację pana Hołowni w pełni popieram – wezmę udział – jeśli wygram zrezygnuję i doprowadzę do w pełni demokratycznych wyborów. Reasumując głosowanie w tak narzuconych warunkach przez dyktatorską większość parlamentarną nie uznaję za akceptowanie łamania prawa i Konstytucji, a za przejaw walki o prawdziwie demokratyczne wybory z poszanowaniem prawa i Konstytucji. Swego czasu Albert Einstein powiedział „Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los…” Ja uważam, że obecnie jest to chwila, aby działać, a nie godzić się z losem….
Jedynym efektem głosowania przeciw Dudzie będzie "na ch… się narażałem, to nic nie dało, pie… lę, nigdy już nie pójdę na wybory". Brawo pan Kolasa! Pójdzie na wybory, bo to akt obywatelskiego protestu. Logika z piaskownicy. Nasikam na piaseczek, ale wsiaknie i nie będzie widać.
Swoim jazgotem Pan szanowny mnie na pewno nie zniechęci. Pozdrawiam
W jaki sposób Hołownia "doprowadzi do w pełni demokratycznych wyborów" będąc niedemokratycznie, nielegalnie wybranym pseudoprezydentem i nie mając większości w parlamencie? Pytanie i tak czysto retoryczne, bo nie po to urządza się pseudowybory, żeby pozwolić wygrać komuś innemu, niż temu, który ma wygrać.
Mam głębokie przeświadczenie, że Pan Profesor Rychard wypowiada się na temat "wyborów" jako naukowiec zajmujący się problematyką. Pan, uzurpuje sobie takie prawo mówiąc "będę wybierał". Wolność to m.in. możliwość dokonywania wyborów, tutaj niby prezydenta. Proszę pamiętać, że wybierając wybierający godzi się z następstwami swojej decyzji.
AD Mateusz Głazowski: Ja sobie nic nie uzurpuję. Mam prawo zarówno głosować w każdych zarządzonych wyborach, jak i prawo po głosowaniu złożyć protest wyborczy, jeśli uznam, że zostało złamane prawo zapisane w Konstytucji i Kodeksie Wyborczym. Pozostaniem w domu jeszcze nikt, niczego nie wygrał. Pisałem wcześniej, że moim prawem i obowiązkiem jest iść i zagłosować, a przedstawiciele opozycji powinni zrobić wszystko, aby uniemożliwić barbarzyńcom politycznym sfałszowanie wyników głosowania. Idąc Pana tokiem myślenia proszę pamiętać, że pozostając w domu godzi się Pan z konsekwencjami swojej decyzji. Pozdrawiam
Albert Einstein też powiedział to "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” więc legitymizowanie tych nibywyborów zwłaszcza, że stanowią przestępstwo bo lamią prawo już od samego pozyskania danych wyborców jest szaleństwem. Niech PiS odkryje karty, pokażą prawdziwą twarz najlepiej gdyby kandydaci się też wycofali i nawet jeśli zostanie jeden to jakie znaczenie będzie miał długopis wygrywający ze słupem
To, co robi PiS wokół tych "wyborów" mówiąc kolokwialnie w pale się nie mieści, ale deklarowanie, że nie weźmie się w nich udziału albo nawoływanie do ich bojkotu to oddawanie władzy Dudzie walkowerem. Nawiasem mówiąc trudno przewidywać dalsze scenariusze, ale żeby krytykować trzeba korzystać z prawa wyborczego.
Korzystać z prawa wyborczego da się tylko podczas wyborów. Udział w maskaradzie, która z wyborami nie ma nic wspólnego, może poza wyglądem (a i to niewiele), nie jest korzystaniem z takiego prawa. Brak udziału w maskaradzie nie jest "walkowerem", bo nie ma tu żadnej walki, jest tylko jej pozorowanie.
Jakie to piękne.
Ładnie opozycja załatwiła swoich wyborców.
Czujecie sie dobrze obsłużeni?
Nie tak bardzo jak twój proboszcz przez ciebie.
Jestem Żydem antysemito.
Dżizas, jaki ty jesteś żałosny. Taka prawdziwa prawilna trollowa ściera z ciebie.
Proszę Państwa, jeszcze nie do końca to sobie przemyślałem, ale chyba jednak zbojkotuję "usługę pocztową". Jestem prawie na 100% pewien, że te łże-wybory zostaną sfałszowane (o ile w ogóle do nich dojdzie). Myślę jednak, że wynik głosowania 7 maja doprowadzi do unieważnienia "usługi pocztowej". Powód jest prosty – Jarosław Gowin ma ostatnią szansę, żeby zachować przynajmniej część twarzy, którą utracił przez ostatnie 5 lat nadskakiwania Kaczyńskiemu i nie zostać wypchniętym ze sceny politycznej. Grupa posłów z "Porozumienia" musi zdawać sobie sprawę, że kuszenie ich – nawet OSOBIŚCIE – przez Kaczyńskiego to zagrywka na krótką metę. Plan Kaczyńskiego jest prosty – zagłosuj z nami, a potem i tak cię wykopiemy. Doszliśmy do momentu, kiedy tak wiele zależy od tak nielicznych, w dodatku o wątpliwym kręgosłupie moralnym (patrz wypowiedż Bortniczkuka). Ale nic to – pamiętać należy, że polityka jest sztuką osiągania rzeczy do osiągnięcia możliwych. Jeżeli w celu uniknięcia narodowego nieszczęścia potrzebny jest sojusz z Lucyferem, to taki sojusz TRZEBA zawrzeć. A poza tym – nawrócony grzesznik wart jest stu wiernych.
Również nie zamierzam brać udziału w tym pisowskim szambie.Jakikolwiek kandydat wygra to będzie prezydentem nielegalnym wybranym w niekonstytucyjnych wyborach. A tak na marginesie śp.Antoni Słonimski przyjął kiedyś publicznie zakład, że przez godzinę jest w stanie publicznie mówić publicznie bez sensu. Duda wczoraj pobił ten rekord.
Szanowny Panie Profesorze, z prawdziwą przyjemnością przeczytałem Pana wywód. Oby zapoznało się z nim jak najwięcej osób i zastanowiło się zanim weźmie kopertę. Dziękuję Panu.