0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

Adwokata Romana Giertycha zatrzymano w połowie października 2020 roku. Podczas przeszukania w jego domu przez CBA, adwokat zasłabł i został odwieziony do szpitala. Z powodu złego stanu zdrowia lekarze nie zgodzili się na jego aresztowanie.

Prokuratura parła jednak do postawienia mu zarzutów. Wbrew prawu postawiono je, gdy Giertych był w stanie nieświadomości. Prokuratura twierdziła, że adwokat symulował zły stan zdrowia, by uniknąć wniosku o areszt.

Kilka dni później na polecenie Prokuratury Krajowej z urzędu wszczęto śledztwo w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. „Gazeta Wyborcza” pisała wtedy, że prokuratura będzie ustalać czy podczas zatrzymania Giertycha i stawiania mu zarzutów przekroczono uprawnienia.

Pisaliśmy o zatrzymaniu Giertycha w OKO.press:

Przeczytaj także:

Prokuratura sprawdza, czy ws. Giertycha fałszowano dowody

Takie śledztwo byłoby korzystne dla adwokata, bo miałby w nim status osoby pokrzywdzonej. Miałby wgląd do akt sprawy prokuratury. Wyjaśniono by też jak działała w tej sprawie CBA, która go zatrzymała i przeszukiwała jego dom oraz kancelarię. Można też by ocenić działanie poznańskiej prokuratury,, na której polecenie doszło do zatrzymania.

Tyle że, jak ustaliło OKO.press. Giertych nie jest pokrzywdzonym w tej sprawie, a śledztwo może być wymierzone w niego. Bo prokuratura sprawdza, czy adwokat symulował, by uniknąć zarzutów i wniosku o areszt do sądu.

Praska prokuratura okręgowa nie prowadzi bowiem postępowania z artykułu 231 kodeksu postępowania karnego w sprawie przekroczenia uprawnień przez CBA lub poznańską prokuraturę. Tylko z artykułu 235 kodeksu karnego, który mówi, że „Kto, przez tworzenie fałszywych dowodów lub inne podstępne zabiegi, kieruje przeciwko określonej osobie ściganie o przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne albo w toku postępowania zabiegi takie przedsiębierze, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Prokuratura sprawdza więc, czy w sprawie Giertycha fałszowano dowody. „Prokuratura nie sprawdza, czy to CBA lub prokuratura fałszowała dowody. Gdyby chciano sprawdzić ich działalność ws. Giertycha, to wszczęto by postępowanie z artykułu 231 kodeksu karnego” - mówi OKO.press osoba znająca kulisy pracy prokuratury.

I dodaje: „Celowo przyjęto w tym śledztwie kwalifikację karną o fałszowaniu dowodów. Bo dzięki temu Giertych nie będzie pokrzywdzonym w sprawie i nie będzie miał dostępu do akt sprawy”.

Nasz rozmówca uważa, że to śledztwo jest po to, by sprawdzić Giertycha. Czy symulował zasłabnięcie i zły stan zdrowia w szpitalu, w celu uniknięcia zarzutów oraz wniosku o areszt do sądu. Pisaliśmy o tym, jak wyglądało postawienie zarzutów Giertychowi w szpitalu:

Giertych nie symulował

OKO.press ustaliło, że Giertych ma w tej sprawie status świadka. W takim charakterze był już wzywany na przesłuchanie. Praska prokuratura jako świadków przesłuchała już jego obrońców i żonę. Wzywano ich na przesłuchanie telefonicznie informując tylko, że chodzi o okoliczności zatrzymania adwokata.

Prokuratorzy pobrali też do badania krew i mocz Giertycha. Najprawdopodobniej po to, by sprawdzić, czy sam czegoś nie połknął lub czy coś sobie zrobił, by trafić do szpitala.

Roman Giertych nie symulował jednak ani zasłabnięcia, ani złego stanu zdrowia. Miał bardzo wysokie ciśnienie tętnicze krwi. Z informacji OKO.press wynika, że mogło być zagrożenie dla jego życia. Giertych nie symulował też stanu nieświadomości w szpitalu, to był objaw ujawnionej dolegliwości zdrowotnej.

Przyjęcie przez prokuraturę w tym postępowaniu kwalifikacji karnej o fałszowaniu dowodów daje prokuraturze jeszcze jedną przewagę nad Giertychem. Dzięki temu, że nie ma on dostępu do akt, nie wie, co prokuratura już wie i co sprawdziła.

„Jak będą go przesłuchiwać, będą wiedzieli, o co go dokładnie pytać. I mogą liczyć, że Giertych popełni jakiś błąd, że zacznie plątać się w zeznaniach. Za to łatwo potem postawić mu zarzut choćby składania fałszywych zeznań” – mówi OKO.press osoba znająca kulisy pracy prokuratury.

I dodaje: „Do tej pory niespotykane było, by ewentualne nieprawidłowości w pracy służb lub prokuratury, sprawdzać wszczynając sprawę z artykułu 235. Wszczynano postępowania, ale z artykułu 231. Ponadto jeśli chcą oczyścić CBA i prokuraturę z zarzutu nieprawidłowych działań to mogli to sprawdzić w ramach postępowania sprawdzającego. I po jego przeprowadzeniu odmówić śledztwa, bo chyba nie zakładają, że CBA i prokuratura fałszowała dowody”.

OKO.press zapytało prokuraturę czego dotyczy śledztwo, jaki jest jego tytuł i w jakim kierunku się toczy. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska odpowiedziała jedynie, że „Z uwagi na trwające i zaplanowane czynności procesowe w tej sprawie, nie udzielamy informacji o biegu tego postępowania. Podyktowane jest to dobrem śledztwa”.

Z naszych informacji wynika, że sprawę dotyczącą zatrzymania Giertycha prowadzi prokurator Piotr Preneta, który nominację na prokuratora rejonowego dostał we wrześniu 2017 roku. Preneta pracował w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Praga Południe. Teraz jest na delegacji w praskiej prokuraturze okręgowej.

Pisaliśmy w OKO.press jak zawieszono Giertycha w prawach adwokata:

Giertycha rozpracowuje specjalny zespół

Niezależnie od tej sprawy, prokuratura drobiazgowo prześwietla Romana Giertycha w sprawie, do której zatrzymano go w połowie października. Przypomnijmy. Prokuratura Regionalna w Poznaniu wiąże go ze sprawą działania na szkodę spółki deweloperskiej Polnord. Zarzuty w sprawie dostało kilkanaście osób, w tym biznesmen Ryszard Krauze, do którego dawniej należał Polnord. Kancelaria Giertycha obsługiwała spółki Krauzego.

Jak pisała poznańska „Gazeta Wyborcza”, powołano niedawno specjalny zespół prokuratorów, który m.in. będzie sprawdzał rachunki bankowe adwokata. Zespół powołano do sprawy Polnordu i składa się z prokuratorów z całej Polski. Na jego czele stoi Bartosz Biernat z Prokuratury Krajowej, który wcześniej był w zespole badającym katastrofę smoleńską.

Powołanie zespołu ds. Giertycha i innych to efekt fali spektakularnych porażek jakie zaliczyła w tej sprawie Prokuratura Regionalna w Poznaniu. Bo po tych porażkach wiadomo już, że ma ona słabe dowody na rzekome wyprowadzenie pieniędzy z Polnordu. Dlatego do „rewelacji” prokuratury trzeba podchodzić z dystansem i ostrożnie.

Jak prokuratura zaliczyła klęskę za klęską w sądzie

Sprawę Polnordu zainicjowała sama spółka Polnord, która złożyła zawiadomienie do prokuratury. Sprawę prowadziła prokuratura we Wrocławiu, ale kilka miesięcy temu zabrano jej ją i przeniesiono do Poznania. Bo śledczy we Wrocławiu nie chcieli stawiać zarzutów, tylko planowali powoływać kolejne opinie biegłych znających się na sprawach gospodarczych.

W Poznaniu szybko jednak uznano, że trzeba stawiać zarzuty. Dlatego w połowie października zatrzymano kilkanaście osób, w tym Ryszarda Krauzego i Romana Giertycha.

Adwokata zatrzymano gdy wychodził z warszawskiego sądu, w samochodzie skuto go kajdankami. Zasłabł podczas przeszukania w domu i został przewieziony do szpitala w złym stanie. Mimo braku świadomości prokuratura postawiła mu w szpitalu zarzut karny – lekarze nie zgodzili się na jego przewiezienie do prokuratury i na areszt. Zamiast wniosku o areszt prokuratura sama nałożyła na Giertycha środki zapobiegawcze w postaci m.in. zakazu wykonywania zawodu adwokata i 5 mln zł poręczenia.

Potem zaczęła się fala porażek prokuratury. Najpierw poznański sąd rejonowy nie zgodził się na areszt dla Ryszarda Krauzego i kilku innych osób. Sąd wstępnie ocenił dowody prokuratury i uznał, że nie uprawdopodobniają w wysokim stopniu popełnienia przestępstwa.

Sąd podkreślił, że na obecnym etapie trudno mówić o stratach Polnordu, bo spór o zapłatę za wybudowanie kanalizacji w Miasteczku Wilanów toczy się w sądzie i trudno przesądzać kto ma rację. Tę wierzytelność Polnord kupił od Prokomu, innej spółki związanej z Ryszardem Krauze. Według prokuratury Polnord stracił na tym ponad 70 mln zł, bo śledczy wierzytelność uznali za bezwartościową. Sąd to podważył.

Sąd poznański zakwestionował też kolejny zarzut prokuratury. Chodzi o zakup przez Polnord działki pod Poznaniem. Sprzedał ją przez pośredników Prokom. Zdaniem prokuratury po zawyżonej cenie. Ale sąd uznał, że działkę sprzedano po cenie rynkowej. Pisaliśmy o tym orzeczeniu w OKO.press:

Orzeczenie o odmowie aresztu – jako trafne – podtrzymał Sąd Okręgowy w Poznaniu. Za to atak na poznański sąd przypuścił Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” obrażał on sędziów. Zapowiedział, że prokuratury nie zatrzyma żaden sąd. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Rzecznik dyscyplinarny Ziobry nie przestraszył sądu

Potem poznański sąd najpierw podtrzymał stosowanie środków zapobiegawczych wobec Giertych, a potem je uchylił. To orzeczenie wydał inny skład sędziowski, który też doszedł do wniosku, że prokuratura ma słabe dowody.

Ten sąd orzekł też, że zarzuty w szpitalu postawiono Giertychowi nieskutecznie, bo był on nieświadomy tego, co się dzieje. Nie mógł też złożyć wyjaśnień na swoją obronę. Sąd podkreślił, że prokuratura działała nieetycznie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przed rozpoznaniem zażalenia Giertycha na środki zapobiegawcze, presję na sędziów próbował wywrzeć zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Przemysław Radzik. To nominat ministra Ziobry, znany ze ścigania niezależnych sędziów broniących wolnych sądów.

Radzik zażądał od sądu orzeczenia ws. zawieszenia stosowania środków zapobiegawczych wobec Giertycha. Tłumaczył, że wszczął postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. To była forma zastraszenia sędziów, bo takie postępowanie może zakończyć się dyscyplinarką za niepodobające się władzy orzeczenie. Ale sąd nie dał się zastraszyć i środki zapobiegawcze uchylił. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prokuratura zaliczyła potem jeszcze jedną klęskę. Przy współpracy z włoskimi służbami udało jej się doprowadzić do przeszukania willi Giertycha we Włoszech. Zabrano wtedy jego dokumenty. Ale sąd w Rzymie odmówił ich przekazania do Polski i nakazał zwrócić je adwokatowi.

Giertych jako wróg publiczny numer 1

Na działania prokuratury w sprawie Giertycha trzeba patrzeć w szerszym kontekście. To były lider LPR, który wraz z Samoobroną był w latach 2005-2007 w rządzie z Jarosławem Kaczyńskim. Po tym doświadczeniu Giertych stał się zagorzałym i ostrym krytykiem PiS i Kaczyńskiego.

Jako adwokat bierze zaś sprawy niewygodne dla władzy i PiS. Był pełnomocnikiem m.in. Donalda Tuska.

Ponadto zatrzymano go dzień przed ważnym posiedzeniem w sądzie w sprawie Leszka Czarneckiego, powiązanego z Getin Bankiem. Warszawska prokuratura chce by sąd aresztował Czarneckiego w związku ze sprawą GetBacku. Giertych jest jego obrońcą. Na posiedzeniu w sądzie chciał przedstawić ważne dowody. Zatrzymanie go pozbawiło Czarneckiego obrony, ale sąd odroczył w tej sprawie posiedzenie (decyzja ws. aresztu dla biznesmena może zapaść jeszcze w grudniu). Jak się potem okazało tymi dowodami są taśmy, które ma Czarnecki.

Są na nich rozmowy biznesmena z Adamem Hofmanem (byłym rzecznikiem PiS), który ma własną firmę z branży PR, współpracującą z firmami Czarneckiego. Fragmenty jednej z taśm zostały opublikowane. Taśmy mają być dowodem, że PiS chciał się dogadać z biznesmenem, m.in. przy repolonizacji mediów. Hofman twierdzi, że tylko doradzał klientowi w ramach obowiązującej ich umowy. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Roman Giertych uważa, że tych taśm szukano u niego podczas zatrzymania.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze