Przed dwoma laty doświadczaliśmy bólu utraty Wiktora Osiatyńskiego - humanisty, prawnika, renesansowego intelektualisty, człowieka rozumiejącego złożoność ludzkiej egzystencji. Wiedzieliśmy, jak bardzo będzie brakowało Wiktora w przestrzeni publicznej kształtowanej przez procesy zmiany porządku konstytucyjnego
"Nastąpiły procesy degradacji konstytucji jako podstawy porządku państwa, społeczeństwa i statusu jednostki. Doświadczanie utraty jest traumatycznym przeżyciem dla zwolenników Rzeczypospolitej Polskiej jako państwa demokracji konstytucyjnej, którego pierwotnym źródłem legitymizującym są wolności i prawa jednostki.
To odczucie było od samego początku udziałem Wiktora Osiatyńskiego. Zarazem był przekonany, że proces destrukcji konstytucjonalizmu nie może być trwały i nieodwracalny. Ale także był świadomy wielkiej ceny, jaką trzeba zapłacić - dziś i jutro, i w następnych pokoleniach - za to szkodliwe, zbędne doświadczenie" - pisze prof. Mirosław Wyrzykowski.
29 kwietnia 2019 roku mijają dwa lata od śmierci prof. Wiktora Osiatyńskiego. Zawdzięczamy Mu pomysł Archiwum Osiatyńskiego, obywatelską inicjatywę monitorowania praworządności w Polsce (sam myślał o nazwie Księga Bezprawia), a także przyjaźń i rady, jakimi obdarzał OKO.press.
1. Przed dwoma laty doświadczaliśmy bólu utraty Wiktora Osiatyńskiego - humanisty, prawnika, renesansowego intelektualisty, człowieka rozumiejącego (także poprzez własne doświadczenia) złożoność ludzkiej egzystencji. Wiedzieliśmy już wtedy, od razu, jak bardzo będzie brakowało Wiktora w przestrzeni publicznej kształtowanej przez procesy zmiany porządku konstytucyjnego i aksjologii konstytucyjnej (bez formalnej zmiany konstytucji). Nastąpiły procesy degradacji konstytucji jako podstawy porządku państwa, społeczeństwa i statusu jednostki.
A przecież konstytucja, konstytucjonalizm, wolności i prawa jednostki to najważniejsza część aktywności Wiktora Osiatyńskiego jako prawnika. Począwszy od pierwszych opracowań dotyczących przemian ustrojowych po 1989 roku, udział w przygotowaniu prezydenckiej Karty wolności i praw jednostki (1992) jako elementu struktury konstytucyjnej, po udział w pracach Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Batalie te opisał, wspólnie z Ryszardem Chruściakiem, w monografii „Tworzenie konstytucji w Polsce w latach 1989-1997” (Instytut Spraw Publicznych 2001).
2. Początki doświadczania utraty wartości konstytucyjnych, począwszy od jesieni 2015 r. były przejmujące dla każdego obserwatora. A w sposób szczególny - w pewnych wymiarach - dla Wiktora Osiatyńskiego.
Punktem wyjścia było naruszenie konstytucji przez trzy konstytucyjne organy państwa: Prezydenta, Sejm i Prezesa Rady Ministrów. Przez Prezydenta, poprzez odmowę przyjęcia ślubowania od trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przez Sejm, poprzez podjęcie nie mającej żadnych podstaw prawnych - a swego czasu Trybunał Konstytucyjny ostrzegał, że Sejmowi wolno dużo, ale nie wolno wszystkiego - uchwały o utracie mocy prawnej uchwały Sejmu poprzedniej kadencji o wyborze trzech sędziów Trybunału. I powołaniu na miejsca już zajęte w wyniku prawidłowego działania poprzedniego Sejmu - trzech nowych sędziów (rozszerzając do 18 liczbę sędziów Trybunału). Wreszcie przez Prezesa Rady Ministrów, który w oczywisty sposób łamiąc konstytucję, odmówił publikacji wyroków Trybunału dotyczących ustawy o TK.
Miłe złego początki, bo w krótkim czasie uchwalona została nowelizacja ustawy o służbie cywilnej, połączenie urzędu Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, ograniczenia obrotu ziemią, poszerzenie uprawnień organów służb specjalnych w zakresie inwigilacji obywateli, czy zmiana ustawy o zgromadzeniach.
Równolegle następował proces wyłączania mechanizmu kontroli konstytucyjności prawa. Objawami tego były nowelizacje ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (uznane przez TK za niezgodne z konstytucją), by zakończyć tę epopeję trzema ustawami regulującymi „nowy” Trybunał Konstytucyjny.
Sprawiedliwość konstytucyjna była pierwszym, ale nie jedynym przedmiotem zmiany ustrojowej poprzez regulacje ustawowe. „Normalizacja” statusu prawnego i w konsekwencji działalności Trybunału Konstytucyjnego była uwerturą do sagi legislacyjnej dotyczącej Sądu Najwyższego.
Przypomnijmy - w lipcu 2017 roku Sejm uchwalił ustawę, efektem której miało być m.in. przeniesienie w stan spoczynku - z rażącym naruszeniem konstytucji - wszystkich sędziów SN. Prezydent zawetował tę ustawę oraz ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa (ale nie z powodu naruszenia konstytucji, lecz z racji przyznania uprawnień do decydowaniu o ewentualnej kontynuacji pracy sędziów SN Ministrowi Sprawiedliwości/Prokuratorowi Generalnemu) i przesłał Sejmowi niemal identyczny projekt regulacji dotyczącej SN i KRS. Niekonstytucyjność wielu przepisów tych ustaw była oczywista dla prawników, ale nie zauważona przez absolwentów studiów prawniczych włączonych w proces legislacyjny, na wszystkich jego etapach.
Co więcej, niezgodność z konstytucją oraz normami i standardami prawa europejskiego (Unii Europejskiej i Rady Europy) regulacji dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa i sądownictwa powszechnego była przedmiotem opinii i stanowisk organów międzynarodowych. Kluczowym aspektem krytyki stała się zasada rządów prawa, jako zasada konstytucyjna i zasada prawa europejskiego. Efektem oceny naruszenia zasady rządów prawa przez pisowską władzę są:
3. Przez już prawie cztery lata doświadczamy utraty znaczenia i wartości fundamentalnych zasad i podstaw porządku współczesnego państwa konstytucyjnego.
3.1. Punktem wyjścia jest konstatacja, że Rzeczpospolita Polska traci wewnętrzną suwerenność państwową. Państwo suwerenne bowiem to jest to państwo, które działa na podstawie i w granicach prawa. I przestrzegane są w nim reguły, które państwo ustanawia przez swoich obywateli dla swoich obywateli.
Władza suwerena nie jest nieograniczona, bowiem współczesnego suwerena wiążą standardy praw i wolności jednostki. Tym bardziej ograniczona jest możliwość wykonywania władzy przez rządzących. Skoro ograniczona jest władza suwerena, to tym bardziej ograniczona jest władza reprezentantów suwerena.
Granice tej władzy wyznacza konstytucja, zobowiązania międzynarodowe i ustawodawstwo zwykłe, które musi spełniać minimalne warunki zgodności z konstytucją. Reprezentanci suwerena mogą działać tylko na podstawie i w granicach konstytucji. Nie może nazywać się konstytucyjnym państwem suwerennym takie państwo, którego konstytucja jest naruszana przez jego organy.
3.2. Tracimy również tożsamość konstytucyjną Rzeczypospolitej. Trybunał Konstytucyjny w 2010 roku w wyroku dotyczącym Traktatu Lizbońskiego wyznaczył kilka cech tożsamości konstytucyjnej RP: poszanowanie polskiej państwowości, demokracja, zasada państwa prawnego, sprawiedliwości społecznej, podstawy ustroju gospodarczego, wreszcie - zapewnienie ochrony godności praw człowieka.
Te wartości miały służyć jako podstawa porządku konstytucyjnego określającego właśnie tożsamość, czyli niezbywalne i najbardziej charakterystyczne elementy ustroju RP. Miały wyznaczać granice dopuszczalnych działań władzy publicznej w sferze relacji międzynarodowych, w szczególności możliwości przekazania kompetencji organów do wspólnego wykonywania w ramach procesu integracji europejskiej.
Analiza rzeczywistości konstytucyjnej prowadzi do wniosku, że poprzez mechanizm ustawodawstwa zwykłego oraz praktykę ustrojową wydrążana jest istota treści owych wartości. Ograniczanie własności rolnej - jako podstawy ustroju gospodarczego - w stopniu naruszającym jej istotę, rażące naruszanie zasady podziału władz, w szczególności niezależności wymiaru sprawiedliwości, ograniczanie prawa opozycji parlamentarnej, czy godzące w państwowość osłabienie reputacji RP na arenie międzynarodowej - a są to tylko przykłady - poddają w wątpliwość istotę tożsamości konstytucyjnej. Proces utraty tożsamości konstytucyjnej rozpoczął się od naruszania zasady rządów prawa, by rozprzestrzenić się na inne wartości ustrojowe.
3.3. Kolejnym elementem, który tracimy, jest parlamentaryzm. Monitorując poczynania władzy, kierowaliśmy uwagę polskiej i międzynarodowej opinii publicznej na proces destrukcji rządów prawa. W cieniu tego procesu następował niezwykle skuteczny, a zarazem nadzwyczaj niebezpieczny proces destrukcji parlamentaryzmu polskiego.
Nie można uznać za realnie funkcjonujący parlament, w którym poseł - reprezentant suwerena, ale należący do mniejszości parlamentarnej - ma 30 sekund na wypowiedź. Ustawy ustrojowe nie powinny być uchwalane w III czytaniach w ciągu niecałych czterech godzin, a podpis pod ustawą jest składany przez prezydenta drogą elektroniczną w kilka godzin po przekazaniu przez Senat. Skalę destrukcji parlamentaryzmu pokazują raporty Zespołu Ekspertów przy Fundacji im. Stefana Batorego, obejmujące działalność legislacyjną od listopada 2015 roku.
3.4. Tracimy bezpieczeństwo prawne na poziomie krajowym i międzynarodowym. Jakie znaczenie ma sposób stanowienia prawa w Polsce dla bezpieczeństwa prawnego polskich obywateli na poziomie międzynarodowym pokazuje kazus polskiego obywatela Artura C. Sąd irlandzki miał wątpliwości, co do wydania go - na postawie europejskiego nakazu aresztowania - Polsce, i skierował w tej sprawie pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ostatecznie, po głębokiej analizie sytuacji w Polsce sąd irlandzki uznał, że nie ma przesłanek do nie wydania obwinionego w ramach europejskiego nakazu aresztowania. Ale ta sprawa pokazuje, jak fundamentalny wpływ na bezpieczeństwo prawne ma brak zaufania do realizacji przez Polskę koncepcji rządów prawa. Bezpieczeństwo prawne jest esencją rządów prawa, gdyż nie pozwala na arbitralność działania jakiejkolwiek władzy. Nie tylko Sejmu, ale również sądu, prokuratury, czy organów administracji rządowej lub samorządowej.
3.5. Osłabianie - aż do utraty ich istoty - przymiotu i gwarancji niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Brak efektywnych mechanizmów gwarancyjnych rządów prawa tworzy przesłanki dla wrogiego przejęcia państwa i jego porządku konstytucyjnego przez tych, którzy w demokratycznym procesie politycznym zdobyli władzę. Jednym z elementów wrogiego przejęcia jest osłabianie niezależność sądów i niezawisłości sędziów.
Niezależność sądownictwa jest wartością uniwersalną i absolutną. Minimalna treść niezależności sądownictwa jest bezwarunkowa. Ustawodawca ma kompetencję - czyli prawo i obowiązek - tworzyć prawo gwarantujące niezależność sądownictwa.
Każdy ustawodawca - szczególnie ustawodawca polski - związany jest bezwzględnymi, nienaruszalnymi i niezamienialnymi dyrektywami. Są one następujące:
- mandat parlamentu dotyczy wyłącznie dopuszczalności poszerzania i wzmacniania gwarancji niezależności sędziowskiej;
- ustawodawcę wiąże bezwzględny i bezwarunkowy zakaz osłabiania, czy też ograniczania niezależności sądownictwa;
- zakaz ten dotyczy zarówno tworzenia prawa bezpośrednio ograniczającego niezależności, jak i prawa, które pośrednio ogranicza niezależność. W szczególności dotyczy to pozornie neutralnego, „technicznego” regulowania spraw dotyczących wymiaru sprawiedliwości - na wszelkich poziomach wymiaru sprawiedliwości i na wszelkich poziomach regulacji. Ale w praktyce te pozornie neutralne czy techniczne regulacje tworzą ciąg technologiczny, którego intencją i celem jest zmiana poziomu niezależności sądownictwa;
- każda regulacja obniżająca gwarancje niezależności sądownictwa - w stosunku do stanu poprzedzającego tę regulację - jest złamaniem konstytucji;
- w warunkach wyłączenia efektywnej kontroli zgodności prawa z konstytucją następuje zmiana konstytucyjnego porządku państwa bez zmiany treści konstytucji;
- oznacza to zarazem, że mamy do czynienia z deliktem konstytucyjnym. Taki delikt konstytucyjny jest popełniany przez wszystkie organy władzy publicznej włączone w proces legislacyjny (parlament, prezydent, organy władzy publicznej) stosujące normy naruszające porządek konstytucyjny państwa;
- niezależność sądownictwa jest funkcjonalnie powiązana z innymi podstawami demokracji konstytucyjnej. Takimi jak: demokracja (np. stwierdzanie ważności wyborów), prawa człowieka (prawo do niezależnego sądu, czy rozpatrzenie sprawy przez sędziego poprawnie mianowanego na to stanowisko), czy mechanizm kontroli zgodności prawa z konstytucją. Wyłączenie skutecznego mechanizmu kontroli konstytucyjności jest pierwszą oznaką - i zarazem najbardziej oczywistym celem - ograniczenia niezależności sądownictwa. Najpierw jest ograniczenie, a na końcu dnia - zniszczenie niezależności sądownictwa;
- państwo nie gwarantujące niezależności sądownictwa na minimalnym poziomie jest - z tej perspektywy - państwem upadłym.
3.6. Narasta ryzyko utraty trwałych punktów odniesienia dla oceny otaczającej rzeczywistości (nie)konstytucyjnej.
Rzecz dotyczy m.in. różnego rodzaju niecnych zabiegów interpretacyjnych i argumentacyjnych. Przykładowo - brak skutecznego mechanizmu przywracania/potwierdzania zgodności ustawodawstwa z konstytucją nie oznacza, że wyłączone są mechanizmy oceny tego stanu rzeczy. Każdy ma prawo do oceny konstytucyjności ustawodawstwa dotyczącego każdej sprawy. Zróżnicowany jest efekt oceny - inny, gdy mamy do czynienia z wypowiedzią orzeczniczą Trybunału Konstytucyjnego, inny w przypadku pominięcia ustawy niekonstytucyjnej przez sąd powszechny, Sąd Najwyższy czy sąd administracyjny. Inny wreszcie, gdy autorem wypowiedzi jest autorytet prawniczy, dziennikarz czy obywatel.
Nie ma żadnych podstaw koncepcja - niektórzy bardzo by tego chcieli - która zakłada, że istnienie sądu konstytucyjnego i prawo do wiążącego orzekania o zgodności prawa z konstytucją wyłącza prawo innych osób, czy instytucji do oceny konstytucyjności obowiązującego prawa. Monopol Trybunału Konstytucyjnego wiążącego orzekania o zgodności prawa z konstytucją (ze skutkiem uchylającym prawo niezgodne z konstytucją) nie wyłącza powszechnego, obywatelskiego prawa do interpretacji konstytucji.
3.7. Doświadczanie utraty przesłanek racjonalności własnego oglądu sytuacji może być wynikiem zabiegów mających charakter oszustwa argumentacyjnego. Przykładem może być twierdzenie, że sędziom - i generalnie prawnikom - nie wolno wypowiadać się w sprawach związanych z konstytucyjnym i ustawowym porządkiem prawnym, ponieważ to jest materia polityczna. A wobec sędziów obowiązuje zakaz angażowania się w działalność polityczną.
Inna pułapka argumentacyjna dotyczy, nieudolnego, usiłowania uzasadnienia pozbawienia stanowiska I Prezesa SN ze względu na osiągnięcie wieku emerytalnego, obniżonego z naruszaniem konstytucyjnej gwarancji nieusuwalności sędziów. Według przewrotnej argumentacji I Prezesem może być wyłącznie urzędujący sędzia, natomiast prof. Gersdorf znalazła się w sytuacji – z mocy ustawy - sędziego w stanie spoczynku, zatem z natury rzeczy (to ważny element wnioskowań prawniczych, ale przecież nie w tym przypadku) nie może być I Prezesem. To jest pozornie logiczne, tyle, że ta logika opiera się na założeniach, które intencjonalnie pomijają istotę konstytucyjnie gwarantowanej 6-letniej kadencji I Prezesa SN. Jest to nadużycie interpretacyjne, mające pozór pełnej konstrukcji i żelaznej logiki, by zrealizować cel zakazany przez Konstytucję. Konstytucja bowiem zakazuje skrócenia – w jakiejkolwiek formie i pod jakimkolwiek pozorem – 6-letniej kadencji I Prezesa SN (podobnie Prezesa NSA).
Rzecz nie w przeciwdziałaniu przemianom, czy jakkolwiek byśmy nie nazwali procesów zachodzących w państwie. Rzecz w uniemożliwieniu nałożenia na te procesy maski legalności. Nie ma zgody na żaden „Bal maskowy”. Bo to ani partytura Giuseppe Verdiego, ani przy pulpicie nie stoi Arturo Toscanini. Bowiem oszustwo argumentacyjne jest pułapką i szantażem, także emocjonalnym. Gdy raz poddamy się szantażowi, nigdy nie wyjdziemy z korkociągu bezwzględnego zła i oczekiwanej od szantażowanego słabości. Oszustwo argumentacyjne ma zniszczyć podstawy rozumu publicznego. Bywa, że niszczy skutecznie.
3.8. Konflikt między władzami publicznymi Polski i organami Unii Europejskiej prowadzi do jednostronnej utraty istoty wartości europejskich określonych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Te wartości to poszanowanie godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, rządów prawa, jak również poszanowania praw człowieka w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne państwom członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn. Wartości te są najwyższymi i najcenniejszymi dobrami określającymi istotę wspólnoty. Mają one charakter zobowiązań prawnych, ale mają także swoje etyczne uzasadnienie w pozostałych zasadach unijnych. Przede wszystkim w odpowiedzialnej współpracy, pełnym wzajemnym szacunku, lojalności i obowiązku wzajemnej pomocy. Te wartości tworzą wspólny mianownik państw członkowskich i Unii Europejskiej jako organizacji.
Można byłoby kiedyś porównać je do latarni morskiej wskazującej kierunek i zarazem ostrzegającej przed ryzykiem wypłynięcia na mieliznę. Nie mówiąc o ryzyku rozbicia o skały. Dzisiaj można je porównać do funkcji GPS, pozwalającej zaprogramować kierunek i bezpiecznie, z najmniejszą stratą czasu i kosztów, dotrzeć do celu. Ale wiemy, że prawidłowe działanie mechanizmu wytyczającego kierunek i trasę jest pochodną wielu składników. I każdy jest jednakowo ważny dla prawidłowości działania całego mechanizmu. Co więcej, jeżeli jesteśmy w jednym pojeździe i umówiliśmy się od samego początku jakie obowiązują reguły, to nie próbujmy włączać własnego GPS.
3.9. Wtedy bowiem tracimy wiarygodność jako lojalny uczestnik podróży. To doświadczenie mamy już świetnie przepracowane. Skutki wyłącznie negatywne. Dla wszystkich. Tyle, że destrukcja, w realizacji której osiągamy mistrzostwo, nie należy do wspólnoty wartości. Tracimy reputację budowaną na zaufaniu i przewidywalności. Tracimy powagę jako państwo i jako społeczeństwo. Tracimy szacunek będący podstawą współczesnych relacji międzynarodowych w ramach Unii. Tracąc nie uzyskujemy niczego, co mogłoby być chociaż pozorem czy nadzieją równoważnych wartości.
4. Doświadczanie utraty jest traumatycznym przeżyciem dla zwolenników Rzeczypospolitej Polskiej jako państwa demokracji konstytucyjnej, którego pierwotnym źródłem legitymizującym są wolności i prawa jednostki. To odczucie było od samego początku udziałem Wiktora Osiatyńskiego. Zarazem był przekonany, że proces destrukcji konstytucjonalizmu nie może być trwały i nieodwracalny. Ale także był świadomy wielkiej ceny, jaką trzeba zapłacić - dziś i jutro, i w następnych pokoleniach - za to szkodliwe, zbędne doświadczenie.
Archiwum Osiatyńskiego to obywatelska inicjatywa monitorowania praworządności w Polsce. Od grudnia 2017 roku codziennie śledzimy, analizujemy i wyjaśniamy zmiany dotyczące praworządności w Polsce. Piszemy o zmianach w wymiarze sprawiedliwości, sporze polskiego rządu z Unią Europejską, naciskach i represjach wobec sędziów i prokuratorów. Dajemy też pole do merytorycznej dyskusji o naprawie systemu sprawiedliwości. Opublikowaliśmy do tej pory ponad 800 artykułów, autorstwa ponad 120 ekspertek i ekspertów, wysłaliśmy przeszło 60 newsletterów oraz zarchiwizowaliśmy ponad pół tysiąca dokumentów. Od września 2018 roku w „Alfabecie Buntu” prezentujemy gesty protestu oraz sylwetki osób i inicjatyw społeczeństwa obywatelskiego. Do tej pory opublikowaliśmy ponad 250 wpisów. Od marca 2019 roku informujemy o tym, co dzieje się w Polsce również po angielsku – na stronie Rule of Law in Poland. Organizujemy też otwarte dla publiczności debaty i wykłady z wybitnymi prawnikami z Polski i zagranicy.
Pomóż dalej realizować pomysł Profesora! Dołącz do zbiórki na Archiwum Osiatyńskiego https://pomagam.pl/archiwum2019
profesor nadzwyczajny i były dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN (2011-2015), sędzia Trybunału Konstytucyjnego (2001-2010).
profesor nadzwyczajny i były dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN (2011-2015), sędzia Trybunału Konstytucyjnego (2001-2010).
Komentarze