Prorządowy portal wPolityce opublikował hurtem nazwiska 370 sędziów, którzy poparli kandydatury do nowej KRS. Przeciek z list do KRS pogłębia jednak wątpliwości. Jest już prawie pewne, że wymaganego poparcia nie miał Maciej Nawacki z Olsztyna (na zdjęciu). Publikację list poparcia dla każdego kandydata do KRS zapowiedziała marszałek Sejmu
Portal wPolityce opublikował we wtorek 11 lutego 2020 – w nocy, tuż przed północą - nazwiska sędziów, którzy mieli podpisać się na listach poparcia kandydatów do nowej KRS.
Nie są to oryginalne listy poparcia kandydatów, jakie złożono w Kancelarii Sejmu. Tylko jest to spis nazwisk 370 sędziów, którzy mieli dać poparcie. Przy nazwiskach podano sądy, z których pochodzą sędziowie, ale nie podano kogo poparł dany sędzia.
Na liście portalu są nazwiska sędziów z sądów w całej Polsce, głównie z sądów rejonowych. Portal tak pisze o swojej liście: „Spis zawiera ponad 360 nazwisk. Media zblatowane z „kastą” sędziowską od dawna doszukiwały się w liście poparcia skandalu i afery. Tymczasem w spisie znajdziemy sędziów z wielu sądów rejonowych, okręgowych oraz administracyjnych, znanych w środowisku jako rzetelni fachowcy, którzy z rzekomym układem politycznym w KRS nie mają nic wspólnego. Spis, który publikujemy jest kolejnym dowodem na to, ze wybór członków KRS był całkowicie legalny, a Rada jest organem, na którego kształt mają dziś ogromny wpływ sami sędziowie, a nie jak to było kiedyś, elity sędziowskie”.
Portal podkreśla też, że „Większość nazwisk to ciężko pracujący, orzekający na co dzień w sądach rejonowych, fachowcy i powszechnie szanowani w swoim środowisku sędziowie liniowi”.
Portal wPolityce uważa, że jego lista zakończy spór prawny wokół list poparcia do KRS: „Można postawić tezę, że [...] pomoże zakończyć kryzys wokół Krajowej Rady Sądownictwa i niebezpieczny proceder podważania powołań sędziowskich oraz ich opiniowania przez legalnie i konstytucyjnie umocowaną Radę”. To stwierdzenie uprawdopodobnia tezę, że jest to nieprzypadkowy przeciek.
Publikacja prorządowego portalu nic nie wyjaśnia, a wręcz przeciwnie wzmaga wątpliwości wobec całego procesu wyboru członków nowej KRS i mnoży kolejne pytania. A także potwierdza to co już wiadomo w tej sprawie.
Wybrano głównie sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry. Pisaliśmy w OKO.press o tych powiązaniach:
Wymiana sędziów w KRS to był element przejmowania przez PiS kontroli nad sądami, bo KRS decyduje o awansach sędziowskich. A nowa KRS pokazała, że do sądów - w tym do Izby Dyscyplinarnej - awansuje głównie „swoich” sędziów.
Procedura wyboru 15 "sędziowskich" członków nowej KRS od początku jest jednak okryta tajemnicą. Kandydaci musieli uzyskać co najmniej 25 podpisów popierających ich sędziów. PiS jednak w ustawie zapisał, że te listy poparcia nie będą jawne. I od początku budziły wiele pytać i wątpliwości.
Bo można było przypuszczać, że kandydatów do KRS poparli sędziowie:
Część sędziów na wezwanie Iustitii ujawniła, że dała poparcie dla kandydatów do KRS, w tym prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka, członkini nowej KRS. Pisaliśmy o tym w OKO.press.
Publikacja wPolityce nie wyjaśnia jednak żadnych wątpliwości. Bo:
1. Lista jest tylko zestawieniem nazwisk sędziów, których podpisy mają być na listach poparcia. Portal nie opublikował oryginalnych list z podpisami sędziów dla danego kandydata. A to ma znaczenie. Bo z oryginalnych list można wyczytać, którzy sędziowie i ilu poparło danego kandydata do KRS (minimum to 25 podpisów). Tego nadal nie wiadomo.
2. Nie wiadomo, czy sędziowie wiedzieli komu dają poparcie. „Gazeta Wyborcza”, publikując kilka dni temu jedną oryginalną listę poparcia dla członkini nowej KRS sędzi Teresy Kurcyusz-Furmanik sugerowała, że część podpisów z poparciem dla jednego kandydata mogła być dokładana do list kandydatów, którym zabrakło podpisów.
I mogło to się dziać bez wiedzy sędziów udzielających poparcia.
Tylko publikacja oryginalnych list rozwieje te wątpliwości, bo z układu graficznego list będzie można wnioskować, czy jest ona jednym, ciągłym dokumentem, czy tzw. sztukowanym, czyli z dołożonymi podpisami. To jest ważne też dla sędziów, którzy udzielili poparcia, bo będą mieli pewność, czy ich podpisy znajdują się tylko pod kandydaturami osób, których chcieli poprzeć.
3. Nadal nie wiadomo jak wielu kandydatów do KRS poparli sędziowie współpracujący z resortem ministra Ziobry.
Z listy wPolityce nie wynika ilu sędziów udzieliło więcej niż jednego poparcia. A z informacji Kancelarii Sejmu wiadomo, że jest grupa sędziów, która miała dać poparcie kilku kandydatom.
Na liście wPolityce są m.in. nazwiska sędziów współpracujących z resortem Ziobry i korzystający z „dobrej zmiany”:
Tylko publikacja oryginalnych pokaże ilu sędziów dało więcej niż jedno poparcie.
4. Są pytania kto zyskał na złożeniu swego podpisu na listach poparcia kandydatów do nowej KRS. Spis nazwisk wPolityce pomaga zobaczyć, jacy sędziowie za złożenie podpisu pod listą do KRS zyskali zawodowo. Tę zależność opisała już "Wyborcza" publikując oryginalną listę poparcia. Jasno to będzie jednak widać po opublikowaniu oryginalnej listy. Bo będzie widać poparcie jakiego kandydata było najbardziej opłacalne i dla kogo.
5. Nie wiadomo, czy Maciej Nawacki z Olsztyna miał poparcie do KRS. Lista prorządowego portalu wzmaga tylko wątpliwości co do legalności wyboru do nowej KRS Macieja Nawackiego, który jest w ostrym konflikcie z sędziami z Olsztyna i który odsunął od sądzenia sędziego Pawła Juszczyszyna, za wykonanie wyroku TSUE. W sprawie sędziego Juszczyszyna sędzia Nawacki jest w konflikcie interesów, bo Juszczyszyn zażądał list poparcia do KRS, by zbadać jej legalność. Czyli też list poparcia dla Nawackiego.
A wiadomo, że ten członek nowej KRS najpewniej nie miał wymaganych prawem 25 podpisów pod swoją kandydaturą do KRS. Bo choć miał 28 podpisów, to pięciu sędziów wycofało swoje poparcie. Pisaliśmy o tym w OKO.press.
Z listy wPolityce wynika, że podpisy pięciu sędziów, którzy cofnęli poparcie Nawackiemu, najprawdopodobniej Kancelaria Sejmu zaliczyła jednak na jego korzyść uznając, że nie mogli wycofać poparcia. Bo ich nazwiska są na liście portalu. Chodzi o Annę Pałasz, Katarzynę Zabuską, Joannę Urlińską, Katarzynę Jerkę i Krzysztofa Bieńkowskiego.
W sumie na liście portalu jest 16 nazwisk sędziów z Olsztyna, również te osoby, które wycofały podpisy. To oni najpewniej dali Nawackiemu poparcie, w tym on sam i najpewniej jego żona, która też jest sędzią w Olsztynie, czyli Katarzyna Nawacka.
Pewnie poparł go też sędzia Tomasz Koszewski z Olsztyna, który pracował potem na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości, choć rzecznik dyscyplinarny sprawdzał czy przewlekle prowadził aż 82 sprawy. Czy delegację dostał za poparcie Nawackiego?
To jednak tylko pogłębia wątpliwości co do tego, czy Nawacki miał wymaganą ilość podpisów. Nie wiadomo kto go jeszcze poparł. Ustalenie czy Nawacki miał wymagane podpisy jest istotne dla całej KRS. Bo PiS wybrał obecną KRS na wspólną, równą kadencję.
Są opinie, że jeśli wybór jednego kandydata był nielegalny – bo nie miał wszystkich podpisów – to wybór pozostałych członków KRS też jest do podważenia. Ustawa o KRS, którą uchwalił PiS mówi jednak, że można w trakcie kadencji powołać nowego członka.
6. Nie wiadomo, ilu sędziów cofnęło swoje poparcie i ilu kandydatom do nowej KRS mogło zabraknąć podpisów. Portal wPolityce potwierdza, że na listach są sędziowie, którzy wycofali poparcie. Czy tylko są ci z Olsztyna, czy jest ich więcej? Wątpliwości pogłębia sam portal, który pisze: „W spisie znajdują się nazwiska oraz sądy, w których sędziowie ci orzekali w momencie składania list poparcia. Tylko niewielka część sędziów wycofała poparcie dla kandydatów”.
Ponadto nie wiadomo, czy na liście znajdują się podpisy udzielone trzem kandydatom do KRS, którzy nie dostali się do KRS. To powoduje kolejne pytania czy wszyscy kandydaci do KRS mieli wymagane 25 podpisów poparcia.
7. Nie wiadomo, czy lista portalu jest zupełna. Są zastrzeżenia co do rzetelności listy wPolityce. Bo jak piszą na Twitterze sędziowie od momentu publikacji listy w nocy była ona modyfikowana. Sędziowie piszą też na Twitterze, że na liście może nie być wszystkich nazwisk sędziów, którzy mieli dać poparcie do KRS.
Jest jeszcze jeden poważny zarzut. Na liście portalu było 370 nazwisk (po modyfikacji 368), tymczasem wcześniej Kancelaria Sejmu podała, że w sumie poparcia kandydatom do nowej KRS udzieliło 364 sędziów. Czyli mniej niż podaje portal wPolityce. Kto podał właściwą liczbę sędziów i skąd te rozbieżności?
Dlatego tylko pełne ujawnienie oryginalnych list poparcia do KRS może wyjaśnić wszystkie wątpliwości.
Co ciekawe, 12 lutego 2020, czyli kilka godzin po publikacji wPolityce, marszałek Sejmu Elżbieta Witek (PiS) niespodziewanie powiedziała, że ujawni te listy wykonując wyrok sądu administracyjnego.
NSA już w czerwcu 2019 roku nakazał ujawnienie list poparcia do KRS, bo jest to informacja publiczna. Kancelaria Sejmu, przy pomocy Macieja Nawackiego robiła jednak wszystko by tego nie zrobić. Z pomocą przyszedł im szef Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który zakazał ujawnienia list powołując się na rzekomą ochronę danych osobowych sędziów.
Jego decyzję niedawno uchylił jednak sąd administracyjny. I teraz marszałek Sejmu twierdzi, że jak tylko dostanie uzasadnienie tego wyroku, to „rozpocznie procedurę ujawniania list”.
Ta nagła zmiana frontu ws. list poparcia do KRS może wynikać z faktu, że władza może za chwilę mieć poważny problem, bo grożą jej kary za niewykonanie wyroku TSUE z listopada 2019 roku.
Ten wyrok dał polskim sędziom prawo do badania legalności nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej. A 23 stycznia 2020 roku pełny skład SN w uchwale podważył legalność nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej.
Uchwała nie została jednak wykonana. Nowa KRS i Izba Dyscyplinarna nadal pracują.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Arkadiusz Cichocki
Jakub Iwaniec
Łukasz Piebiak
Maciej Nawacki
Paweł Juszczyszyn
Tomasz Szmydt
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze